23 stycznia 2017

Słownik antropologiczo-społeczny



Słownik antropologiczno-społeczny (31-41)



31.Obywatelem państwa może być każdy człowiek bez względu na to, jak żyje lub jak chce żyć. Natomiast członkiem wspólnoty osobowej (rodziny) staje się człowiek odpowiedzialny za swoją osobę oraz za inne osoby z nim związane, które tworzą tę wspólnotę. Taki człowiek jest skłonny działać w sposób moralny, gdyż wie, że jego działania przyczyniają się do wspólnego dobra całej wspólnoty. Tutaj nie są potrzebne żadne umowy i ustalenia prawne, bo do życia wspólnego wystarczy poczucie odpowiedzialności moralnej. Moralność stanowi bowiem oczywistą i niezaprzeczalną siłę naszej aktywności społecznej.


32. Oczywiście człowiek może działać bez moralności. Przecież na co dzień posługujemy się różnymi przedmiotami i urządzeniami działając na zasadzie użyteczności i korzyści, czyli pewnej skuteczności działania. Natomiast w działaniach wspólnotowych, czyli działaniach dotyczących bezpośrednio innych osób, powinniśmy działać moralnie. Takiego moralnego postępowania możemy się nauczyć w życiu wspólnoty osobowej – w życiu rodzinnym. Na tym polega codzienna praktyka tworzenia i kształtowania naszych wzajemnych relacji osobowych (czyli faktycznych stosunków społecznych). Tylko stając twarzą w twarz z drugą osobą doświadczamy tego osobowego kontaktu, który jest podstawą odpowiedzialności. To właśnie działania osobowe (wypowiadanie słowa prawdy, dokonywanie czynów dobra i miłości oraz pobudzanie przeżyć piękna) są naprawdę odpowiedzialne. Wszystkie inne poczynania społeczne są regulowane przez prawo (kodeks prawny) i możemy ponosić za nie odpowiedzialność karną (np. karno-skarbową za niepłacenie podatków). 


33. Tym właśnie różnią się działania osobowe i wspólnotowe (np. bezinteresowna pomoc) od działań instytucjonalnych i organizacyjnych. Instytucje państwowe powstają na mocy prawa a nie na mocy odpowiedzialności moralnej. Dlatego bardzo szybko znika tam odpowiedzialność moralna, bo po prostu nie ma na nią miejsca. Stąd mamy państwo prawa, jak się głosi, a nie państwo moralności. Państwo tworzy bowiem swoje prawo i egzekwuje to prawo, a obywatele mają być posłuszni temu prawu. Zatem nieporozumieniem jest żądanie od różnych instytucji, aby działały w sposób moralny lub osobowy, bo tego nie można wyegzekwować. Instytucje mogą i powinny przestrzegać przepisów prawa, a wiadomo, że prawo bywa czasami nieludzkie.


34. Pokazywaliśmy poprzednio, że rzeczywista odpowiedzialność za własne czyny jest podstawą działalności wspólnotowej. Tak naprawdę w sposób odpowiedzialny działamy we wspólnocie rodzinnej, bo wtedy troszczymy się o wszystkich członków wspólnoty. Przede wszystkim troszczymy się o ich osobowy rozwój. A skoro człowiek jest osobą uduchowioną i wcieloną, to znaczy, że musimy się zatroszczyć zarówno o rozwój duchowy, jak i o rozwój cielesności człowieka (bytowania materialnego). Natomiast wszelkie działania instytucjonalne powołane do realizacji określonych zadań na mocy przepisów prawnych (czyli swoich statusów) zatracają ów walor odpowiedzialności moralnej na rzecz przestrzegania prawa (właściwie interpretacji przepisów prawa). 


35. Dlatego w naszej polityce obserwujemy radykalny zanik odpowiedzialności za dobro wspólne na rzecz przepychanek w zakresie interpretacji stosowania prawa. W polityce mamy wiec do czynienia z grą interesów partyjnych (każda partia jest zinstytucjonalizowana do maksimum) oraz z tzw. „odpowiedzialnością partyjną”. Trzeba sobie zdawać sprawę, że taka działalność partyjna będzie stała zawsze w sprzeczności z dobrem wspólnym i celami wspólnotowymi. Ale co ważniejsze, prowadzi to nas do kolejnego wniosku, że działalność partyjna nie będzie popierała (pomimo szumnych zapowiedzi) wspólnotowej aktywności Narodu. Dla partii politycznych najlepszym polem do działania jest demokratyczne społeczeństwo składające się z oderwanych jednostek.


