6 grudnia 2023

Jak się ratować? /1

Jak możemy się ratować przed cywilizacyjnym kryzysem?

Pierwszą sprawą jest odwołanie się do wspólnoty osobowej. Chodzi po prostu o budowanie wspólnoty rodzinnej, która jest dla nas podstawową wspólnotą osobową. Człowiek żyje bowiem przede wszystkim w środowisku osobowym. Dlatego musi tworzyć relacje osobowe wiary, miłości i nadziei. Rodzina jest dla nas ratunkiem na co dzień. Ale jednocześnie musimy sobie zdawać sprawę, że jest to niezbędne dla ludzkiego zdrowia psychicznego. Relacje osobowe z najbliższymi mają dla człowieka (dla dzieci zwłaszcza) zasadnicze i podstawowe znaczenie. Relacje osobowe mają charakter nadprzyrodzony a nie kulturowy. Wspólnota osobowa nie powstaje na gruncie odniesień kulturowych. 

Łączność kulturowa może tworzyć grupy przyjaciół lub fanów, które są oparte na wspólnym myśleniu podobnymi (lub wprost tymi samymi) wartościami. Ale nawet takie wspólne myślenie nie tworzy realnych więzi osobowych. Jest to raczej wspólne uczestnictwo w wydarzeniach kulturalnych, co oczywiście ma jakieś odniesienie społeczne. Fani danego zespołu rozpoznają się po wizerunku czy stroju. Tak powstają różne subkultury społeczne. 

Ale sprawa wspólnoty osobowej wygląda inaczej. Do codziennego współdziałania konieczna jest głęboka moc sprawcza i aktywna wypływająca z podmiotu osobowego (czyli naszej egzystencji -- podmiotowości istnienia). I dopiero taka głęboka aktywność buduje naszą duchową osobowość, która z kolei czuwa nad życiem psychicznym. Nie ma innego sposobu na uzyskanie równowagi psychicznej. Żadne myślenie nie załatwi tej sprawy. Natomiast proponowana terapia tylko utrwala nasze wypaczenia psychiczne. Oczywiście można żyć czy też funkcjonować z różnymi obciążeniami psychicznymi, które każe się nam zaakceptować, ale to są jakieś sztuczki myślenia, a nie realna siła duchowa. Każdy może sobie pomyśleć, że jest kimś doskonałym. Ale co z tego wynika -- na pewno żadna realność. Tożsamości człowieka nie buduje się poprzez myślenie. Tożsamość trzeba budować na fundamencie życia i osoby, czyli realności nadprzyrodzonych.

Jak się ratować? /2

Aby opanować swoją psychikę (życie psychiczne), musimy właściwie posługiwać się władzami duchowymi. Dzisiaj już mało kto odwołuje się do naszych zdolności i władz duchowych. Mówi się jedynie o świadomości człowieka. Jednak żeby realnie ocenić ludzką świadomość, należy najpierw poznać naszą duchową realność i jej działanie. Dopiero wtedy zobaczymy, czy postulowana świadomość stanowi dobrze lub źle funkcjonującą duchowość.

Otóż naszą duchowość tworzą trzy władze (zdolności) rozumne. Są to umysł, wola i uczuciowość. To właśnie te zdolności pozwalają człowiekowi działać w sposób wyjątkowy, czyli samodzielnie i niezależnie. Potocznie mówimy o wolności człowieka, ale wolność działania -- jak zobaczymy -- dotyczy naszej świadomości a nie duchowości. Nasza dusza (władze duchowe) działa w sposób rozumny dążąc do podejmowania realnych działań, czyli działań skierowanych do tego, co realne, i ogarniających tę napotkaną realność. Każda władza ogarnia realność w swoim zakresie, czyli zgodnie z przypisaną sobie zasadą działania. Umysł poznaje realność pod względem prawdy, wola chce czegoś realnego w zakresie dobra, uczuciowość zaś przeżywa realność pod względem piękna (dotyczy to przede wszystkim realności życia).

Jak to się dzieje, że nasze duchowe zdolności (możności działania) potrafią dotrzeć do sedna realności? Otóż wszystko polega tutaj na aktywności naszej egzystencji, czyli podmiotowości istnienia. Tą podmiotowość tworzą dwie realności -- osoba i życie. Realność osobowa oddziałuje na naszą duszę, natomiast realność życia (mocy ożywczej) określa i kształtuje naszą cielesność. Podmiotowa realność osoby charakteryzuje się trzema własnościami transcendentalnymi -- prawdą, dobrem i pięknem. Sprawcza aktywność tych własności powoduje najpierw powstanie trzech władz duszy, a następnie wpływa na ich rozumne działanie. 

Ta osobowa aktywność sprawia, że władze duchowe mają odniesienie do realnych rzeczy w zakresie odpowiednich własności. Dlatego umysł poznaje rzeczy w zakresie prawdy, wola chce czegoś realnego w zakresie dobra, a uczuciowość przeżywa realność w zakresie piękna. Wszystkie te działania razem wzięte dają nam pełny obraz napotkanej rzeczywistości (konkretnych rzeczy). W ten sposób rodzi się rozumienie otaczającego nas świata. Ale to odnosi się również (a może przede wszystkim) do realności spotykanych ludzi. Na tym polega poznanie człowieka jako żywej osoby. 

Jak się ratować? /3

Ten związek i zależność pomiędzy egzystencjalną realnością osoby i życia a esencjalną sferą stawania się duszy i ciała jest całkiem kruchy. Został on zerwany po raz pierwszy już na początku historii człowieka, co zostało symbolicznie nazwane grzechem pierworodnym, a co antropomorficznie było związane z pojawieniem się homo sapiens (człowieka myślącego). Trudno wyobrazić sobie, co się mogło dokonać. W każdym razie ludzkie działanie musiało wykroczyć poza wymagania i zasady realności. W Księdze jest mowa o "poznaniu zła", ale trzeba wiedzieć, że nie ma poznania zła. Zło można tylko pomyśleć i wymyśleć. A więc "poznanie zła" było naprawdę związane z pojawieniem się myślenie. Myślenie pojawia się jako negacja realności, bo myślenie rodzi się z negacji poznania. 

Można przyjąć, że w ten sposób narodził się homo sapiens, czyli człowiek myślący. Tak a propos, wydaje się, że neandertalczycy nie znali myślenia, ale doskonale orientowali się w otaczającym ich świecie, bo dysponowali poznaniem. To pierwotne wydarzenie związane z pojawieniem się człowieka myślącego miało ogromne znaczenie dla rozwoju cywilizacyjnego. Myślenie staje się napędem historii człowieka jakiego znamy. 

Jak się ratować? /4

Zobaczmy teraz, jak to działa w dzisiejszych czasach? Dzisiaj myślenie (i jego skutki) całkowicie zdominowało życie społeczne. Ludzkość postawiła na wolność myślenia, co poskutkowało dalej dowolnością wyboru i swobodą przeżywania. Ta wolność działania odkryta przez homo sapiens spowodowała zerwanie więzi naszej duchowości (władz duchowych) z realnością. Z jednej strony nastąpiło zerwanie kontaktu z aktami osobowymi, które wyznaczały władzom zasady i sposoby realnego działania. Z drugiej zaś strony władze duchowe od tej pory działać "na własną rękę", czyli w sposób całkowicie dowolny. To wywołało odwrót od poszukiwania realności oraz wywołało zwrot w stronę możliwości działania. 

Dlatego w umyśle poznanie zostało zastąpione przez myślenie. Nasze myślenie dotyczy jedynie możliwości a nie realności. Chcenie woli, czyli chcenie dobra, zostało zastąpione przez dowolność wyboru. Ten wybór (liberum arbitrium) nie jest już niczym określany, jest całkiem dowolny. Dlatego wola raz wybiera coś dobrego, aby innym razem wybrać coś złego (tzw. mniejsze zło). Jednak to, co najgorsze dokonało się w naszej uczuciowości. Osobowe akty upodobania przesyłane do duszy z podmiotu osobowego dbały o to, żebyśmy mogli przeżywać i odczuwać piękno. Dotyczyło to piękna życia, przede wszystkim piękna ludzkiego życia. Kiedy uczuciowość utraciła upodobanie życia i jego piękna, wtedy zwróciła się do przeżywania przyjemnych doznań proponowanych przez cielesność albo myślącą duchowość. Jednak przeżywanie cielesnych doznań staje się chwilowym odczuciem i nie daje nadziei na przyszłość. Dlatego człowiek zaczyna gonić stale za nowymi przyjemnościami i w ten sposób nakręca spiralę doznań. A to już jest prosta droga do powstawania różnych uzależnień.

Skoro odczuwamy potrzebę wciąż nowych przyjemności, to aby uratować się z takiego uzależnienia, trzeba powrócić do przeżywania piękna życia (pięknego życia). To sprawi, że poczujemy radość i nadzieję na dalsze życie. Musimy bowiem pamiętać, że życia nie da się zrozumieć poznawczo. Pragnienie życia musi być napędzane radosnym przeżywaniem życia. Inaczej okazuje się, że człowiek nie wie, po co żyje. Tak rodzą się dramaty samobójców. 

Jak się ratować? /5

Żeby powrócić do realnego działania i sensownego życia, konieczne jest uruchomienia osobowej aktywności. Uruchomienie tej aktywności dokonuje się poprzez nawiązanie relacji osobowych. A takie relacje potrzebują i wymagają wsparcia ze strony wspólnoty osobowej. Dlatego tak ważną sprawą -- wprost niepodważalną -- jest życie we wspólnocie rodzinnej. Tylko w rodzinie człowiek najłatwiej nawiązuje relacje osobowe. Wszelkie instytucje społeczne nie dają nam takiej możliwości. Stąd dla człowieka najważniejsza jest tradycyjna rodzina, gdzie możemy doświadczać relacji ze strony ojca  i matki. Ale również taka rodzina musi sama rozwijać i budować relacje osobowe. To oznacza, że członkowie rodziny nie mogą być pozostawieniu sami sobie (albo sami ze swoim sprzętem internetowym).

W rodzinie wszystkie codzienne czynności odgrywają ważną rolę. Wspólne posiłki, wspólne spacery, wspólny odpoczynek, wspólne porządki i naprawy, a przede wszystkim wspólne rozmowy i opowieści -- tworzą realne środowisko osobowe, tworzą wspólny klimat rodzinny i wspólne przeżywanie tego, co się wokół dzieje. To pozwala nam, a zwłaszcza dzieciom, lepiej zrozumieć otaczający nas świat przyrody lecz również kultury czy techniki. Jest to ważne w coraz szybciej zmieniającym się świecie. Równocześnie młody człowiek potrzebuje chwile wytchnienia i odpoczynku, chwile zastanowienia i zrozumienia, chwile poznawania i uczenia się. A w tym wszystkim potrzebuje rodzinnej pomocy i wsparcia, żeby mógł się odnaleźć i poczuć swoją wartość, czyli osobową godność. 

Jak się ratować? /6

Jeżeli człowiek żyje według świadomości, to nie ma duchowego kontaktu z realnością. Kieruje się wtedy wolnością myślenia i swobodą decydowania, ale takie działania otwierają i wyznaczają jedynie sferę możliwości. Doskonałym przykładem jest tutaj świat wirtualny, w którym człowiek potrafi się całkowicie zanurzyć. Co więcej, wydaje się nam wówczas, że naprawdę działamy i coś robimy. Ale to jest złudzenie naszego myślenia.

Gdy człowiek zatraci swoją osobową aktywność, wtedy jego duchowość staje się świadomością. Świadomość jest takim workiem (wirtualnym obszarem) możliwości. Mieszczą się tam pomysły naszego myślenia, różne wypowiedzi i poglądy, z którymi się stykamy na co dzień, wszystkie zjawiska i obrazy, które oglądaliśmy, wizerunki ludzi, które sobie tworzymy i utrwalamy. Ale w świadomości brakuje prawdziwej realności, z którą się zderzamy i którą musimy uwzględniać w naszym życiu codziennym. Świadomość staje się taką otoczką lub przesłoną, poprzez którą, jak nam się wydaje, kontaktujemy się z rzeczywistością. Ale to jest złudzenie.

