14 grudnia 2018

Skorygowanie błędów nt osoby ludzkiej /1



Postanowiłem zająć się błędnymi poglądami na temat ludzkiej osoby, ponieważ różne błędne opinie pojawiają się zarówno w teoriach personalistycznych (tomistycznych), jak i w fenomenologicznej filozofii świadomości i myślenia.

Głównym błędem jest utożsamianie osoby ze świadomą jaźnią albo samoświadomym Ja przypisywanym człowiekowi. Padają takie stwierdzenia, że człowieka nazywamy osobą ze względu na jego rozumność. Chodzi tutaj oczywiście o szeroko rozumianą rozumność w postaci pełnej duchowości. Prowadzi to najczęściej do utożsamiania osoby z duszą człowieka. Toteż bardzo często bycie osobą uzależnia się od rozumnej duszy.

Otóż człowiek doświadcza z pewnością samego siebie, dlatego może o sobie powiedzieć ”Ja”. Jest to wewnętrzne doświadczenia własnej podmiotowości. Człowiek zdaje sobie wówczas sprawę, że jest samodzielnym i niezależnym podmiotem działania. Właśnie takie doświadczenie podmiotowości określamy najczęściej mianem ”Ja” (ludzkiego Ja). Jednak takie doświadczenie własnej podmiotowości było inaczej opisywane w filozofii klasycznej, a zupełnie inaczej w filozofii nowożytnej (vel nowoczesnej). Dlatego z jednej strony padają stwierdzenia, że człowiek posiada podmiotowość i samoświadomość z powodu rozumnej duszy, skoro przyjmuje się, że człowiek składa się z duszy i ciała, jak zostało to opisane w filozofii greckiej. Ale z drugiej strony Kartezjusz uznał duszę za substancję myślącą (res cogitans), co w dalszych etapach filozofii nowożytnej zostało rozwinięte i przekształcone najpierw w fenomenologię ducha, a następnie w fenomenologię świadomości. W ten sposób powstała koncepcja podmiotowości myślenia. Stąd na końcu świadome Ja (właściwie samoświadome Ja) zostało przez Schelera utożsamione z osobą.

Można więc przyjąć, że w historii filozofii funkcjonują dwa odrębne lecz zbieżne ujęcia podmiotowości człowieka. Raz ten podmiot pojmuje się jako rozumną duszę, co zostało nazwane substancjalnym rozumieniem podmiotowości. Oczywistym przykładem jest tu Boecjańska definicja osoby. Osoba jest indywidualną substancją posiadającą rozumną naturę (czyli w przypadku człowieka rozumną duszę, gdyż cielesność nie jest rozumna). Natomiast inaczej ten podmiot będzie pojmowała filozofia nowożytna, która stworzyła wprost pojęcie podmiotu myślącego jako świadomości utożsamianego z ludzkim Ja. W tym ujęciu osobę traktuje się jako świadome lub samoświadome Ja stanowiące podmiot myślący, co nawiązywało wprost do substancji myślącej Kartezjusza.

Musimy zadać sobie pytanie, czego tak naprawdę doświadcza człowiek w tzw. doświadczeniu wewnętrznym? Czy doświadczamy bezpośrednio samej osoby, czy też doświadczamy czegoś innego? Czym więc jest to ludzkie Ja (moje Ja)?

Czego właściwie doświadczamy na co dzień? Doświadczamy przede wszystkim własnego działania, ale także tego, że to ja sam działam. Człowiek ma świadomość, że działa on sam. Ja działam. Oczywiście jeśli człowiek działa i coś robi. Najczęściej jako takie doświadczenie traktuje się świadomość bycia sobą. Ja jestem sobą, a więc ja sobą działam, czyli działam ja sam.

Trzeba sobie jednak zadać pytanie, czy nie chodzi tutaj jedynie o samą gramatykę. Otóż czasowniki opisujące ludzkie działanie mają odmianę przez osoby: – ja działam, ty działasz, on działa. Można przyjąć, że taka gramatyka jest oczywistym wyrazem i dowodem doświadczenia człowieka. Czyżby zatem ludzkie Ja pojawiało się najpierw w gramatyce języka? Wszystkie języki europejskie mają taką osobową odmianę czasowników. Stąd można by zakładać, że problematyka osoby ludzkiej była od początku zawarta i obecna w gramatyce języka. Ale przecież filozofia grecka w ogóle nie zwracała uwagi na osobową podmiotowość człowieka. Można zapytać, dlaczego? Czyżby nie zwracano należytej uwagi na wewnętrzne doświadczenie człowieka?

