18 czerwca 2013

Seks i erotyka

Wydaje się, że trzeba na nowo przemyśleć sprawę seksu i erotyki. Chodzi przede wszystkim o współczesny sens obu pojęć. Chyba należałoby zastąpić powszechnie używane pojęcie seksu pojęciem erotyki, ponieważ rozumienie seksu, jakie opanowało medialną informację, ma wyraźnie negatywne znaczenie. Seks stał się dzisiaj czymś wulgarnym i nieludzkim. Natomiast pojęcie erotyki zdaje się być - na razie - raczej neutralne. Dlatego spokojnie można mówić o erotyce małżeńskiej.
Seks jest nastawiony wyłącznie na przyjemność i użycie, żeby nie powiedzieć wykorzystanie, człowieka (właściwie już tylko partnera) do osiągania przyjemności, co jak wszelka pogoń za przyjemnością prowadzi do uzależnienia. Natomiast erotyka niesie ze sobą pozytywne nastawienie, gdyż jest efektem uczuciowego upodobania życia, a co za tym idzie, jest nastawiona na przekazywanie życia jako dar osobowy. Dlatego w przypadku sakramentalnych małżonków należy mówić o małżeńskiej erotyce, a nie o seksie.
Przedstawimy teraz nasze rozważania, które obrazują zarazem tę zmianę terminologii.

17 czerwca 2013

Seks, życie i uczucia/1

Uczucia ludzkie zrodziły się pod wpływem osobowego piękna. Dlatego uczucia są dostosowane i zdolne do przeżywania piękna. Ale uczuciowość nie jest zdolnością czysto duchową, jak rozum i wola. Toteż uczucia działają na niższym poziomie zmysłowym, działają w połączeniu z ciałem. Dlatego uczucia nie przeżywają czysto duchowego piękna albo piękna idealnego (jakiegoś ideału piękna). One przeżywają konkretne piękno, które wyraża się we własności życia. Życie ludzkie jest obrazem piękna. Życie jest już wcieleniem osobowego piękna. Ale to właśnie ludzkie życie objawia nam całe osobowe piękno człowieka. Dlatego nasze uczucia są przeznaczone do przeżywania piękna życia. One przeżywają życie jako coś pięknego.

Uczuciowość jest zawarta w ludzkiej duszy, ale jednocześnie łączy duszę z ciałem. Uczuciowość ma podstawy duchowe, czyli jest władzą duszy, ale za przedmiot działania ma już własność życia, która stoi po stronie cielesności. Dzięki temu uczuciowość wiąże i łączy duszę z ciałem. Działanie uczuciowe, które ma początek duchowy, znajduje swój wyraz w usposobieniu ciała (np. podniecenie wywołane pożądliwością życia znajduje swój kres w usposobieniu ciała).

Uczuciowość jest władzą duchową, ale zwróconą ku cielesności. Dlatego uczuciowość jest wrażliwa na to, co cielesne. Jest wrażliwa na cielesny obraz piękna, jakim jest życie. Uczuciowość odczuwa życie. Ona czuje i przeżywa życie. Ona doświadcza życia. Dlatego o uczuciach mówimy jako o przeżyciach. W uczuciach przeżywamy piękno życia.

Z kolei życie jest własnością cielesną, która jest zwrócona ku temu, co duchowe i osobowe. Życie jest otwarte na przyjęcie tego, co duchowe i osobowe. Dlatego życie pozwala na wcielenie ducha (czyli duszy i osoby). Życie jest zdolne przyjąć to, co niesie ze sobą osobowe piękno. Życie jest otwarte na piękno osoby, ponieważ jest wyrazem piękna osoby ludzkiej. Chociaż więc życie jest związane z ciałem i stoi po stronie cielesności, to jednak jest zdolne przyjąć osobowe piękno. Życie jest współprzyczynowane przez osobowe piękno. Dlatego mówimy, że życie jest obrazem piękna. Życie zapewnia połączenie osoby z ciałem. Życie pozwala na wcielenie się osoby. Możemy zatem stwierdzić, że osoba ludzka stworzona przez Boga może się wcielić w przygotowany przez rodziców dar życia. Osoba przyczynuje swoje życie. A zatem przyjmuje ludzki dar życia i kształtuje go na sposób osobowy. Dar życia zostaje przyjęty przez osobę i od momentu poczęcia staje się osobowym życiem konkretnego i realnego człowieka.

Bóg stwarza osobę. Można więc powiedzieć, że to Bóg daje nam osobę. Osoba jest darem Bożym. Natomiast rodzice dają nam życie. Życie jest darem ludzkim. Rodzice przekazują nam życie, co umożliwia osobie przyjście na świat, czyli wkroczenie w realność czasowo-przestrzenną. Dzięki temu nowa osoba może żyć wśród nas. Może być razem z nami. Może żyć i działać wspólnie z innymi osobami. Może łączyć się relacjami osobowymi.

Rodzice dają dziecku to wszystko, co pozwala mu żyć na tym świecie. Możemy powiedzieć, że rodzice przyjmują dziecko (jako stworzoną osobę) do swojej wspólnoty. W ten sposób rodzice przyjmują jakby Dziecko Boże. Zapraszają je i przyjmują do swojej rodziny, która jest wspólnotą życia i miłości. Bez daru życia ze strony rodziców osoba dziecka nie może się zjawić na świecie. Jest wtedy pozbawiona możliwości pełnego rozwoju.

Osoba ludzka jest przeznaczona i przystosowana do wcielenia. Jest przeznaczona do życia na ziemi (do czynienia sobie ziemi poddaną). Osoba ludzka może się rozwijać dzięki czasowemu przebiegowi swojego życia. Osoba ludzka objawia się w życiu doczesnym, a to znaczy, że żyje i działa w wymiarze czasowym i przestrzennym. Człowiek jest wcieloną osobą. Podejmuje kolejno różne działania, a te działania podlegają zmienności czasowej i  ograniczoności przestrzennej. Z tego powodu działania ludzkie nie są bezwzględne i absolutne, czyli nie są jednorazowe jak w przypadku aniołów. Człowiek może zgrzeszyć i może się nawrócić. Grzeszy i upada, aby później podnieść się i nawrócić. Człowiek może przyjąć Boga i może Go odrzucić, aby na koniec powrócić do Boga. Idzie do kościoła i wychodzi stamtąd. Człowiek spotyka kogoś i chce być z nim razem, a potem porzuca go i zdradza. Człowiek zaczyna kochać i przestaje. Mówi prawdę, aby za chwilę skłamać. Człowiek po prostu żyje. Ludzkie życie jest drogą i wędrówką. Jest pielgrzymowaniem do domu Ojca. Życie jest historią syna marnotrawnego. Jest historią cierpienia i dramatu. Ale jest jednocześnie historią nawrócenia i zbawienia. Dzieje człowieka są tragedią zdrady i radością nawrócenia. Są ucieczką i powrotem. Jest to historia osobowego dramatu człowieka. Jest to historia łączności z Bogiem i oderwania się od Niego. Ale jeśli tylko chcemy, zawsze dostrzegamy tylko jeden cel i koniec wszystkiego – zbawienie w całkowitej łączności z Bogiem.

Piękno wywołuje upodobanie. Według scholastycznej definicji piękne jest to, co się podoba. Głównym przeżyciem uczuciowości jest upodobanie piękna. To ono wyznacza charakter i działanie naszej uczuciowości. Ale mówiliśmy już, że uczuciowość przeżywa konkretnie piękno życia. Dlatego o działaniu uczuciowości mówimy, że jest przeżyciem. Przeżycie nie dotyczy zatem czegokolwiek, ale przede wszystkim dotyczy samego życia. Stąd też pochodzi sama nazwa „przeżycie”, czyli jakieś bezpośrednie doświadczenie życia. Przeżywamy więc piękno życia. Jest to fascynacja życiem albo upodobanie życia. Życie powinno więc być dla naszej uczuciowości pierwszym i głównym przedmiotem zainteresowania. Ponieważ jedynie uczucia skierowane ku życiu podejmują upodobanie piękna.