Świadomość nie kontaktuje nas z rzeczywistością. Ona tworzy sferę możliwości, która stoi gdzieś z boku, tak jak wirtualny świat internetu. Człowiek powinien zdawać sobie sprawę, że nie da się żyć w świecie możliwości, w świecie wirtualnym. Ten świat możliwości jest oczywiście związany z twórczością umysłową. Dawniej tego typu twórczość wyrażała się w konkretnych (jednostkowych) dziełach sztuki. Tworzący artysta musiał namachać się pędzlem albo młotem i dłutem, a to znaczyło, że w swojej twórczości musiał się napracować. Musiał się zderzyć z realnym materiałem jako kawałkiem rzeczywistości. A dzisiaj co, wystarczy klikać palcem po klawiaturze lub ekranie smartfona, aby zaznaczyć swoją obecność w wirtualnym świecie. Poddaliśmy się całkiem łatwiźnie zarządzania możliwościami. To dotyczy również finansów -- dziś łatwiej handluje się możliwościami niż realnym produktem (vide kryptowaluty). 

Jak się zabezpieczyć przed zalewem możliwości działania? Trzeba na powrót odnaleźć swoją sprawczą realność osoby i życia. Dziś popełniamy tragiczny błąd biorąc świadomość za coś osobowego. Świadomość nie jest osobą człowieka i wcale nie przedstawia nam tego, co osobowe. Świadomość jest wprost zaprzeczeniem osoby i jej duchowego przejawu w postaci osobowości. Człowiek powinien tworzyć i budować swoją osobowość. Osobowość stanowi efekt rozwoju duchowego dokonującego się pod wpływem aktów osobowego podmiotu egzystencjalnego. To akty kontemplacji, sumienia i upodobania wpływają na tworzenie i stawanie się naszej osobowości. 

To osobowość powinna kierować życiem psychicznym człowieka, a nie jego świadomość. Świadomość jest zawsze zagrożeniem dla psychiki, gdyż wpędza ją w stan możliwości. Nie da się żyć możliwościami. Człowiek musi i powinien żyć realnymi własnościami realności -- czyli prawdą, dobrem i pięknem. 

Jak się ratować? /7

Aby nasza dusza (władze duchowe) zdołała osiągnąć zasady działania oparte na prawdzie, dobru i pięknie, musi otworzyć się na egzystencjalną realność. Musimy na nowo odkryć, że człowiek jest osobą, ale musimy zapytać dalej, kim jest osoba i gdzie zamieszkuje w człowieku. Jeżeli będziemy szukali osoby w naszych duchowych działaniach, to może się okazać, że nigdy nie posuniemy się naprzód i nadal będziemy twierdzili, że osobą jest rozumność człowieka z jej działaniami. Ale tak nie jest. Osoba stanowi egzystencjalna podmiotowość istnienia. A więc radykalnie wykracza i przekracza naszą zewnętrzną naturę. Osoba ukrywa się na poziomie istnienia i właśnie stamtąd zawiaduje naszą duchowością. 

To nie dusza lecz osoba została stworzona bezpośrednio przez Boga. Dlatego nasza osoba posiada nadprzyrodzoną realność i moc sprawczą. To osoba z jej własnościami transcendentalnymi wytworzyła na poziomie możności istotowej naszą duchowość, czyli trzy władze duchowe. Osobowa prawda odpowiada za powstanie umysłu, zaś dalsza aktywność tej prawdy (jako kontemplacja) wspomaga umysł w jego działaniu. Dalej osobowe dobro sprawia powstanie woli, a jego aktywność (jako akty sumienia) wspiera wolę w jej chceniu i dążeniu do dobra. I wreszcie osobowe piękno powoduje powstanie władzy uczuciowej i następnie wspomaga jej przeżywanie swoją aktywnością w postaci upodobania piękna. Trudno sobie inaczej wytłumaczyć powstanie rozumnej duchowości człowieka (jego duszy). Zupełnie absurdalne jest twierdzenie, że to był efekt długotrwałej ewolucji przyrodniczej. W ten sposób mogła się kształtować co najwyżej zewnętrzna postać naszej cielesności, w którą osoba została wcielona w akcie stwórczym. 

Dawniej przyjmowano, że to dusza (jako zasada życia) została stworzona przez Boga. Ale dusza funkcjonuje na poziomie możności istotowej (tzw. natury człowieka), natomiast aktywna moc sprawcza Boga nie działa na tym poziomie, ponieważ jest zbyt doskonała. Bóg więc stwarza istnienie człowieka wraz z jego egzystencjalną podmiotowością osoby oraz życia (są to dwa odrębne podmioty istnienia). Podmiotowość egzystencjalna ma charakter nadprzyrodzony i dlatego człowiek został powołany do pełnienia wyjątkowej roli w tym ziemskim świecie. Aby zatem ratować nasze życie psychiczne i fizyczne powinniśmy się odwoływać do sfery egzystencji, bo tam rodzi się najważniejsza aktywność, która czuwa nad naszą duchowością i cielesnością, Nie ma inne drogi osiągnięcia doskonałości (może względnej) na poziomie naturalnym. 

Jak się ratować? /8

Psychika stanowi nasze własne przeżywanie siebie samych. Oczywiście to pojęcie przeżywania (odczuwania lub poczucia) ma jak najszersze znaczenie. Obejmuje bowiem całość doświadczenia świadomościowego. Mówiąc wprost przezywamy siebie jako świadomość. Przeżywamy wszystko to, co jest zawarte i co występuje w świadomości. Przeżywamy więc zarówno swoje myślenie, pojawiające się tezy lub poglądy, ale przeżywamy także podejmowanie decyzji i różnych działań, przeżywamy wreszcie własne życie, różne słabości i choroby związane z życiem, ale przeżywamy również siłę i moc tego życia.

Jeśli jednak pozostajemy tylko na poziomie świadomości, to wówczas nasze przeżywanie obraca się wokół możliwości proponowanych przez zjawiskowe działanie świadomości. Będziemy się wtedy obracali wokół własnych lub cudzych myśli i poglądów, wokół konieczności podejmowania decyzji bez zastanowienia i bez oceny moralnej, czy wokół nieszczęśliwego lub straconego życia, wokół poczucia smutku i cierpienia, nie rozumiejąc zupełnie sensu spotykających nas wydarzeń.

Na ogół ludzie, którzy nie radzą sobie ze swoimi problemami, uciekają w zaangażowanie w prace zawodową, bo wtedy ktoś inny decyduje za nas i nie musimy się z tym męczyć. Okazuje się najczęściej, że życie nie jest wcale łatwe i przyjemne, jak postulują reklamy. Życie wymaga od nas czujności i umiejętności, znajomości i rozumienia tego, co naprawdę się dzieje. Już poprzednio mówiliśmy, że świadomość nie kontaktuje nas z rzeczywistością. Człowiekowi potrzebne jest poznanie i rozumienie realności, a nie tylko myślenie czegokolwiek. 

Jak się ratować? /9

W kulturze europejskiej mieliśmy dwie koncepcje prowadzenia ludzkiego życia. Obie koncepcje, które dzisiaj uznamy raczej za umiarkowane, powstały w starożytnej Grecji. Stanowią one nie tyle przeciwstawne, co raczej uzupełniające się, podejścia do prowadzenia ludzkiego życia. 

Epikureizm proponował podejście hedonistyczne. Miało ono polegać na czerpaniu według swoich możliwości jak najwięcej przyjemności, jakie niesie życie w otaczającym nas świecie. Człowiek powinien być otwarty na zewnątrz i łapać to, co przyjemnego oferuje mu otaczający świat. Ludzkie życie skupiałoby się na przeżywaniu przyjemności i radości (ogólnie zadowolenia) płynących z wykorzystania dobrobytu oferowanego w życiu publicznym (społecznym). 

Natomiast stoicyzm stawiał na pokonywanie trudności i przeciwności pojawiających się w naszym życiu publicznym. Dlatego postulował rozwijanie wewnątrz siebie dzielności moralnej, która mogłaby posłużyć do pokonywania przeciwności. Człowiek powinien doskonalić się wewnętrznie, bo to pozwoli mu najlepiej radzić sobie z trudnościami życia. 

O ile więc epikureizm zachęcał do zwrócenia się na zewnątrz i stamtąd czerpania dobra dla siebie, o tyle stoicyzm postulował wewnętrzny rozwój człowieka i budowanie dobra w sobie. Wydaje się, że obie te koncepcje dobrze oddają możliwości ludzkiego życia i działania. 

Jak się ratować? /10

Psychologia rozwinęła się pod koniec XIX wieku, ale w związku z tym pojawił się niestety psychologizm, który zakładał, że wszystko, co się dzieje w człowieku i z człowiekiem (poznanie, pożądanie, chcenie, decydowanie, przeżywanie, doznawanie) ma charakter psychiczny, czyli tworzy i stanowi jakąś sferę psychiczną, z której człowiek czerpie uczucia i przeżycia (dawniej mówiono o namiętnościach). A więc główne znaczenie mają nie tyle działania, lecz ważniejsze staje się to, jak je przeżywamy i odczuwamy. To dotyczyło również działań innych ludzi. Psychologom wydawało się wówczas, że w ten sposób człowiek wartościuje to, co się z nim dzieje. Dla tego psychologizmu poszukiwano różnych uzasadnień. Freud stawiał na seksualność człowieka, Skinner dawał uzasadnienie behawioralne, każde działanie (akcja) wywołuje reakcję. Potem pojawiały się już wizje bardziej całościowe (psychologia postaci lub osobowości).

Ale trzeba zaznaczyć, że psychologia ogólnie odrzuca teorię sprawczej podmiotowości człowieka, z której płynęłaby cała nasza aktywność. Posługuje się natomiast koncepcją podmiotowości zbiorczej, czyli sfery psychicznej, skąd możemy czerpać różne przeżycia i uczucia, które wcześniej są tam gromadzone. Mamy więc bulgoczący kocioł psychiki, skąd na zewnątrz ujawniają się dowolne uczucia i emocje. Ujawniają się w sposób świadomy, co oznacza, że wiemy, iż są przez nas przeżywane, oraz wiemy lub nie wiemy, że my nad tym nie panujemy. 

Jak się ratować? /11

Dziś już widzimy, że albo powrócimy do metafizycznego poznania duchowości człowieka poszukując dla niej realnych zasad działania, albo zabrniemy do końca w dowolność przeżywania przyjemności lub przeżywania w ogóle. Mamy dzisiaj poważny kryzys życia psychicznego, bo psychika została oderwana od duchowości i co gorsze, przeciwstawiona jej. Dlatego należy przedstawić rozważania filozoficzne dotyczące człowieka i jego uczuciowości. 

Otóż zdolność przeżywania stanowi trzecią władzę duszy oprócz umysłu i woli. Uczuciowość jest więc zdolnością i władzą duchową, i jak pozostałe władze wymaga aktywacji i urealnienia ze strony podmiotu sprawczego. Takim podmiotem jest osoba, która stanowi podmiot egzystencjalny (podmiot istnienia). Należy więc dodać, że istnienie i działanie uczuciowości zależy od własności piękna, która cechuje podmiotowość osoby. Osobowa własność piękna wysyła do duszy, czyli do uczuciowości, akty upodobania, które zaszczepiają w niej zasadę przeżywania piękna. Tak więc uczuciowość jest powołana do odkrywania i przeżywania piękna oraz tego, co się nam ukazuje jako piękne. Stąd dla naszej uczuciowości głównym uczuciem jest radość i zadowolenie ze spotkania z realnym pięknem. Cieszą nas i radują piękne rzeczy (np. piękne krajobrazy i widoki). Przejawem naszej radości jest uśmiech.

Takie radosne przeżywanie piękna dotyczy życia, przede wszystkim ludzkiego życia. Wszelkie życie powinno nas cieszyć i być przez nas akceptowane. To właśnie powinno być podstawą naszego odniesienia do przyrody -- tej żywej przyrody wokół nas. Gdy niszczymy przyrodę, wtedy stajemy w sprzeczności z zasadą upodobania piękna jako obrazu życia. 

Jak się ratować? /12

Na zakończenie musimy powiedzieć, że człowiek nie może poszukiwać swojej doskonałości na zewnątrz. Taką propozycją jest dzisiaj praca zawodowa, która po prostu zmusza nas do zaangażowania w sprawy zewnętrzne. Jako praca służąca do zapewnienia dobrobytu rodzinnego jest oczywiście potrzebna i konieczna. Jednak to nie ona kształtuje nasze człowieczeństwo. Człowiek musi się nauczyć sięgania w głąb siebie, czyli "wsłuchiwania się w głos" własnej egzystencji. Bo to tam przemawia nasza osobowa podmiotowość, która jest w człowieku czymś najdoskonalszym bez względu na to, kim jesteśmy zawodowo czy społecznie. 

