Kartezjusz uwolnił nasze
myślenie od wszelkiej zależności. Uwolnił je od zasad poznawczych. Uwolnił je
od zależności od realności. W ten sposób Kartezjusz rozpętał szalejące demony
ludzkiego myślenia. Wyzwolił wszystkie demony idealizmu i ideologii, które do
tej pory były spętane więzami słowa prawdy. Odtąd do ludzkiego poznania
zakradły się zwodnicze demony myślenia, które będą mamiły kolejne pokolenia
myślicieli (Hegel, Nietzsche, Freud, Marks, Husserl, Sartre).
Odtąd człowiek nie zazna już
ufności i wiary w realność, ponieważ wraz z myśleniem pojawiły się wszelkie
wątpliwości. Przecież Kartezjusz wyprowadził myślenie (cogito) właśnie z
wątpienia. Człowiek zwątpił w realność świata. Zwątpił nawet w swoją własną
realność. To spowodowało, że zaczął wymyślać na swój temat jakieś niestworzone
rzeczy. Zamarzył sobie, że jest władcą wszechświata, a demon myślenia tylko utwierdzał
go w tym przekonaniu.
Dla człowieka przestała się
liczyć prawdziwa rzeczywistość. Myślenie porzuciło wszelką substancjalność,
zamieniając ją na fakty i zjawiska. Człowiek zaczął żyć złudzeniami i
marzeniami. Ale wydawało mu się, że dzięki myśleniu będzie wielki, dlatego
nawet nie zauważył, jak nisko upadł. Co nas dzisiaj czeka? Czeka nas po prostu
kryzys człowieczeństwa. Człowiek kompletnie się pogubił. Zagubił swoje realne
człowieczeństwo pozostając sam na sam ze swoją myślącą świadomością. Co więcej,
człowiek twierdzi, że jest mu tak całkiem dobrze. Nie musi się już niczego
obawiać, gdyż wszystko kontroluje jego myślenie. Łatwo jest sterować własną
świadomością, po co więc męczyć się z realnością, której trzeba by słuchać.
Zapominamy, że nie da się
żyć bez realności. Musisz posłuchać swojej realności. Trzeba się wsłuchać w
głos własnej osoby. To właśnie osoba wzywa nas do poszanowania realności. Osoba
dobija się o prawdę i dobro, zaś nasza świadomość ich nie potrzebuje. Jeżeli
nie będziemy reagowali na wołanie realności, to rozpłyniemy się w otchłani
własnego myślenia. Pochłonie nas pustka świadomości. Dopadną nas demony
myślenia. Trzeba powrócić do realnego życia!
Człowiekowi potrzebne jest
poszanowanie realności. Musimy obudzić w sobie szacunek dla realności, ponieważ
od tego zależy szacunek dla samego siebie. Tak naprawdę realna jest osoba
człowieka. Człowiek jest uduchowioną i wcieloną osobą, dlatego osobowa
podmiotowość jest uwikłana w działania duszy i ciała. Tak naprawdę źródłem
wszelkiego działania jest w człowieku jego osoba, która stanowi podmiotowość
istnienia. Ludzka aktywność wypływa więc z osoby, a nie z naszej natury. Natura
pełni jedynie rolę pośrednika do kontaktów ze światem zewnętrznym.
Poszanowanie osobowej
realności łączy się z posiadaniem szacunku dla samego siebie. Człowiek nie
osiągnie takiego szacunku wobec siebie poprzez wymyślanie różnych pomysłów na
swój temat. Ten szacunek możemy odnaleźć wyłącznie w swoim wnętrzu. Jest on
ukryty głęboko w ludzkiej osobie. Dlatego musimy poznać realność osoby. Swoją
własną realność osobową. Zobaczymy tam prawdę i dobro. Poczujemy osobowe
piękno. A to znaczy, że odnaleźliśmy już siebie.
Odnalazłszy siebie
znajdziemy wiarę i miłość, czyli słowo i czyn. Wiara i słowo dotyczą samej
realności. One dotyczą bezpośrednio istnienia. Właśnie wiara może ogarnąć
realność istnienia. Prawdę realności wyrażamy w słowie. Wiara i słowo
odpowiadają istnieniu i pasują do niego. Wiara i słowo są potwierdzeniem
istnienia. One świadczą wobec ludzi o realności istnienia. Są świadectwem
istnienia.
Z kolei miłość przynależy do
istnienia. Miłość do niczego nie służy, ona po prostu jest. Miłość wyraża się
zatem w istnieniu i poprzez istnienie. Jest tożsama z aktem istnienia. Miłość
jest samym aktem, czyli czynem. Dlatego może ogarnąć akt istnienia. Miłość
przynależy do istnienia, ponieważ istnienie może być ogarnięte jedynie przez miłość
(przez czyn miłości). Miłość jest odpowiedzialna za istnienie. Dlatego też
miłość staje się odpowiedzialnością. Kochając osobę człowieka staję się
odpowiedzialny za niego. Miłość jest zawsze odpowiedzialna, natomiast nasza świadomość
jest nieodpowiedzialna.
Gdy w woli zabraknie
miłości, wtedy pojawia się wolność, potocznie nazywana wolnością wyboru lub
decyzji (liberum arbitrium). Gdy zaś w umyśle zabraknie słowa wiary, wtedy
pojawia się tam samo myślenie (cogito). Ani wolność, ani myślenie nie dotyczą realności
albo naszego istnienia. Przede wszystkim wolność i myślenie nie ogarniają
osobowej realności istnienia. Dlatego próbują stwarzać sobie swój własny świat
intencjonalny. W ten sposób powstaje jedynie możnościowa podmiotowość, czyli
świadomość.
Świadomość stanowi taką
duchową możność, w której pojawiają się dowolne treści intencjonalne, czyli
treści pomyślane. Wydaje się, że w okresie filozofii klasycznej świadomość
kryła się pod nazwą wyobraźni (phantasia). Oczywiście uznawano twórczy
charakter wyobraźni (oparty właśnie na dowolnym myśleniu), ale w poznawaniu
rzeczywistości nie brała ona udziału. Wiadomo było, że fantazja nie stanowi
żadnego poznania, a jest jedynie poznawczą twórczością wykorzystywaną w poezji
i literaturze. Stąd wyobraźnia (fantazja) pełniła rolę twórczej zasady w sztuce
i technice. Natomiast z filozofią nie miała nic wspólnego. Do filozofii
przeniósł ją dopiero Kant uważając, że myślenie scala wyobrażenia w przedmioty
poznania, czyli zjawiska (fenomeny). Myślenie posługuje się zatem treściami
wyobraźni. Kolejne skojarzenie fenomenologii ze sferą duchową, czyli właśnie z
myśleniem, mamy już u Hegla, który jednocześnie dawał pierwszeństwo myśli przez
realnością (przed istnieniem). To utorowało później drogę badaniom (logicznym)
Husserla i jego fenomenologii, gdzie pierwsze skrzypce gra już świadomość jako
podmiot myślenia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz