26 lutego 2023

Osobowe rozumienie człowieka

Człowieka należy traktować jako osobę. Wszystkie inne propozycje i rozwiązania są po prostu oszustwem, ponieważ nie odnoszą się do zasadniczej realności człowieka. Podstawą i zasadą realności człowieka jest istnienie. To istnienie wraz z podmiotowością osoby i życia tworzy naszą ludzką egzystencję. To jest główna i podstawowa realność człowieka. To ona wyznacza wszystkie dalsze poziomy esencjalne, czyli tzw. naturę człowieka (duszę i ciało).

Dlatego nie ma sensu abstrakcyjne rozważanie naszej duchowości (spirytualizm) albo cielesności (ewolucyjny naturalizm) bez odniesienia ich do egzystencjalnej realności osoby i życia. Przecież to sprawcza moc osoby wyznacza i kształtuje naszą duchowość (władze duszy). Natomiast sprawcza moc życia (nadprzyrodzonego) określa i kształtuje cielesny organizm, z jego narządami i działaniami.

Dopiero z tej szerszej perspektywy możemy przedstawić człowieka właściwie w całej jego złożonej realności (istnienia i istoty, czyli egzystencji i esencji). Inaczej będziemy sobie tworzyć przeróżne oderwane interpretacje, co prowadzi tylko do zafałszowania obrazu człowieka (bytu ludzkiego). Niestety nawet teologia zatraciła dziś właściwe rozumienie człowieka. A to nie wróży nic dobrego. Bez osobowego nastawienia na realność człowieka, ludzkie życie traci swój nadprzyrodzony sens. Staje się tylko karkołomną wędrówką przez świat.

Czym jest osobowa wiara (credo)?

Osoba ludzka stanowi podmiotowość egzystencjalną (podmiot istnienia). Dzięki temu podmiotowość ta dysponuje realną mocą sprawczą, która odpowiada za powstanie sfery duchowej, czyli władz duszy. Egzystencjalny podmiot osobowy charakteryzują trzy własności transcendentalne -- prawda, dobro i piękno. Właśnie aktywność tych osobowych własności sprawia powstanie władz duchowych -- umysłu, woli i uczuciowości. Co więcej, akty osobowe przepływające do ukształtowanych już władz duszy zaszczepiają w nich odpowiednie zasady działania. Zobaczmy, jak to wygląda w przypadku umysłu.

Nasz umysł powstał i działa dzięki sprawczej mocy osobowej własności prawdy. To właśnie własność prawdy swoją aktywnością wyznaczyła i ukształtowała władzę umysłową. Z tego powodu władza ta przybrała charakter poznawczy, czyli stała się władzą poznawczą, zdolną do zwrócenia się i poznawania realnych rzeczy, które cechuje ich własność prawdy (prawdy ontycznej). Dzięki osobowej aktywności umysł otrzymał również zasadę działania. Zasadą działania umysłu stało się słowo prawdy, które jest w stanie skierować umysł ku prawdzie realnych rzeczy (bytów). Jednocześnie zasada ta (słowo prawdy) jest podstawą międzyludzkiej komunikacji. Dzięki temu ludzie mogą rozmawiać ze sobą o realnych rzeczach, które są niezbędne dla ich życia i trwania w świecie. Właśnie z powodu aktywności (aktów kontemplacji) osobowej prawdy nasze działania umysłowe krążą wokół realności i tego, co realne, a nie uciekają w sferę możliwości.

Można więc przyjąć, że słowo prawdy jako zasada umysłu staje się podstawą uznania przez ten umysł czegoś realnego. Otóż przez uznanie czegoś realnego określamy naszą wiarę (credo). Wiara stanowi bowiem uznanie realności. Sprawnie działający umysł (ratio recta) poznaje więc to, co realne i dalej wyraża akceptację, czyli uznaje realność za słuszną i prawdziwą. Dlatego też nasza wiara w szerokim sensie (credere) jest działaniem umysłowym, a nie afektywnym (aktem uczuciowym) lub wolitywnym (aktem wolnej decyzji). Wszystko to dotyczy ludzkiego umysłu poddanego osobowej aktywności, czyli aktom kontemplacji. Kontemplacja nie jest bowiem działaniem umysłowym. Jest ona aktem osobowej podmiotowości, jest aktem osobowej prawdy z poziomu egzystencjalnego, który dochodzi do naszego umysłu i pobudza go do właściwego działania poznawczego. A więc to kontemplacja (akty kontemplacji) skłania nasz umysł do poznania realności i do wiary w to, co jest realne. Jest to ewidentny wpływ podmiotu osobowego na naszą sferę duchową w zakresie poznawczym.