Upodobanie powstaje na styku piękna i uczuciowości. Piękno działa na nas w akcie upodobania. Piękno wywołuje w naszej uczuciowości upodobanie. Można nawet powiedzieć, że piękno dociera do uczuciowości w postaci upodobania. Piękno działa na uczucia jako upodobanie. I właśnie w akcie upodobania, które jest aktem osobowym, doświadczamy bezpośrednio samego piękna. Piękno objawia się nam poprzez upodobanie. Upodobanie jest aktem (aktywnością) samego osobowego piękna. Piękno uobecnia się dla nas w swoim akcie upodobania. Upodobanie stanowi udostępnienie się piękna. Piękno jest własnością transcendentalną i osobową. Jest to własność istnienia ludzkiego, które jest istnieniem osobowym. Dlatego piękno ma zdolność uobecniania się w swojej aktywności. Po prostu piękno jest obecne w swoim działaniu, w swojej aktywności sprawczej. Tak więc piękno jest obecne w upodobaniu. Stąd powiemy, że upodobanie jest bezpośrednim doświadczeniem (jakby dotknięciem) piękna, ponieważ piękno, tak jak inne własności osobowe, jest obecne w swoim uobecnianiu się.

Upodobanie przynosi więc piękno do naszej uczuciowości. Zaszczepia w niej piękno jako pierwszy i zasadniczy przedmiot (fachowo mówi się o przedmiocie formalnym). Dzięki upodobaniu uczucia doświadczają osobowego piękna. Zyskują w ten sposób zasadę i cel działania. Zdobywają i ujmują początek i kres (cel) działania. Uzyskują w ten sposób zdolność działania. Odtąd uczucia będą wywoływane pięknem i będą zmierzały do pięknych rzeczy. Tak właśnie rodzi się pożądliwość piękna. Ludzka pożądliwość powinna być skierowana ku temu, co zawiera w sobie i niesie ze sobą piękno. Pożądliwość zwraca się więc ku tym rzeczom, które uczestniczą w osobowym pięknie. Ona nie obejmuje samego piękna. Dlatego pożądliwość jest skierowana ku obrazowi piękna. Jest skierowana ku cielesnemu obrazowi piękna, jakim jest życie. Pożądliwość (concupiscientia) podążą ku życiu. Życie jest obrazem piękna. Ludzkie życie niesie ze sobą przesłanie osobowego piękna. Dlatego pierwotne działanie uczuciowości dotyczy życia. Potocznie mówimy, że człowiek pragnie życia. Ale to pierwotne pragnienie życia jest zawarte w naszej uczuciowości i wyraża się w pożądliwości. Jest to podążanie ku życiu, wybieganie ku niemu. Pożądliwość jest naszym otwarciem się na życie. Jest to pragnienie życia, ale na poziomie uczuciowym, czyli gdzieś na styku duchowości i cielesności.

Upodobanie jest wywołane pięknem. Piękno objawia się dla nas jako upodobanie. Piękno uobecnia się w uczuciowości dzięki upodobaniu. Można powiedzieć, że to upodobanie przynosi nam piękno. Upodobanie jest aktem osobowego piękna. To samo piękno uaktywnia się jako upodobanie. Dzięki upodobaniu piękno może dotrzeć do naszej uczuciowości. Staje się przez to pierwszym i głównym przedmiotem uczuć.

W ten sposób osobowe piękno kształtuje naszą uczuciowość. Staje się zasadą działania uczuciowości. Dzięki temu uczucia mogą się zwracać do pięknych rzeczy, do tego, co jest piękne. Dlatego uczucia ze swoją pożądliwością kierują się do pięknych rzeczy. Pożądliwość uczuciowości dotyczy już konkretnych rzeczy. Pożądliwość pragnie tego, co przejawia w sobie osobowe piękno. Dlatego pierwszą rzeczą, do której zwraca się pożądliwość, jest ludzkie życie, które jest obrazem piękna. Nasza uczuciowość, która doznała upodobania piękna, może przeżywać piękno ludzkiego życia. Mówimy wtedy o pragnieniu i odczuwaniu życia. Mówimy o fascynacji życiem. A po prostu mówimy, że życie jest piękne. Takie doznanie określamy potocznie mianem przeżycia. Chodzi wówczas o samo doświadczenie życia.

Życie jest własnością cielesną. Jest w nas zawarte. Życie scala i organizuje naszą cielesność. Mówimy, że mamy swoje własne życie. Otóż życie jest czymś, co możemy przeżywać. Życie jest czymś, co się przeżywa. Życie jest czymś, czego człowiek bezpośrednio doświadcza. Mówimy, że człowiek coś przeżywa. Przeżycie lub przeżywanie dotyczy właśnie życia. Nasze przeżycia albo uczucia dotyczą życia. Życie jest przez nas przeżywane, dlatego możemy go doświadczyć. Dzięki temu wiemy, czym dla nas jest życie. Dlatego tak cenimy życie.

Głównym przeżyciem i uczuciem jest tutaj radość. Radość i nadzieja. Radość (życia albo z życia) jest pierwszym i najważniejszym uczuciem, czyli przeżyciem. Ale mamy też smutek, lęk i gniew. Wszystkie te uczucia dotyczą życia. Określają nasz stosunek do życia. Tak więc życie przeżywamy na gruncie uczuciowości. Dlatego w tym względzie powinniśmy się zdać na przeżycia uczuciowości. Jeśli natomiast zaczynamy jedynie myśleć o swoim życiu, to doprowadzamy do oderwania uczuć i przeżyć od ludzkiego życia. Przeżycie oderwane od życia staje się czymś wypaczonym i zboczonym. Czymś takim jest proponowany dzisiaj seks i wolność lub swoboda seksualna. To właśnie seks jest oderwaniem naszej uczuciowości od życia. Przede wszystkim jest to oderwanie naszej uczuciowości od przekazywania życia, czyli od daru życia. Uczuciowość ma za zadanie popychać człowieka do przekazywania życia (do płodności). Uczuciowość ma na celu skłanianie człowieka (kobiety i mężczyzny) do daru życia. Uczuciowe przeżywanie życia jest podstawą i fundamentem do tworzenia wspólnoty życia. To nie rozum ani wola popychają nas do wspólnego życia. Dokonuje się to jedynie dzięki uczuciowości. To uczucia skłaniają ludzi do aktu prokreacji. Trzeba więc przyjąć, że to nasze uczucia prowadzą nas do powstania i dalej do trwania wspólnoty życia, czyli związku opartego na połączeniu życia.

Przeżycie dotyczące życia wywołuje podniecenie. Piękno życia jest podniecające. Doświadczenie życia wywołuje radosne przeżycie i podniecenie w całym ciele. Gdy uczuciowość doświadcza życia, rodzi się w niej przeżycie radości i nadziei. Radość jest uczuciem wywołanym przez kontakt z życiem. Temu radosnemu przeżyciu towarzyszy jednocześnie podniecenie, które ogarnia nasze ciało. Radość i podniecenie są naszym zareagowaniem na spotkane życie. Dlatego w etyce już od początku funkcjonowało określenie – radość życia. Doświadczenie życia przynosi nam radość. Przynosi nam nadzieję i pociechę. Cieszymy się swoim własnym życiem. Cieszymy się życiem bliskich nam osób. A już najbardziej cieszymy się i radujemy nowym życiem (poczętym i narodzonym życiem).

