14 sierpnia 2013

Wspólnota życia /1



Substancjalny byt człowieka udostępnia się jedynie na poziomie istotowym. Człowiek spotyka się z człowiekiem w poznaniu i działaniu. Musimy najpierw kogoś poznać, żeby móc z nim współdziałać i współpracować. Na tym właśnie polega zwyczajna łączność wspólnotowa pomiędzy ludźmi. Ludzie spotykają się ze sobą, kontaktują się i rozmawiają, coś wymyślają i tworzą, aby wreszcie na koniec podejmować wspólne działanie, coś wspólnie zrobić, urzeczywistnić swoje pomysły. W toku rozwoju życia społecznego tego typu działalność przybierała najróżniejsze formy instytucjonalne, czyli została sformalizowana w sposób rozumny w postaci zwyczajów lub prawa, czyli zasad i przepisów postępowania, które określają sposoby realizacji i przeprowadzania wspólnych działań.

Ale poznawcze spotkanie pomiędzy ludźmi nie ma trwałego charakteru. Poznanie się dokonuje i przemija. Poznanie jest zmienne i niepełne, chociaż człowiek zawsze dążył do poznania pełnego i absolutnego (czyli do wiedzy powszechnej i koniecznej). Taki ideał poznania zostawili nam w spadku Grecy. Okazywało się jednak, że tego rodzaju wiedzę najtrudniej jest zdobyć o człowieku. Dlatego budowanie idealnych koncepcji społecznych na cząstkowej wiedzy o człowieku prowadziło do przeróżnych ustrojów totalitarnych.


Dopiero dzięki późniejszym badaniom etnograficznym dotyczącym społeczeństw pierwotnych okazało się, że życie społeczne jest oparte na trwalszym fundamencie niż ludzkie poznanie (nawet najlepsze). Taką trwałą więzią i łącznością między ludźmi jest naturalny popęd rozrodczy, dziś zwany popędem płciowym lub seksualnym. Ta trwała więź życia łączy dwoje ludzi w sposób silniejszy niż poznanie. I dopiero wokół tej więzi życia powstawały różne powiązania społeczne oparte już na rozumnym poznaniu życia i jego przekazywania. W ten sposób powstała pierwsza ludzka wspólnota – wspólnota życia. Wspólnota życia jest wyrazem łączności między ludźmi na zasadzie naturalnej siły, jaką stanowi popęd rozrodczy. Ale wspólnota życia jest już przefiltrowaniem tego naturalnego popędu przez rozumność człowieka. Dlatego w życiu społecznym pojawiają się różne zasady i ograniczenia, które mają prowadzić do wzmocnienia i rozwinięcia tej łączności we właściwym kierunku (jedność i trwałość małżeństwa, dobór spoza kręgu rodzinnego, wychowywanie dzieci).


W sposób naturalny, czyli w zakresie swej ludzkiej natury, człowiek może się łączyć tylko poprzez przekazywanie życia, czyli dzięki popędowi płciowemu. Ten popęd prowadzi do cielesnego połączenie dwojga ludzi. Jest to całkowicie naturalny związek między dwojgiem ludzi. Jest to bezpośrednie połączenie życia z życiem. Jest to połączenie dwóch źródeł życia (dwóch komórek rozrodczych). Dlatego ten związek jest zarazem źródłem nowego ludzkiego życia. Nowe życie powstaje we wspólnocie życia, czyli z połączenia dwóch form życia. Bóg od początku pobłogosławił ten związek kobiety i mężczyzny: „Bądźcie płodni i zaludniajcie całą ziemię.” Bóg pobłogosławił wspólnotę życia.


Ludzkie poznanie i działanie miało od początku zadanie wspierania owego związku życia. Człowiek mając świadomość tajemnicy życia i jego boskiego źródła całe swoje działanie poświęcił ochronie życia tworząc wspólnotę życia. Wspólnota życia stałą się pierwszym kręgiem społecznym, czyli pierwszym kręgiem społecznego poznania i działania człowieka . Widać to doskonale wśród ludów pierwotnych.