Człowiek powinien umieć korzystać z doświadczenia wewnętrznego. Tutaj nie chodzi tylko o "głos sumienia", ale również o "wsłuchiwanie się" w akty kontemplacji czy upodobania, które wpływają na nasz umysł i uczucia. Akty sumienia kształtują wolę, czyli chcenie i zdecydowanie woli. Znaczenie sumienia dla dobrego działania podkreślała zwłaszcza tradycja religijna. Można przyjąć, że akty sumienia, jakie przesyła do duszy nasza osoba, pełnią całkiem ważną rolę w działaniu człowieka. Ale nasze życie zależy również od dobrego (słusznego i radosnego) działania umysłu oraz uczuciowości. Szczególnie nasze uczucia są dzisiaj narażone na destrukcję. Dlatego powinniśmy zadbać o właściwe rozumienie działania uczuciowości. 

Należy wiedzieć, że wszelka aktywność bierze się z podmiotowości osoby. To tam ma swój początek osobowe działanie człowieka. Należy więc "słuchać" własnej osoby, a nie tego, co mówią różni ideolodzy (również ci naukowi). Osoba w swojej aktywności nigdy się nie myli, natomiast wiedza tworzona przez człowieka raz jest prawdziwa a raz błędna (do poprawki). 

6 listopada 2023

Problematyka osoby w ujęciu historycznym

Gdy zapytamy ludzi, czym jest działanie osobowe, to odpowiedzią będzie, że jest to wolne działanie człowieka. Na czym polega wolne działanie? To działanie, które kieruje się wolnością, czyli działanie na zasadzie wolności. Gdy dopytujemy dalej, o jaką wolność chodzi, wtedy pojawiają się problemy. Bo albo mamy na myśli jakąś niezależność od warunków czy wpływów zewnętrznych, albo może nam chodzić o wewnętrzną samodzielność działania. Jednak od razu widać, że niezależność od wpływów zewnętrznych nie określa, ani nie wyznacza natury działania osobowego. A zatem należałoby poszukiwać cech osobowych działania w wewnętrznej samodzielności.

Jak można rozumieć taką samodzielność działania? Otóż ja działam sam z siebie, co oznacza, że jestem podmiotem sprawczym działania. Takie działanie wypływa gdzieś z wnętrza mnie. A to znaczy, że posiadam odpowiednią siłę i moc do działania. Działam samodzielnie z powodu posiadanej siły i zdolności do działania. Powstaje więc pytanie, gdzie należy szukać takiej siły i zdolności (gr. arete; łac. virtus)?

Historia poucza nas, że już Grecy wskazywali, że człowiek posiada siłę i zdolność do działania. Sokrates zwracał uwagę na wiedzę (efekt rozumowego poznania) konieczną do dobrego i skutecznego działania na polu politycznym (społecznym). Z kolei Platon mówił o mądrości potrzebnej do politycznego działania. To miały być zdolności i sprawności (aretai) kierujące naszą rozumnością. Jednak już Platon zdawał sobie sprawę, że człowiek działa nie tylko w oparciu o rozum. Zwracał uwagę, że trzeba pilnować ludzkiej uczuciowości, bo jej namiętności mogą zakłócać pracę rozumu. Ostatecznie ustalono, że wszystko to rozgrywa się w ludzkiej duszy, która ogólnie rządzi działaniem człowieka – jego działaniem zewnętrznym. Grecy uznali więc, że to dusza odpowiada u człowieka za podejmowanie działania. Przyjmowali, że dusza stanowi podmiotowość (podmiotowość sprawczą) zdolną do działania.

Ustalenia filozofii greckiej podsumował Arystoteles. Uznał, że ludzka dusza posiada odpowiednie zdolności (i jakby narzędzia), czyli władze duchowe, do działania. Samą duszę pojmował jako formę oraz energię (energeia) – jako wewnętrzną zasadę działania, czyli podmiotowość sprawczą. Dusza jako forma z jednej strony określa i nadaje realność  całemu bytowi substancjalnemu człowieka, a z drugiej strony jako wewnętrzna siła sprawcza (en-ergeia) napędza nasze ludzkie działanie przejawiające się na zewnątrz poprzez cielesność. W tym układzie dusza staje się podmiotem  istnienia i działania całego bytu (substancji człowieka). Tak chyba można zinterpretować rozważania i ustalenia Arystotelesa.

Arystoteles pojmował jednak człowieka jako rozumne zwierzę. Nie ma więc u niego mowy o osobowym charakterze człowieka. Cała charakterystyka człowieka opierała się jedynie na wskazaniu jego rozumności (rozumnej duszy). Dlatego to ludzka rozumność wyznaczała poznanie i działanie człowieka. Zjawia się więc pytanie, czy to wystarczy do osobowej charakterystyki człowieka? I dalej, czy działania poznawcze i wolitywne przypisywane duszy oddają w pełni osobową podmiotowość człowieka? Patrząc na te sprawy z dzisiejszej perspektywy widzimy, że to nie wystarcza do zrozumienia osoby ludzkiej. Jednak w tamtych starożytnych czasach filozofia dopiero startowała i wydaje się być jeszcze bezradna wobec problematyki osoby.

Można jednak zauważyć, że ogromne znaczenie dla zrozumienia człowieka, jego losu i jego postępowania wniósł grecki teatr. Dramaty Aischylosa, Sofoklesa i Eurypidesa zdają się sięgać dużo głębiej w charakterystyce ludzkiej aktywności i pewnych etycznych czy religijnych zasad rządzących postępowaniem człowieka. Wydaje mi się, że właśnie dlatego określenie osoby zostało zaczerpnięte z tradycji przedstawienia dramatycznego jako odwołanie się do teatralnej maski, obrazującej osobę dramatu. Dostrzegam w tym głęboką intuicję poznawczą odwołującą się do tragicznego losu człowieka-osoby.

Problematyka osoby pojawiła się dopiero w teologii chrześcijańskiej. Rozważania na ten temat dotyczyły pojmowania Trójcy Boskich Osób, przede wszystkim zrozumienia wcielenia Syna Bożego. Te rozważania doprowadziły ostatecznie do podjęcia próby zdefiniowania osoby w perspektywie filozoficznej. Taką próbę podjął Boecjusz (pocz. VI w.) wykorzystując do tego aparat pojęciowy Arystotelesa. W ten sposób powstała pierwsza (i właściwie jedyna, skoro jest przytaczana do dzisiaj) definicja osoby. Boecjusz uznał, że osoba jest indywidualną substancją posiadającą rozumną naturę. W swojej definicji wskazywał więc na konkretną realną podmiotowość związaną z rozumnością. Trzeba niestety zauważyć, że był to powrót do Arystotelesowskiego rozumienia człowieka, gdzie najważniejszą rzeczą jest duchowa rozumność jako przejaw specyfiki gatunkowej człowieka. Ponadto okazało się, że definicja Boecjusza mówiąca wprost o osobie nie posunęła do przodu filozoficzne pojmowanie człowieka lub Boga.

Na lepsze rozwiązanie przyszło nam czekać do XIII wieku i wystąpienia św. Tomasza z Akwinu. Okazało się, że ten chrześcijański teolog posunął do przodu filozoficzne rozumienie zarówno Boga jak i człowieka. Tomasz przyjął, że realny byt to musi posiadać wewnętrzną zasadę i przyczynę swojej realności. Uznał, że dotychczasowe ujęcie esencjalistyczne nie wystarcza. Realną podmiotowość substancjalną czy bytową musi urealniać akt istnienia. Jednocześnie Tomasz określił nową interpretację realności Boga. Wykorzystał do tego celu dawne sformułowanie Wiktoryna, że Bóg jest ipsum esse – Bóg jest samym istnieniem. Trzeba zaznaczyć, że Boskie Istnienie Tomasz pojmował w zupełnie nowym sensie. Dla niego jest to Akt Istnienia, czyli najwyższy poziom doskonałego istnienia (esse) oraz mocy sprawczej (koniecznej do stwarzania realnych bytów wypełniających rzeczywistość).

Jak to wygląda w przypadku człowieka? Otóż Bóg stwarza istnienie człowieka, które jako realność zależna jest ograniczone przez możność istoty. Oznaczało to, że stworzone istnienie człowieka (bytu ludzkiego) jest aktem ograniczonym i ukształtowanym w dany byt przez możność istoty (duszę i ciało). W takim ujęciu główna podmiotowość realności i aktywności przesuwa się na wyższy poziom egzystencjalny. Tomasz interpretował duszę jako związaną bezpośrednio z aktem istnienia, a prze to nieśmiertelną. Jednak w kwestii pojmowania osoby Tomasz posługiwał się definicją Boecjusza. Należy stwierdzić, że problematyka osoby nie rozwijała się zbyt szybko, ponieważ nie była podejmowana ani przez teologów, ani przez filozofów. Na uwagę zasługuje fakt, że hiszpańscy tomiści postulowali rozumienie osoby jako modus essendi, ale nie opracowali tego pojęcia.

Dopiero koncepcja osoby sformułowana przez Maxa Schelera spowodowała większe zainteresowanie tym tematem. Scheler był fenomenologiem i przedstawił koncepcję osoby w oparciu o teorię świadomości. Uważał, ze świadomość przypisywana człowiekowi tworzy w jego umyśle jakiś określony świat wartości. Postulowanie przez ludzi różnych wartości, czyli myślenie wartościami (myślenie o czymś jako o wartości) było dla Schelera efektem osobowego charakteru duchowości człowieka. Można w uproszczeniu przyjąć, że świadomość myśląca o wartościach i tworząca określoną hierarchię wartości była utożsamiona z osobową podmiotowością człowieka. Ale od razu należy zaznaczyć, że w tym fenomenologicznym ujęciu zanika realność podmiotu osobowego. Albowiem samo myślenie czy też myślenie wartościami nie tworzy ani nie stanowi prawdziwej realności. Jest to tworzenie dowolnych możliwości poznawczych i niczego więcej. Osoba ludzka (albo Boska) stawałaby się jedynie czymś pomyślanym, skoro byłaby efektem myślącego umysłu jako wirtualny świat wartości. Ponadto zanika tutaj jakiś realny związek (np. związek przyczynowy) między osobą a naturą człowieka (czyli duszą i ciałem). W tym wypadku należałoby mówić, że człowiek staje się osobą, a nie że jest nią od momentu narodzin. Można zaznaczyć, że jest to zwykłe pomylenie osoby (podmiotowości  egzystencjalnej) z rozwijaną przez nas osobowością jako wyposażeniem duszy (dokładnie władz duchowych).

To, co tu jest ważne, to fakt, że koncepcja Schelera wywołała poważne zainteresowanie. Pojawiają się w związku z tym ciekawe rozważania na temat osoby wśród polskich tomistów skupionych na KUL-u. Wojtyła tworzy swoje główne dzieło „Osoba i czyn”, z kolei Gogacz pisze rozważania „Wokół problemu osoby”. Powstają więc poważne badania dotyczące problematyki osoby (czym jest, jak działa, gdzie należy umiejscowić ją w człowieku). Otóż Wojtyła sformułował zasadniczą tezę dla problematyki osoby, a mianowicie, że osoba jest podmiotem istnienia i działania. Natomiast Gogacz rozwijał rolę i znaczenie własności transcendentalnych tworzących podmiotowość osobową na gruncie egzystencjalnego poziomu istnienia w bycie człowieka. Wszystko to razem pozwoliło nam posuwać dalej rozumienie i znaczenie podmiotowości osobowej człowieka.