Przeżycie radości życia jest fundamentem wspólnoty życia. Wspólnota życia może powstać na bazie radosnego przeżywania życia. Powstaje wtedy u człowieka fascynacja życiem. Takie przeżywanie staje się początkiem i zachętą do łączności w zakresie życia. Dwie osoby – kobieta i mężczyzna – które przeżywają fascynację życiem, mogą się połączyć we wspólnocie życia. To znaczy, że te osoby stać na wolny i bezinteresowny dar życia. To znaczy, że pragną oni obdarzyć się nawzajem swoim życiem. Chcą połączyć swoje życie, czyli kobieta pragnie połączyć swoje życie z życiem mężczyzny i odwrotnie. Dzięki temu oboje zgadzają się na wspólne życie i na współżycie. Oboje pragną nowego życia. Wspólnota życia jest nastawiona na przekazywanie życia, na zrodzenie dzieci.

Jeśli związek dla życia spróbujemy oprzeć na myśleniu, to zawsze będą pojawiały się jakieś trudności i przeciwności. Nasze myślenie nie jest w stanie bezpośrednio doświadczyć potęgi życia. Nasze myślenie nie czuje życia tak jak uczucia. Dlatego myślenie nie jest w stanie ogarnąć życia. Najczęściej odrzuca życie i staje się mu przeciwne. Wymyśla najróżniejsze trudności, które mają przeszkadzać wspólnocie życia. A to jeszcze poczekajmy, bo studia, bo praca i kariera, bo potrzebny jest sukces, a bo to kłopot i ograniczenie, bo nas na to nie stać, bo mi się nie chce albo się boję, itp. Niestety takie myślenie – bo to jest tylko myślenie – prowadzi człowieka do odrzucenia życia, a czasami nawet do zbrodni przeciwko poczętemu życiu. Wszelkie środki antykoncepcyjne wymyślił człowiek. Wymyślił je przeciwko życiu, a nie dla życia. Człowiek nie wie jednak, że wymyślił to przeciwko samemu sobie, przeciwko osobie ludzkiej, przeciwko godności osobowej.

Czy zatem człowiek powinien się zdać wyłącznie na swoje uczucia i przeżycia? Jeśli uczucia człowieka kierują się pięknem (osobowym pięknem człowieka), to na pewno odnajdzie on piękno ludzkiego życia i będzie się radował tym życiem. Gdy chodzi o przeżywanie nadziei i radości życia, nasze uczucia z pewnością nie kłamią. Ale niestety nasze myślenie potrafi okłamać uczucia. Takim kłamstwem jest stwierdzenie, że uczucia są poddane przeżywaniu przyjemności, czyli hedonizm. Hedonizm jako teoria etyczna postulująca przeżywanie przyjemności jest czymś wymyślonym przez człowieka. Ograniczenie uczuciowości do przeżywania przyjemności jest potwornym błędem. Przyjemność jest czymś chwilowym i ulotnym. Natomiast przeżycie radości życia jest czymś trwałym i mocnym. Nadzieja na nowe życie jest czymś niezniszczalnym, gdyż niesie ze sobą powiew wieczności.

Jeżeli jednak podporządkujemy uczucia doznaniom przyjemności i przykrości, to zamykamy im drogę do głębszego przeżywania życia. Wówczas nasza uczuciowość ślizga się jedynie po powierzchni ciała i łapie jakieś momenty przyjemności. Ale takie chwilowe doznanie przyjemności, chwilowe zaspokojenie pragnienia czy potrzeby (popędu), nie może zbudować trwałego związku. A już na pewno nie stworzy wspólnoty życia.

Seks, życie i uczucia/2

Współczesny człowiek wydał swoją uczuciowość na pastwę przyjemności. Tym samym sprowadził swoją uczuciowość do poziomu zwierzęcego, czyli do wymiaru czysto zmysłowego. Dzisiejsze media trąbią wyłącznie o przeżyciach przyjemności. Nikt już dzisiaj nie pamięta, że przeżycie powinno dotyczyć samego ludzkiego życia. Powinno obejmować pragnienie życia, wprost pożądliwość życia. Właśnie pożądliwość jest takim bezwarunkowym pragnieniem życia. Jest to oddanie się życiu i poświęcenie się mu. Przeżycie erotyczne powinno być całkowitym poświęceniem się życiu i oddaniem się mu. To ma być radosny dar własnego życia, który w połączeniu z drugim życiem doprowadzi do powstania nowego życia. Właśnie do tego popycha nas ludzka uczuciowość. Sprowadzenie aktu płciowego jedynie do przeżycia jakiejś przyjemności jest wypaczeniem ludzkiej uczuciowości, jest okradaniem osoby człowieka z należnego jej wyrazu uczuciowego. Osoba ludzka ma prawo objawiać się poprzez uczucia. Nie można jej tego odbierać.

Ludzka godność oparta jest na własnościach prawdy, dobra i piękna. Nie wolno okradać człowieka z żadnej z tych osobowych własności. Jeżeli odbieramy człowiekowi prawdę, to skazujemy go na życie w kłamstwie. Jeżeli pozbawiamy go dobra, to skazujemy go na złe życie, na przemoc i zbrodnię. Jeżeli zabieramy mu piękno, to skazujemy go na różne obrzydliwości, na życie w brzydocie.

Seks wypacza nasze przeżywanie. Seks okrada naszą uczuciowość z przeżywania piękna życia. Uczuciowość otwarta na osobę jest zwrócona ku życiu. Jest powołana właśnie do przeżywania, czyli do fascynacji życiem. Natomiast seks odwraca nas od przeżywania życia, a zwraca do przeżywania przyjemności. Podobnie jest z innymi uzależnieniami. W uzależnieniu przeżycie przyjemności zostaje wyizolowane i uznane za wartość samą w sobie. Ale to jest już działanie naszego rozumu. Człowiek stara się przekonać siebie i swoją uczuciowość, że powinna ona dążyć do przyjemności. To właśnie głosi hedonizm. Na początku jest to przeżywanie przyjemności i podnoszenie jej do rangi doskonałego dobra dla mnie. Samo absolutyzowanie dobra dla mnie jest już poważnym nadużyciem.

Seks absolutyzuje rozkosz seksualną. Podnosi ją do rangi bezwzględnego dobra. Ale to nie jest działanie naszej uczuciowości. To jest zasługa naszego myślenia o seksie, a nie samego przeżywania. Uczuciowość nie jest nastawiona na przeżywanie przyjemności. Ona jest powołana do przeżywania radości życia. Uczuciowość kieruje się przeżyciem piękna. To przeżycie dotyczy ludzkiego życia, które jest obrazem piękna. Uczuciowość jest więc nastawiona na dar życia. Jest nastawiona na przekazywanie życia. Dlatego celem i zadaniem uczuciowości jest doprowadzenie do przekazania życia. To dzięki uczuciom dochodzi do cielesnego podniecenia, dochodzi do aktu płciowego i współżycia, a wreszcie dochodzi do przekazania życia. Uczuciowość pełni więc pierwszoplanową rolę w tworzeniu wspólnoty życia. To uczucia prowadzą do połączenia kobiety i mężczyzny. To one dają nam możliwość współżycia i poczęcia nowego życia.

Jeśli natomiast proponujemy człowiekowi przeżycie seksualne, to znaczy, że odrywamy uczuciowość od jej głównego przedmiotu i proponujemy jej środki zastępcze. Odrywamy w ten sposób uczuciowość od fascynacji życiem i oddajemy ją na pastwę przyjemności. Poddajemy wtedy uczucia dyktatowi przyjemności. Po prostu wmawiamy sobie, że przyjemność seksualna jest czymś najważniejszym i najdoskonalszym. Ale to jest jedynie propozycja naszego myślenia o przeżyciu uczuciowym. Sama uczuciowość jest zawsze otwarta i nastawiona na przeżywanie piękna życia. Uczuciowość jest po prostu wrażliwa na samo życie. Ona czuje i doświadcza życia, i w tym względzie się nie myli.