Człowiek w sposób naturalny, czyli całkowicie ludzki, może stworzyć jedynie wspólnotę życia. Wspólnota życia jest oparta na ludzkiej naturze. Wspólnota życia jest połączeniem dwojga ludzi – kobiety i mężczyzny. Jest połączeniem dwojga ludzi odmiennej płci. Kobieta i mężczyzna – czyli człowiek z człowiekiem – mogą w swoim ludzkim wymiarze stworzyć tylko wspólnotę życia. Wspólnota życia jest miejscem przekazywania nowego życia. Jest zrodzeniem nowego człowieka. Ale to zrodzenie ma wymiar czysto naturalny zgodny z naturą człowieka. Chodzi tu jednak o pełną naturę człowieka łącznie z jego rozumnością. Właśnie w tym zakresie człowiek różni się od zwierząt. Zwierzęta kierują się jedynie siłą biologiczną, czyli pożądaniem zmysłowym. Zwierzęta kierują się popędem rozrodczym (popędem seksualnym). Natomiast człowiek tworzy wspólnotę życia, czyli pewien krąg społeczny, który kieruje się określonymi zasadami postępowania. Wspólnota życia stanowi więc zespół powiązań kulturowo-społecznych. Wspólnota życia łączy już ludzi więzami społecznymi. O ile zwierzęta kierują się naturalnym popędem rozrodczym, o tyle u człowieka jego rozrodczość określona już jest przez jego rozumną naturę. Człowiek powinien więc w sposób rozumny podjąć naturalne powołanie do rozrodu. Człowiek musi się rozmnażać w sposób rozumny. Dlatego u człowieka ważne jest zrozumienie samych potrzeb i zadań (czyli celów) życia, zrozumienie sensu życia. Ludzkie życie musi mieć bowiem charakter rozumny, a nie tylko biologiczny. Dlatego u człowieka rozum wyznacza pewne zasady postępowania w przypadku rozrodczości. Człowiek powinien się rozmnażać we wspólnocie rodzinnej (jedna kobieta i jeden mężczyzna, unikanie bliskich związków małżeńskich, wybór żony spoza własnego kręgu rodzinnego lub społecznego). Wszystkie te zwyczajowe prawa określają zasady tworzenie i działania naturalnej wspólnoty życia. Takie też są prawa społeczne wszystkich ludów pierwotnych. To jest przedmiotem badań etnologii i etnografii, antropologii kulturowej, socjologii.


Łatwo już dostrzec, że to właśnie rodzina jako wspólnota życia jest podstawą pierwszych, czyli pierwotnych, więzi społecznych. To na rodzinie i jej prawach budują się wszystkie pierwotne kultury i społeczeństwa. Cała ta sytuacja pokazuje, że życie społeczne jest związane z pewnymi zasadami postępowania. To właśnie ludzki rozum określa te zasady w ramach wspólnoty życia. Można więc przyjąć, że więzy społeczne są to naturalne powiązania przetworzone przez rozum, czyli ujęte przez rozum w pewne zasady postępowania (w pewne zwyczaje lub prawa). Człowiek jako istota rozumna stara się wprowadzić racjonalne zasady funkcjonowania wspólnoty życia. W ten sposób powstawały pierwsze zwyczaje i prawa jako zasady życia społecznego. Życie społeczne tworzyło swoje zasady wokół życia rodziny jako wspólnoty życia. Nie można więc zrozumieć życia społecznego bez rodziny.


Wspólnota życia jest związana z przekazywaniem życia, z połączeniem dwóch cząstek życia, dwóch komórek rozrodczych. Mężczyzna daje swoją cząstkę życia kobiecie. Kobieta przyjmuje to życie i dołącza do swojej cząstki życia. Wreszcie kobieta wydaje owoc nowego życia. Połączenie życia jest bezpośrednim połączeniem człowieka z człowiekiem, czyli kobiety i mężczyzny. Właśnie taka bezpośrednia łączność może być podstawą wspólnoty życia, czyli wspólnoty rozumnego przekazywania życia. Wspólnota życia działa na rzecz życia. Wspólnota życia żyje dla nowego życia. Wspólnotę życia łączy dar życia (czyli rozrodczość). Człowiek ma naturalne pragnienie życia. Ale u człowieka ten popęd nie jest tylko ślepą siłą. Ten popęd staje się już rozumnym pragnieniem życia. Dla człowieka jest to już prawdziwe i dobre pragnienie życia. Pragnę żyć i dawać życie. Wiem, że pragnę życia. Wiem, że chcę być płodny. Człowiek pragnie prawdziwego życia, kiedy jest świadomy i odpowiedzialny za to życia. Takie właśnie pragnienie Bóg pobłogosławił w Ks. Rodzaju.


