17 lutego 2014

Moje poszukiwania realnego człowieka

Moje poszukiwania realnego człowieka


10.Grecy o myśleniu



 
Tak naprawdę już filozofia starożytna zetknęła się z problemem myślenia. Jednak ten problem nie dotyczył wówczas człowieka, lecz pojawił sią poza człowiekiem. Myślenie przypisywano bowiem doskonałemu umysłowi. Tak więc Arystoteles uważał, że jego Pierwszy Poruszyciel jak byt czysto duchowy jest samomyślącym się umysłem. Wydaje się, że w tym przypadku myślenie miało oznaczać doskonałość duchową. Dlatego powiemy, że ten Pierwszy Poruszyciel zdaje się być raczej Pierwszym Myślicielem. Patrząc na to z naszej perspektywy zapytamy, czy ten Pierwszy Poruszyciel nie wymyśla sam siebie? A jeśli nie wymyśla siebie, to można domniemywać, że wymyśla świat materialny. Bo do czego byłoby mu potrzebne jego myślenie (samomyślące myślenie)?

Jeżeli myślenie należałoby potraktować jako doskonałość duchową, to trzeba stwierdzić, że człowiek powinien dążyć do takiej doskonałości. A jednak Arystotelesowska eudaimonia nie przybrała postaci doskonałego myślenia (czyli myślenia o sobie lub wprost myślenia siebie). Ale w przypadku człowieka trudno by było przypisać myśleniu jakąkolwiek doskonałość. Myślenie nie daje nam szczęścia, lecz ściąga na nas przeróżne nieszczęścia. Myślenie nie jest więc u Stagiryty eudaimoniczne, czyli uszczęśliwiające, lecz tylko daimoniczne, czyli demoniczne.

Znacznie później u Plotyna myślenie zostało pozbawione tej najwyższej doskonałości. Według niego samomyślący Umysł wyemanował z Jedni, której nie dotyczy żadna poznawcza czy myśląca aktywność. Można przypuszczać, że Umysł oddzielił się, a nawet przeciwstawił się Jedni właśnie z powodu myślenia. Gdyż to samomyślące się myślenie, które wywołało dwoistość lub zdwojenie, uczyniło z tej emanacji Umysł Myślący.

W swoim dziele Plotyn podejmuje trudny problem dotyczący powstawania Pierwszego Umysłu Myślącego. Co więcej, można uznać, że udało mu się rozważyć i przedstawić ten problem w sposób zadawalający. Dodatkową kwestią jest wzajemne powiązanie i zależność pomiędzy Bytem a Umysłem, gdyż autor przyjmuje, że Byt powstaje w efekcie umysłowego myślenia, co wydaje się podważać sens metafizycznego rozumienia realności. Sam opis powstania myślenia (samo-siebie-myślącego) jest na pewno ważnym osiągnięciem tego filozofa, jak i całej filozofii greckiej.

Zdaniem Plotyna, Umysł powstaje na zasadzie myślenia. Ale myślenie nie jest poznaniem umysłowym, lecz efektem odrzucenia poznania i rzeczywistości. Dlatego myślenie staje się od razu samo-siebie-myśleniem, czyli po prostu tworzy umysł jako myślący podmiot albo raczej myślącą władzę (czyli możność). Samo-myślenie nie jest więc zdolne powołać do istnienia bytu substancjalnego jako swojego przedmiotu, ale tworzy jedynie samą zdolność i możliwość myślenia. Dużo później Kartezjusz także dokonał bezprawnego zsubstancjalizowania myślenia, kiedy z cogito wyprowadził res cogitans jako podmiot albo substancję myślącą. Trzeba niestety pamiętać, że myślenie nie jest w stanie stworzyć żadnej substancjalnej lub bytowej realności, ponieważ myślenie nie dysponuje żadną mocą sprawczą. Dlatego niedopuszczalnym nadużyciem jest przypisywanie mu sprawiania realnych bytów. Boskie stwarzanie (ex nihilo) nie polega w żadnym wypadku na myśleniu lub wymyślaniu realnych bytów. Realności nie da się wymyślić. Realność można tylko stworzyć przy pomocy sprawczej mocy Aktu Istnienia, jakim jest Bóg.