13 października 2023

Szczęście człowieka

Człowiek potrzebuje do szczęścia drugiego człowieka. Człowiek jest bowiem przede wszystkim osobą i dlatego człowiek jako osoba potrzebuje do szczęścia drugiej osoby. Osoba mężczyzny potrzeb na uje osoby kobiety, zaś osoba kobiety potrzebuje osoby mężczyzny. Człowiek został bowiem stworzony jako osoba mężczyzny albo osoba kobiety. Te dwie osoby doskonale dopełniają się na poziomie ludzkiej natury (czyli duszy i ciała). Dlatego szczęśliwym życiem człowieka jest łączność kobiety i mężczyzny. Ale musi to być łączność najpierw osobowa. Taka  łączność wyraża się we wzajemnej wierze, miłości i nadziei. Na tym właśnie polega łączność osobowa. Taka łączność zostaje potwierdzona sakramentem małżeństwa, co sprawia, że jest usprawniona i umocniona przez łaskę Bożą, czyli dodatkową wszechmoc osobową.

Szczęście człowieka polega więc na wędrowaniu przez życie we wspólnocie z drugą osobą, zaś szczytem szczęścia jest przyjęcie do wspólnoty rodzinnej nowych osób, czyli zrodzonych dzieci. W takiej wieloosobowej wspólnocie szczęście nabiera wieloznacznego wymiaru, ponieważ każda osobowa łączność przynosi ze sobą nowe urozmaicenie szczęścia. Dlatego mówimy, że dzieci są szczęściem rodziców, a rodzice są szczęściem dla dzieci. Nieszczęście pojawia się wtedy, gdy zabraknie osobowej łączności między rodzicami i dziećmi. Jeśli zapracowani rodzice będą zainteresowani tylko swoją pozycją zawodową, a dzieci zostaną zepchnięte przez niepowodzenia szkolne do świata wirtualnego i utracą przeżywanie własnej osoby. 

Na ratunek

Nie ma wątpliwości, że trzeba ratować KK. A to oznacza, że trzeba wrócić do dawnej teologii, która została nagle zagubiona. Trzeba powrócić do teologii Boga Osobowego, czyli Trójcy Boskich Osób – Ojca, Syna i Ducha. Bo tylko działania Boskich Osób pozwoli nam zrozumieć człowieka jako osobę – osobę stworzoną przez Osobowego Boga. Takie rozumienie człowieka-osoby będzie wyznaczało powołanie człowieka do realnego istnienia i działania. Bez tego będziemy się miotali w tworzenie przeróżnych możliwości samorealizacji. Człowiek nie może działać w dowolny sposób. Takie myślenie o wolności działania zabija w człowieku osobę (no może nie zabija, bo osoba jest nieśmiertelna), ale zupełnie pomija osobową realność człowieka.

Należy wiedzieć, że człowiek jest przede wszystkim podmiotowością osobową istnienia. Tak naprawdę to osobowa podmiotowość łączy człowieka z Bogiem Osobowym, ponieważ to właśnie na tym poziomie egzystencjalnym (poziomie istnienia) następuje kontakt i łączność człowieka z Bogiem. Łaska Boska stanowi nawiązanie przez Boga relacji osobowej z człowiekiem. Dzieje się to na poziomie podmiotowości egzystencjalnej, na zasadzie łączności osobowej – łączności między Osobami Boga i osobą człowieka. Patrząc na to od strony religijnej można powiedzieć, że jest to łączność sakramentalna. Przyjmowanie przez człowieka sakramentów świętych otwiera jego osobę na kontakt z Mocą Bożą. I dopiero z podmiotu osobowego łaska, czyli Moc Boża, rozlewa się na naszą duchowość i cielesność. Jeżeli zaczynamy poszukiwać Boga poprzez kontakt duchowy czy nawet cielesny, to nigdy Go nie znajdziemy w ten sposób. Ani nasze myślenie o Bogu, ani nasze emocjonalne przeżywanie wiary nie otwiera człowieka na spotkanie z Bogiem – realnym Osobowym Bogiem. Takie spotkanie może się dokonać na poziomie egzystencjalnym, czyli na poziomie podmiotu osobowego człowieka, bo inaczej działająca Moc Boga spaliłaby lub zniszczyła naszą podmiotowość esencjalną.

Bóg dotyka naszej realności egzystencjalnej na zasadzie daru. To znaczy, że wspiera nas swoją Mocą. Umacnia naszą realność. I dopiero tak umocniona realność osobowa (także życiowa) oddziałuje na naszą duchowość (albo cielesność), co objawia się wiarą, miłością i nadzieją we władzach duchowych. Należy pamiętać, że to Bóg nawiązuje relacje osobowe z człowiekiem. Te relacje przebiegają na poziomie egzystencjalnym, czyli podmiotowości osobowej istnienia, jak wykazał Gogacz. Wszystko dzieje się pomiędzy własnościami transcendentalnymi prawdy, dobra i piękna. Te własności tworzą u człowieka podmiotowość osoby. Bóg oddziałuje swoją Prawdą, Dobrem i Pięknem na własności podmiotu osobowego człowieka. To z kolei skutkuje aktywnością osobową, która dociera do władz duszy w postaci aktów kontemplacji, sumienia i upodobania. Z tego powodu we władzach duszy powstają usprawnienia wiary, miłości i nadziei stanowiące zasady działania osobowego. Dzięki temu człowiek może realizować działania osobowe dotyczące bliskich mu osób. Możemy komunikować się w prawdzie, kochać dogłębnie najbliższych w rodzinie, czy wreszcie mieć trwałą nadzieję na zbawienie. Wszystko to razem stanowi życie osobowe każdego człowieka. Jeżeli o tym zapominamy lub nie wiemy, to nasze życie traci sens, gdyż nie jesteśmy w stanie dokonać niczego realnego, nie potrafimy spotkać się z drugą osobą. Sensem ludzkiego życia jest osobowe spotkanie z innymi ludźmi. Przejawem takiego spotkania jest wiara w osobową realność człowieka, dalej osobowa miłość bliźniego, a wreszcie nadzieja na trwałość życia wiecznego we wspólnocie z Bogiem Osobowym, Świętymi Pańskimi i naszymi bliskimi w niebie.

Jeżeli zaś odrzucimy osobową realność Boga i człowieka, to znika w nas osobowa aktywność kontemplacji, sumienia i upodobania. Duchowość przestaje być wspierana i umacniana aktami osobowymi i z tego powodu staje się tylko świadomością, która działa na zasadzie wolności (dowolności działania). Władze duszy zaczynają działać „na własną rękę” w dowolny sposób, skoro kierują się jedynie możliwością działania, a nie realnymi sprawnościami osobowymi. Umysł jako świadomość zaczyna wymyślać dowolne poglądy i twierdzenia, co ostatecznie kończy się wizją ideologiczną a nie poznaniem rzeczywistości. Wola staje się wolną decyzją (liberum arbitrium) kierującą się wolnością wyboru. Dlatego człowiek raz działa dobrze, aby za moment popełnić coś złego. To na koniec prowadzi do dowolnego uzależnienia się od różnych działań i używanych substancji. Wreszcie uczuciowość traci osobowe odniesienie do piękna i popada w uzależnienie od przeróżnych doznań i przyjemności cielesnych. Taki człowiek traci kontrolę nad sobą, traci sprawczą samodzielność i niezależność od uwarunkowań zewnętrznych. A to sprawia, że na koniec poddaje się propagandzie medialnej, reklamom albo wiodącym poglądom politycznym. Łatwo go przekonać do czegokolwiek, namówić do złego. Łatwo nim sterować i zarządzać w systemie społecznym. I o to chodzi decydentom politycznym.

6 sierpnia 2023

Słownik personalistyczny na dziś (2023) /1

1 Człowiek jest osobą. Człowiek jest przede wszystkim osobą i życiem, ale to oznacza, że jest osobą uduchowioną i ucieleśnioną (wcieloną).

2 Osoba ludzka jest podmiotem istnienia. Jako podmiot istnienia posiada moc sprawczą. Osoba jest więc aktywnym podmiotem, który urealnia i kształtuje naszą ludzką duchowość. Aktywność osoby wyznacza powstanie władz duszy (umysłu, woli i uczuciowości). 

3 Podmiotowość osoby jest określana i wyznaczana przez trzy własności transcendentalne -- prawdę, dobro i piękno. To właśnie te własności określają aktywność i sprawczość osoby. Prawda odpowiada za powstanie i działanie umysłu. Dobro wyznacza powstanie woli i określa jej działanie. Piękno zaś decyduje o powstaniu uczuciowości i kształtuje jej działanie.

4 Ukształtowanie władz duszy to nie wszystko. Z podmiotu osobowego płyną do tych władz odpowiednie akty, które pobudzają władze duszy do działania, wyznaczając jednocześnie właściwe działania przez zaszczepienie w tych władzach odpowiednich zasad działania.

Słownik personalistyczny na dziś (2023) /2

5 Własność prawdy wywołuje powstanie umysłu jako władzy poznawczej. Ale dalej osobowa prawda wysyła do umysłu swoje akty kontemplacji, które powodują w umyśle zrodzenie słowa prawdy stanowiącego zasadę poznawania i zrozumienia prawdziwej realności (zwłaszcza realności osobowej człowieka. Bez tego wsparcia i pomocy ze strony osobowej aktywności nasz umysł traci rozpoznanie realności i zamienia się w myślącą świadomość.

6 Z kolei własność dobra sprawia powstanie wili jako władzy chcenia i napędu do działania człowieka. następnie osobowe dobro wysyła do woli akty sumienia, które zaszczepiają w niej zasadę działania w postaci czynu dobra. Ten czyn dobra stanowi faktyczny impuls i napęd naszego osobowego działania. Dzięki temu ludzkie działanie zostaje skierowane przede wszystkim do drugiego człowieka jako realnej osoby. Bez tego wsparcia wola zaczyna działać "na własną rękę", czyli będzie podejmować dowolne decyzje stając się wolną wolą (liberum arbitrium). 

7 Własność piękna powoduje powstanie duchowej władzy uczuciowej (uczuciowości), która kieruje przeżywaniem ludzkiego życia. Tak więc osobowe piękno przesyła do uczuciowości akty upodobania, które skłaniają tę władzę do przeżywania realnego piękna, co dotyczy przede wszystkim przeżywania piękna ludzkiego życia. Nasze ludzkie życie jest naprawdę piękne (i to na pewno nie z powodu reklamy) i człowiek został powołany do przeżywania tego piękna. Jeżeli zaś stracimy oddziaływanie aktu upodobania na naszą uczuciowość, to skutkiem będzie brak przeżywania piękna życia, a co za tym idzie pojawi się obojętność lub nawet nienawiść dla ludzkiego życia (czego efektem jest plaga aborcji).

Słownik personalistyczny na dziś (2023) /3

8 Dlatego aktywność egzystencjalna podmiotu osobowego ma dla człowieka zasadnicze i podstawowe znaczenie. Z jednej strony tłumaczy bowiem pochodzenie i powstawanie sfery duchowej naszej natury. Natomiast z drugiej strony czuwa nad właściwym funkcjonowaniem naszej duchowości. Jeśli jednak nasze władze duchowe stracą kontakt i pomoc ze strony podmiotu osobowego, to niestety zaczynają szaleć i wariować, czyli podejmować zupełnie dowolne działania (podejmują dowolne możliwości a nie realne działania). A to prowadzi wprost do degradacji i upadku człowieka (albo poprzez popadnięcie w różnego rodzaju uzależnienia, albo tworzenie zupełnie wyimaginowanych i wymyślonych sobie światów).

9 Jeśli człowiek ma pozostać sobą, czyli osobą, to musi żyć i działać w realnym świecie. Realnym światem dla człowieka jest środowisko osobowe. Takim środowiskiem jest rodzina. Człowieka jako osoba poczyna się i rodzi w rodzinie. W rodzinie wzrasta i osiąga dojrzałość, czyli zdobywa wychowanie, aby wreszcie w nowej rodzinie podjąć swoje dojrzałe życie i dać życie nowym pokoleniom.

Słownik personalistyczny na dziś (2023) /4

10 Każdy człowiek pragnie miłości. Jeśli chcemy dążyć do prawdziwej miłości, to musimy zdawać sobie sprawę, że jest to kwestia osobowa. Swoje osobowe człowieczeństwo realizujemy właśnie w akcie miłości osobowej. Osobowa miłość polega na pełnej afirmacji drugiej osoby. Ale taka afirmacja może się narodzić tylko wtedy, gdy sami uobecniamy się jako osoby, a jednocześnie dostrzegamy i uznajemy osobę w drugim człowieku. Prawdziwa miłość staje się bowiem relacją egzystencjalną. Relacją na poziomie istnienia, bo dopiero taka relacja współobecności oznacza uobecnianie się sobie dwojga osób.