36. Dlatego nasze życie społeczne może uratować dogłębne zrozumienie działań wspólnotowych na każdym etapie od rodziny poprzez wspólnoty lokalne i regionalne aż po Wspólnotę Narodową. Inaczej politycy zrobią z nas stado dojnych krów, które można dowolnie wykorzystywać dla interesów politycznych (czytaj: partyjnych). A do tego najlepiej, gdy krowy nie zmieniają swoich poglądów (patrz znane powiedzenie polityków).


37. Pokazaliśmy już poprzednio trzy główne rodzaje działań wspólnotowych. Jest to gospodarowanie (1), dalej obrzędowość albo obyczaje (2), i wreszcie edukacja jako głoszenie prawdy (3). Działania wspólnotowe w zakresie natury możemy określić mianem gospodarowania, zaś w zakresie kultury należy mówić o obrzędowości (czyli obyczajach). Gospodarowanie, które dokonuje się w zakresie dóbr naturalnych (możemy mówić o szeroko pojętych surowcach naturalnych), jest zawsze nastawione na dobro wspólne, czyli dobro całej wspólnoty. Obrzędowość, która dzieje się w zakresie kultury, czyli dóbr duchowych, ma z kolei takie zadanie, że tworzy wspólne piękno. 


38. Praca człowieka powinna być gospodarowaniem realnością, a nie tworzeniem nowych możliwości. Człowiek żyje przecież realnością a nie różnymi możliwościami. Dzisiaj ekonomia wpycha człowieka w świat możliwości. Okazuje się, że łatwiej jest handlować możliwościami niż realnością. Realność wymaga bowiem gospodarowania nią a nie handlowania. Człowiek musi powrócić do gospodarowania realnymi zasobami. Ucieczka w świat możliwości nie wróży nam niczego dobrego. Jest to poddanie naszego życia myśleniu i świadomości. To myślenie stwarza wciąż nowe możliwości, ale człowiek nie jest przecież myśleniem ani świadomością. Człowiek jest realną podmiotowością osoby, dlatego potrzebuje przede wszystkim realności. Ludzka osoba działa bowiem w sposób realny. Działa więc w świecie realności. Człowiek potrzebuje realności.


39. Tylko realność służy naprawdę człowiekowi. Stąd gospodarowanie realnością stanowi faktyczną służbę człowiekowi. Gospodarowanie zawsze było służeniem człowiekowi. Dopiero podejście ekonomiczne nastawione na zysk zerwało z realną gospodarką. Musimy dzisiaj powrócić do sprawdzonych sposobów gospodarowania, inaczej zachłanna ekonomia pochłonie ludzi całkowicie. Już dziś gonimy nieustannie za nowymi możliwościami. Ale co to nam daje? Tylko tyle, że nie mamy czasu na rozwój własnej realności. Ekonomia odziera człowieka z całej realności pozostawiając nam jedynie intencjonalną świadomość i myślenie. Ale człowiek nie może żyć tylko myśleniem, bo to do niczego nie prowadzi. W żaden sposób nie buduje naszej realności, dając z zamian wyłącznie złudne możliwości. Cóż nam może dać wymyślanie nowych możliwości? Tylko tyle, że będziemy się czuć wspaniale, ale tak naprawdę nie będziemy przez to kimś realnym.



40. Człowiek lubi się bawić. Dziś zaczął się zabawiać przeróżnymi możliwościami. Ekonomia świetnie podchwyciła taką postawę człowieka węsząc w tym złoty interes. Dziś sprzedaje się najdziwniejsze możliwości i ludzie bardzo chętnie to kupują. W ten sposób mogą żyć łatwo i przyjemnie. Bardzo łatwo i przyjemnie korzysta się z proponowanych możliwości. Realność zaś wcale nie jest łatwa i przyjemna. Ona jest dobra, piękna i prawdziwa, a to już nie jest to samo. Otóż ekonomia nas uczy, że wszystko może być łatwe i przyjemne, jeśli tylko jesteśmy w stanie to kupić. Dlatego w ten sam sposób zaczynamy traktować innych ludzi. Nie obchodzi nas ich realność (realna osoba i osobowość), chcemy jedynie wymiany przyjemności i korzyści. Nawet nie zdajemy sobie sprawy, jak szybko postępuje ten proces dehumanizacji. Odczłowieczamy siebie samych jak i wszystkich dookoła. Pogoń za przyjemnymi możliwościami prowadzi bowiem do zupełnego odrealnienia. Człowiek staje się wyłącznie myśleniem o przyjemnościach i możliwościach. Co więcej, wydaje mu się, że jest taki wspaniały, jeśli wymyślił jakieś nowe przyjemności (przyjemne możliwości). 