U człowieka popęd natury staje się już rozumnym pragnieniem. Staje się pragnieniem ludzkim, czyli pragnieniem świadomym i wolnym. Człowiek powinien przeżywać i rozumieć swoje naturalne pragnienie. Tylko w ten sposób człowiek może potwierdzić i afirmować takie pragnienie. Tylko wtedy popęd naturalny ma sens, kiedy staje się godny człowieka, kiedy staje się pragnieniem rozumnym. Nie ma sensu życia bez przekazywania życia. Możemy powiedzieć, że u człowieka biologia staje się już bioetyką. Jeśli człowiek postępuje inaczej, to coś jest z nim nie w porządku. To znaczy, że zagubił sens swojej natury, swego człowieczeństwa. To znaczy, że przestaje być człowiekiem, a zmienia się w nierozumne zwierzę.


Wspólnotę życia łączy dar życia, czyli wolne i świadome przekazywanie życia. Tu nie może być żadnej dowolności, gdyż wówczas rozrodczość traci swój ludzki wymiar. W przypadku człowieka to nie może być tylko biologia. To musi już być działanie etyczne. To musi być etyka lub (modna dziś) bioetyka. Wydaje się, że właśnie we wspólnocie życia można obserwować wszystkie zasady bioetyki. Trzeba by pod tym kątem zbadać źródła etnograficzne dotyczące ludów pierwotnych lub zwyczajów ludowych.


Wspólnota życia oparta jest na cielesnym połączeniu dwojga ludzi. Jest to bezpośrednie połączenie, jest to wzajemna łączność. Takie połączenie jest to bezpośrednia i wzajemna styczność (wprost dotyk), która owocuje realnym skutkiem, jakim jest nowe życie i nowy człowiek.


Jednak wspólnota życia jest już czymś więcej. Jest rozumnym przeżywaniem ludzkiej natury. Wspólnota życia ma już wymiar typowo ludzki. Jest to wspólnota rozumnego przekazywania życia. Jest to już wspólnota ludzka, choć jeszcze nie wspólnota osobowa.


Dopiero znacznie później w tę wspólnotę życia wkracza Bóg i religia. Ta nowa sytuacja wywołuje radykalna zmianę w samej rodzinie. Dzięki spotkaniu z Bogiem wspólnota życia przekształca się we wspólnotę miłości. Wspólnota życia zostaje w ten sposób uświęcona. Jednocześnie znaczy to, że zostaje uświęcona sama rodzina. Rodzina staje się wspólnotą świętą (najpierw jako Święta Rodzina). Staje się to w momencie przyjścia na ziemię Jezusa Chrystusa. Syn Boży przychodzi na świat w ludzkiej rodzinie. Staje się synem człowieczym. Od tej pory rodzina jako wspólnota życia i miłości zostaje uświęcona łaską Boga. Rodzina staje się prawdziwą wspólnotą osób, staje się wspólnotą miłości.


Wówczas samo życie społeczne nabiera nowego sensu. Dzięki łasce Bożej życie społeczne otrzymuje wymiar nadprzyrodzony. Życie społeczne staje się wspólnotą nadprzyrodzoną wpisaną we wspólnotę Kościoła. Wspólnota nadprzyrodzona ma już wymiar zbawczy. Odtąd celem życia społecznego staje się zbawienie człowieka.