Myślenie wywołuje jedynie sferę możliwości, czyli stan intencjonalności (świadomości intencjonalnej), który jest jakby pozorną rzeczywistością (złudzeniem). Jest to taki stan realności, który określano wtedy mianem me ontos me onta (nieprawdziwych niebytów, czyli bytów na niby). Dlatego w żadnym wypadku byt nie może pochodzić od umysłu, ale wprost odwrotnie to Umysł powstaje na gruncie Pierwszego Stworzonego Bytu. Myślenie powstaje bowiem na zasadzie negacji istniejącej realności. Toteż myślenie negując realność Bytu (oraz realność bytów, które miały powstać) otworzyło nową intencjonalną sferę możliwości, która stała się możnością i władzą myślącą (res cogitans). W ten sposób samo-siebie-myślenie sprawiło podmiot i przedmiot umysłowy na zasadzie utożsamienia ich obu. Chodziło tutaj o tożsamość tego, co nierealne. Umysł zagarnął więc dla siebie wszystko, co nierealne (me onta kai me ontos me onta). Dlatego od tej pory realności będzie towarzyszyła nieodmiennie nierealność. A mówiąc językiem Arystotelesa, aktowi (energeia) będzie towarzyszyła możność (dynamis).

Myślenie pozbawiło więc na trwałe rzeczywistość stanu doskonałości. Dlatego odtąd stwarzane byty nie będą w pełni doskonałe, lecz zostaną pomniejszone i ograniczone przez możność. Myślący Umysł zanegował i odrzucił rzeczywistość z całą jej doskonałością, jaką z pewnością zaplanował Bóg. A zatem to z powodu myślenia powstał nasz niedoskonały i ograniczony świat. Myślenie odebrało rzeczywistości doskonałość. Ono nie jest w stanie niczego nam dać ani dodać. Myślenie może tylko nam wszystko zabrać. Ono odbiera nam i pozbawia nas prawdziwej realności podsuwając w to miejsce jakieś możliwości (czyli pozory prawdy i dobra). Myślenie tworzy taką karnawałową maskaradę, czyli podsuwa nam maski skrywające prawdę i dobro. Myślenie tworzy tylko opowieści, czyli literaturę i poezję, które przesłaniają nam rzeczywistość i wcale jej nie wyjaśniają.

16 lutego 2014

Moje poszukiwania realnego człowieka

Moje poszukiwania realnego człowieka


11.Myślący Umysł według Plotyna




W Plotyńskim systemie rzeczywistości na samym szczycie stoi Jedno. Plotyn powie o Nim Pierwszy Początek (514). Nazywa Je także Rodzicem wszystkich bytów (519). Jest to próba przedstawienia czegoś nieokreślonego, nieznanego i niewypowiedzianego. Można przyjąć, że Plotyn jako prawdziwy filozof wiedział, że Boski Początek rzeczywistości nie może być ani Platońskim Demiurgiem, ani Arystotelesowskim Pierwszym Poruszycielem, lecz powinien być czymś absolutnie transcendentnym. Dlatego uznał, że najlepszym sformułowaniem jest nazwanie Go Jednem (to hen). Zagadnienie jedności i wielości nurtowało wszystkich filozofów greckich.