41. Życie możliwościami jest po prostu życiem na kredyt. Jednak realność nie zna kredytowania. Nie da się żyć realnie na kredyt. Życie na kredyt to życie możliwościami. Jednak życie możliwościami to życie na niby. Człowiek musi powrócić do realności i realnego życia, gdyż tylko wówczas jest w stanie realnie się rozwijać. Człowiek potrzebuje realnego rozwoju osobowego. Życie możliwościami do niczego nie prowadzi. Daje nam co najwyżej chwilową przyjemność, która za moment znika i pozostaje jedynie puste i niezaspokojone pragnienie. Dlatego człowieka zżerają wtedy rozbudzone lecz niespełnione pragnienia. A przecież człowiek potrzebuje spełnienia a nie wiecznego pragnienia. Spełnienie możemy osiągnąć jedynie dzięki realności. Nie można więc uciekać od realności w świat możliwości.

Słownik antropologiczno-społeczny (42-52)



42. Gospodarowanie stanowiło tradycyjną działalność człowieka. Takie działanie było czymś realnym, ponieważ było wyznaczone przez realne zasady postępowania, czyli przez celowość i powinność. Te zasady określają jednocześnie moralne działanie człowieka. Człowiek powinien działać zgodnie z celem i według powinności wobec dobra. Dlatego trzeba stwierdzić, że gospodarowanie miało zawsze silne podstawy moralne, gdyż było działaniem w zgodzie z rozumnym charakterem ludzkiej natury. Zatem służyło dobrze człowiekowi.


43. Dla człowieka czymś realnym jest właśnie działanie moralne. I nie chodzi tutaj o różne koncepcje moralności (teorie etyczne), lecz o samo sedno duchowości człowieka. Ludzkie działania są dokonywane za sprawą woli i rozumu. Dlatego to właśnie tam należy poszukiwać zasad moralnego postępowania. Dla rozumu zasadą dobrego działania jest celowość, zaś dla woli jest nią powinność. Działanie celowe zmierza do osiągnięcia odpowiedniego celu, czyli osobowej prawdy o człowieku. Natomiast działanie powinnościowe prowadzi do osiągnięcia osobowego dobra. Tylko takie działania są więc dla człowieka czymś realnym, ponieważ realizują jego osobową realność.


44. Życie społeczne, a tym samym działalność społeczna, czyli właśnie gospodarowanie (gospodarność), musi być oparta na zasadach celowości i powinności. Bez tego ludzkie działania popadają w dowolność. Taka wolność działania jest twórcza i może się sprawdzać na polu sztuki i techniki, ale dla życia społecznego okazuje się zazwyczaj zabójcza. Współczesna ekonomia stawiając na ekonomiczny zysk zanegowała wprost działanie realnej gospodarki. Działalność ekonomiczna utraciła charakter celowościowy i powinnościowy, który wyznaczał samą realność działania. Nagle w gospodarce zapanowała swoboda uzyskiwania zysku. Ekonomia postawiła bowiem na działania, które przynoszą zysk bez względu na to, czy są realne, czy tylko wymyślone. Gospodarkę zdominowało myślenie ekonomiczne odzierając ją z całej realności i popychając w stronę wymyślonych ideałów lub marzeń. To jest tylko nowa wizja snów o potędze. Myślenie całkowicie stłamsiło realne działania gospodarcze, a tym samym pogrążyło gospodarkę w kryzysie. Dlatego w tym zakresie trzeba powrócić do działań celowych i powinnościowych. Trzeba wrócić do tego, co wyznacza prawdziwy charakter racjonalnego działania człowieka. Ale to musi być realna racjonalność, a nie dowolne pomysły racjonalistyczne, które zupełnie odrealniają człowieka i jego życie. Trzeba wrócić do realnego życia gospodarczego.


45. Zobaczmy teraz, jak wygląda realna działalność w sferze kultury. Każda wspólnota tworzy swoją własną obrzędowość, to znaczy, że ma swoje zwyczaje codzienne i świąteczne. Różne wydarzenia w życiu wspólnoty obrastają artefaktami, czyli twórczością artystyczną. Nadajemy wydarzeniom scenariusz oraz scenografię teatralną. Możemy to przedstawiać w obrazach malarskich lub graficznych, w rzeźbach albo lalkach kukiełkowych. W ten sposób powstaje cała obrzędowość tworzona przez daną wspólnotę, znana tej wspólnocie i przekazywana z pokolenia na pokolenie. Mamy przecież piękną polską obrzędowość świąt Bożego Narodzenia. Tutaj obrzędowość religijna przeplata się z obrzędowością ludową, zaś wszystko razem jest związane ze wspólnotą narodową i tradycją narodową. Możemy więc stwierdzić, że obrzędowość wprowadza nas w przeżywanie piękna. Wspólne przeżywanie piękna łączy i ubogaca uczestników obrzędowości, wzbogaca duchowo członków wspólnoty. Prawdziwie piękna obrzędowość ukazuje nam relacje osobowe (religijne oraz moralne) i pozwala nam wspólnie przeżywać te relacje. Wspólnota w sposób naturalny stwarza własną obrzędowość. Obrzędowość jest więc czymś, co określa i definiuje daną wspólnotę. Lecz jednocześnie wspólnota musi pamiętać, że nie wolno jej wyrzekać się własnej obrzędowości. Obrzędowość wspólnotowa, nawet gdy dzieje się w ramach tradycji kulturalnej danego narodu, wyraża i zawiera w sobie relacje osobowe ważne dla każdego człowieka. 