Jednak uczuciowość może zostać oszukana przez nasze myślenie. Dzieje się tak wówczas, gdy człowiek uważa, że najważniejsza jest przyjemność. Jeśli stawia przyjemność na pierwszym miejscu, to odrzuca i neguje naturalne przeznaczenie uczuciowości. Człowiek myśli wtedy, że może sterować swoim przeżywaniem. Na tej podstawie został sformułowany postulat wolności seksualnej. Wolność, czyli swoboda, seksualna została wymyślona jako rozwiązanie teoretyczne. Sądzono, że doprowadzi to człowieka do pełnej realizacji wolności i rozumności. Że w ten sposób wyzwoli się on z ograniczeń naturalnych. Ale postulat wolności seksualnej sprowadza się do dowolnej możliwości przeżywania przyjemności. Uznano bez żadnych realnych podstaw, że człowiek ma prawo do swobodnego przeżywania przyjemności, że nie może być w tym zakresie niczym ograniczony. Człowiek wolny i myślący sam powinien określać twórczo sposób przeżywania uczuciowego. Co więcej, wymyślono, że taka realizacja wolności będzie służyła pełnej realizacji człowieczeństwa. Ale co to za człowieczeństwo?

Oczywiście nie zdawano sobie sprawy, że zamiana przeżywania radości i nadziei na przeżywanie przyjemności może doprowadzić do tragedii. Dziś mamy tego bezpośrednie dowody, gdy osoby żyjące w wolnych związkach seksualnych dopuszczają się zbrodni na życiu dzieci, które – ich zdaniem – przeszkadzają swobodnemu zaspokajaniu rozkoszy. Niestety, jest to ostateczna, ale jakże tragiczna konsekwencja tezy o wolności seksualnej. Można więc stwierdzić, że zgoda na seks prowadzi do zanegowania osoby człowieka. Jest to jednocześnie zanegowanie własnej osoby oraz osoby drugiego człowieka. Traktuje się bowiem siebie i innych czysto instrumentalnie jako przedmiot użycia i osiągnięcia maksimum przyjemności. Dlatego seks odrzuca wszystko, co w człowieku jest osobowe, a w pierwszym rzędzie prowadzi do negacji moralności jako osobowej aktywności człowieka. Seks stanowi zaprzeczenie relacji osobowych, czyli ostatecznie prowadzi do zaprzeczenia godności osobowej człowieka.

W uprawianiu seksu pozostaje tylko przyjemność, ale na koniec nie wiadomo, kto ma ją przeżywać. W seksie sama przyjemność zaczyna dominować nad człowiekiem. A nawet przyjemność zaczyna rządzić człowiekiem. Ale żeby przyjemność mogła przejąć władzę nad człowiekiem, musi dojść do odrzucenia osobowej podmiotowości człowieka. Musi dojść do zaprzeczenia osoby człowieka. Wszystko to razem kończy się zupełnym poniżeniem człowieka. Sprowadzeniem go do poziomu zwierzęcego (czyli do poziomu doznania zmysłowego).

Jeśli człowiek nie pozna samego siebie, zaczyna wymyślać sobie różne potrzeby, czyli możliwości działania. Okazuje się, że człowiek jest w stanie wymyślić najbardziej absurdalne potrzeby. Tak dzieje się we wszystkich przypadkach uzależnienia. Na początku wydaje się, że chodzi o przyjemność. Ale przeżywanie stale tej samej przyjemności osłabia doznanie. Wówczas występuje zjawisko eskalacji, czyli nasilenia doznań. Człowiekowi potrzeba coraz intensywniejszych przeżyć. Wtedy stara się osiągnąć coraz więcej przyjemności, a gdy to jest niemożliwe, wtedy człowiek zaczyna przeskakiwać od przykrości do przyjemności, żeby zmaksymalizować doznanie przyjemności. Człowiek uzależniony zaczyna poszukiwać przyjemności za wszelką cenę. Jest w stanie zrobić dla niej wszystko. Nawet za cenę przykrości sprawianej komuś drugiemu. Człowiek uzależniony zaczyna łapać wszelkie możliwe przyjemności, zaczyna się szarpać i miotać. W końcu dochodzi do tragicznego zakończenia – choroby, szaleństwa, a nawet śmierci w przypadku przedawkowania środków farmakologicznych.

Uzależnienie seksualne nie musi być aż tak tragiczne w swoich skutkach, ale potrafi całkowicie zawładnąć człowiekiem. Na początku poddajemy się mu bezwiednie, aby na koniec dążyć do przeżycia rozkoszy za wszelką cenę. Wtedy już cała aktywność człowieka zostaje podporządkowana jednemu celowi – osiągnięciu chwilowej rozkoszy seksualnej. Człowiekowi uzależnionemu wydaje się, że w ten sposób osiąga szczęście. A to tylko zwykłe złudzenie. Złudzenie, które okrada człowieka ze wszystkiego, co osobowe, zwłaszcza z osobowej godności.

Człowiek jest przede wszystkim osobą. Dlatego powinien żyć życiem osobowym. Osobowe życie wyraża się w działaniach moralnych i religijnych. Dlatego człowiek powinien przede wszystkim żyć moralnie i religijnie. Powinien żyć w ten sposób, żeby chronić swoją osobę i jej godność oraz chronić relacje osobowe z Bogiem i człowiekiem. Działania moralne chronią relacje osobowe z bliskimi nam osobami. Zaś działania religijne (modlitwy i nabożeństwa) chronią relacje osobowe z Bogiem (z Chrystusem). Natomiast relacje osobowe, które stanowią uaktywnienie się godności osobowej, uobecniają naszą osobę. Osoba potrzebuje kontaktu z innymi osobami. Osoba nie jest samotną i niezależną podmiotowością jak świadomość. Świadomość niczego nie potrzebuje poza swoim myśleniem. Osoba jest podmiotowością relacyjną, dlatego potrzebuje relacji osobowych. Osoba żywi się relacjami. Objawia się i urzeczywistnia w relacjach. Udostępnia się dzięki relacjom. Osoba jest bytem wspólnotowym. Żyje we wspólnocie osobowej. Żyje we wspólnocie życia i miłości. Osoba żyje przede wszystkim w rodzinie.

Człowiek nie może działać przeciwko osobie albo wbrew osobie. Jeżeli tak się dzieje, to skutkiem jest niewłaściwe działanie duchowe – działanie niemoralne i areligijne. Człowiek nie może dopuścić, żeby jego władze duchowe zostały pozbawione kontaktu z podmiotowością osobową. Rozum i wola inaczej działają pod wpływem aktywności osobowej, a inaczej działają same z siebie. Bo jeżeli władze duchowe stracą kontakt z osobą, to zaczynają działać na własną rękę. Po oderwaniu się od osoby rozum zaczyna myśleć i sam wymyśla różne rzeczy, zaś wola zaczyna wybierać to, co przedstawia jej myślenie rozumu.