Dlaczego tracimy wiarę?

Jak się okazuje, człowiek w swoim życiu i działaniu potrzebuje poznania i uznania tego, co realne. To znaczy, że potrzebuje wiary w realność, wiary w swoją osobową realność, wiary w realność otaczającego nas świata, czy wreszcie wiary w Stworzyciela wszystkiego, co jest realne, czyli wiary w Boga.

Ale teraz należy zapytać, co się dzieje, gdy utracimy naszą poznawczy, czy raczej umysłową wiarę? Co może spowodować i wywołać taką sytuację? Chyba należałoby powiedzieć o jakimś działaniu lub wydarzeniu, które byłoby negacją tego, co realne -- negacją realności. Teologia posługuje się w tym wypadku pojęciem grzechu pierworodnego. Byłaby to decyzja negująca porządek realności lub decyzja negująca Boga-Stwórcę. Doprawdy bardzo trudno jest odpowiedzieć na ten problem. Na pewno należy przyjąć, że z racji takiej decyzji w naszym ludzkim umyśle nastąpiła jakby rewolucja, czyli przewrót działania i dotychczasowa wiara (credo) została zastąpiona przez myślenie (cogito). A to oznacza, że umysł stracił kontakt z osobową własnością prawdy i z aktami kontemplacji. Zerwała się więc łączność z osobowym podmiotem istnienia. I sfera egzystencjalna (osoba i życie nadprzyrodzone) przestała oddziaływać na naszą sferę duchową i cielesną. Sfera esencjalna -- nasza natura zaczęła "działać na własną rękę", czyli w sposób zupełnie swobodny bez liczenia się z wymogami realności.

Nasz umysł traci w jakimś sensie kontakt z rzeczywistością i zaczyna tworzyć sobie własną wiedzę pojęciową, która staje się zależna od myślenia a nie poznania. Umysł nie posiada już wiary w to, co realne, nie uznaje prawdziwej realności (prawdy zawartej w realnych bytach), lecz zaczyna tworzyć własne obrazy, czyli to, co Kant opisał jako fenomeny. Dlatego nasza wiedza przestaje być realna, a staje się fenomenalna. Dlatego powstaje fenomenologia -- najpierw u Hegla jako teoria myślenia, a później u Husserla jako teoria świadomości. Fenomenologia przedstawia nam wiedzę tworzoną za pomocą myślenia (a nie uznania realności). 

Niestety dziś już nie pamięta się, że myślenie nie jest poznaniem. Myślenie jest tylko myśleniem o czymś. Jest myśleniem pojęciowym. Nie ma myślenia realnością, tylko poznanie dotyka faktycznie realności. Myślenie jest więc intencjonalne, co podkreślał Husserl. Myślenie jest działaniem intencjonalnym, a nie realnym poznaniem chwytającym to, co realne. Myślenie wybiega do przodu, lecz nie ma zdolności uchwycenia czegoś realnego, nie ma zdolności chwytania prawdy, ponieważ nie wyrasta z poznawczej zasady umysłu. Myślenie zrodziło się z negacji tego, co realne. Toteż myślenie zadowala się tworzeniem czegoś zjawiskowego (fenomenu), czyli własnej wizji rzeczywistości (co doskonale widać w telewizji).

25 lutego 2023

Wiara jest zagrożona przez myślenie

Myślenie zrodziło się z negacji realności. Dlatego myślenie jest dialektyczne, jak twierdził Hegel. Co oznacza, że myślenie jest w stanie stwierdzić coś dowolnego, a następnie to zanegować. Myślenie nie zna więc słowa prawdy i dlatego może stwierdzić, że prawdy nie ma albo że prawda jest niepoznawalna. Dla myślenia najważniejsze jest tylko ono samo i to myślenie staje się prawdą. U Kartezjusza mamy taką definicję prawdy, że jest to zgodność myślenia z nim samym (prawdą jest to, co pomyślimy jasno i wyraźnie). W ten sposób wszystko, co jesteśmy w stanie pomyśleć jasno i wyraźnie (w sposób określony pojęciowo), należy traktować jako prawdę. A to pokazuje, że jesteśmy już blisko wszelkiej ideologii, która jest tylko naszym myśleniem, a nie poznaniem.

