6 listopada 2023

Problematyka osoby w ujęciu historycznym

Gdy zapytamy ludzi, czym jest działanie osobowe, to odpowiedzią będzie, że jest to wolne działanie człowieka. Na czym polega wolne działanie? To działanie, które kieruje się wolnością, czyli działanie na zasadzie wolności. Gdy dopytujemy dalej, o jaką wolność chodzi, wtedy pojawiają się problemy. Bo albo mamy na myśli jakąś niezależność od warunków czy wpływów zewnętrznych, albo może nam chodzić o wewnętrzną samodzielność działania. Jednak od razu widać, że niezależność od wpływów zewnętrznych nie określa, ani nie wyznacza natury działania osobowego. A zatem należałoby poszukiwać cech osobowych działania w wewnętrznej samodzielności.

Jak można rozumieć taką samodzielność działania? Otóż ja działam sam z siebie, co oznacza, że jestem podmiotem sprawczym działania. Takie działanie wypływa gdzieś z wnętrza mnie. A to znaczy, że posiadam odpowiednią siłę i moc do działania. Działam samodzielnie z powodu posiadanej siły i zdolności do działania. Powstaje więc pytanie, gdzie należy szukać takiej siły i zdolności (gr. arete; łac. virtus)?

Historia poucza nas, że już Grecy wskazywali, że człowiek posiada siłę i zdolność do działania. Sokrates zwracał uwagę na wiedzę (efekt rozumowego poznania) konieczną do dobrego i skutecznego działania na polu politycznym (społecznym). Z kolei Platon mówił o mądrości potrzebnej do politycznego działania. To miały być zdolności i sprawności (aretai) kierujące naszą rozumnością. Jednak już Platon zdawał sobie sprawę, że człowiek działa nie tylko w oparciu o rozum. Zwracał uwagę, że trzeba pilnować ludzkiej uczuciowości, bo jej namiętności mogą zakłócać pracę rozumu. Ostatecznie ustalono, że wszystko to rozgrywa się w ludzkiej duszy, która ogólnie rządzi działaniem człowieka – jego działaniem zewnętrznym. Grecy uznali więc, że to dusza odpowiada u człowieka za podejmowanie działania. Przyjmowali, że dusza stanowi podmiotowość (podmiotowość sprawczą) zdolną do działania.

Ustalenia filozofii greckiej podsumował Arystoteles. Uznał, że ludzka dusza posiada odpowiednie zdolności (i jakby narzędzia), czyli władze duchowe, do działania. Samą duszę pojmował jako formę oraz energię (energeia) – jako wewnętrzną zasadę działania, czyli podmiotowość sprawczą. Dusza jako forma z jednej strony określa i nadaje realność  całemu bytowi substancjalnemu człowieka, a z drugiej strony jako wewnętrzna siła sprawcza (en-ergeia) napędza nasze ludzkie działanie przejawiające się na zewnątrz poprzez cielesność. W tym układzie dusza staje się podmiotem  istnienia i działania całego bytu (substancji człowieka). Tak chyba można zinterpretować rozważania i ustalenia Arystotelesa.

Arystoteles pojmował jednak człowieka jako rozumne zwierzę. Nie ma więc u niego mowy o osobowym charakterze człowieka. Cała charakterystyka człowieka opierała się jedynie na wskazaniu jego rozumności (rozumnej duszy). Dlatego to ludzka rozumność wyznaczała poznanie i działanie człowieka. Zjawia się więc pytanie, czy to wystarczy do osobowej charakterystyki człowieka? I dalej, czy działania poznawcze i wolitywne przypisywane duszy oddają w pełni osobową podmiotowość człowieka? Patrząc na te sprawy z dzisiejszej perspektywy widzimy, że to nie wystarcza do zrozumienia osoby ludzkiej. Jednak w tamtych starożytnych czasach filozofia dopiero startowała i wydaje się być jeszcze bezradna wobec problematyki osoby.

Można jednak zauważyć, że ogromne znaczenie dla zrozumienia człowieka, jego losu i jego postępowania wniósł grecki teatr. Dramaty Aischylosa, Sofoklesa i Eurypidesa zdają się sięgać dużo głębiej w charakterystyce ludzkiej aktywności i pewnych etycznych czy religijnych zasad rządzących postępowaniem człowieka. Wydaje mi się, że właśnie dlatego określenie osoby zostało zaczerpnięte z tradycji przedstawienia dramatycznego jako odwołanie się do teatralnej maski, obrazującej osobę dramatu. Dostrzegam w tym głęboką intuicję poznawczą odwołującą się do tragicznego losu człowieka-osoby.

Problematyka osoby pojawiła się dopiero w teologii chrześcijańskiej. Rozważania na ten temat dotyczyły pojmowania Trójcy Boskich Osób, przede wszystkim zrozumienia wcielenia Syna Bożego. Te rozważania doprowadziły ostatecznie do podjęcia próby zdefiniowania osoby w perspektywie filozoficznej. Taką próbę podjął Boecjusz (pocz. VI w.) wykorzystując do tego aparat pojęciowy Arystotelesa. W ten sposób powstała pierwsza (i właściwie jedyna, skoro jest przytaczana do dzisiaj) definicja osoby. Boecjusz uznał, że osoba jest indywidualną substancją posiadającą rozumną naturę. W swojej definicji wskazywał więc na konkretną realną podmiotowość związaną z rozumnością. Trzeba niestety zauważyć, że był to powrót do Arystotelesowskiego rozumienia człowieka, gdzie najważniejszą rzeczą jest duchowa rozumność jako przejaw specyfiki gatunkowej człowieka. Ponadto okazało się, że definicja Boecjusza mówiąca wprost o osobie nie posunęła do przodu filozoficzne pojmowanie człowieka lub Boga.