46. Mamy zatem dobro, które przynosi nam gospodarowanie, oraz piękno, które niesie ze sobą obrzędowość. Możemy więc zapytać o prawdę, gdzie powinniśmy szukać prawdy? Prawda przynależna wspólnocie kryje się niewątpliwie w edukacji, ale w dzisiejszym świecie dotyczy to także przekazu informacji, czyli prawda powinna pojawiać się w mediach. Jak działa edukacja i informacja w ramach wspólnoty? Z pewnością należy stwierdzić, że edukacja i informacja powinny służyć prawdzie o człowieku i wspólnocie (osobowej prawdzie ożywiającej wspólnotę). Jednak jak łatwo zauważyć, edukacja a także informacja poszły w kierunku użyteczności naukowej a nie prawdy. W ten sposób obie dziedziny zaczęły służyć postępowi technologicznemu i cywilizacyjnemu, ale zarazem przestały służyć wspólnocie, gdyż zatraciły zupełnie wizję osobowej prawdy o człowieku. Edukacja powinna przede wszystkim głosić, że człowiek jest osobą. A skoro jest osobą, to potrzebuje osobowego życia i działania, a to oznacza, że potrzebuje życia wspólnotowego, bo tylko we wspólnocie (przede wszystkim we wspólnocie rodzinnej) człowiek realizuje się jako osoba. Niestety dla rozwoju techniki potrzebny i niezbędny jest człowiek będący jedynie myślącym robotem. Być może taki myślący robot (pomysł Kartezjusza) jest w stanie zapewnić nieprzerwany rozwój techno-cywilizacyjny, dlatego został wykorzystany dla ideologii postępu. Chyba nie zdajemy sobie sprawy, że to oznacza śmierć – duchową śmierć – dla człowieka, lecz również oznacza to cielesną śmierć bez możliwości zmartwychwstania. A zatem możemy mówić o najstraszniejszym dramacie człowieka – zatracie ludzkiej osoby.


47. Tak naprawdę prawdę o człowieku głosi dziś Kościół Katolicki (różne kościoły chrześcijańskie). Kościół głosi bowiem Słowo Boże, które przedstawia nam całą prawdę o człowieku, gdyż głosi prawdę o relacjach osobowych nawiązywanych między Osobowym Bogiem (Trójca Osób, czyli Osobowa Wspólnota) a osobowym człowiekiem. To pozwala nam zrozumieć nadprzyrodzony wymiar naszego człowieczeństwa. Człowiek został stworzony przez Boga jako osoba. Osoba wcielona i uduchowiona. Dlatego człowiek powinien żyć w sposób osobowy. Człowiek rodzi się w rodzinie, wzrasta i dojrzewa we wspólnocie rodzinnej, żyje i pracuje dla tej wspólnoty, bo wie, że czeka go życie wspólnotowe (communio sanctorum, czyli obcowanie Świętych). 


48. Zastanówmy się teraz, jak powinna wyglądać wspólnotowa edukacja? A może trzeba zapytać wprost, jak powinna wyglądać edukacja narodowa? Otóż pierwsza działalność edukacyjna i wychowawcza musi się odbywać w rodzinie. Rodzina jest bowiem tym miejscem, gdzie staje się i dzieje życie osobowe człowieka. Dlatego podstawową znajomość z zakresu życia osobowego zdobywamy tylko w rodzinie. To właśnie uczestnictwo i wychowanie w rodzinie wdraża nas do życia religijnego i moralnego. Życia religijnego i moralnego, czyli naszego odniesienia do innych osób – Boskich i ludzkich – uczymy się we wspólnocie rodzinnej. Tego nie zdoła nauczyć nas żadna instytucja publiczna czy prywatna. Możemy się tego nauczyć, przeżywając to na co dzień w swojej rodzinie. Rodzina jest bowiem wspólnotą osób i tylko w rodzinie możemy nawiązywać i przeżywać relacje osobowe wiary, miłości i nadziei. Oznacza to, że tylko w rodzinie człowiek może żyć i oczywiście żyje życiem osobowym. I właśnie wtedy może się poczuć rzeczywistą osobą, której przysługuje osobowa godność. Tego nie są w stanie dać nam żadne stanowiska i zaszczyty, nie zdobędziemy tego również za żadne pieniądze.