Ludzka osoba potrzebuje spotkania osobowego. Dlatego pierwszym środowiskiem człowieka jest rodzina, która stanowi wspólnotę osobową. Tylko w rodzinie mamy łączność osobową i silne więzi osobowe. Tego nie mogą nam zastąpić żadne instytucje społeczne. Bez rodziny człowiek staje się sierotą albo oderwanym samotnikiem (single) niezdolnym do nawiązania relacji osobowych (wiary, miłości i nadziei).

11 Trzeba również zauważyć, że życie osobowe nie realizuje się w działalności zawodowej. Oczywiście aktywność osobowa, która napędza nasze działania, stwarza dla człowieka możliwości rozwoju i podejmowania pracy koniecznej dla zaspokojenia potrzeb życiowych. Na ogół każdy człowiek znajduje dla siebie odpowiedni zakres i sposób działalności zawodowej, co umożliwia mu utrzymanie się w społeczeństwie, czyli godziwe zarobki. Jednak taką pracę należy traktować jako osobisty wkład człowieka w tworzenie szerszych warunków dobrobytu rodzinnego i społecznego. Jest to nasz udział w realizacji dobrobytu ogólnospołecznego. 

Życie osobowe człowieka nie spełnia się jednak w takiej działalności społeczno-zawodowej. Człowiek żyje w rodzinie i pracuje dla rodziny, a nie dla osiągania coraz większego zysku. Człowiek poświęca się dla swoich najbliższych, aby zadbać o ich rozwój osobowy, który przekłada się na rozwój duchowy i moralny.

Słownik personalistyczny na dziś (2023) /5

12 Wychowanie moralne zdobywamy w rodzinie, która stanowi wspólnotę osobową. Moralność stanowi bowiem nasze osobowe odniesienie do najbliższych oraz innych spotykanych przez nas ludzi. Moralność jest więc oparta na afirmacji i uznaniu ludzkiej osoby. Na tym polega zarówno miłość samego siebie, jak i miłość bliźniego. Moralność wyraża się przede wszystkim w osobowej miłości. Ale obejmuje również osobową wiarę i nadzieję. Osobowa wiara polega na uznaniu, że osoba jest doskonałością człowieka i zawsze pozwala mu na nawrócenie się do dobrego działania i postępowania. Natomiast nadzieja oznacza, że człowiek jest w stanie osiągnąć doskonałe życie i zbawienie, czyli wybawienie od codziennych słabości.

Wszystkie te odniesienia i zaangażowania realizujemy właśnie w rodzinie i życiu rodzinnym. Niestety powinniśmy mieć świadomość, że polityka zabija w człowieku wszystko to, co jest zdobyczą osobową, gdyż zmierza do całkowitego podporządkowania człowieka doraźnym ustaleniom władzy, czyli dowolnym pomysłom ideologicznym.

Słownik personalistyczny na dziś (2023) /6

13 Oprócz miłości pierwszoplanową rolę odgrywa osobowa wiara. Gogacz określa taką wiarę jako relację egzystencjalną. Jest to wskazanie na najgłębszy poziom relacji osobowych. Ja przyjmuję, że osobowa wiara przejawia się na poziomie duchowym w umyśle człowieka. Umysł pobudzony przez akt kontemplacji płynące z podmiotu osobowego zostaje skierowany do poznania prawdziwej realności. Aby takie poznanie nabierało dla człowieka sensu i znaczenia musi zostać potwierdzone przez akt uznania tej realności, czyli właśnie przez akt wiary. Umysłowa wiara oznacza bowiem uznanie i zaakceptowanie tego, co jest realne. Dlatego mówimy o wierze w Boga (realnego Stwórcę). 

Otóż osobowa wiara (credo) dotyczy poznania i uznania osobowej realności człowieka. Taka wiara jest nam potrzebna i konieczna dla właściwego rozumienia człowieka. Bez tej osobowej wiary nie będziemy traktowali człowieka jako osoby, a wówczas traci znaczenie nasze moralne podejście do człowieka, skoro człowiek staje się wyłącznie cząstką świata przyrodniczego.

Musimy sobie zdawać sprawę, że nie poznajemy wtedy i nie rozumiemy prawdziwej realności człowieka, co sprawia, że zaczynamy wymyślać o nim dowolne poglądy. Myślenie (cogito) nie jest bowiem poznaniem. Nasze myślenie o człowieku nie będzie ani poznaniem jego realności, ani rozumieniem, kim jest człowiek. Myślenie stwarza dowolne możliwości pojmowania człowieka, co stanowi domenę wszelkiej ideologii.

Słownik personalistyczny na dziś (2023) /7

14 Zrozumienie osobowej sytuacji człowieka dopełnia jeszcze nadzieja (przeżywanie nadziei). Przeżywanie nadziei otwiera przed nami przyszłość życia. Nadzieja nie zatrzymuje się bowiem na realności danej chwili , lecz sprawia, że spodziewamy się zawsze czegoś lepszego. Ludzkie życie jest realnością dynamiczną i ciągle się rozwija. Właśnie nadzieja pozwala nam zadbać o to nasze przyszłe życie, ponieważ popycha nas do przeżywania piękna życia. Nasze osobowe życie powinno się pięknie rozwijać. Rozwojem życia jest jego płodność. Właśnie w płodności objawia się piękno życia. 

15 Po tym, co omówiliśmy do tej pory, pojawia się pytanie, czym jest moralność człowieka i skąd się bierze? Otóż moralność stanowi afirmujące odniesienie (się) do osobowej realności, czyli osobowego charakteru, człowieka. To, że człowiek jest osobą, wyróżnia go z całego otaczającego go świata. Ten osobowy wymiar realności stanowi szczególną rangę ludzkiego bytu, czego nie spotykamy w ziemskim świecie. Ten osobowy charakter człowieka wskazuje, że należy mu się szczególna ocena i wyjątkowe podejście skierowane ku osobowemu rozwojowi człowieka.

16 Jak doskonale wiemy, jest to związane z wychowaniem człowieka. Jak więc przebiega osobowe wychowanie człowieka? Musimy sobie zdawać sprawę, że wychowanie, a wychowanie moralne w szczególności, nie polega na przekazywaniu jakiegoś zakresu informacji i wiedzy. Wychowanie nie jest kształceniem człowieka. Wychowanie jest trwałym procesem trwającym codziennie, procesem obcowania z dojrzałymi osobami. Będzie to wspólne przebywanie i wspólne działanie, czyli współdziałania w sprawach zwykłych i niezwykłych. Będzie to współobecność i otaczanie się mądrością i miłością, otaczanie się uczuciami radości i nadziei. Będzie to wreszcie umiejętne korzystanie z dorobku osobowościowego dojrzałych osób. Widzimy od razu, że tylko obcowanie we wspólnocie rodzinnej pozwala nam (jako dzieciom) przeżywać swoje życie w sposób osobowy. Polega to na stałej i stale potwierdzanej trosce i łączności osobowej, co wyraża się w pełnej i bezinteresownej akceptacji  i afirmacji osoby. Na tym właśnie polega moralność, która dotyczy naszego osobowego odniesienia do innych osób ludzkich. Wychowanie moralne dokonuje się zatem w rodzinie i tylko w rodzinie.

Słownik personalistyczny na dziś (2023) /8

17 Musimy więc odróżnić moralność od etyki, która jest ludzką wiedzą dotyczącą naszego działania (władz duszy, zasad i sposobów działania). Moralność nie jest również wiedzą prawniczą, chociaż znajdowała na ogół swój ekwiwalent i przekład właśnie w kodeksach prawnych. Prawo zawsze (od czasów rzymskich) trzymało się zasady sprawiedliwości (oddać każdemu to, co się mu należy). Natomiast moralność kieruje się troską i miłością, oddając kochanej osobie bezinteresowne dary (poświęcenie a nawet życie).

18 Dlatego moralne wychowanie może się dokonywać w osobowej wspólnocie, czyli przede wszystkim w kochającej rodzinie. Szkoła lub inne instytucje mogą nas nauczyć wiedzy etycznej albo sposobów postępowania objętych przepisami prawnymi, co jest oczywiście potrzebne dla sprawnego funkcjonowania w społeczeństwie, ale nie stanowi wychowania moralnego. 

19 Człowiek musi mieć świadomość, że jest osobą. Powinien zdawać sobie sprawę, co to dla niego oznacza i co to wyznacza dla jego działania. Człowiek nie może działać w zupełnie dowolny sposób. Jego działanie powinno być podporządkowane podmiotowym zasadom realności. Bo to realność i to realność egzystencjalna wyznacza i określa nasze działania istotowe (działania naturalne, czyli zgodne z naturą duchowo-cielesną). 

Skoro człowiek jest najpierw osobą, to powinien zadbać, żeby jego działania były osobowe. Tutaj chodzi przede wszystkim o nasze osobiste odniesienie do innych osób-ludzi i o nasze działania wobec nich. Jeżeli stracimy perspektywę życia i działania osobowego, to pozostaje nam perspektywa zmagania się z trudnościami życia codziennego i walka o przetrwanie. Taka perspektywa nie daje człowiekowi żadnej nadziei, czyniąc jego życie beznadziejnym, bo nie będzie sensu poświęcać się dla kogoś innego. Będziemy wtedy skazani na wykorzystywanie innych dla własnego interesu. Tak się dzieje w dzisiejszym świecie, skoro zupełnie zapomnieliśmy o osobowej podmiotowości człowieka, bo to nie służy finansowemu rozwojowi państwa i społeczeństwa. Dlatego rządzą nami interesy finansowe albo ideologiczne, a nie prawdziwa realność. Dziś handluje się możliwościami zysku a nie realną produkcją. Dopiero wojna może to zmienić.

31 maja 2023

Rozważania dotyczące duchowości człowieka /1

Nasza duchowość jest efektem stworzenia. Ale to nie oznacza, że jest bezpośrednim skutkiem działania Boga. Bóg stwarza bowiem ludzką egzystencję, czyli stwarza istnienie bytu wraz z jego zawartością. Stwarza więc sferę istnienia (ograniczony akt istnienia) wyposażoną w podmiot osoby oraz w podmiot życia. Stworzone istnienie wraz z tymi dwoma podmiotami posiada dalszą moc sprawczą otrzymaną od Boga. Ta egzystencjalna sprawczość pozwala na przyczynowanie całego porządku esencjalnego, czyli istoty bytu ludzkiego. Toteż podmiotowość osoby przyczynuje i sprawia, wyznacza i kształtuje wyposażenie duchowe (władze duszy). Natomiast podmiotowość życia egzystencjalnego sprawia, określa i kształtuje powstawanie organizmu żywego, czyli ludzkiej cielesności.

Nie ma innego sposobu wytłumaczenia całej realności człowieka, czyli realności istnienia i istoty. To, co zwykle określa się mianem natury człowieka, dotyczy jedynie realności istotowej (duszy i ciała). Ale to nie jest pełna realność człowieka, ponieważ istotowa realność (natura) ma charakter stawania się. Nie jest to więc realność trwała i niezmienna, dlatego musi posiadać przyczynę posiadającą charakter egzystencjalny (czyli trwałość istnienia). Już Tomasz z Akwinu twierdził, że byt człowieka musi posiadać trwały element urealniający ontyczną całość, co oznacza, że składa się z istnienia i istoty. Musimy wiedzieć, że realność ma niepodważalne wymogi i zasady przyczynowe. Już Grecy wiedzieli, że z niczego nic nie może powstać (ex nihilo nihil fit).

Dlatego też ludzka duchowość jest związana bezpośrednio z egzystencjalną podmiotowością osoby. Jest to podmiot wyposażony w moc sprawczą, która poprzez odpowiednie akty osobowe wpływa przyczynowo na działanie duchowości (działanie władz duszy). Jak to się dzieje? Otóż podmiot osobowy posiada trzy własności egzystencjalne, zwane także własnościami transcendentalnymi. Są to prawda, dobro i piękno. To właśnie moc i aktywność tych własności określa i kształtuje władze duchowe. Aktywność osobowej prawdy sprawia i kształtuje umysł. Aktywność osobowego dobra sprawia i określa władzę woli. Natomiast aktywność osobowego piękna sprawia i wyznacza duchową władzę uczuciowości. Z racji wpływu mocy i aktów własności osobowych nasza duchowość nabiera szczególnie ważnego charakteru, ponieważ pozwala człowiekowi działać w sposób osobowy a nie tylko naturalny, jak w przypadku bytów przyrodniczych (roślin i zwierząt).