Bóg jest pełnią Życia. Bóg jest dawcą wszelkiego życia. Życie pochodzi więc od Boga. Bóg stworzył człowieka obdarzając go życiem. Bóg stworzył Adama i Ewę, których obdarzył pełnią życia. Bóg obdarzył ich pełnią życia w łączności, czyli we wspólnocie. Adam i Ewa wspólnie, to znaczy razem posiadali pełnię życia. Razem posiadali pełnię życia dopóki byli także w łączności z Bogiem. Ale oni odeszli od Boga, zgrzeszyli. Dlatego pozostało im tylko niepełne i cząstkowe życie w postaci płci i rozrodczości płciowej (czyli biologicznej). W ten sposób zamiast pełni życia wybrali krótkie ziemskie życie zakończone śmiercią.


Pierwsze zbawienie miało się dokonać poprzez dar życia, a więc poprzez dar pełni życia. Miała to być doskonałość w zakresie życia, czyli wieczność życia – a więc życie wieczne. Człowiek mógłby wtedy przekazywać pełnię życia działając w stałej łączności z Bogiem, we wspólnocie z Bogiem. Pełnia życia płynie więc z osobowej łączności z Bogiem. Pełnia życia płynie z obecności Boga w człowieku. Tylko ta obecność Boga jako pełnia łaski zapewnia człowiekowi pełnię życia wiecznego, a w konsekwencji również zmartwychwstanie.


Augustyn wymieniał różne stopnie doskonałości bytu ludzkiego – istnienie, życie i poznanie. W tym znaczeniu życie byłoby doskonałością świata cielesnego. Życie jest doskonałością ciała. Cielesność spełnia się właśnie w doskonałości życia. Doskonałe jest więc to ciała, które może się rozmnażać, czyli zwielokrotniać. Cielesność spełnia się zatem w rozrodczości. Wszystkie byty cielesne, wszystkie ciała starają się przetrwać w swoich owocach lub potomstwie, starają się trwać nadal dzięki rozmnażaniu.


Życie jest nierozłącznie związane z płodnością. Bez płodności nie ma życia. Bez płodności i rozmnażania się jest tylko umieranie i śmierć. Życie jest płodnością. Jest tym, co wzrasta, jest tym, co się rozwija, jest tym, co się rozmnaża i rozrasta. Dlatego życie jest spełnieniem cielesności. Życie jest dynamiką cielesności. Życie jest samą aktywnością. Jest aktem cielesności. Akt płciowy jest więc spełnieniem się cielesności człowieka. Człowiek przecież jest cielesny. Człowiek pochodzi z tego cielesnego świata. Dlatego człowiek powinien dbać o doskonałość w zakresie swej cielesności. Powinien więc dbać o życie.


Życie jest płodne. Życie nie znosi zastoju. Rodzi się i wzrasta. Jeśli życie nie jest już do niczego zdolne, to zamiera. Życie jest siłą napędową człowieka. Życie zmusza nas do działania, do aktywności. To samo życie zmusza nas do rozrodczości. To pragnienie życia zmusza nas do aktu płciowego. Chęć życia staje się więc motorem życia społecznego. Jak sądził Schopenhauer, pragnienie życia jest siłą kulturotwórczą.


Powstaje jeszcze pytanie: dlaczego wspólnota życia potrzebuje ponadto miłości? Pokazywaliśmy już, że  wspólnota życia jest nie tylko samą biologią, lecz w przypadku człowieka staje się bioetyką. W swoim życiu człowiek kieruje się bowiem etyką, czyli zasadami etycznymi. Człowiek dąży do osiągnięcia dobra, kieruje się najczęściej dobrem własnym. Ale skoro człowiek musi żyć we wspólnocie, to jednocześnie musi się kierować dobrem wspólnym, czyli dobrem całej wspólnoty. Pozwala mu na to jego rozumność. Z tej racji narodziła się etyka społeczna jako pewne zasady życia społecznego i wspólnotowego. We wspólnocie życia dobrem jest życie i rozwój życia, czyli przekazywanie nowego życia. Dobrem wspólnoty są więc dzieci otrzymujące nowe życie. W takiej wspólnocie życie dziecka jest zatem najwyższym dobrem. We wspólnocie życia wszystko powinno być nastawione i zmierzać do narodzin dziecka.