49. Widzimy więc, że życie osobowe, które jest podstawą wszelkiej działalności społecznej, rodzi się, rozwija i dzieje poza sferą publiczną. Jeżeli nie wyniesiemy tego z domu rodzinnego, to już później będzie nam tego brakowało do końca życia. Możemy próbować to zastąpić zorganizowanymi akcjami lub pracami społecznymi, lecz taka działalność nigdy nie osiągnie poziomu osobowego (czyli prawdziwej religijności oraz moralności). Ponieważ prawdziwą religijność rozwijamy we wspólnocie Kościoła, zaś prawdziwą moralność przeżywamy w rodzinie.


50. Codzienne ludzkie działania wyznacza możliwość. Człowiek ma możliwość poznania prawdy oraz możliwość wyboru dobra. Potocznie nazywamy to wolnością człowieka. Ludzka wolność jest więc możliwością poznania i wyboru. Ale trzeba zaznaczyć, że jest to możliwość poznania prawdy i fałszu, czyli możliwość błądzenia i poszukiwania drogi. Jest to także możliwość wyboru dobra lub zła, czyli możliwość decydowania i postępowania dobrego lub złego. Tak wygląda działanie, a nawet życie, typowo ludzkie, co dobrze wyraża renesansowa formuła: errare humanum est. Jest to życie w ciągłej niepewności i w nieustannym poszukiwaniu. Jest to jakieś zawieszenie i huśtawka pomiędzy dobrem i złem, prawdą i fałszem (kłamstwem). Jak można wyjść z tego stanu zawieszenia? Jak przezwyciężyć możliwość? Jak pokonać możliwość, która jest dla nas tak zgubna? Czym ją pokonać?


51. Etyka chciała od początku pokonać zgubną możliwość przy pomocy wiedzy. Sokrates uznał przecież, że jedynym dobrem i jedyną cnotą jest wiedza. Kto wie, ten będzie właściwie i odpowiednio działał. Wiedza miała leczyć ludzkie postępowanie dzięki konieczności. To Sokrates wymyślił ideał wiedzy – wiedza ma być powszechna i konieczna. To on uznał, że to wiedza ma uratować człowieka. Po wielu dramatach ludzkiej historii okazało się coś wprost przeciwnego. Ideał wiedzy cały czas fascynuje człowieka, ale skutki zastosowania go do życia moralnego i społecznego wydają się fatalne. Jeżeli człowiek odwoła się wyłącznie do wiedzy (czyli do poznania teoretycznego), to wówczas przeciwieństwem możliwości staje się konieczność. Wiedza próbuje pokonać możliwość za pomocą konieczności. Ale to sprawia, że z deszczu wpadamy pod rynnę. Rozum chce leczyć możliwość za pomocą zrozumienia i ustanowienia konieczności (patrz Hegel i Marks, potem marksiści). Ale próba narzucenia przez rozum konieczności kończy się całkowitą utratą wolności. Konieczność może być bowiem tylko zasadą logicznego (matematycznego) myślenia i w działaniu wcale nie obowiązuje. Nie ma bowiem koniecznego przełożenia myślenia na działanie (chyba, że dotyczy to rozwiązywania zadań matematycznych). My możemy oczywiście wymyślać różne formy konieczności, jak w matematyce. Ale niestety nie da się działać według zasad matematyki, bo człowiek nie jest jeszcze maszyną. Tylko maszyny mogą działać w sposób konieczny. Co z tego, że potrafimy wysłać statek kosmiczny na Marsa lub Saturna, kiedy nie potrafimy załatwić wielu ludzkich spraw (np. głodu i ubóstwa, wojen i zbrodni). Wydaje się zatem, że nieustanne próby zamienienia możliwości w konieczność nic nie dają, gdyż byłyby to próby uczynienia z człowieka maszyny (robota). Człowiek nigdy nie stanie się maszyną, jak chcieli Kartezjusz i La Mettrie. Chociaż oświecenie chciało uczynić z człowieka doskonałą maszynę.