Jak więc wszystko może powstać z Jednego? Plotyn twierdzi, że pierwsze Jedno jest zarazem wszystkimi bytami i zarazem nie jest ani jednym z nich. Jako rzeczywisty początek bytów nie jest nimi wszystkimi, natomiast w sensie poznawczym jest tymi wszystkimi bytami, gdyż one się jakby tam schowały, a raczej jeszcze ich nie ma, lecz dopiero będą (519). Jak zatem byty mogą pochodzić z Jednego, skoro jest Ono całkowicie pojedyncze i skoro nie ma w Nim żadnej różności (żadnego zróżnicowania)? Autor odpowiada w zaskakujący sposób. Wszystko jest z Niego, ponieważ nie było w Nim niczego. Czy to może znaczyć, że byty powstają z niczego? Ale przecież Jedno nie jest jakimś absolutnym niebytem. Plotyn powiada, że po to, żeby mógł zaistnieć byt, Jedno nie jest bytem, lecz jego Rodzicem, czyli przyczyną (519). Ponieważ filozofia nadal nie znała stwarzania z niczego, dlatego autor odwołuje się do przyczynowości typu emanacyjnego. Stwierdza, że Jedno jako doskonałe przelało się niejako i ten Jego nadmiar sprawił lub wywołał coś innego (od Niego). A to, co zaistniało w ten sposób, zwróciło się ku Niemu, wypełniło i zobaczyło Go (stało się widzącym) i tak powstał Umysł (519). Należy zauważyć, że chociaż autor rozważa pochodzenie z Jednego wszystkich albo różnych bytów, to na koniec okazuje się, że z Jednego wypływa tylko Umysł (Nous). Dlaczego umysł a nie byt, tego do końca nie wiadomo. Można przypuszczać, że już wówczas filozofia grecka przypisywała wyższą rangę umysłowi niż bytowi. Tak więc z Jednego wyłonił się bezpośrednio nie jakiś pierwszy Byt, ale sam Umysł. Plotyn oczywiście utożsamia ten Umysł z bytem, ale jak zaraz zobaczymy to działalność umysłu ma ustanawiać i uzasadniać byt poprzez myślenie. A z kolei byt, który pojawia się jako przedmiot myślenia, daje umysłowi myślenie oraz bytowanie (510). Powstaje pytanie, dlaczego od razu nastąpiło utożsamienie umysłu i bytu? Można oczywiście odwoływać się do dawnych poglądów, jak to czyni całkiem świadomie Plotyn. Przytacza zdanie Parmenidesa, że „to samo jest myśleć i być” (frg. B5). I chyba naprawdę wykorzystuje to utożsamienie. Dlatego u niego porządek poznawczy wyprzedza porządek realności. Ale można również  domniemywać, że łatwiej jest uzasadnić pochodzenie z Jednego poznania i myślenia niż bytowania.

Dlatego wydaje się, że dla Plotyna wszystko dzieje się za pośrednictwem Umysłu. Umysł jest dla niego wszystkimi bytami na raz. Posiada je wszystkie w swej tożsamości niby stojące na tym samym miejscu. Byty pozostają w nim tożsame i każdy z nich jest umysłem oraz bytem. Ponadto cała ta zawartość jest całym umysłem i całym bytem, przy czym umysł ustanawia i uzasadnia byt dzięki myśleniu, zaś byt przez to, że stanowi przedmiot myślenia obdarza umysł myśleniem oraz bytowaniem (510). Mamy więc tutaj do czynienia z pełną tożsamością myślenia i bytowania. Plotyn stwierdza, że owo umysłowe „jedno” jest zarazem dwojgiem, czyli umysłem i bytem, jednocześnie podmiotem i przedmiotem myślenia. Z jednej strony mamy umysł ze względu na podmiot myślenia, a z drugiej strony mamy byt ze względu na przedmiot. Dodaje on, że myślenie nie byłoby możliwe, gdyby nie było tutaj różności (zróżnicowania) oraz tożsamości (510).

Jednak zestawiając to wyposażenie umysłu z Jednem autor powie, że nie jest Ono żadną z rzeczy pojawiających się w umyśle, chociaż to z Niego pochodzą wszystkie rzeczy. Powstające rzeczy są już substancjami, gdyż są określone (czyli zdeterminowane), i każda otrzymuje swój kształt (formę). Plotyn powie wprost, że byt nie może dalej bujać w obłokach, czyli w bezkresie, lecz musi być utwierdzony i ogarnięty swoim kresem, a to znaczy, że musi być zdeterminowany i zdefiniowany, aby posiadać jakąś stałość. Jak się zdaje, to wszystko dzieje się dzięki myśleniu. To myślenie umysłu nadaje bytom zakres i postać, czyli formę, dzięki czemu uzyskują one bytowanie (istnienie). (zob. 514)

Jednocześnie autor zdaje sobie sprawę, że potrzeba tutaj czegoś więcej. Powiada bowiem, że przyczyną myślenia jest jednak coś innego niż byt i umysł, podobnie jak coś jest przyczyną bytu. (510) Plotyn mówi, że Umysł jest obrazem Jednego. Jest Jego obrazem dlatego, że to, co zrodzone powinno w jakimś stopniu być Jednem, zatem musi mieć z Nim jakieś podobieństwo, tak jak światło ze słońcem. Jednak Jedno nie jest Umysłem. Jak więc rodzi Umysł? Odpowiedź raczej zaciemnia sprawę niż wyjaśnia. Plotyn twierdzi, że Jedno zrodziło Umysł dlatego, że Samo widziało w „zwrocie” do Siebie, a to widzenie było (stało się) umysłem. (zob. 513) Jeśli się zastanowimy, to okaże się, że to oznacza, że to Jedno upodabnia się do Umysłu, a nie odwrotnie. Dlatego trzeba uznać, że autor nie znajduje właściwego uzasadnienia.