Jeśli nasze myślenie ograniczy się do wiedzy czysto rozumowej, to tworzymy ujęcia idealistyczne. Jeśli z kolei nasze myślenie ograniczy się do poznania zmysłowego, to tworzymy ujęcia hedonistyczne i utylitarystyczne. Zarówno idealizm, jak i hedonizm lub utylitaryzm nie służą rozwojowi realności i podmiotowości człowieka. Faktyczny rozwój człowieka polega na ujawnianiu w naszych władzach aktywności osobowej. Aktywność osobowa dotyczy bowiem własności prawdy, dobra i piękna. Dzięki aktywności osoby własności te zostają udostępnione naszym władzom duchowym (rozumowi, woli i uczuciom). Dopiero wówczas nasze władze są w stanie działać na mocy osobowej prawdy, osobowego dobra i osobowego piękna. Dopiero wtedy mogą podejmować działania osobowe. Rozum staje się zdolny do wypowiedzenia słowa prawdy. Wola zaś będzie zdolna do dokonania czynu dobra, natomiast uczucia mają możliwość przeżycia piękna. Takich działań władze duchowe nie mogą podejmować bez osobowego wsparcia, a ostatecznie bez pomocy łaski Bożej. Dlatego do dobrego lub doskonałego działania człowiekowi niezbędna jest aktywność osoby. Dokonuje się to poprzez nawiązanie relacji osobowych z Bogiem, co wywołuje i wzmaga aktywność naszej osoby. Wtedy rodzą się w osobowej podmiotowości akty, które doskonalą nasze władze. Pojawia się kontemplacja wywołana aktywnością prawdy. Pojawia się wezwanie sumienia jako aktywność dobra. To właśnie osobowe dobro wzywa nas i pociąga do działania. Pojawia się także upodobanie wywołane aktywnością piękna. Te trzy akty dają naszym władzom duchowym siłę i impuls do działania, gdyż obdarzają je samą zasadą działania. Prawda staje się zasadą działania rozumu, dobro staje się zasadą działania woli, a piękno staje się zasadą przeżywania uczuciowego. Bez takiego wsparcia władze duchowe pozostają rozdarte pomiędzy przeciwstawnymi działaniami, gdyż nie znajdują w sobie żadnego ukierunkowania. Powtarzanie pewnych działań prowadzi oczywiście do przyzwyczajenia, ale trudno jest budować moralność lub religijność na przyzwyczajeniach. Trwała moralność i trwała religijność muszą być oparte na zasadach osobowych, otrzymanych od własnej osoby, która się uaktywnia pod wpływem relacji osobowych z Bogiem. Dlatego mówimy, że ostateczną przyczyną religijności i moralności człowieka jest sam Bóg (Osobowy Bóg).

Dlatego również uczuciowość człowieka nie może być pozostawiona samej sobie. Ona także musi zdobyć odpowiednią zasadę działania. Dokonuje się to dzięki aktowi upodobania piękna. Osobowe piękno uaktywnia się i objawia w postaci upodobania. Ten akt przenosi piękno do władzy uczuciowej i zaszczepia w niej w postaci przeżycia piękna, które staje się zasadą działania uczuciowości. Dopiero wtedy uczucia mogą się kierować do pięknych rzeczy. Dopiero wtedy są w stanie odczuwać i przeżywać piękno napotkanych rzeczy i osób. Uczucia doświadczają wtedy i odkrywają piękno ludzkiego życia. Człowiek odkrywa, że czymś naprawdę pięknym i fascynującym jest ludzkie życie. Odkrywa, że należy je czcić i szanować jako wyraz osobowego piękna. Bez tego doświadczenia ludzkiego życia oraz bez całego doświadczenia piękna działanie naszej uczuciowości jest ograniczone i niepełne. Bez przeżycia piękna uczucia poruszają się wyłącznie pomiędzy doznaniami przyjemności i przykrości. Mamy wtedy do czynienia z uczuciową huśtawką. Uważamy, że nasza uczuciowość żyje wyłącznie doznaniami przyjemności i przykrości. A to jest już prosta droga do przyjęcia hedonizmu i uczynienia z niego jedynej zasady postępowania.

Seks jak wszystkie uzależnienia niszczy uczuciowość człowieka. Gdy uczuciowość przestaje właściwie działać, wówczas człowiek traci kontakt z życiem. Przestaje pragnąć życia. Nie dba o własne życie, a zarazem nie ma ochoty na tworzenie nowego życia. Taki człowiek staje się martwy. Staje się śmiertelny i podległy śmierci. Brakuje mu chęci i radości życia. Nie interesuje go nawet własne życie, ale zabiega jedynie o doznanie przyjemności. Zamiast żyć życiem, człowiek żyje przyjemnościami. Chwyta i łapie doznania przyjemności, ale nie widzi poza nimi żywego człowieka. Dla niego przyjemność staje się zasadą życia i przeżywania, staje się samym szczęśliwym życiem. Jednak szczęśliwe życie nie polega na chwytaniu przyjemności. Życie jest przejawem osobowego piękna. Życie objawia osobowe piękno człowieka. Dlatego św. Ireneusz pisał, że człowiek żyjący jest chwałą Boga.

Seks odbiera człowiekowi sens życia. Niszczy w człowieku pragnienie i pożądliwość życia. Odbiera mu wrażliwość na życie i pozbawia odczuwania życia. Seks jest zaprzeczeniem nadziei. Nadzieja jest oczekiwaniem na nowe życie, na lepsze życie. Nadzieja jest oczekiwaniem na życie wieczne. Natomiast seks popycha nas ku przeżyciu chwili. Zabiera nam ciągłość życia, a daje jedynie doznanie chwilowej przyjemności. W ten sposób seks niszczy ciągłość życia i przekazywanie go następnym pokoleniom po to tylko, żeby oddać nas na pastwę doznania chwili. Seks odbiera nam ciągłość, trwałość i wieczność, aby dać jedną chwilę. Z powodu seksu człowiek zamienia swoją wieczność na przeżycie jednej chwili. Seks zabrał Adamowi i Ewie życie wieczne, a pozostawił im śmierć i zniszczenie.

Erotyka i przeżywanie życia




W swojej mitologii Grecy mieli bożka Erosa, który stanowił upostaciowanie ludzkiej miłości jako miłości erotycznej. Miłość erotyczna dotyczy sfery uczuciowej. Także dzisiaj ludzką miłość najczęściej pojmujemy i kojarzymy z uczuciem. Taka właśnie jest miłość erotyczna. Ale żeby lepiej pojąć i zrozumieć tę miłość trzeba przyjrzeć się działaniu naszej uczuciowości.


Ludzka uczuciowość należy jeszcze do władz duchowych, ale przedmiotem jej zainteresowania jest już to, co stanowi zasadę organizacji naszej cielesności – czyli ludzkie życie. Jako władza duchowa uczuciowość czerpie swoją moc i aktywność z osobowej podmiotowości istnienia. Stąd zasadą działania uczuciowości jest upodobanie piękna. Samo upodobanie jest aktem osobowym, który obdarza uczuciowość zdolnością i mocą przeżywania w postaci przeżycia piękna. Takie przeżycie stanowi wewnętrzną moc sprawczą, która pozwala działać właściwie naszej uczuciowości. Jest to aktywna moc, czyli virtus, jako zasadnicza zdolność i sprawność do działania.


Otóż to przeżycie piękna pobudza uczuciowość do przeżywania tego, co stanowi jej punkt odniesienia. Dzięki temu uczuciowość może przeżywać piękno życia. Można powiedzieć, że nasze uczucia są wrażliwe na piękno życia, do przeżywania którego zostały powołane. Trzeba dodać, że to właśnie dzięki uczuciom możemy przeżywać nasze życie albo życie najbliższych nam osób. To uczucia pociągają nas lub popychają do przeżywania życia. One też informują nas o stanie naszego życia.


Zasadniczym uczuciem naszej uczuciowości jest radość jako radość życia (radość z życia). Radość życia jest bezpośrednio związana z nadzieją na nowe życie. To właśnie z radosnego przeżywania życia rodzi się pragnienie daru życia. Dlatego erotyka była zawsze nastawiona na przekazywanie życia, na dar życia. Można nawet dodać, że erotyka podąża do swojego celu w sposób bezwzględny (bezwarunkowy). Przecież uczucia nie zastanawiają się, one po prostu zrobią wszystko, żeby osiągnąć upragniony cel, czyli dar życia.


Jeżeli więc relacje między kobietą i mężczyzną sprowadzimy do sfery uczuciowej, to na pierwszym miejscu pojawi się pożądliwość (concupiscientia) popychająca ich do przekazania życia. Dlatego miłość erotyczna prowadzi od razu do stosunku płciowego. Niemniej konsekwencje takiego postępowania (przebiegającego w sferze uczuciowej) ponosi cały człowiek. Dlatego odpowiedzialność moralna nakazywała tutaj współdziałanie władz duchowych – rozumu, woli i uczuciowości, żeby postępowanie człowieka nie stało się całkiem bezrozumne, a tym samym nieodpowiedzialne. Dlatego do wzajemnych relacji kobiety i mężczyzny trzeba włączyć rozum i wolę.