52. Właśnie etyka starała się poszukiwać innych rozwiązań. Już Platon, uczeń Sokratesa, wskazywał na mądrość odwołując się do prawdy i dobra. Rozwinął to następnie Arystoteles, który związał prawdę z rozumem, a dobro z wolą. Odtąd człowiek posiadający rozum i wolę miał kierować się prawdą i dobrem. Rozum dążył do poznania prawdy, a wola zmierzała do osiągnięcia dobra. Prawda i dobro stały się zasadami poznania i działania. Odtąd uważano, że człowiek w swoim postępowaniu musi kierować się prawdą i dobrem. Sądzono, że konieczność prawdy i dobra zostanie przeniesiona na ludzkie działania. Dlatego w scholastyce uważano, że człowiek z konieczności poznaje prawdę i z konieczności pragnie dobra. Jednak potem po okresie sceptycyzmu w dobie renesansu odrzucono takie rozwiązanie przywracając człowiekowi możliwość błądzenia.

21 stycznia 2017

Słownik antropologiczno-społeczny (53-63)



53.W toku historii, dzięki różnym teoriom rozum starał się prawie zawsze narzucić człowiekowi swoją konieczność (czyli konieczność myślenia). Ale wówczas taka konieczność zabiłaby samo działanie i jego wolność. Gdyby postępowanie człowieka miało osiągnąć konieczność, to musiałoby stać się czystym myśleniem. Takie teorie doprowadziły do licznych błędów. W ten sposób pojmowano także życie Boga. Skoro Bóg jest bytem koniecznym, a konieczne jest myślenie, to znaczy, że Bóg jest czystym myśleniem lub samomyślącą się myślą. Bóg stwarza świat z konieczności wymyślając go. Można było wtedy przypisać Bogu konieczność, która wydawała się najdoskonalszą realnością lub najwyższą doskonałością – oczywiście dla ludzkiego rozumu. Ale takie rozwiązanie filozoficzne sprzeciwiało się nauczaniu Kościoła.

54.Gdyby człowiek chciał działać z konieczności, to zawsze musiałby wiedzieć, co ma zrobić, czyli ostatecznie człowiek musiałby zamienić działanie na wiedzę (i na myślenie), ale wówczas straciłby kontakt z rzeczywistością. Jak więc należałoby ratować etykę i ludzkie działanie? Wydaje się, że odkrył to dopiero Kant, gdy przedstawił swoją etykę opartą na pojęciu powinności. Już wcześniej myśliciele chrześcijańscy uważali, że człowiek powinien postępować tak, a nie inaczej. Kwestię tak rozumianej powinności odnajdziemy na przykład w tekstach św. Anzelma. Ale Kant postawił sprawę jasno – uznał, że w moralnym działaniu mamy do czynienia z powinnością zawartą w prawie moralnym stanowionym przez nasz rozum. Sformułował w ten sposób zasadniczy postulat etyki – człowiek ma się kierować powinnością (obowiązkiem). Człowiek musi odnaleźć w sobie powinność.

55. Ludzie na ogół poszukują powinności w sobie lub poza sobą. W swoim działaniu musimy przekształcić możliwość właśnie w powinność. To powinność, a nie możliwość lub konieczność, ma określać nasze etyczne postępowanie. Ale ta powinność musi wyrastać z ludzkiej wolności – z prawdziwej wolności, dzięki której odrzucam zło, a zwracam się do dobra. Powinność nie może wyrastać z możliwości (z możliwości wyboru lub decydowania). Źródłem powinności musi być etyczna siła i moc, jakaś etyczna pewność. Taka etyczna siła przysługuje jedynie realnemu dobru. Taka etyczna siła i moc przysługuje wyłącznie osobowemu dobru. Powinność musi więc wyrastać z bezpośredniego oddziaływania samego dobra.

56. Potocznie wiążemy powinność moralnego działania z sumieniem. To właśnie głos sumienia wyraża powinność – czyń dobro, unikaj zła. Jeśli odwołamy się do koncepcji sumienia w nauczaniu Kościoła, to okaże się, że w pierwszym rzędzie jest ono głosem Bożym, który przedstawia nam wezwanie do czynienia dobra. A więc to Bóg nas wzywa do dobra i do etycznego działania. Możemy dopowiedzieć, że wzywa nas właśnie Boskie Dobro, które uaktywnia w nas nasze osobowe dobro zawarte w istnieniu. Dzięki relacji, jaką Bóg nawiązuje z człowiekiem, ujawnia się w nas osobowe dobro i zaczyna przemawiać głosem sumienia. To osobowe dobro objawia nam moralną powinność. Powinniśmy iść za samym osobowym dobrem. Każdy człowiek powinien iść za dobrem, które jest zawarte w nim samym, oraz za dobrem, które jest zawarte w bliźnim (w drugim człowieku), a przede wszystkim za Boskim Dobrem, które jest osobowe w najwyższym stopniu (gdyż jest trójosobowe). To zawsze dobro przemawia jako powinność. To etyczna siła i moc realnego dobra wywołuje w naszym sercu i umyśle nakaz czynienia dobra, czyli moralną powinność.