Plotyn powiada, że to, co się porusza, musi mieć cel, do którego podąża. Ponieważ Jedno nie ma do czego podążać, dlatego zakłada, że Ono wcale się nie porusza. Jeżeli zatem następuje po Nim coś drugiego (czyli Umysł), to musiał on zaistnieć przy zupełnej nieruchomości Jednego, kiedy Jedno ani się nie skłaniało, ani nie zechciało, ani w ogóle się nie ruszało. (512) Ale to pokazuje, że w tej sprawczej przyczynowości Jedno pozostaje bez ruchu i aktywności, zaś cała aktywność dokonuje się jakby samorzutnie po stronie pojawiającego się skutku, czyli Umysłu.

Należy bowiem przyjąć, że Plotyn przypisuje aktywność powstającemu Umysłowi mówiąc, że nadmiar Jedna (jako Dobra) przelewając się sprawił Umysł, który wypełnia się dzięki widzeniu Jednego. Tak więc ustalenie się Umysłu ku Niemu sprawiło byt, a samo patrzenie ku Niemu sprawiło umysł. Zatem Umysł jako powstający skutek odnosząc się do Jednego, żeby móc Go ujrzeć, staje się (chyba sam przez się) zarazem umysłem i bytem. A na koniec autor powie, że Umysł zaistniał dlatego, że Jedno pozostaje w Sobie. (519) Jedno jest bowiem jakby samym trwaniem w Sobie. Powstaje zatem problem, co jest tutaj przyczyną a co skutkiem, gdyż z przytoczonych wypowiedzi nie wynika to wcale w sposób oczywisty. Wygląda na to, że Umysł powstaje całkiem samorzutnie.

Plotyn dostrzega występującą tutaj trudność, w jaki sposób z Jednego, jakim według niego Ono jest, otrzymała istnienie jakakolwiek wielość albo dwójka, albo liczba. I jak to się dzieje, że z Niego, które pozostaje w Sobie, wypłynęła tak ogromna wielość, jaką widzimy wśród bytów, i którą, jak powiada autor, uważamy za właściwe sprowadzać do Jednego. (512) Plotyn twierdzi, że liczba nie jest pierwsza. Otóż przed dwójką jest jedno, a dwójka jest już czymś wtórnym, a ponieważ powstała z jednego, zatem ono ją określa i determinuje, a sama w sobie jest czymś nieokreślonym. I jeżeli zostanie określona, to dopiero wtedy staje się liczbą i jest liczbą jako substancja. Taką liczbą i substancją jest według autora dusza. (511)

Wydaje się, że na podstawie przytoczonych tekstów można wnioskować, iż powstawanie wielości najłatwiej jest wyjaśnić przy pomocy myślenia. Dlatego u Plotyna wielość jakby się rodzi i pojawia w Umyśle. Tylko myślenie potrafi dokonać zwielokrotnienia jedności, gdyż ówcześni filozofowie uważali, że myślenie określa bytowość albo substancjalność danej rzeczy. Myślenie jest bowiem w stanie przełożyć ogólną ideę na wielość pomniejszych form substancjalnych.

Autor wprowadza tutaj jeszcze jeden element interpretacyjny odwołując się do mocy sprawczej (albo tylko do możności). Przyjmuje, że Umysł jako własne „jedno” jest mocą (sprawczą) wszystkich rzeczy. Otóż te rzeczy, których mocą jest umysł, ogląda jego myśl odszczepiając się niejako od mocy, bo inaczej nie byłaby umysłem. (514) Umysł jako doskonały musiał rodzić i moc tak wielka nie mogła być bezpłodna. (514) Umysł będąc w tym momencie jakby Jednem, sprawia byty podobne wyłoniwszy moc mnogą. (519) Umysł po prostu ma już sam z siebie jakby świadomość tej mocy, że może rodzić substancję. Toteż sam z siebie wytycza sobie kresy substancjalnego istnienia ową mocą, która pochodzi od Jednego, ponieważ substancja jest czymś, co należy do Tamtego i z Niego pochodzi, dlatego Umysł wzmacnia się dzięki Tamtemu i doskonali w substancji dzięki Niemu i z Niego. (514) Autor stwierdza, że Umysł jest godzien takiego rodu, żeby wyłonił się nie skądinąd, lecz z Pierwszego Początku, a skoro już powstał, żeby zrodził wszystkie byty razem z sobą. (514) Dlatego mówi o pierwszym Umyśle, że zawiera wszystkie byty lub jest z nimi tożsamy. (526) Już wcześniej autor wyjaśniał, że pierwociny rzeczywistości stanowi umysł i byt oraz różność i tożsamość. Wszystkie te elementy pojawiają się w Umyśle na zasadzie widzenia i myślenia jako działalności poznawczej.