Jak zatem ma się zachować nasza wola, gdy uczuciowość pociąga nas gwałtownie do daru życia i stosunku płciowego? Jeśli nasza wola nie została sama wzmocniona aktywnością osobową, to może wówczas jedynie wybrać lub odrzucić tę uczuciową pożądliwość. Dokonujemy wtedy wyboru na zasadzie wolnej decyzji (liberum arbitrium), ale taki wybór jednej z możliwości nie jest niczym motywowany. Dlatego raz wybieramy dobrze, a innym razem wybieramy po prostu źle.


Toteż sprawą oczywistą jest potrzeba i konieczność usprawnienia działania woli, żeby nie wybierała ona możliwości w sposób dowolny, lecz żeby chciała i pragnęła dobra. Umocnienie naszej woli pochodzi również od aktywności osoby ludzkiej. Osobowa własność dobra sprawia akty sumienia, które docierając do woli zaszczepiają w niej zasadę działania w postaci czynu dobra. Czyn dobra stanowi dla woli moc i cnotę, czyli virtus. Tę virtus woli nazywamy miłością, ale to będzie już miłość duchowa i osobowa (caritas). To właśnie ona pozwala woli podejmować akty miłości, czyli skłania wolę do wszelkiego miłosnego działania (działania z miłością). Wówczas działania podejmowane przez wolę są już nastawione na pożądanie i chcenie osobowego dobra człowieka. Dzięki temu nasze działania nie będą dążyły do pomijania lub odrzucania tego dobra. Wola umocniona przez cnotę miłości dąży zawsze do spełnienia dobra. Dlatego człowiek posiadający taką miłość będzie zmierzał prosto do wypełnienia osobowej godności i nie będzie chciał zachowywać się niegodnie. Zatem miłująca wola może dopuścić do stosunku płciowego wtedy, gdy jest pewna, że zostaje zachowana w pełni godność osoby ludzkiej. Dlatego nasza wola powinna pragnąć stosunków płciowych dopiero po zawarciu małżeństwa, czyli po wyrażeniu małżeńskiej zgody na założenie rodziny i podjęcie daru życia. Ponadto nasza miłująca wola zawsze będzie dążyła do realizacji realnego celu, jakim jest poczęcie dziecka, a nie do osiągania przyjemności, jakiej doznaje nasza cielesność.


Ponadto ponad tym wszystkim powinien stać nasz rozum i umysł, który ma za zadanie poznawać w sposób prawdziwy całą sytuacją erotyczną. I tutaj ponownie należy stwierdzić, że jeżeli rozum jest pozbawiony odpowiedniej mocy poznawczej, to będzie w stanie jedynie myśleć o całej tej sytuacji spotkania mężczyzny i kobiety. Wówczas może się kierować tylko własnym myśleniem lub przyjętymi pomysłami, z jakimi miał możliwość się zapoznać dzięki opinii społecznej lub przekazowi mediów, dzięki literaturze i kulturze (tej codziennej kulturze domowej, albo wszechpanującej dzisiaj pop-kulturze). Jednak w tym gąszczu sprzecznych i zwalczających się poglądów myślący rozum może się łatwo pogubić. Ludzkie myślenie wyrasta bowiem z negacji realności, dlatego nie jest w stanie dotrzeć do faktycznego źródła ludzkiej realności (do osoby jako zasady realności). Dlatego myślenie przebiega w sferze intencjonalnej tworząc dowolne poglądy i opinie, skoro posługuje się wiedzą jasną i wyraźną, co oznacza tylko tyle, że prawdziwe jest to, co możemy jasno pomyśleć. Stąd prawda staje się zgodnością myślenia z samym myśleniem.


Taka postawa naszego umysłu nie prowadzi zupełnie do poznania i rozumienia człowieka i jego realności, dlatego myślący umysł nie zna już życia duchowego człowieka, ani jego potrzeb uczuciowych. Myślenie tworzy swoje własne sensy i znaczenia (często wprost wypaczając różne słowa i pojęcia), które są dowolnie stosowane do opisu realności, jaka nas dotyczy. Dlatego upodobanie piękna i życia (a nawet doznanie przyjemności) bierze się za miłość osobową. Doznawanie przyjemności bierze się za przeżycie duchowe. Dzisiaj seks zastępuje nam dar życia. A wszystko to usprawiedliwiamy wolnością rozumianą jako możliwość dowolnego postępowania. Staramy się usprawiedliwić nasze niegodne postępowanie, gdyż nasze myślenie zawsze znajdzie, czyli stworzy, przeróżne argumenty i wyjaśnienia.


Ale przecież nasz umysł nie został stworzony do takiego działania. Umysł musi więc zdobyć i osiągnąć odpowiednia moc poznawczą. Taką moc zdobywamy przy udziale osobowych aktów kontemplacji. Osobowa prawda, uaktywniona dzięki relacjom osobowym (z Bogiem), sprawia akty kontemplacji, które powinien przyjmować nasz umysł. Dopiero wówczas pod wpływem aktów wypływających z własności prawdy rodzi się w umyśle słowo, które stanowi moc poznawczą – taką poznawczą cnotę wiary (virtus fidei). Osobowa prawda objawia się bowiem w naszym umyśle jako słowo – jako słowo prawdy. Słowo prawdy stanowi dla umysłu moc poznawczą, którą starożytni nazywali inteligencją (intelligentia). Słowo prawdy obecne w umyśle sprawia, że staje się on zdolny i dostosowany do poznania tego, co realne.


Dlatego do rozpoznania i zrozumienia realności całej sytuacji spotkania dwóch osób – mężczyzny i kobiety – potrzebna jest moc poznawcza słowa prawdy, która pozwala nam sięgnąć do źródła ludzkiej realności i poznać ludzką osobę w całej jej doskonałości i godności. Dopiero gdy poznamy osobę człowieka w całej rozciągłości ze wszystkimi jej własnościami transcendentalnymi – prawdy, dobra i piękna, dopiero wtedy zdołamy podjąć i nawiązać prawdziwe osobowe relacje oparte na wierze, miłości i nadziei.


Dlatego do pełnego poznania osoby ludzkiej jest potrzebny umysł wierzący, czyli wierny samej osobowej prawdzie człowieka. Bo tylko taki umysł będzie zdolny poznać całą prawdę o człowieku. Wierny umysł nie będzie mógł porzucić prawdy, gdyż posiada wewnętrzną moc poznawczą płynącą z samej realnej prawdy. Dlatego umysł wierny prawdzie jest w stanie poinformować nas o doskonałej godności człowieka jako osoby i miejmy nadzieję, że będzie zawsze obstawał przy zachowaniu tej godności w postępowaniu człowieka. Wiara w osobową godność człowieka stanowi podstawę moralnego działania wobec człowieka. Godności osobowej należy się bowiem bezwzględny szacunek, cześć i sława. Ale musimy jednocześnie pamiętać, że poszanowanie należy się samej osobie, która posiada realną godność, a nie dowolnym poglądom czy działaniom człowieka. Szacunek należy się bowiem prawdzie, dobru i pięknu osoby, a nie działaniom duszy i ciała człowieka.


Aby erotyka osiągnęła swój cel, potrzebne jest wszechstronne współdziałanie wszystkich władz duchowych. Co więcej, te władze powinny być usprawnione przez akty osobowe, które mają swoje źródło w aktywności własności osobowych prawdy, dobra i piękna. Dopiero taka pełna aktywność osobowa wypływająca z samej godności osoby pozwoli nam osiągnąć całkowite spełnienie realności.