57. Dzięki temu nakazowi mogę i powinienem odrzucić możliwość wyboru. To pozwoli mi właśnie pokonać możliwość. Możemy więc powiedzieć, że to powinność pokonuje możliwość. Ja wiem, że mogę postąpić tak lub inaczej, ale to powinność wobec dobra osobowego pcha mnie ku niemu z nieodpartą siłą. Ta powinność obejmuje również nasze poznanie. Czuję wtedy, że powinienem przyjąć i uznać prawdę. Dlatego prawda staje się powinnością dla naszego umysłu. Podsumowując powiemy, że to dobro i prawda staja się moralną powinnością człowieka. To doświadczenie realnego dobra w sumieniu i doświadczenie realnej prawdy w kontemplacji określają naszą moralną powinność. W ten sposób następuje zniwelowanie albo usunięcie zgubnej możliwości z naszego działania. Nasze działanie otrzymuje wtedy normę i zasadę moralną. A etyka dotycząca moralnej powinności staje się nauką normatywną.

58. Aby pokonać możliwość błędu w poznaniu praktycznym, trzeba odwołać się do pojęcia celu i celowości działania. Poznanie praktyczne musi odkryć i ustalić cel działania. Ustalenie celu działania (lub nawet celu życia) może nas uratować przed dowolnością i przypadkowością poznania, czyli przed możliwością. Musimy odnaleźć cel dla siebie i swojego działania, bo to cel staje się zasadą poznania praktycznego. Aby zacząć właściwie działać, musimy myśleć za pomocą celu, a nie różnymi możliwościami działania i wyboru. Możliwość powinna zostać podporządkowana celowości. Cel dotyczy bowiem określenia dalszej albo końcowej perspektywy działania, a nie bieżących spraw i wyborów. Nie możemy myśleć tylko bieżącymi wyborami, bo to nie pozwala ocenić człowiekowi swojego działania. Wtedy działanie staje się jedynie chwilowym impulsem, a nie świadomym i wolnym czynem. Ponadto bieżące wybory dokonywane bez znajomości celu stają się właśnie przypadkowe i dowolne, gdyż brak im zasady, czyli dalszego odniesienia do czegoś nadrzędnego. Bez przyjęcia celu w nasze poznanie i myślenie zakrada się relatywizm. Relatywizm rodzi się z akceptacji całkowitej zmienności, gdzie nie występują żadne punkty odniesienia i gdzie nie ma żadnych zasad. Nasze moralne działania wymagają zasady (czyli normy i odniesienia). Takie zasady moralne są potrzebne zarówno na poziomie poznania (myślenia o działaniu), jak i samego działania. Na poziomie poznania praktycznego zasadą i punktem odniesienia jest właśnie cel. Dlatego musimy rozpoznać lub ustalić cel działania. Jeżeli tego nie zrobimy, to nasze działanie traci swój punkt odniesienia, a co za tym idzie traci zasadę porządkującą. Wówczas do działania zakrada się dowolność, czyli możliwość. Wtedy wybieramy całkowicie dowolnie bez żadnej zasady (mówimy o wyborze „na chybił-trafił”, jak w totolotku). Poznanie i myślenie pozbawione celu nie pozwala nam podjąć moralnego działania. Prowadzi to zatem do postępowania amoralnego, kiedy przestajemy rozpoznawać prawdę i fałsz, dobro i zło.

59. Celem działania powinna być realność. Celem moralnego działania musi być realność człowieka. Aby rozpoznać realność człowieka, potrzebny jest kontakt z osobową prawdą. Musimy dojrzeć albo dotrzeć do realnej prawdy. Musimy dostrzec osobową prawdę człowieka. W swoich rozważaniach ks. Szostek podkreśla aspekt dojrzałości człowieka. Uważa on, że dopiero człowiek dojrzały potrafi dojrzeć, czyli dostrzec realność, prawdę i dobro. Taki człowiek będzie mógł dotrzeć do realnej prawdy o człowieku. Ale trzeba od razu dodać, że do poznania realnej prawdy potrzebna jest kontemplacja. Bez kontemplacji możemy błądzić i stoczyć się na manowce idealistycznego myślenia.

60.Widzimy już wyraźnie, że celowość w poznaniu praktycznym (w myśleniu o działaniu) musi iść w parze z powinnością w chceniu (z powinnością woli). Powinność woli odnosi się do dobra. Powinność wobec dobra ratuje nas przed dowolnością wyboru (przed możliwością wyboru dobra i zła). To znaczy, że również wola musi kierować się jakąś zasadą. Powszechnie mówimy, że zasadą działania woli jest samo dobro. Ale tak naprawdę chodzi o powinność względem dobra. Uważa się, że człowiek powinien postępować moralnie, czyli dobrze i właściwie. Oznacza to, że wola musi przyjąć i doświadczyć powinności wobec dobra. Wezwanie dobra staje się wtedy powinnością woli. Oczywiście tutaj również chodzi o osobowe dobro człowieka. To spotkanie z osobowym dobrem narzuca woli powinność zamiast możliwości i dowolności. Ten kontakt z osobowym dobrem zapewnia nam właśnie sumienie.