Grecy chcieli przede wszystkim poznać rzeczywistość, czyli to, jak działa natura (fysis). Do rozważań nad człowiekiem skłoniła ich sytuacja polityczna i analiza ustroju politycznego (być może potrzeba uzasadnienia lub odrzucenia demokracji?). Wydaje się, że funkcjonowanie demokracji zwróciło ich uwagę na możliwości ludzkiego działania. Zaczęto się teraz zastanawiać, jak działa człowiek (antropos)? Dopiero taka perspektywa zmusiła Greków do rozważań etycznych i politycznych na temat człowieka.

Ale takie podejście od razu ustawiło badania na temat człowieka w kierunku działania praktycznego (praksis). Zastanawiano się, jak osiągnąć najbardziej korzystne i pozytywne działania w wymiarze politycznym (dziś powiemy społecznym). Dla filozofii greckiej dobre życie powinno być życiem pożytecznym społecznie. Szlachetny człowiek to przede wszystkim dobry obywatel polis. Okazało się, że w takim spojrzeniu zniknęła gdzieś kwestia podmiotowości i tożsamości człowieka, ponieważ na plan pierwszy wysuwała się działalność obywatelska (państwowotwórcza?). Natomiast indywidualna działalność człowieka została sprowadzona do czerpania i przeżywania przyjemności przez Epikurejczyków albo do niepoddawania się emocjom lecz doskonalenia rozumu i rozumnej zgodzie z naturą, co postulowali Stoicy.

Skorygowanie błędów nt osoby ludzkiej /2



Dlatego w filozofii greckiej nie było miejsca na rozważania dotyczące osoby jako tożsamości człowieka. Dlatego tak naprawdę nie da się dostosować greckiej filozofii do problematyki osoby i osobowej aktywności. Najlepszym przykładem jest próba Boecjusza i jego definicja osoby. Boecjusz posłużył się terminologią grecką (substancja, natura) i dlatego wyszła mu taka a nie inna definicja.

Osoba jest jednostkową substancją posiadającą rozumną naturę. Pominął on złożenie z duszy i ciała, ponieważ chciał stosować definicję osoby zarówno do człowieka, jak i do bytów duchowych, a nawet Boga. Wskazywał natomiast na rozumną naturę, co zwróciło badania i rozważania w kierunku rozumności (rozum i wola). Wszyscy kolejni zwolennicy tej definicji, aż do dzisiaj, podkreślają więc rolę rozumności duszy.

Natomiast w tradycji nowożytnej (modernistycznej) rozwinięto teorię myślącego podmiotu (res cogitans = substancja myśląca), co ostatecznie spowodowało utożsamienie przez Schelera osoby ze świadomością jako podmiotem myślącym (wypełnionym wartościami). Dlatego dzisiaj mówi się o osobie jako świadomym Ja (lub o jaźni) albo rozumności i wolności jako cechach osoby. Oba te ujęcia są błędne. Opisywanie osoby jako substancji, czy to w sensie Arystotelesowskim, czy Kartezjańskim, jest nieporozumieniem.

Dopiero św. Tomasz, który odmienił teorię realnego bytu uznając, że realną bytowość tworzy i urealnia istnienie, pomógł nam poszukiwać i znaleźć zupełnie nową podmiotowość, czyli osobową egzystencję jako podmiot istnienia. Stąd Wojtyła pojmował osobę jako podmiot istnienia i działania. Podmiotowość istnienia jest bowiem w bycie czynnikiem sprawczym, czyli przyczyną naszej duchowości (a także cielesności z racji podmiotowości ożywczej). Oznacza to, że osoba jako suppositum essendi przyczynuje duchowość, czyli władze duszy. A to pokazuje, że osoba odpowiada za posiadanie przez człowieka rozumnej natury. Zatem to nie rozumna natura decyduje o tym, że człowiek jest osobą, lecz odwrotnie, to osoba (podmiot istnienia) sprawia, że człowiek posiada rozumną duchowość.

Dlatego człowieka możemy określić przede wszystkim jako osobę uduchowioną i ucieleśnioną. [Sprawa naszej cielesności stanowi osobną kwestię, co przedstawiliśmy gdzie indziej.] Osoba nie jest podmiotem duchowym, ani nie jest podmiotem świadomościowym. Osoba nie jest podmiotem substancjalnym lecz egzystencjalnym. Osoba jest podmiotem istnienia (suppositum essendi albo modus essendi, jak mówiono dawniej /zob.Suarez). A to oznacza pierwszeństwo osoby względem całości bytu ludzkiego. Osoba ludzka jako podmiot istnienia jest bowiem stwarzana bezpośrednio przez Boga. Stąd osoba (obok podmiotowości życia) jest w człowieku czymś najważniejszym a zarazem czymś najdoskonalszym.