Człowiek ze względu na podmiotowość osoby i przyczynowaną przez nią duchowość wykracza zupełnie poza świat przyrodniczy. Należy o tym pamiętać podczas rozważań wszelkich kwestii związanych z człowiekiem i jego działaniem, zwłaszcza społecznym. Nie wolno redukować realności człowieka do możliwości świata przyrodniczego. Nawet jeśli widzimy jego związek z rozwojem świata ożywionego (czyli związek z ewolucją), to nie należy wnioskować na tej podstawie, że człowiek stanowi w całości realność naturalną. Oznacza to jedynie, że w momencie stworzenia egzystencjalna realność człowieka (osoba i życie) została wcielona, czyli włączona, w odpowiednio rozwiniętą cielesność naturalną. Ale nawet ta naturalna cielesność jest sprawiana i kształtowana przez egzystencjalną podmiotowość życia (nadprzyrodzonego???).

Dopiero stały związek duchowości z aktywnością własności osobowych pozwala jej działać prawdziwie po ludzku, to znaczy w sposób osobowy. Działania osobowe z jednej strony dotyczą innych ludzi (osób ludzkich), a z drugiej strony dotyczą najpierw Osób Boskich, a dalej Osób Świętych Pańskich. Mówimy wtedy o działaniach moralnych (tzw. kultura duchowa) albo o działaniach religijnych (kult religijny). Jeżeli człowiek pragnie kultywować swoje powołanie wspólnotowe, to musi swoje działania wewnętrzne (duchowe) i zewnętrzne (cielesne) opierać na aktywności egzystencjalnej. Inaczej jego działalność będzie się ograniczała do zaspokojenia potrzeb życiowych i bytowych, czyli będzie miała postać utylitarną (dbałości o własny interes długofalowy oraz o pożytek bieżący). 

Rozważania dotyczące duchowości człowieka /2

Zobaczmy teraz, jak działa nasza duchowość, pozostająca w łączności z aktywnością podmiotu osobowego? Umysł wzmocniony i usprawniony aktami kontemplacji (płynącymi od osobowej prawdy) jest w stanie poznawać realne byty w zakresie ich prawdziwości (realnej prawdy). Dzięki temu poznanie umysłowe dotyczy prawdziwej realności. To poznanie obejmuje i ogarnia realne byty pod względem prawdy. Takie ujęcie poznawcze doprowadza do zrozumienia tego, co jest realne (realnie istnieje). Z racji zdobytego rozumienia umysł odkrywa zasady i wymogi realności. Tak więc poznanie umysłowe staje się treścią wiedzy filozoficznej.

Człowiek poznaje rzeczywistość (to, co realne) i co więcej może się na ten temat wypowiadać i rozmawiać z innymi ludźmi (może się z nimi komunikować). To wszystko (poznanie i komunikacja) dzieje się z racji zasady określanej przeze mnie mianem słowa prawdy, którą w umyśle zaszczepiają akty kontemplacji niosące ze sobą poznawczą siłę sprawczą. To słowo prawdy pełni w umyśle rolę zasady poznawczej (ogarnięcia realności), ale pełni również rolę zasady komunikacyjnej (dotyczącej mowy). Dlatego człowiek potrafi wypowiedzieć prawdę o poznanej rzeczywistości. Słowo prawdy jest więc w umyśle potrzebne i konieczne, gdyż stanowi podstawę i zasadę ludzkiej mowy (przekazu informacyjnego). Umysł wspierany przez aktywność egzystencjalną jest skłonny i nastawiony do mówienia prawdy i tylko prawdy. Kłamstwo -- jak powiemy dalej -- jest wypaczeniem działania umysłu.

Przyjrzyjmy się teraz działaniu woli. Wola jest określana jako władza pożądawcza duszy (jako władza chcenia). Odpowiada ona bezpośrednio za podejmowanie przez człowieka wszelkich ważnych decyzji i działań. Otóż władza woli została sprawiona i ukształtowana przez moc sprawczą osobowej własności dobra. Własność dobra wysyła następnie do woli swoje akty sumienia. Te akty sumienia wytwarzają w woli zasadę czynienia dobra (ja nazywam ją czynem dobra). To sprawia, że wola zdobywa zdolność i skłonność chcenia i pragnienia dobra. Chcenie dobra nie stanowi jednak natury woli (jak to interpretuje się w filozofii chrześcijańskiej), ponieważ każda władza duszy jest tylko możnością i potencjalną zdolnością (potentia animae), i dlatego swoją moc i siłę do działania musi czerpać z zewnątrz. W tym wypadku wola otrzymuje taką moc od aktywnej własności dobra (istniejącej na poziomie egzystencjalnym). To właśnie akty sumienia nadają woli odpowiednią moc i zasadę do chcenia i czynienia dobra (do dobrego działania). Stąd też władza woli powinna być stale usprawniana przez akty sumienia. W teologii sumienia jest określane jako głos Boży przemawiający w ludzkiej duszy. Nasza interpretacja na charakter i sens filozoficzny, ale należy uznać, że odpowiada propozycji teologicznej, ponieważ aktywność osoby (osobowego podmiotu istnienia) jest już bezpośrednio wiązana z relacjami osobowymi nawiązywanymi z Bogiem (Osobami Boskimi).

Bardzo ważne a zupełnie niedoceniane znaczenie ma działanie trzeciej władzy duchowej, czyli uczuciowości. Ta sfera duchowa została kompletnie zniekształcona i wypaczona, o czym powiemy w dalszej części opracowania. Otóż nasza uczuciowość jest związana z transcendentalną własnością piękna. To właśnie piękno zawarte w osobie człowieka (osobowym podmiocie istnienia) utworzyła i ukształtowała swoją mocą sprawczą władzę duchową uczuciowości. A następnie wpływa na nią poprzez akty upodobania, które przebiegają od osobowego piękna do władzy uczuciowości. Te akty usprawniają uczuciowość do przeżywania piękna. Przeżycie piękna jest zasadniczym działaniem uczuciowości. Obejmuje ono piękno realnych rzeczy, ale głównie jest skierowane ku pięknu, jakie niesie ze sobą ludzkie życie. Każde życie jest obrazem i wyrazem piękna, jednak ludzkie życie jest szczególne, ponieważ jest obrazem osobowego piękna. Przeżywając piękno osobowego życia odczuwamy radość i nadzieję. To pozwala nam zachwycać się rodzącym się życiem.

Rozważania dotyczące duchowości człowieka /3

To, co powiedzieliśmy do tej pory jasno pokazuje, że do właściwego działania osobowego nasza duchowość potrzebuje stałego kontaktu z aktywnością osobowego podmiotu istnienia. Pozostawanie duchowości bez żadnego wpływu i oddziaływania aktów osobowych spycha ją do roli czegoś zdegradowanego, co nie jest w stanie sensownie działać. Taka zdegradowana duchowość staje się tym, co powszechnie nazywane jest świadomością. Co gorsze, dziś przedstawia się duchowość człowieka w postaci świadomości, nie zdając sobie sprawy, że jest to zupełnie niedoskonała duchowość.

Świadomość oznacza duszę, która zatraciła zupełnie kontakt z podmiotowością osoby. Tym samym duchowość traci dotychczasową swoją realność działania stając się jakąś sferą możliwości (możliwością dowolnego poznawania i działania oraz możliwością dowolnego przeżywania). Zobaczmy, jak to wygląda w przypadku poszczególnych władz duszy.

Kiedy umysł straci kontakt z osobową prawdą oraz z jej aktami kontemplacji, wtedy jego poznanie (intelligere) zamienia się w myślenie (cogitare). Umysł przestaje poznawać to, co realne, a zaczyna wymyślać, czyli sobie tworzyć, dowolne obrazy poznawcze -- tzw. zjawiska (fenomeny). To umysłowe myślenie (cogito) nie jest już poznaniem realności (tego, co jest realne), ale staje się tworzeniem możliwości poznawczych. Umysł traci w ten sposób rozumienie tego, co realnie istnieje i nie jest zdolny do tworzenia wiedzy o rzeczywistości (wiedzy filozoficznej). Nie uznaje bowiem za prawdziwe tego, co istnieje, lecz przyznaje prawdziwość temu, co zdoła pomyśleć jasno i wyraźnie. Dlatego za prawdziwe zaczyna uznawać abstrakcyjne idee przypisując im niepodważalne znaczenie. A to już skutkuje dla człowieka skłonnością do wiary w ideologię. Dla ideologicznego myślenie ważniejsza staje się ludzkość (idea ludzkości) niż konkretny pojedynczy człowiek (jako osoba). Z racji takiego myślenia zaczęto przypisywać osobowość prawną przeróżnym instytucjom, które są przecież pomysłem człowieka oddanemu wszechwładnemu myśleniu. Ideologiczne myślenie kłóci się wyraźnie z realnością, co dostrzegają mądrzy ludzie, którzy nie zatracili swojej duchowości. Ale myślenie potrafi być dyktatorskie i uwielbia przymuszać ludzi swoją propagandą. Wiadomo, że powtarzane nieustannie kłamstwo staje się w końcu prawdą (jak to się dzieje w mediach, dziś mówimy o prawdzie medialnej, czyli wirtualnej możliwości prawdy).

Myślenie nie jest poznaniem i trzeba o tym pamiętać. O ile poznanie umysłowe prowadzi do rozumienia i uznania realności, o tyle myślenie, które pojawiło się na skutek negacji realności, zmierza do porzucenia tego, co jest realne. Tak więc myślenie nie daje nam poznania ani wiedzy filozoficznej, a jedynie tworzy dowolne narracje i dlatego doskonale sprawdza się w literaturze i poezji, ale nie w filozofii i metafizyce. Filozofia wymaga od nas realistycznego poznania opartego na słowie prawdy jako zasadzie poznawczej i komunikacyjnej. 

Podobną degradację i upadek obserwujemy w przypadku działania woli. O ile wola wspierana aktami sumienia pragnęła i chciała dobra, o tyle po utracie takiego wzmacniającego kontaktu traci zdolność chcenia dobra i zostaje niejako zmuszona (bo nie ma innego wyjścia) do nieustannego wybierania pragnień i działań. Staje się wtedy wolnym wyborem i wolną decyzją (liberum arbitrium), jak zostało to ustalone już w teologii (zob. u Augustyna). Mówimy w tym wypadku o wolnym wyborze (czy wprost o wolnej woli), ponieważ wola traci wewnętrzną zasadę działania (w postaci czynu dobra), a w związku z tym nie jest już do niczego skłonna czy przeznaczona. Działa więc w sposób całkowicie wolny, będąc niczym nie zdeterminowana. A to oznacza, że za każdym razem musi podejmować wybór (wolną decyzję), czyli jakby jakiś skok w nieznane. Wolność nie określa ani nie determinuje wyboru. Dlatego człowiek raz wybiera coś dobrego, aby zaraz innym razem wybrać coś złego. Działanie człowieka traci w ten sposób swój cel i sens, a to oznacza, że działanie rozbiega się na wszystkie strony. Człowiek z racji swojej realności egzystencjalnej został powołany do celowego działania, nad którym powinien w pełni panować. Wolność wyboru niweluje i rozbija celowe działanie człowieka. Nie wiemy wtedy, dokąd zmierzamy. Dlatego człowiek nie może i nie powinien popadać w wolność wyboru i działania, bo to mu nie służy do duchowego rozwoju. Należy stwierdzić, że wolność nie może i nie powinna być zasadą działania dla człowieka, skoro działanie oparte na wolności nie trzyma jednej linii przebiegu, ani nie prowadzi do jego rozwoju, lecz nieustannie podlega zmianie w dowolną stronę (czyli rozchodzi się w różne strony). To wszystko razem nie owocuje rozwojem lub doskonałością, ale powoduje chaos w działalności człowieka.