61. Głos sumienia stanowi wezwanie osobowego dobra skierowane do woli. Czyń dobro! Sumienie wyraża powinność wobec dobra. Możemy więc powiedzieć, że to sumienie nakłada na nasze działanie powinność. Wtedy wiemy, że powinniśmy postępować dobrze, czyli moralnie. Taka powinność usuwa z woli możliwość wyboru dobra i zła, a właściwie niweluje możliwość wyboru zła. Powinność sumienia jest zwrócona do dobra (czyń dobro), zaś odwraca się od zła (unikaj zła). W ten sposób powinność czynienia dobra staje się zasadą działań woli. Wola pragnie wtedy dobra. Wola poszukuje dobra osobowego, a unika wszelkiego zła.

62.Na ogół mówimy, że człowiek działa świadomie i dobrowolnie. Ale lepiej byłoby powiedzieć, że człowiek działa celowo i powinnościowo. To cel i powinność określają moralne działanie. To znaczy, że człowiek zawsze powinien działać w ten sposób, ale tego nie robi. Człowiek powinien działać świadomie – to znaczy celowo, oraz powinien działać dobrowolnie – to znaczy powinnnościowo (czyli kierując się powinnością). Człowiek będzie tak działał, jeśli będzie właściwie używał swojego rozumu i swojej woli. Jeżeli będziemy używali rozumu i woli w sposób uproszczony, to będziemy myśleli dialektycznie (na tak i na nie), czyli będziemy poszukiwali jak największej liczby możliwości, zaś wola będzie się posługiwała tylko wyborem, przebierając w propozycjach rozumu. Wtedy będziemy się kierowali wyłącznie możliwościami myślenia oraz dowolnością wyboru. Ale takie działanie do niczego nie doprowadzi człowieka, gdyż będzie on działał w sposób dowolny. Dowolność działania staje się największym zagrożeniem dla moralności. Dowolność działania nie stanowi bowiem realizacji wolności, ale jej utratę. Wolność nie polega przecież na wyborze spośród wielu możliwości, ale na realizacji osobowego dobra człowieka. 

63.Możliwość i dowolność nie mogą być cechami rozumnego działania. Rozumne działanie człowieka powinno być celowe i powinnościowe (obowiązkowe). Jeśli chcemy, aby rozumne działanie się spełniło i dokonało, to musimy mu nadać charakter celowy i powinnościowy. Ponieważ to celowość i powinność decydują o charakterze działania. Tylko działania celowe i powinnościowe spełniają rozumny charakter ludzkiego postępowania i mogą stać się działaniami dobrymi moralnie. Jeżeli nasza rozumność nie zdoła oderwać się od zmysłowości (od poznania zmysłowego i doznawania przyjemności), to zatraci zdolność podejmowania działań moralnie dobrych. Wówczas rozum będzie jedynie powielał doznania zmysłów, przyjmując jedne z nich, a odrzucając inne. Będziemy wtedy zabiegali tylko o możliwość poszerzenia naszych doznań (np. uprawiając ekstremalne sporty). Ale na gruncie zmysłowości rozum nigdy nie odnajdzie zasady postępowania godnej rozumności człowieka. Dopiero wykraczając poza doznania zmysłowe rozum będzie mógł odnaleźć zasady odpowiednie dla siebie. Te zasady musimy odnaleźć i uchwycić na poziomie umysłowym. Jeśli rozum ma się oderwać od zmysłów, to musi przejść do celowości i powinności. Jedynie duchowe zasady są w stanie pokierować rozumem i wolą. Jeśli rozumem i wolą zaczną kierować zmysły i cielesność, to znaczy, że człowiek pozbył się odpowiednich dla siebie zasad. Poznanie zmysłowe daje nam jedynie wielość doświadczeń, zaś pożądanie zmysłowe niesie ze sobą jedynie dowolność pragnień i decyzji. Jeżeli rozum zgadza się na to, co przynosi nam zmysłowość, to zniża się do jej poziomu, a to znaczy, że się poniża. Poniżony rozum nie jest w stanie działać właściwie i moralnie. Dlatego w naszym poznaniu i postępowaniu powinniśmy zabiegać o celowość i powinność. To one nadają rozumowi wymiar moralny. Tylko taki rozum może postępować słusznie moralnie.