To osoba dzięki swoim własnościom prawdy, dobra i piękna sprawia i wyznacza realność naszej duszy, czyli powoduje, że duchowość przybiera postać władz umysłu, woli i uczuciowości. Można więc śmiało powiedzieć, że bez osobowego podmiotu istnienia nie byłoby rozumnej duchowości człowieka. To nie rozumność określa osobowy charakter człowieka, lecz to osoba wyznacza i określa naszą duchową rozumność.

To pokazuje, że najważniejszym podmiotem sprawczym w człowieku jest istnienie, zaś rozumna natura stanowi co najwyżej podmiot wykonawczy. Wojtyła przywoływał w tym względzie łacińską formułę – operari sequitur esse. Natura człowieka, nawet ta duchowa, stanowi jedynie możność istotową i jako możność nie posiada mocy sprawczej. Moc sprawczą posiada w bycie tylko akt, czyli w przypadku człowieka akt istnienia. Taką koncepcję bytu przedstawił Tomasz z Akwinu i to jego zasługą jest pojawienie się teorii osoby jako podmiotu istnienia. Najpierw określano osobę jako modus essendi (patrz Suarez), a dopiero Wojtyła mówił o suppositum.

Musimy jednak mieć świadomość, że takie ustalenia powstają w wyniku rozważań teoretycznych. W swoim wewnętrznym doświadczeniu bycia sobą nie docieramy przecież do podmiotu egzystencjalnego. Pozostajemy na poziomie własnej duchowości czy rozumności (samoświadomości Ja). Trzeba więc ponownie zapytać, czego wówczas doświadczamy?

Skorygowanie błędów nt osoby ludzkiej /3



Otóż nasze wewnętrzne doświadczenie ujmuje jakąś postać podmiotowości duchowej. Można ją nazwać osobowością człowieka. Nie doświadczamy więc osoby, lecz jedynie jakiegoś jej skutku, czyli własnej osobowości – bezpośredniego podmiotu działania. Jest to jakaś forma lub postać bycia sobą. Osobowość człowieka jest naszą podmiotową tożsamością, ale jest to podmiotowość na poziomie duchowym (na poziomie władz duszy).

Należy zrobić tutaj ważną uwagę. Otóż osobowość nie jest tym, co w fenomenologii nazywa się świadomością człowieka. Nie można zatem mówić w przypadku osobowości o świadomym Ja. Osobowość powstaje w zakresie duszy pod wpływem oddziaływania aktów osobowych, które docierają do naszych władz duchowych i pobudzają je do działania, do właściwego działania, czyli działania moralnego.

Natomiast świadomość ze swoimi myślnymi intencjami tworzy duchowość oderwaną od osobowej aktywności. Jeśli władze duchowe zaczynają działać „na własną rękę”, czyli niezależnie od podmiotu osobowego, to wówczas mamy do czynienia z działaniami pozornymi, czyli z myśleniem, dowolnym wyborem oraz uleganiem przyjemnościom. Świadomość sama w sobie w żadnym przypadku nie usprawnia człowieka do działań moralnych. Świadomość proponuje nam dowolność działania, czyli nieustanną zmienność bez konkretnego odniesienia do czegokolwiek (do jakichkolwiek zasad).

Jeżeli dzisiaj proponuje się młodemu człowiekowi wolność, to oznacz, że poleca mu się oderwanie od realności i jej wymogów, i rzucenie się w wir dowolnych możliwości. Myślenie nie jest poznaniem i nie kontaktuje nas z rzeczywistością. Myślenie popycha nas do negacji, czyli do ucieczki od rzeczywistości, popycha nas do przekraczania siebie i swojej tożsamości, pcha nas do skoku w otchłań możliwości bycia czymkolwiek (byle nie osobą).

Dlatego można stwierdzić, że świadomość jest zaprzeczeniem osoby jako realnej podmiotowości istnienia. Świadomościowe myślenie i świadomościowe wybory popychają nas do wykreowania i stworzenia siebie na nowo, do tworzenia nowego wspaniałego świata. Tego dotyczy popularne obecnie hasło „samorealizacji”. My nie możemy stwarzać (czyli wymyślać) siebie na nowo. My powinniśmy poznać siebie w całej rozciągłości własnej realności. Poczynając od podmiotowości osobowej i podmiotowości ożywczej istnienia, aż po moralną i religijną duchowość oraz zdrową cielesność (czyli życie duchowe i cielesne).

Skorygowanie błędów nt osoby ludzkiej /4



Jak więc powstaje nasza osobowości i dzięki czemu jest odpowiednio ukształtowana? Zależy to od aktywności naszej osoby, czyli od aktów dokonywanych dzięki własnościom prawdy, dobra i piękna zawartych w podmiotowości istnienia.