Umysł stanowi jakąś jedność, ale już zróżnicowaną. Jak zobaczymy, Plotyn przedstawia rozróżnienie Umysłu dążąc jednak do zachowania pełnej tożsamości. Umysł wydaje się być zarazem tożsamy jak i zróżnicowany. Niemniej jego rozważania należy nazwać tylko pomyślanym zróżnicowaniem i zwielokrotnieniem, dlatego na zakończenie na pytanie, czy wywód jest przekonywujący, odpowiada, że raczej zniewala swoją koniecznością, ale nie przemawia do przekonania, ponieważ konieczność występuje w umyśle, a przekonanie w duszy. (527) Warto jednak zapoznać się z rozumowaniem i argumentacją filozofa. Jego wywód dotyczy problemu, czy istnieje w umyśle jakieś zasadnicze myślenie-samo-siebie. Plotyn stwierdza, że Umysł dzięki sobie myślał siebie takim, jaki jest, a działo się to za sprawą jego natury, gdy zwracał się do samego siebie.

Otóż nie należy dokonywać podziału umysłu, gdyż sam umysł nie podlega podziałowi. Autor pyta, kto właściwie miałby dzielić umysł? Czy ten, co w widzeniu wyznacza sobie stanowisko podmiotu, czy ten, co przybiera stanowisko przedmiotu? Jakże bowiem ów podmiot widzący siebie w widzianym przedmiocie pozna siebie, skoro sam staje się czynnym widzeniem? Przecież w biernym przedmiocie nie ma czynnego widzenia. Albo więc w tym poznaniu samego siebie będzie myślał o sobie jako widzianym (czyli jako przedmiocie), a nie widzącym (czyli jako podmiocie), i w ten sposób nie pozna siebie zupełnie ani całkowicie, bo tego, którego ujrzał, ujrzał widzianym a nie widzącym, a przez to zobaczy kogoś innego lecz nie siebie. Albo też doda od siebie ów podmiot widzący, ażeby mógł pomyśleć siebie zupełnie. (525-6)

Skoro więc w widzeniu występują widziane rzeczy, to przypuściwszy, że są to ich obrazy, trzeba stwierdzić, że umysł nie posiada samych rzeczy, a gdyby miał je same, to nie dlatego, że zobaczył je skutkiem podzielenia siebie, lecz wtedy widział je i posiadał przed podzieleniem siebie. Jeśli tak to wygląda, to widzenie musi być tożsame z przedmiotem widzenia, a umysł musi być tożsamy z poznanym przedmiotem. Przecież jeśli nie będzie tożsamości, to nie będzie prawdy, gdyż umysł posiadając rzeczy istotnie prawdziwe, zamiast tego będzie miał jakiś różny od nich obraz, co jest sprzeczne z prawdą. W takim razie umysł, przedmiot umysłowy i byt stanowią jedno. I to jest pierwszy Umysł oraz pierwszy Byt, oczywiście Umysł zawierający wszystkie byty albo raczej tożsamy z tymi bytami. (526)

Autor poszukuje teraz dalszej tożsamości, gdyż stwierdzenie, że myśl i przedmiot stanowią jedno, nie dowodzi jeszcze, że umysł myśli sam siebie. Jeżeli myśl i przedmiot umysłowy są tożsame – bo przecież przedmiot jest jakimś aktem, a nie tylko możnością bez życia, skoro jest pierwszą substancją – jeżeli więc przedmiot jest aktem, to pierwsze działanie będzie myślą, mianowicie myślą substancjalną. Przecież ta myśl jest najprawdziwsza. Otóż ta pierwsza myśl będzie od razu pierwszym Umysłem. Przecież ten Umysł nie jest możnością i nie różni się od myśli, gdyż wówczas jego substancjalność pozostawałaby w możności. (526)