Podobnie albo jeszcze gorzej wygląda sprawa władzy uczuciowości. Pokazywaliśmy poprzednio, że uczuciowość wspomagana przez osobowe akty upodobania jest powołana i skłonna przeżywać to, co piękne, a już szczególnie zostaje usposobiona do przeżywania piękna życia (pięknego życia). Dzięki temu uczuciowość człowieka jest powołana do emocjonalnego kontaktu z realnością ujmowaną pod kątem własności piękna. W pierwszym rzędzie dotyczy to realności ludzkiego życia, co wywołuje w nas radość i nadzieję. Ale takie przeżywanie i odczuwanie realnego piękna ma również miejsce w trakcie oglądania piękna przyrody, kiedy odczuwamy zachwyt i wzruszenie oglądanym pięknem. 

Jeżeli uczuciowość zostanie odcięta od aktów upodobania płynących z podmiotu osobowego, to wówczas przestaje reagować na realne piękno otaczającego świata i zaczyna chwytać cielesne doznania przyjemności, zaś uciekać od tego, co sprawia przykrości i cierpienie. Dzisiaj nie pamięta się już o głównym zadaniu uczuciowości człowieka, natomiast przedstawia się wyłącznie sprawę przeżywania przyjemności i przykrości. Z jednej strony zostało to wywołane panowaniem empirycznej epistemologii oraz opartej na tym etycznej koncepcji hedonizmu i utylitaryzmu. Takie stanowisko zostało rozwinięte na gruncie społecznym i politycznym, co pokazuje hasło -- jak najwięcej przyjemności dla jak największej liczby ludzi. I z drugiej strony okazało się, że taki prostacki redukcjonizm znalazł szerokie poparcie społeczne. Ludzie zaczęli dążyć do zapewnienia sobie przyjemnego i łatwego życia, a zapominali o pięknym życiu dotyczącym piękna osobowego. Taka radykalna zmiana czy też planowa podmianka skutkuje obecnie absurdalnymi koncepcjami aborcji i eutanazji. Liczy się bowiem przyjemność życia tego kogoś, kto chce żyć przyjemnie, a nie samo piękne ludzkie życie od poczęcia aż do naturalnej śmierci. Raczej wątpliwe wydaje się to, czy uda się przywrócić uczuciowości jej osobowy sens i znaczenie, skoro odrzuca się dziś filozofię człowieka jako osoby stworzonej przez Boga.

Rozważania dotyczace duchowości człowieka /4

W dzisiejszym świecie naukowym panuje wizja człowieka jako świadomości. Otóż świadomość jest właśnie tą zdegradowaną duchowością, o której mówiliśmy poprzednio. Można stwierdzić, że świadomość posługuje się myśleniem (swobodnym i wolnym myśleniem), dalej wyborem działania (wolnym wyborem i wolną decyzją) i wreszcie przeżywaniem przyjemności (dziś już dowolnym przeżywaniem przyjemności). Ale z tego powodu świadomość staje się jedynie sferą możliwości, czyli sferą swobodnego podejmowania i przeżywania możliwości działania. Natomiast w takiej sytuacji powstaje problem z realnym działaniem osobowym. Okazuje się jednak, że ludziom nie są już potrzebne działania osobowe, skoro sytuacja społeczna zepchnęła ich i pognała w rozwój zawodowy i doskonalenie się w tym zakresie. Dlatego kwestia osoby i rodziny (wspólnoty osobowej) zeszła na margines. Dziś pomija się rodzinę jako coś zbędnego i ograniczającego człowieka, zapominając, że rodzina stanowi pierwsze i zasadnicze środowisko człowieka, gdzie może on się w pełni rozwijać właśnie osobowo (moralnie i religijnie). 

Na podstawie analizy ludzkiej świadomości nie da się zrozumieć pełnej realności człowieka. Co więcej, nie da się w ogóle zrozumieć żadnej realności (ani tej egzystencjalnej ani tej esencjalnej, a w sferze istotowej ani realności duchowej ani cielesnej i życiowej). Po co więc prowadzi się analizy świadomości indywidualnej bądź społecznej? Chyba tylko po to, żeby móc sprawnie manipulować zachowaniami społecznymi człowieka (raczej grupy społecznej albo masy ludzkiej). 

Powstaje w związku z tym zasadnicze pytanie, czy człowiek (i ogólnie ludzie) chce żyć w sposób zdegradowany i poniżony, czyli w sposób zredukowany do pracy zawodowej na dowolnym poziomie (fizycznym lub umysłowym), aby zaspokoić swoje bieżące potrzeby albo jakieś wymyślone marzenia (napędzane reklamami)? Czy stać człowieka na radykalną przemianę, czyli nawrócenie się i powrót do prawdziwej duchowości popartej aktywnością osoby, i spełnieniem swojego życia osobowego (we wspólnocie rodzinnej)? Chodzi zatem po prostu o to, czy człowiek pragnie być osobą i działać jako osoba, czy może już się tego zupełnie wyrzekł i stać go tylko na naturalną wegetację, nazywaną obecnie świadomym kształtowaniem swoich naturalnych potrzeb i wymagań? Czy chcemy żyć z godnością jako pełnoprawna osoba, czy wolimy żyć łatwo i przyjemnie wspierani udogodnieniami technologicznymi?

 Życie osobowe nie jest łatwe. Jest to życie stale z ludźmi i wśród ludzi, tyle że z bliskimi. To wymaga wzajemnego szacunku i poszanowania osobowej niezależności. Osoba staje zawsze naprzeciw innej osoby i albo nawiązuje relację życzliwości i poszanowania, skłonności ku sobie i wprost miłości, albo dochodzi do zderzenia osobistej niezależności i chęci panowania nad innymi. Jednak dostrzeżenie w drugim człowieku osoby (na podstawie własnego doświadczenia duchowego) daje nam zawsze nadzieję na pojednanie i uszanowanie drugiej osoby. Każda osoba pragnie i domaga się miłości. Dlatego jako osoby mamy obowiązek ofiarowania samych siebie drugiemu człowiekowi i służenia mu z całych sił. Do tego skłania nas osobowe powołania oraz osobowa realność. Nie możemy przechodzić obojętnie wobec innej osoby, gdyż spotkanie osobowe jest dla każdego człowieka czymś najważniejszym. "Spieszmy się kochać ludzi, tak szybko odchodzą" (ks. Twardowski).

2 kwietnia 2023

Antropologia mężczyzny i kobiety w nauczaniu Jana Pawła II /wstęp

Czytając dokumenty Papieskie łatwo możemy zauważyć, że nauczanie o kobiecie jest jednym z bardziej ciekawych tematów. Ale nie można oddzielać rozważań o kobiecie od rozważań o mężczyźnie. Papieska antropologia dotyczy zarówno mężczyzny jak kobiety. Jak zobaczymy dalej na przykładzie szczegółowych analiz, Papież przedstawia antropologię mężczyzny i kobiety, a nie jakiegoś ogólnie pojętego człowieka. Być może skłoniła Go do tego lektura Księgi Rodzaju, od której zawsze rozpoczyna swoje rozważania. Oczywiście w Papieskim nauczaniu dotyczącym tego tematu znajdziemy zarówno wypowiedzi o charakterze teologicznym odwołujące się bezpośrednio do tekstu biblijnego, ale są tam zarazem wypowiedzi o treści antropologicznej. Autor wyciąga bowiem wnioski antropologiczne z analizy tekstu biblijnego oraz swoje tezy teologiczne podbudowuje ujęciami filozoficznymi. Wydaje się także, że Papież stara się pokazać pełną antropologię właśnie na przykładzie mężczyzny i kobiety. Dlatego podjęcie takiego tematu wydaje się jak najbardziej uzasadnione i właściwe.

W niniejszej pracy podejmiemy analizę najważniejszych dokumentów dotyczących problematyki antropologicznej. Przedstawimy wypowiedzi zawarte w cyklu katechez Mężczyzną i niewiastą stworzył ich (rozdz. 1), dalej w Liście do kobiet Mulieris dignitatem (rozdz. 2) oraz na koniec to, co jest zawarte w dokumentach dotyczących rodziny – w encyklice Familiaris consortio oraz w Liście do rodzin (rozdz. 3).

Tytuł mojego opracowania wskazuje, że chodzi o spojrzenie z perspektywy antropologicznej. Chciałabym się tego trzymać, ale zdaję sobie sprawę, że przy pełniejszym omówieniu zagadnienia mogą się pojawić również sformułowania o charakterze teologicznym. Postaram się unikać twierdzeń teologicznych i maksymalnie skupić na problematyce antropologicznej.

Celem pracy jest w pierwszym rzędzie jak najlepsze zapoznanie się z nauczaniem Papieskim jako obszernym materiałem badawczym. Dlatego postaramy się zebrać jak najwięcej wypowiedzi na omawiany temat. Dalszym etapem pracy będzie w miarę pełne zreferowanie podjętej problematyki oraz wydobycie ogólnych sformułowań, które mogłyby być podstawą do dalszych rozważań albo mogłyby być przydatne w innych dziedzinach humanistycznych, np. w pedagogice i wychowaniu młodzieży.

Antropologia mężczyzny i kobiety w nauczaniu Jana Pawła II /rozdz.1

1. Zbiór katechez Mężczyzną i niewiastą stworzył ich

Prezentację antropologicznych rozważań Jana Pawła II rozpoczniemy od środowych katechez zawartych w tomie „Mężczyzną i niewiastą stworzył ich”. Jest to Papieskie nauczanie dotyczące pochodzenia i tożsamości człowieka, które powstało na przełomie roku 1979/1980 (w zakresie interesującej nas problematyki). Znajdziemy tam nawiązanie do wcześniejszych tekstów Karola Wojtyły. Ale pojawiają się już tezy całkiem nowe, które mają fundamentalne znaczenie dla Papieskiej antropologii.

Rozważania środowe mają ogólnie charakter teologiczny. Dotyczą przede wszystkim interpretacji tekstów biblijnych. Ale sam Autor wskazuje jasno na powiązania i koneksje filozoficzne. Papież rozpoczyna od przedstawienia opisów stworzenia człowieka z Księgi Rodzaju (Rdz 1 i 2). Stwierdza, że pierwszy – teologiczny – opis stworzenia człowieka kryje w sobie potężną zawartość metafizyczną. (s. 13) Dodaje, że ten opis jest określony w sposób poniekąd bardziej metafizyczny niż fizyczny. (tamże) Papież ponadto pisze: Jest to opis przede wszystkim w wymiarach bytu i istnienia (esse). (s. 13) Ta uwaga jest już bardzo wyraźnym nawiązaniem do metafizycznej koncepcji bytu.

Widzimy, że Papież interpretuje tekst biblijny, ale doskonale zdaje sobie sprawę, że w tym objawionym przekazie można doszukać się także wiedzy metafizycznej, a więc wiedzy poza-teologicznej. Na zakończenie tego fragmentu Papież pisze: Można śmiało powiedzieć, iż tekst Rdz 1 ukształtował jakby nienaruszalny system odniesienia i trwałą podstawę dla takiej metafizyki – a także dla takiej antropologii i etyki – według której „ens et bonum convertuntur”. (s. 14) Na podstawie przytoczonych cytatów widać wyraźnie, że Autor posługuje się równocześnie i równorzędnie wiedzą teologiczną i metafizyczną. Nie dostrzega przy tym żadnej sprzeczności, ale ukazuje trwały związek teologii z metafizyką. Można by się odnieść w tym miejscu do późniejszej wypowiedzi z encykliki Fides et ratio. Papież pisał tam, że istnieje wręcz głęboka więź łącząca pracę teologa z filozoficznym poszukiwaniem prawdy. (n. 63)

Podobnie wygląda sprawa drugiego opisu stworzenia człowieka (Rdz 2). Papież pisze: Można powiedzieć, że jest to głębia natury przede wszystkim podmiotowej, poniekąd więc psychologicznej. Rdz 2 stanowi jakby najdawniejszy opis i zapis ludzkiej świadomości. (s. 14) Dlatego następnie dodaje: Przy gruntownym wmyśleniu się w ten tekst /.../ znajdziemy w nim „in nucleo” prawie wszystkie elementy analizy człowieka, na które stała się wrażliwa nowożytna, a zwłaszcza współczesna antropologia filozoficzna. Można powiedzieć, że Rdz 2 ukazuje stworzenie człowieka nade wszystko w aspekcie jego podmiotowości. (s.14-16) Na koniec Autor stwierdza: Równocześnie porównując oba opisy dochodzimy do przekonania, że jest to podmiotowość odpowiadająca przedmiotowej rzeczywistości człowieka stworzonego „na obraz Boży”. (s. 16)

Wydaje się, że największym osiągnięciem Papieża jest właśnie owa umiejętność odczytania tekstu objawionego w kontekście zagadnień filozoficznych, jakie niesie ze sobą historia filozofii. Ta umiejętność filozofowania, jaką posiadał Karol Wojtyła, pozwala Papieżowi odkryć w tekście biblijnym głęboki sens filozofii człowieka. Wydaje się, że bez tej umiejętności również Papieska teologia byłaby uboższa.