Akty kontemplacji przyjęte w umyśle sprawiają powstanie w nim słowa prawdy, które stanowi główną realną zasadę działania poznawczego naszego umysłu (poznawania i komunikacji). Obecne w umyśle słowo prawdy skierowuje nasze poznanie do realnych bytów i umożliwia dotarcie do własności prawdy cechującej rzeczywistość, czyli to, co istnieje. Przede wszystkim pozwala to nam rozpoznać, zrozumieć i uznać osobową prawdę człowieka. Dzięki temu poznajemy człowieka jako wyjątkowy byt w otaczającym nas świecie.

Z kolei akty sumienia pochodzące od własności dobra charakteryzującej podmiotowość istnienia docierają do naszej woli wywołując w niej realną zasadę w postaci czynu dobra. Ta zasada uruchamia chcenie dobra i pozwala nam pożądać realnego dobra. Ma to szczególne znaczenie, gdy zwracamy się do różnych ludzi, ponieważ umożliwia naszej woli pragnienia osobowego dobra drugiego człowieka.

I wreszcie akty upodobania, które biorą początek od osobowego piękna, przychodzą do naszej uczuciowości wywołując w niej przeżycie piękna jako realną zasadę, która umożliwia nam fascynację pięknem i przeżywanie piękna, jakie niesie ze sobą ludzkie życie. Ta zasada w postaci przeżywania piękna pozwala człowiekowi cieszyć się życiem oraz doceniać ludzkie życie, co jest bardzo ważne od poczęcia aż do śmierci.

Otóż te realne zasady obecne we władzach duszy stanowią fundament, na którym możemy budować swoją osobowość jako osobową tożsamość. Dopiero na tym fundamencie możemy stawiać odpowiednie konstrukcje kulturowe, czyli sztukę i twórczość artystyczną, literaturę i poezję, różne propozycje organizacyjne i więzi społeczne, technikę i technologię, oraz zwykłą praktykę dnia codziennego, czy różne inne wytwory naszej wyobraźni.

Gdy nasze działania podejmowane już na polu natury duchowej i cielesnej będą kierowane zasadami słowa prawdy, czynu dobra i przeżycia piękna, dopiero wtedy możemy być pewni, że będą się one odnosiły do innych ludzi w należyty i odpowiedni sposób. Pozwoli to nam szanować drugiego człowieka, zadbać o jego rozwój i dojrzałość, służyć ludziom w sposób odpowiedzialny i szlachetny. Wszystko to razem stanowi osobowość człowieka, która staje się bogata w słowo prawdy, w czyn dobra oraz przeżycie piękna. Tylko taka osobowość jest czymś cennym, kiedy ma zakotwiczenie w podmiotowości i aktywności osoby. Taka osobowość staje się zwierciadłem albo twarzą osoby, jak by powiedział Levinas.

Tak powstaje i działa osobowość człowieka, jako osobowy fundament naszej tożsamości. Jeżeli bowiem osobowość znajdzie oparcie w skutkach wywołanych przez akty osobowe, czyli w słowie prawdy, czynie dobra i przeżyciu piękna, to nabiera wówczas charakteru moralnego i religijnego. Jeżeli jednak odrzucimy akty osobowe stawiając na myślenie i wolność wyboru, to wówczas nasza osobowość traci swój realny fundament stając się tylko świadomością (czyli podmiotem myślenia i wolności wyboru), a to oznacza, że będziemy tylko możliwością bycia sobą. Świadomość stanowi bowiem intencjonalną sferę możliwości a nie realności.

Człowiek musi odkryć swoją realną tożsamość, ponieważ trudno jest żyć pozostając stale zawieszonym w sferze możliwości, co oferuje nam świadome i wolne Ja. Jeśli nie mamy trwałego oparcia na realnych zasadach humanistycznych (słowo prawdy, czyn dobra i przeżycie piękna), to pozostaje nam tylko bujanie w obłokach możliwości. To jest budowanie na lotnych piaskach możliwości gnanych nieustannie szalonym wiatrem postępu.

Na zakończenie musimy stwierdzić, że tym, co w człowieku się staje i rozwija jest jego osobowość a nie osoba. W przypadku osoby nie ma mowy o żadnym stawaniu się. Człowiek jest osobą od momentu swojego poczęcia. Osoba stanowi podmiotowość istnienia wyposażoną we własności transcendentalne prawdy, dobra i piękna. Osoba wytwarza akt osobowe kontemplacji, sumienia i upodobania, ale ta aktywność nie wpływa na zmiany lub stawanie się osoby. W całej bytowości człowieka osoba jest czymś najdoskonalszym, trwałym i niezmiennym. Osoba posiada w związku z tym godność, która określa najwyższa rangę jej realności. O godności osoby mówimy także ze względu na posiadane przez nią własności prawdy, dobra i piękna.