Żeby się wyrwać z tego kręgu ustawicznego myślenia -- wyrwać się z umysłu, który stał się samą świadomością (czyli myślącą świadomością), musimy powrócić do realistycznego poznania i uznania tego, co realne (czyli wiary w realność). Do tego jest konieczny kontakt z egzystencjalną realnością osoby i aktywnością własności osobowych -- prawdy, dobra i piękna. Musimy uwierzyć, to znaczy uznać realność osobowego podmiotu istnienia. Musimy uznać, że człowiek jest przede wszystkim osobą i życiem. To dopiero może wywołać rzeczywistą wiarę w sprawczą moc aktów osobowych i pozwoli naszym władzom duchowym otworzyć się na akty kontemplacji, sumienia i upodobania piękna. Teologia podkreśla tutaj szczególną kwestię nawrócenia i otwarcia się na "głos sumienia". Naszym zdaniem, chodzi tu o akty osobowej własności dobra, które dochodzą do naszej woli i skłaniają ją do czynów dobra (tzw. dobrych uczynków). Ale wydaje się, że równorzędne znaczenie mają też akty kontemplacji wzmacniające nasz umysł oraz akty upodobania, które usprawniają naszą uczuciowość do przeżywania pięknego życia. Nasza duchowość potrzebuje bowiem wsparcia i pomocy w całej rozciągłości, skoro te trzy władze duszy powinny cały czas ze sobą współpracować. Dlatego teologia tak bardzo podkreśla rolę i znaczenie trzech cnót osobowych -- wiary, miłości i nadziei. Tak więc dopiero całościowe działanie duszy (współdziałanie trzech władz) pozwala na podejmowanie i prowadzenie działań moralnych i religijnych, czyli działań prawdziwie osobowych. Człowiek potrzebuje działań osobowych, ponieważ wzrasta i rozwija się we wspólnocie osobowej, jaką jest rodzina. Człowiek żyje więc w rodzinie i dla rodziny. Jeżeli zrywa takie więzi osobowe, to dlatego, że stał się czystą świadomością i żyje tylko własnym myśleniem.

19 lutego 2023

Wiara i obecność

Spotkanie na poziomie nadprzyrodzonej realności (podmiotowość osoby i życia) ma charakter obecności (Gogacz mówi tu o współobecności). My nie widzimy osoby w Bogu, ani nie widzimy osoby w człowieku. Ale mamy nieprzeparte poczucie obecności drugiej osoby. Gdy spotykamy osobę otwartą, wtedy odczuwamy wyraźnie jej obecność. Na przykład, gdy otwieramy się na Boga i dla Boga, to wtedy ogarnia nas poczucie obecności Boga. W naszej ziemskiej egzystencji takie odczucie obecności drugiej osoby ułatwiają nam akty osobowe -- kontemplacji, sumienia oraz upodobania. W zakresie osobowego spotkania ludzi może najlepiej przemawiają do nas akty upodobania, skoro dotyczą one piękna osobowego, które odkrywamy w momencie miłosnego zauroczenia, a także dotyczą pięknego życia we wspólnocie osobowej.

Obecność jest zatem wyrazem osobowego spotkania. Jest podstawą osobowego kontaktu. Jest podstawą relacji osobowych. Wobec Boga skutkuje naszą modlitwą, czyli rozmową z Bogiem Osobowym, natomiast w przypadku kontaktów ludzkich skutkuje poważną rozmową (np. o wspólnym życiu). Obecność nie jest kwestią naoczności, gdyż przebiega w sferze nadprzyrodzonej. Obecność jest raczej kwestią wiary, lecz tej wiary (credo, która stanowi uznanie realności (realności drugiej osoby). Dlatego wierzymy w osobową obecność Chrystusa w eucharystii. O tej osobowej obecności nie decyduje przemiana chleba i wina, to jest raczej odwrotnie -- osobowa obecność Syna Bożego sprawia taką przemianę, co potwierdzają objawienia eucharystyczne. Tak więc Bóg jest obecny w sakramencie Eucharystii, a my możemy się z Nim spotkać dzięki naszej osobowej wierze.