W swoich rozważaniach Papież odwołuje się również do doświadczenia ludzkiego, czyli właściwie do świadomości człowieka (do doświadczenia samoświadomości). Pisze: /.../ nasze ludzkie doświadczenie jest w tym wypadku jakoś uprawnionym środkiem interpretacji teologicznej, jest poniekąd nieodzownym układem odniesienia, do którego musimy się odwołać w interpretacji „początku”. (s. 22) A w innym miejscu dodaje: /.../ człowiek po to przede wszystkim jest sam wobec Boga, aby dokonując pierwszego samookreślenia, wyrazić przez to swą samoświadomość jako pierwotny i podstawowy przejaw człowieczeństwa. Samoświadomość idzie w parze ze świadomością świata, /.../ wszystkich istot żyjących, którym pierwszy człowiek „dał nazwy”, aby stwierdzić swoją w stosunku do nich odrębność. Tak więc świadomość ujawnia człowieka jako tego, który posiada władzę panowania w stosunku do świata widzialnego. (s. 26-27)

Następnie Papież dochodzi do wniosku, że człowiek wobec Boga „wyosobnia” się od całego świata istot żyjących (animalia) pierwszym aktem świadomości, a tym samym ujawnia się sobie – i zarazem potwierdza w widzialnym świecie jako „o-soba”. (s. 27) I jednocześnie dodaje: Człowiek jest sam – to znaczy: poprzez swoje człowieczeństwo, przez to, kim jest, jest zarazem ukonstytuowany w jedynej, wyłącznej i niepowtarzalnej relacji do samego Boga. (s. 28) Podsumowaniem tych ustaleń dotyczących rozumienia człowieka jako osoby jest następujący fragment: Ów lapidarnie zarysowany w Rdz 2, 19-20 proces poszukiwania własnej definicji /.../ – proces ten prowadzi równocześnie do pierwszego zarysowania istoty człowieka jako osoby z właściwą jej podmiotowością. (s. 27)

W przytoczonych wypowiedziach Papież odwołuje się do specyficznie ludzkiego doświadczenia samoświadomości. Człowiek doświadcza siebie w odniesieniu do zewnętrznego świata i dzięki temu odkrywa swoją odrębność oraz zdolność panowania nad tym światem. Według Autora: Przesłanką do tego wyodrębnienia, wyodrębnienia się człowieka, jest właśnie to, że tylko on jeden jest zdolny „uprawiać ziemię” i „czynić ją sobie poddaną”. Można powiedzieć, że świadomość „nadrzędności” wpisana w definicję człowieczeństwa rodzi się od początku na gruncie specyficznej ludzkiej „praxis”. (s. 30)

Tak więc człowiek różni się od widzialnego świata, a jednocześnie dzięki relacji do Boga doświadcza własnej podmiotowości. Wydaje się, że dla Papieża właśnie kwestia podmiotowości człowieka odgrywa pierwszoplanową rolę. Autor pisze: /.../ wszystko to odsłania się nie na zasadzie jakiejś pierwotnej analizy metafizycznej, ale od strony dość wyraźnie ukonstytuowanej konkretnej podmiotowości człowieka. Człowiek jest podmiotem nie tylko przez samoświadomość i samostanowienie, ale równocześnie przez swoje ciało. (s. 30-31) I zaraz dodaje: Pierwotne znaczenie samotności opiera się na doświadczeniu istnienia, które człowiek otrzymał od Stwórcy. Kształtem tego istnienia jest podmiotowość, która decyduje o sensie własnego ciała. (s. 31, podkreślenie moje) Papież wyjaśnia także: Konstytucja tego ciała jest taka, że pozwala mu być sprawcą specyficznie ludzkiego działania. W działaniu tym ciało wyraża osobę. Jest przeto /.../ jak gdyby przenikliwe czy przeźroczyste dla tego, kim człowiek jest (i kim ma być) dzięki strukturze świadomości i samostanowienia. (s. 31)

W Papieskim nauczaniu osoba jest nierozłącznie związana z podmiotowością. Osoba oznacza pierwszą i najgłębszą podmiotowość człowieka. Wydaje się, że jest to podmiotowość, która określa zarówno sferę duchową jak i cielesną. Otóż w ludzkim doświadczeniu ta podmiotowość przejawia się na gruncie świadomości jako samoświadomość i samostanowienie, co jest wyraźnym nawiązaniem do wcześniejszych ustaleń Karola Wojtyły sprzed pontyfikatu. W omawianym tekście katechez Autor pokazuje, że człowiek odczytuje swoją podmiotowość poprzez struktury świadomościowe. Ale podobnie jak w Osobie i czynie pojawia się głębsze rozumienie podmiotowości osobowej związane bezpośrednio z ludzkim istnieniem. Papież powiada, że kształtem istnienia, które człowiek otrzymał od Stwórcy, jest podmiotowość (zob. s. 31).

Idąc dalej tym tropem możemy przyjąć, że osoba stanowi jakąś podmiotowość istnienia jako pierwszego i podstawowego wyposażenia ludzkiego bytu. Bóg stwarza ludzkie istnienie. Bóg stwarza także ludzką osobę. Dlatego można uznać, że Bóg stwarzając ludzkie istnienie stwarza zarazem ludzką osobę jako podmiotowość istnienia. Taka interpretacja pozwoli nam w pełni zrozumieć późniejsze ustalenia Papieskiej antropologii.

Analizując opisy z Księgi Rodzaju Papież wiąże pierwszy z nich, w którym człowiek od razu jest mężczyzną i niewiastą, z jednością dwojga, natomiast drugi wiąże z samotnością człowieka. Autor pisze: znaczenie pierwotnej samotności, które można odnieść po prostu do „człowieka”, jest merytorycznie wcześniejsze od znaczenia pierwotnej jedności, ta bowiem opiera się na męskości i kobiecości – jakby dwu odrębnych „wcieleniach”: sposobach „bycia ciałem” tej samej ludzkiej istoty. (s. 33) Otóż oba te znaczenia wydobyte przez komentującego są ze sobą powiązane. Stwierdza on, że mocą stwórczej inicjatywy Boga „człowiek” samotny mógł się wyłonić „człowiekiem” w jedności dwojga: mężczyzna i niewiastą. (s. 35)

Dalej Autor pokazuje współzależność sytuacji samotności człowieka i sytuacji jedności dwojga. Papież pisze: /.../ w tejże samotności [człowiek] otwiera się w stronę istoty sobie-podobnej /.../ Owo otwarcie stanowi o człowieku-osobie nie mniej, a chyba bardziej jeszcze, niż samo „wyosobnienie”. (s.38-39) Samotność człowieka /.../ jawi się nam nie tylko jako pierwsze odkrycie właściwej osobie transcendencji, ale także jako odkrycie właściwej dla niej relacji „do” osoby – jako otwarcie i oczekiwanie na „komunię osób”. (s. 39) Podsumowując te stwierdzenia dodaje: /.../ komunia osób mogła ukształtować się tylko na gruncie niejako „dwoistej samotności” mężczyzny i kobiety, czyli jako spotkanie w ich „wyodrębnieniu” od świata istot żyjących (animalia), które pozwoliło obojgu zaistnieć i bytować w szczególnej wzajemności. (s. 39)

Wnioskiem z tych rozważań wydaje się być stwierdzenie, że /.../ „definitywne” stworzenie człowieka jest to stworzenie owej jedności dwojga, przy czym jedność oznacza przede wszystkim tożsamość natury = człowieczeństwa, dwoistość natomiast oznacza wszystko to, czym na gruncie tożsamości człowieczeństwa okazuje się męskość i kobiecość stworzonego człowieka. (s. 37) [Drugi opis] odsłania /.../, że pełne – czyli niejako doprowadzone do końca – stworzenie „człowieka” wyraża się w powołaniu do istnienia owej „communio personarum”, jaką stanowią mężczyzna i niewiasta. (s. 39) Na zakończenie Papież powiada: /.../ moglibyśmy wnioskować, że obrazem i podobieństwem Boga stał się człowiek nie tylko przez samo człowieczeństwo, ale także poprzez komunię osób, którą stanowią od początku mężczyzna i niewiasta. (s. 39)

Możemy uznać, że Papież w swoich rozważaniach odkrywa bardzo ważną sprawę. Z jednej strony pokazuje nam, że człowiek został stworzony jako byt samodzielny, odrębny od świata istot żyjących (zwierząt) i dlatego pozostający w samotności. Jednocześnie dzięki tej odrębności i samotności albo „wyosobnieniu”, jak powiada Autor, człowiek może dostrzec i przeżyć swoją osobową podmiotowość. Dzięki temu człowiek staje się osobą, która od razu pozostaje w relacji do drugiej osoby. Według Papieża osoba jest otwarta na kogoś drugiego. Powie on, że fakt zaistnienia osoby „obok” osoby staje się eo ipso faktem zaistnienia osoby „dla” osoby. (por. s. 39)

Dlatego należy przyjąć, że w papieskiej antropologii mężczyzny i kobiety pojawia się od razu wymiar komunijny, czyli wspólnotowy. Za Vaticanum II Papież określa ten wymiar jako „communio personarum” (por. s. 38). Sam zaś mówi o nim „jedność dwojga” (por. s. 33-39). Dlatego osoba nie bytuje jedynie sama w sobie albo sama dla siebie, jak chciał Sartre. Ale według Papieża osoba istnieje dla drugiej osoby i możemy przyjąć, że współistnieje razem z drugą osobą. Jest to początek antropologii mężczyzny i kobiety, którą Jan Paweł II rozwinie w kolejnych swoich dokumentach Papieskich. 

Podsumujmy teraz przedstawione rozważania zawarte w katechezach Mężczyzną i niewiastą stworzył ich. Papież pojmuje człowieka jako osobę, która „wyosobnia” się ze świata przyrody. Osoba stanowi przede wszystkim podmiotowość. Problemem staje się rozumienie tej podmiotowości. Odkrywanie tej podmiotowości Papież, podobnie jak wcześniej Wojtyła, dokonuje poprzez doświadczenie świadomości człowieka. Ale ostatecznie interpretuje osobę ludzką w wymiarach bytu i istnienia. Dlatego wydaje się, że osoba stanowi podmiotowość istnienia, a nie świadomości (jak to jest u Schelera).

Należy więc uznać, że dla Papieża człowiek jest osobą stworzoną przez Boga. Osobę Autor określa poprzez osobność lub wyosobnienie ze świata przyrodniczego. Dlatego człowiek od razu zostaje odróżniony się od świata zwierząt. Tę odrębność człowieka Papież wiąże również z możliwością panowania w stosunku do świata widzialnego („czynienia sobie ziemi poddaną” i „uprawiania ziemi”).

Osobę Papież definiuje zasadniczo jako podmiotowość. Ale nie jest to podmiotowość zamknięta i ograniczona do siebie samej. Osobę określa On poprzez otwartość. Ta otwartość jest związana z wzajemnością i relacyjnością. Osoba człowieka jest określona przez relację do Boga. Ale zarazem jest otwarta dla drugiej osoby. Osoba istnieje dla osoby. Według Papieża człowiek ukazuje się w pełni w jedności dwojga. Nie ma tu jeszcze mowy o jedności dwojga osób, ale właśnie w tym kierunku podążą dalsze rozważania Autora. Papież wyraźnie stwierdza, że człowiek jako osoba jest powołany do komunii osób (communio personarum). Człowiek stał się obrazem Boga poprzez komunię osób, a nie tylko dzięki swej ludzkiej naturze. 

Papież pokazuje nam, że osoba przejawia się poprzez cielesność. Powie wprost, że ciało wyraża osobę. W odniesieniu do mężczyzny i kobiety Autor mówi nawet o odrębnych „wcieleniach”. Można więc mężczyznę i kobietę pojmować jako wcielone osoby.

Zobaczymy, jak te sformułowania będą rozwijane w kolejnych dokumentach Papieskich.