Na lepsze rozwiązanie przyszło nam czekać do XIII wieku i wystąpienia św. Tomasza z Akwinu. Okazało się, że ten chrześcijański teolog posunął do przodu filozoficzne rozumienie zarówno Boga jak i człowieka. Tomasz przyjął, że realny byt to musi posiadać wewnętrzną zasadę i przyczynę swojej realności. Uznał, że dotychczasowe ujęcie esencjalistyczne nie wystarcza. Realną podmiotowość substancjalną czy bytową musi urealniać akt istnienia. Jednocześnie Tomasz określił nową interpretację realności Boga. Wykorzystał do tego celu dawne sformułowanie Wiktoryna, że Bóg jest ipsum esse – Bóg jest samym istnieniem. Trzeba zaznaczyć, że Boskie Istnienie Tomasz pojmował w zupełnie nowym sensie. Dla niego jest to Akt Istnienia, czyli najwyższy poziom doskonałego istnienia (esse) oraz mocy sprawczej (koniecznej do stwarzania realnych bytów wypełniających rzeczywistość).

Jak to wygląda w przypadku człowieka? Otóż Bóg stwarza istnienie człowieka, które jako realność zależna jest ograniczone przez możność istoty. Oznaczało to, że stworzone istnienie człowieka (bytu ludzkiego) jest aktem ograniczonym i ukształtowanym w dany byt przez możność istoty (duszę i ciało). W takim ujęciu główna podmiotowość realności i aktywności przesuwa się na wyższy poziom egzystencjalny. Tomasz interpretował duszę jako związaną bezpośrednio z aktem istnienia, a prze to nieśmiertelną. Jednak w kwestii pojmowania osoby Tomasz posługiwał się definicją Boecjusza. Należy stwierdzić, że problematyka osoby nie rozwijała się zbyt szybko, ponieważ nie była podejmowana ani przez teologów, ani przez filozofów. Na uwagę zasługuje fakt, że hiszpańscy tomiści postulowali rozumienie osoby jako modus essendi, ale nie opracowali tego pojęcia.

Dopiero koncepcja osoby sformułowana przez Maxa Schelera spowodowała większe zainteresowanie tym tematem. Scheler był fenomenologiem i przedstawił koncepcję osoby w oparciu o teorię świadomości. Uważał, ze świadomość przypisywana człowiekowi tworzy w jego umyśle jakiś określony świat wartości. Postulowanie przez ludzi różnych wartości, czyli myślenie wartościami (myślenie o czymś jako o wartości) było dla Schelera efektem osobowego charakteru duchowości człowieka. Można w uproszczeniu przyjąć, że świadomość myśląca o wartościach i tworząca określoną hierarchię wartości była utożsamiona z osobową podmiotowością człowieka. Ale od razu należy zaznaczyć, że w tym fenomenologicznym ujęciu zanika realność podmiotu osobowego. Albowiem samo myślenie czy też myślenie wartościami nie tworzy ani nie stanowi prawdziwej realności. Jest to tworzenie dowolnych możliwości poznawczych i niczego więcej. Osoba ludzka (albo Boska) stawałaby się jedynie czymś pomyślanym, skoro byłaby efektem myślącego umysłu jako wirtualny świat wartości. Ponadto zanika tutaj jakiś realny związek (np. związek przyczynowy) między osobą a naturą człowieka (czyli duszą i ciałem). W tym wypadku należałoby mówić, że człowiek staje się osobą, a nie że jest nią od momentu narodzin. Można zaznaczyć, że jest to zwykłe pomylenie osoby (podmiotowości  egzystencjalnej) z rozwijaną przez nas osobowością jako wyposażeniem duszy (dokładnie władz duchowych).

To, co tu jest ważne, to fakt, że koncepcja Schelera wywołała poważne zainteresowanie. Pojawiają się w związku z tym ciekawe rozważania na temat osoby wśród polskich tomistów skupionych na KUL-u. Wojtyła tworzy swoje główne dzieło „Osoba i czyn”, z kolei Gogacz pisze rozważania „Wokół problemu osoby”. Powstają więc poważne badania dotyczące problematyki osoby (czym jest, jak działa, gdzie należy umiejscowić ją w człowieku). Otóż Wojtyła sformułował zasadniczą tezę dla problematyki osoby, a mianowicie, że osoba jest podmiotem istnienia i działania. Natomiast Gogacz rozwijał rolę i znaczenie własności transcendentalnych tworzących podmiotowość osobową na gruncie egzystencjalnego poziomu istnienia w bycie człowieka. Wszystko to razem pozwoliło nam posuwać dalej rozumienie i znaczenie podmiotowości osobowej człowieka.