Skoro więc umysł jest aktem, a jego substancja jest działaniem, to umysł będzie jeden i ten sam z działaniem, a jeżeli dalej jeden i ten sam jest byt i przedmiot umysłowy, to wszystko razem będzie stanowić jedno – czyli umysł, myśl i przedmiot. Skoro zatem myśl umysłu jest przedmiotem, a przedmiot umysłowy jest samym umysłem, to wynika, że umysł będzie myślał sam siebie, albowiem będzie myślał myślą, czym jest on sam, oraz będzie myślał przedmiot, którym jest również on sam. W obu przypadkach będzie więc myśleć siebie, skoro myśl była nim samym i skoro nim samym był przedmiot, który on myślał myślą, co też była nim samym. (527)

Plotyn stwierdza, że ten jego wywód wykazał, że istnieje jakieś zasadnicze samo-siebie-myślenie. Ten wywód pokazuje również, że umysł ustanawia sam siebie jako myślenie. Umysł bowiem dzięki samemu sobie pomyślał siebie takim, jakim jest, zwracając się do samego siebie. Autor wyjaśnia, że umysł widząc wszystkie byty widział siebie, a jako widzący był w akcie i ta jego aktywność była nim, gdyż umysł i myślenie stanowią jedno i dlatego umysł widział całym sobą całego siebie. (527)

Można się zgodzić, że cały ten wywód ukazuje powstawanie umysłu dzięki myśleniu, ale nie można się zupełnie zgodzić, że umysł dzięki myśleniu ustanawia swoją realność, nawet jeśli jest tam mowa o substancjalności myślenia. Ponieważ tylko realna przyczyna może sprawiać zaistnienie czegoś realnego. Albo więc Umysł został stworzony przez Boga jako realny byt, co by znaczyło, że Bóg stwarza najpierw Byt (złożony z istnienia i formy, jak to się dzieje u Wiktoryna) i dopiero ów byt staje się umysłem, właśnie pod wpływem lub przy udziale myślenia. Należałoby rozważyć sytuację, jak to się dzieje, że ten pierwszy Byt staje się umysłem lub przekształca się w umysł. Plotyn przyjmuje odwrotne rozwiązanie, że to Umysł dzięki działaniu substancjalnej myśli staje się bytem. Ale to jest absurd, gdyż nie ma czegoś takiego, jak substancjalne myślenie, ponieważ myślenie nie ma w ogóle mocy sprawczej, nawet gdybyśmy założyli, że chodzi tu o boskie myślenie. Inaczej umysł myśląc stwarzałby realne byty, a nic takiego się nie dzieje.

15 lutego 2014

Moje poszukiwania realnego człowieka

Moje poszukiwania realnego człowieka


12.Plotyn i Kartezjusz


 
Łatwo zauważyć, że rozważania Plotyna można bez problemu odnieść do powstawania oraz funkcjonowania świadomości. Nasuwa się zatem pytanie, co opisuje tutaj Autor? Czy przypadkiem nie przedstawia nam powstania czystej świadomości. Może Plotyński Nous należałoby interpretować jako transcendentalną świadomość Husserla? W związku z tym rodzą się dalsze pytania. Czy poruszamy się tutaj w obrębie jakiejś ontycznej hierarchii (Jednia – Nous – Dusza – Świat)? Czy być może jest to jedynie opis jakiejś sfery intencjonalnych możliwości poznawczych? Mówiąc wprost, czy jest to jeszcze jakaś realność, czy już tylko czysta możliwość poznawcza?

Wydaje się, że świadomość jest taką sferą czystej możliwości poznawczej. W jej zakresie mogą się bowiem pojawiać albo przedstawiać, czyli unaoczniać poznawczo, wszystkie możliwe przedmioty. A zasadą i początkiem takiej świadomości byłoby samo myślenie (czyli myślenie samo siebie myślące). Dla Greków był to niedościgły ideał poznawczy. Otóż Kartezjusz postanowił ten poznawczy ideał przenieść na grunt człowieka. Okazało się jednak, że trzeba najpierw się pozbyć całego poznania realności. Do tego posłużyło mu metodyczne wątpienie. Jeżeli z racji wątpienia odrzucimy wszelkie poznanie realności, to pozostanie nam sama czysta możliwość poznawcza i tym właśnie jest cogito. Myślenie stanowi bowiem tylko możliwość poznania, a nie samo poznanie rzeczywistości. Dlatego od czasów Kartezjusza człowiekiem zacznie rządzić myślenie jako czysta możliwość poznania. Mistrz postanowił dokonać tutaj karkołomnego przeskoku od tej możliwości poznawczej do faktycznego poznania świata. Ale musiał posłużyć się odwołaniem się do Boga, żeby zapełnić tę czarną dziurę możliwości. Dlatego jak deus ex machina pojawia się wrodzone pojęcie Boga, czyli jakaś przedmiotowa lub tematyczna myśl o Bogu.