Rzecz o seksie i erotyce/odsłona 1

Rzecz dzieje się w Studio TV. Poważna dyskusja na temat seksu.
Pani Redaktor: – Mamy dziś w studio przedstawicieli najważniejszych poglądów dotyczących seksualności człowieka. Będziemy rozmawiali o seksie bez zahamowania i bez uprzedzeń. Czy seks jest potrzebny człowiekowi?
Profesor seksuolog: – Seks jest jedną w form ludzkiej aktywności. Jest to aktywność jak najbardziej naturalna. Dlatego nie należy pozbawiać człowieka przyjemności płynącej z uprawiania seksu.
Filozof: – Jako seksuolog powiązał Pan od razu seks z przyjemnością, bo tak go traktuje współczesna nauka. Jeśli więc będziemy tutaj mówili tylko o seksie, to pojęcie to narzuca rozumienie stosunków płciowych jako sfery potrzeby naturalnej, którą należy zaspokoić w sposób przyjemny. Czyż nie lepiej byłoby powrócić do dawnej terminologii i mówić o ludzkiej erotyce, a nie o ludzkim seksie, który zbyt często okazuje się być dzisiaj zupełnie nieludzki.
Seksuolog: – Ale moja dziedzina zajmuje się właśnie seksem i dlatego nosi nazwę seksuologii. Przecież nie można oderwać seksu jako stosunku płciowego od płciowości człowieka.
Filozof: – Dzisiaj seks nie ma już związku z płciowością, bo wtedy za stosunek seksualny należałoby uznać wyłącznie płciowe połączenie mężczyzny i kobiety.
Seksuolog: – Dla seksuologii seks jest zaspokojeniem popędu płciowego, które może się wyrażać w dowolnej postaci.
Filozof: – Ale czy możemy jeszcze wtedy mówić o popędzie płciowym, czy nie chodzi tutaj już tylko o myślenie o płciowości. Przecież to wyłącznie myślenie może przybierać postać negatywną, czyli zanegować płeć człowieka. Sama płciowość nie jest w stanie zanegować i odrzucić siebie. To tak jakby oko chciało być ślepe.
Seksuolog: – To prawda, ze człowiek przeżywa swoją płciowość i popęd seksualny w sposób świadomy. To, co robi człowiek, nie jest bezmyślne, a przy uprawianiu seksu myślenie odgrywa ważną rolę.
Filozof: – Gdzie jednak występuje tutaj przyjemność, czy w myśleniu o seksie, czy w samym uprawianiu go?
Seksuolog: – Człowiek przeżywa przyjemność na poziomie zmysłowym, ale zarazem chce myśleć o swojej przyjemności.
Filozof: – Co tak naprawdę jest przyjemnego w seksie? Czy samo przeżycie? Ale wtedy nie potrzeba do tego myślenia!
Seksuolog: – Orgazm jest kwestią fizjologiczną odpowiedniego działania narządów płciowych. Lecz gdy zabraknie takiego naturalnego działania, wtedy zaczyna się myślenie o seksie i o orgazmie.
Filozof: – To znaczy, że wtedy wszystkim zaczyna sterować nasze myślenie.
Seksuolog: – No tak, człowiek zaczyna wtedy myśleć, jak osiągnąć orgazm.
Filozof: – Ale czy z tego powodu nie zaczyna wymyślać inne, poza naturalne, sposoby uprawiania seksu.
Seksuolog: – Można chyba przyznać, że najczęściej tak to się kończy.
Filozof: – Czyż to nie prowadzi nas do dalszego wniosku, że seks stał się dzisiaj przejawem ludzkiej twórczości. Człowiek zaczął stwarzać sobie własne wyobrażenia dotyczące uprawiania seksu. Dlatego seks przestał już być naturalny, a stał się całkowicie kulturalny, czyli stał się dziedziną twórczości. Każdy może więc tworzyć swoje własne przeżywanie popędu seksualnego. Ale czy to będzie jeszcze przeżycie popędu, czy raczej twórcze zanegowanie samego popędu na rzecz seksualnej wolności tworzenia. Przecież te wszystkie współczesne ekscesy seksualne nie mają nic wspólnego z naturalnym popędem.