Należy stwierdzić, że spotkanie z Bogiem (Synem Bożym) wymaga naszej wiary osobowej, czyli uznania obecności Boga w Eucharystii. Taka wiara będzie nas prowadziła do miłości (umiłowania realnego Boga Osobowego). Miłość osobowa jest pełną afirmacją realnej Osoby Boga. Miłujemy Boga dlatego, że jest doskonałą Osobą, a nie wymyśloną ideą.

Bóg uobecnia się dla nas w akcie daru chleba i wina (czyli Eucharystii). Historycznie Syn Boży stał się dla nas ludzi obecny jako zrodzony Jezus Chrystus. Ale ta obecność obejmowała krótki okres czasu (33 lata) i dotyczyła jedynie pewnej populacji ludzi w określonym miejscu. Na koniec Syn Boży zginął za nasze zbawienie (wybawienie z grzechu). Żeby jednak obdarzyć swoją zbawczą misją wszystkich ludzi, Chrystus powołał do życia wspólnotę Kościoła i przekazał mu dar zbawczego sakramentu (jako działanie w osobowej łączności z realną Osobą Boga). Ten sakramentalny dar jest w stanie uświęcić osobowe działanie człowieka, który z wiarą przyjmuje obecność Boga i Jego działanie. W ten sposób Bóg dał nam symbol, czyli widomy znak, obecności, łączności i działania w naszym ziemskim świecie (przede wszystkim jako wsparcie i pomoc dla ludzi). Bóg ofiarował nam swojego Syna na znak osobowego pojednania, czyli miłości i miłosierdzia. Dlatego powinniśmy pamiętać, że Jezus Chrystus podniósł człowieka z upadku moralnego i religijnego, objawiając naszą nadprzyrodzoną realność osoby i życia.

Wiara w realność

Nasza wiara (credo) w realność (Boga, świata i nas samych) jest skutkiem poddania się umysłu aktom kontemplacji płynącym z osobowej podmiotowości istnienia. To prowadzi do afirmacji przez człowieka stworzonej realności (realności jego samego i otaczającej go rzeczywistości). Taka postawa pozwala człowiekowi działać realnie w realnym świecie. Przede wszystkim dotyczy to naszego życia w realnej wspólnocie osobowej, jaką jest rodzina. Rodzina stanowi bowiem pierwsze i najbardziej realne środowisko człowieka, ponieważ we wspólnocie rodzinnej człowiek realizuje swoje życie osobowe (moralne i religijne). A życie osobowe jest dla człowieka czymś najważniejszym i najlepszym, do czego został powołany jako stworzona przez Boga osoba (żywa osoba uduchowiona i wcielona).

12 lutego 2023

Nadprzyrodzona realność człowieka

Człowiek otrzymał od Boga nadprzyrodzoną realność. Otrzymał istnienie czyli egzystencję wyposażoną w podmiotowość osoby i życia. Ta egzystencjalna podmiotowość została wszczepiona w porządek przyrodzony, co oznacza, że Bóg wykorzystał do stworzenia człowieka ewolucyjny rozwój organizmów żywych (świat przyrody). Świat przyrody otrzymał na początku silny impuls ożywczy, czyli dar życia pochodzący od Syna Bożego. Dzięki temu życie przyrodnicze (biologiczne) stało się płynnym rozwojem organizmów żywych (ich wzrastaniem i ginięciem). 

Natomiast człowiek (każdy pojedynczy człowiek) otrzymał swój własny dar życia zawarty w istnieniu bytu (w egzystencji). Jest to wyjątkowy dar życia nadprzyrodzonego, jakie obiecał nam Bóg. Umiera zatem nasz cielesny organizm, lecz człowiek jako osobowa egzystencja trwa i żyje nadal. Dlatego może wylądować w niebie lub piekle, gdyż nie ginie jak zwierzęta czy rośliny.

To, co mamy od Boga, jest nadprzyrodzone. Taka jest nasza osoba i życie (egzystencjalne). Z kolei cała reszta (nasza esencjalna realność) podlega zmienności świata przyrody. Człowiek powinien zadbać o to, co jest nadprzyrodzone, bo to pozostaje z nami na zawsze, nie tylko do końca życia biologicznego organizmu.