Kartezjusz podobnie jak Plotyn dokonuje zhipostazowania myślenia. U Plotyna mamy emanację Nous, który staje się zarazem Bytem, z Jedni. Natomiast Kartezjusz dokonuje hipostazowania cogito w postaci res cogitans, czyli substancji myślącej. U Plotyna pierwsza hipostaza, która wyłania się z Jedni, powstaje na zasadzie myślenia (samomyślącego się myślenia). U Kartezjusza zaś zachodzi proces odwrotny. Odkryte myślenie jako możliwość poznawcza od razu przybiera postać hipostazy, która zostaje określona jako res cogitans. Toteż ta myśląca substancja, czyli ostatecznie świadomość, staje się początkiem wszystkiego. Można przyjąć, że taka świadomość staje się Absolutem, ponieważ przecież to w niej Kartezjusz odnajduje wrodzone pojęcie Boga. Inaczej mówiąc, żeby w świadomości pojawiło się pojęcie Boga, ona sama powinna stać się Bogiem. W ten sposób świadomość chce zawłaszczyć całą rzeczywistość. Levinas będzie później mówił o wyabsolutnianiu się świadomości. Myśląc o Bogu świadomość myśli tylko o sobie pod pojęciem Boga.

14 lutego 2014

Moje poszukiwania realnego człowieka

Moje poszukiwania realnego człowieka


13.Kartezjusz uwolnił myślenie



 
Kartezjusz uwolnił nasze myślenie od wszelkiej zależności. Uwolnił je od zasad poznawczych. Uwolnił je od zależności od realności. W ten sposób Kartezjusz rozpętał szalejące demony ludzkiego myślenia. Wyzwolił wszystkie demony idealizmu i ideologii, które do tej pory były spętane więzami słowa prawdy. Odtąd do ludzkiego poznania zakradły się zwodnicze demony myślenia, które będą mamiły kolejne pokolenia myślicieli (Hegel, Nietzsche, Freud, Marks, Husserl, Sartre).

Odtąd człowiek nie zazna już ufności i wiary w realność, ponieważ wraz z myśleniem pojawiły się wszelkie wątpliwości. Przecież Kartezjusz wyprowadził myślenie (cogito) właśnie z wątpienia. Człowiek zwątpił w realność świata. Zwątpił nawet w swoją własną realność. To spowodowało, że zaczął wymyślać na swój temat jakieś niestworzone rzeczy. Zamarzył sobie, że jest władcą wszechświata, a demon myślenia tylko utwierdzał go w tym przekonaniu.

Dla człowieka przestała się liczyć prawdziwa rzeczywistość. Myślenie porzuciło wszelką substancjalność, zamieniając ją na fakty i zjawiska. Człowiek zaczął żyć złudzeniami i marzeniami. Ale wydawało mu się, że dzięki myśleniu będzie wielki, dlatego nawet nie zauważył, jak nisko upadł. Co nas dzisiaj czeka? Czeka nas po prostu kryzys człowieczeństwa. Człowiek kompletnie się pogubił. Zagubił swoje realne człowieczeństwo pozostając sam na sam ze swoją myślącą świadomością. Co więcej, człowiek twierdzi, że jest mu tak całkiem dobrze. Nie musi się już niczego obawiać, gdyż wszystko kontroluje jego myślenie. Łatwo jest sterować własną świadomością, po co więc męczyć się z realnością, której trzeba by słuchać.

Zapominamy, że nie da się żyć bez realności. Musisz posłuchać swojej realności. Trzeba się wsłuchać w głos własnej osoby. To właśnie osoba wzywa nas do poszanowania realności. Osoba dobija się o prawdę i dobro, zaś nasza świadomość ich nie potrzebuje. Jeżeli nie będziemy reagowali na wołanie realności, to rozpłyniemy się w otchłani własnego myślenia. Pochłonie nas pustka świadomości. Dopadną nas demony myślenia. Trzeba powrócić do realnego życia!