Rzecz o seksie i erotyce/odsłona 2

Pani Redaktor: – Czy człowiek powinien przeżywać swój naturalny popęd, czy może stwarzać swoją seksualność na nowo? – Zapytajmy obecnego tutaj Seksualistę, zwolennika i wyznawcę seksu.
Seksualista: – Seks jest dla człowieka czymś najważniejszym. Ja nie potrafię żyć bez seksu. Wydaje mi się, że człowiek realizuje się i spełnia poprzez seks. Tylko wtedy można osiągnąć prawdziwą rozkosz.
Filozof: – To znaczy, że sprowadza Pan człowieka do samej przyjemności, do doznania rozkoszy. Czy aby na pewno człowiek realizuje się właśnie w przyjemności? Przecież taka przyjemność jest doznaniem chwilowym.
Seksualista: – Można przecież stale myśleć o doznawanej przyjemności. Można o tym rozmawiać z przyjaciółmi.
Filozof: – Ale znowu to oznacza, że człowiek realizuje się albo w chwilowym doznaniu przyjemności, albo w ciągłym myśleniu o tej przyjemności. Jednak ani jedno, ani drugie nie daje człowiekowi czegoś realnego. Nie da się urzeczywistnić niczego dzięki przyjemności lub dzięki myśleniu o niej.
Seksuolog: – No to na czym, według Pana, polega łączność pomiędzy partnerami seksualnymi.
Filozof: – Chyba tylko na uczestnictwie we wspólnym przedsięwzięciu. Coś podobnego łączy partnerów do gry w tenisa lub w golfa. Co by znaczyło, że seks może być wspólna grą albo zabawą i niczym więcej. Seks nigdy nie stanowi prawdziwej łączności pomiędzy ludźmi.
Seksualista: – Ale przecież ludziom wystarczy uprawianie seksu, żeby być razem ze sobą. Może człowiek nie potrzebuje dzisiaj głębszej łączności.
Filozof: – Czy nie jest to jednak pozorne bycie razem? Jak to się mówi – seks bez zobowiązań, czyli bez odpowiedzialności. Czy człowiek może być z kimś razem i żyć wspólnie bez odpowiedzialności? Przecież to jest odarcie człowieka z jego człowieczeństwa, które wyraża się w moralności.
Seksualista: – Wydaje mi się, że seksu nie należy łączyć z moralnością. Dla mnie sam seks jest najwyższą wartością, która wykracza poza moralne dobro i zło. Moralność ogranicza człowieka, zaś w seksie chcę być zupełnie wolny i niezależny. Czy zgodzi się Pan ze mną, Panie Profesorze?
Seksuolog: – Właściwie tak…
Filozof: – Czy jednak ta potrzeba wolności nie staje się zupełną dowolnością, bez liczenia się z realnością? Człowiek nie jest z pewnością wolnością. Człowiek jest w pełni realny. Jest realną osobą, a nie wolnością lub myśleniem.
Seksualista: – Dla mnie realna jest wolność, gdyż to wolność sprawia, że mogę robić to, co chcę. Jeśli chcę się kochać, to się kocham. Zawsze się znajdzie ktoś chętny do seksu.
Filozof: – Dla Pana Seksualisty wolność jest realna, ale ta Pańska wolność jest tylko i wyłącznie możliwością robienia czegoś seksualnego. Natomiast realna wolność jest mocą sprawczą, która rodzi dobro, realne dobro a nie jakieś możliwości uprawiania stosunków płciowych albo nie płciowych. Toteż prawdziwa moc wolności – ale już tej osobowej – polega na czynieniu realnego dobra. Przede wszystkim polega ona na poczęciu i zrodzeniu realnego człowieka (dziecka). Ale do tego potrzebna jest tradycyjna erotyka a nie postrewolucyjny i postmodernistyczny seks.
Seksualista: – Dla mnie seks nie ma nic wspólnego z prokreacją. Ja unikam po prostu prokreacji, bo chcę być wolny.
Filozof: – Pan zupełnie nie wie, co to jest wolność. To jak Pan może żyć w sposób wolny.
Seksualista: – Mnie wystarczy, że sam decyduję o swoich przyjemnościach. Reszta mnie nie obchodzi. Ja chcę korzystać z życia, a nie służyć mu za posługacza.
Filozof: – No właśnie, czy Pan nie widzi, że w tym swoim życiu seksualnym staje się Pan sługą jakichś przyjemności, a może nawet jakichś wyobrażeń o przyjemnościach. Czy ten Pański seks jest jeszcze przyjemny, czy może stał się już koniecznością lub przymusem? To jest prosta droga do uzależnienia. Kto tutaj rządzi – seks czy Pan? Może się okazać, że Pan już nie panuje nad tą całą sytuacją.
Seksualista: – Dopóki wiem, co robię i co chcę robić, to ja tu jestem panem!
Filozof: – Może kieruje Panem tylko chęć panowania, a nie realne decydowanie o sobie. Przecież Pan decyduje jedynie o swoim seksie, a nie o sobie.
Seksualista: – Ale przecież seks to Ja. Nie chcę być niczym innym, gdyż dobrze mi jest z moim seksem.
Filozof: – To ciekawe, że człowiek jest w stanie stać się swoim seksem, czyli samym działaniem. A do tego wyobraża sobie, że to on (ale jako kto?) kieruje tym działaniem. Gdyby ktoś stał się samym działaniem, wtedy nie mógłby powiedzieć o sobie, że kieruje działaniem, bo to by znaczyło, że lecąca strzała kieruje łukiem. Nieprawda?
Seksualista: – Wymyślacie jakieś sztuczki filozoficzne. Ja tam jestem sobą wtedy, gdy uprawiam seks. Więcej mnie nic nie obchodzi.
Filozof: – No właśnie w tym jest problem, że Pana nie obchodzi to, kim Pan jest, jeśli nadal jest Pan kimś realnym, a nie tylko czymś możliwym do zrobienia.
Seksualista: – Ja cały czas jestem realny i do tego sprawny seksualnie, mogę to udowodnić choćby od zaraz.
Filozof: – Nie wątpię, ale wątpię, czy taki sprawdzian jest czymś realnym. Być może cały ten seks jest tylko ludzkim pomysłem i niczym więcej. Tak naprawdę realna jest erotyka, która ma prowadzić i prowadzi do poczęcia człowieka. Właśnie na tym polega realne spotkanie i połączenie dwojga… małżonków, którzy podejmują wspólne życie i wspólne pożycie. Realne połączenie kobiety i mężczyzny owocuje realnym skutkiem w postaci nowego poczętego człowieka (dziecka). Wszystkie inne pomysły na życie seksualne są wymyślone przez człowieka, ale tak naprawdę nie wiadomo czemu służą, chyba tylko poniżeniu człowieka.
Redaktor: – Powróćmy więc do pytania, czy seks służy człowiekowi i do czego mu służy? Panie Profesorze…
Seksuolog: – Seksuologia powie nam, że seks służy do rozładowania napięcia seksualnego, jakie stwarza nasz popęd seksualny. Czasami napięcie może być tak silne, że człowiek sobie z tym nie radzi. Człowiek potrzebuje seksu do osiągnięcia harmonii i równowagi psychicznej i fizycznej.
Filozof: – Ale przecież seks nie może być jedynym sposobem osiągnięcia równowagi psychicznej. Są różne inne sposoby jak kontemplacja i modlitwa.
Seksuolog: – To dotyczy raczej świętych. Wydaje się, że zwykły człowiek posiada możliwość stymulacji właśnie w seksie. Seks jest pojmowany jako realizacja wzajemnej bliskości i oddania, dlatego ludzie go potrzebują.
Filozof: – Czy w seksie oddanie nie jest pozorne? Przecież tam chodzi o to, żeby zdobyć i zabrać coś dla siebie, a nie dawać coś komuś innemu. Dlatego seks preferowany przez Pana Seksualistę jest pozbawiony prokreacji, a to oznacza, że nie jest całkiem naturalny. Naturalna jest właśnie erotyka nastawiona na prokreację. Dlatego ja opowiadam się za erotyką. Można chyba przyjąć, że taka erotyka przeciwstawia się seksowi. Seks zmierza bowiem do przyjemności, natomiast erotyka ma na celu poczęcie nowego dziecka, a na dodatek obdarza nas radością i nadzieją. Erotyka jest czymś radosnym, zaś seks jest smutny i pozbawiony radości. Wystarczy spojrzeć na te wszystkie filmy porno. Czy kiedyś widzieli tam Państwo radość? Seks jest odarty z ludzkiej uczuciowości, gdyż uczucia przejawiają się w przeżyciu radości i nadziei, a nie w doznawaniu przyjemności. Przyjemność lub nawet rozkosz nie daje nam trwałej radości. Omnis animal post coitu triste, jak mówili starożytni. A przecież człowiek potrafi się radować nowym życiem.
Seksualista: – Ja tam jestem zadowolony ze swojego życia seksualnego. Mogę się cieszyć, gdy opowiadam o swoich wyczynach.
Filozof: – No tak, Pan próbuje się cieszyć swoim myśleniem o seksie, ale to nie to samo, co przeżywać radość życia. Radość nowego życia, poczętego życia. Taka radość trwa bowiem razem z tym nowym życiem i nie jest tylko zadowoleniem z siebie. Zadowoleni z siebie są na ogół egoiści, gdyż nie widzą piękna i pięknego życia w drugim człowieku.
Seksualista: – Ale ja dobieram sobie naprawdę ładne kobiety, chociaż one nie zawsze znają się na seksie. Mój seks jest z pewnością afirmacją piękna.
Filozof: – A czy to nie jest afirmacja piękna poprzez czynienie czegoś brzydkiego.
Seksualista: – Dla mnie sam seks jest piękny, gdyż czyni mnie wolnym.
Filozof: – Chyba nie należy mylić piękna z wolnością lub dowolnością. Ja wiem, że dzisiejsza sztuka poszła właśnie w tym kierunku, ale czy to nie jest zboczenie z dotychczasowej drogi do celu.
Seksualista: – Pan zaraz mi będzie wymyślać od zboczeńców, ale ja rozumiem dzisiejszego artystę, gdy chce się wyzwolić z jakichś narzuconych ograniczeń.
Filozof: – Ale czy to nie jest tak, że artyści zapomnieli już, co to znaczy tworzyć, i próbują jedynie zastąpić twórczość terapią szokową, czyli szokowaniem jakimiś wybrykami, a nie tworzeniem dzieła sztuki. Tu znowu powraca analogia pomiędzy sztuką a erotyką. One powinny dążyć do stworzenia czegoś realnego. Natomiast ich wypaczenia, czyli seks i kicz, dążą do wywołania szokującego wrażenia, ale nic więcej.
Seksualista: – Ja zawsze uważałem, że seks jest działalnością artystyczną. Dlatego ja czuję się artystą. Jestem Mistrzem Seksu.
Filozof: – To brzmi ciekawie, ale może się okazać, że za tym stwierdzeniem nie kryje się nic realnego, żadne realne człowieczeństwo, a może nawet wprost przeciwnie, mamy tam do czynienia z brakiem człowieczeństwa, jeśli robimy coś wbrew naturze płciowości.
Seksualista: – Jeżeli artysta przestaje być człowiekiem, to tylko dlatego, żeby stać się nadczłowiekiem, supermenem. Zawsze chciałem być seksualnym supermenem.
Filozof: – To chyba skończy Pan jak ten, który chciał być nadczłowiekiem.
Seksualista: – Co też mi Pan insynuujesz?
Filozof: – Nic, tak mi przyszło na myśl dążenie do nadczłowieczeństwa, które miało już miejsce w historii.