Człowiekowi potrzebne jest poszanowanie realności. Musimy obudzić w sobie szacunek dla realności, ponieważ od tego zależy szacunek dla samego siebie. Tak naprawdę realna jest osoba człowieka. Człowiek jest uduchowioną i wcieloną osobą, dlatego osobowa podmiotowość jest uwikłana w działania duszy i ciała. Tak naprawdę źródłem wszelkiego działania jest w człowieku jego osoba, która stanowi podmiotowość istnienia. Ludzka aktywność wypływa więc z osoby, a nie z naszej natury. Natura pełni jedynie rolę pośrednika do kontaktów ze światem zewnętrznym.

Poszanowanie osobowej realności łączy się z posiadaniem szacunku dla samego siebie. Człowiek nie osiągnie takiego szacunku wobec siebie poprzez wymyślanie różnych pomysłów na swój temat. Ten szacunek możemy odnaleźć wyłącznie w swoim wnętrzu. Jest on ukryty głęboko w ludzkiej osobie. Dlatego musimy poznać realność osoby. Swoją własną realność osobową. Zobaczymy tam prawdę i dobro. Poczujemy osobowe piękno. A to znaczy, że odnaleźliśmy już siebie.

Odnalazłszy siebie znajdziemy wiarę i miłość, czyli słowo i czyn. Wiara i słowo dotyczą samej realności. One dotyczą bezpośrednio istnienia. Właśnie wiara może ogarnąć realność istnienia. Prawdę realności wyrażamy w słowie. Wiara i słowo odpowiadają istnieniu i pasują do niego. Wiara i słowo są potwierdzeniem istnienia. One świadczą wobec ludzi o realności istnienia. Są świadectwem istnienia.

Z kolei miłość przynależy do istnienia. Miłość do niczego nie służy, ona po prostu jest. Miłość wyraża się zatem w istnieniu i poprzez istnienie. Jest tożsama z aktem istnienia. Miłość jest samym aktem, czyli czynem. Dlatego może ogarnąć akt istnienia. Miłość przynależy do istnienia, ponieważ istnienie może być ogarnięte jedynie przez miłość (przez czyn miłości). Miłość jest odpowiedzialna za istnienie. Dlatego też miłość staje się odpowiedzialnością. Kochając osobę człowieka staję się odpowiedzialny za niego. Miłość jest zawsze odpowiedzialna, natomiast nasza świadomość jest nieodpowiedzialna.

Gdy w woli zabraknie miłości, wtedy pojawia się wolność, potocznie nazywana wolnością wyboru lub decyzji (liberum arbitrium). Gdy zaś w umyśle zabraknie słowa wiary, wtedy pojawia się tam samo myślenie (cogito). Ani wolność, ani myślenie nie dotyczą realności albo naszego istnienia. Przede wszystkim wolność i myślenie nie ogarniają osobowej realności istnienia. Dlatego próbują stwarzać sobie swój własny świat intencjonalny. W ten sposób powstaje jedynie możnościowa podmiotowość, czyli świadomość.

Świadomość stanowi taką duchową możność, w której pojawiają się dowolne treści intencjonalne, czyli treści pomyślane. Wydaje się, że w okresie filozofii klasycznej świadomość kryła się pod nazwą wyobraźni (phantasia). Oczywiście uznawano twórczy charakter wyobraźni (oparty właśnie na dowolnym myśleniu), ale w poznawaniu rzeczywistości nie brała ona udziału. Wiadomo było, że fantazja nie stanowi żadnego poznania, a jest jedynie poznawczą twórczością wykorzystywaną w poezji i literaturze. Stąd wyobraźnia (fantazja) pełniła rolę twórczej zasady w sztuce i technice. Natomiast z filozofią nie miała nic wspólnego. Do filozofii przeniósł ją dopiero Kant uważając, że myślenie scala wyobrażenia w przedmioty poznania, czyli zjawiska (fenomeny). Myślenie posługuje się zatem treściami wyobraźni. Kolejne skojarzenie fenomenologii ze sferą duchową, czyli właśnie z myśleniem, mamy już u Hegla, który jednocześnie dawał pierwszeństwo myśli przez realnością (przed istnieniem). To utorowało później drogę badaniom (logicznym) Husserla i jego fenomenologii, gdzie pierwsze skrzypce gra już świadomość jako podmiot myślenia.