Jeśli we wspólnocie życia dziecko jest najwyższym dobrem, to potrzebuje miłości, gdyż do najwyższego dobra zwracamy się zawsze z miłością. Najwyższe dobro domaga się bowiem miłości. Dlatego we wspólnocie życia powinna panować miłość. Będzie to oczywiście miłość ludzka. Przecież wszyscy kochamy życie, kochamy nowe życie. Kochamy dzieci. Kochamy życie i dlatego kochamy też dzieci. To jest nasze dobro i szczęście. To właśnie dzieci są naszym dobrem, gdyż są spełnieniem i wypełnieniem wspólnoty. Dzieci są spełnieniem wspólnoty życia. To w nich i dzięki nim następuje wspaniały, choć tajemniczy rozwój życia.

Wspólnota życia /2



W związku z tym powstają fundamentalne pytania: Jaka może być łączność w zakresie życia? Jak się łączy ze sobą życie? Co to znaczy uczestniczyć w pełni życia? Na czym miałoby polegać to uczestnictwo? Na czym polega łączność z Bogiem w sferze życia? Czy to jest coś naturalnego, czy nadprzyrodzonego? Czy do tego potrzebna jest łączność osobowa, czy nie?


Wydaje się, że przekazywanie pełni życia musiało iść w parze z łącznością osobową. [Czyżby tak właśnie było w przypadku NMP?] Pełnia życia jest związana z łącznością osobową. Bez tego nie może być w człowieku pełni życia. Dlatego Bóg musiał najpierw przywrócić łączność osobową z człowiekiem (poprzez sakramenty), aby człowiek mógł osiągnąć pełnię życia, czyli życie wieczne. Ale to może się dokonać obecnie tylko po śmierci dzięki zmartwychwstaniu.


Pełnia życia ma więc wymiar osobowy. Pełnia życia ma jednocześnie wymiar wspólnotowy. Bo dopiero łączność osobowa i wspólnotowa z Bogiem stanowi o pełni życia w człowieku. To znaczy, że pełnia życia to zarazem pełnia życia osobowego i wspólnotowego. Dlatego taka pełnia życia ma już wartość świętości. Jest to bowiem wspólnota święta z Bogiem.


Skoro pełnia życia jest skutkiem osobowej łączności z Bogiem, to do przywrócenia życia wiecznego potrzebna była łaska osobowego spotkania z Bogiem. Bóg na powrót nawiązał łączność osobową z człowiekiem w Chrystusie. Dzięki ofierze i zasłudze Syna Bożego możemy ponownie nawiązać łączność z Osobowym Bogiem. Ta łączność dokonująca się dzięki sakramentom poprzez obecność w nas Boga staje się warunkiem przywrócenia człowiekowi pełni życia, czyli daru życia wiecznego. Ale może się to teraz dokonywać jedynie na zasadzie zmartwychwstania, które miało miejsce w Chrystusie. Zmartwychwstały Chrystus obiecał nam życie wieczne i tylko od Niego możemy je otrzymać.


Można więc powiedzieć, że Bóg naprawdę nas kocha, gdyż zrobił wszystko, żeby przywrócić człowiekowi możliwość zbawienia od śmierci. Na nowo ofiarował nam życie wieczne jako pełnię życia. Teraz wybór należy już do samego człowieka. Człowiek może dziś wybierać, czy chce żyć tylko jak człowiek i umrzeć po ludzku, czy też pragnie nawiązać z Bogiem więź osobową, żyć w stałej łączności z Bogiem jako osoba, żyć i działać pod wpływem obecności Boga i na koniec otrzymać dar zbawienia w postaci zmartwychwstania i życia wiecznego.


Pierwszy stworzony człowiek – Adam – uczestniczył w pełni życia. Uczestniczył w pełni życia razem z Bogiem. Uczestniczył w życiu Boga i dlatego posiadał pełnię życia. Ale Adam był sam z tą pełnią życia. Bóg dał mu kobietę, która pochodziła już od niego samego. Ale wówczas pełnia życia została podzielona na dwoje. Każde z nich dysponowało częścią pełni (jakby połową). To znaczy, że oboje razem i wspólnie uczestniczyli nadal w pełni życia otrzymanego od Boga. Gdyby więc zachowali łączność z Bogiem, to z pewnością mogliby przekazywać całą pełnię życia. Wówczas z połączenia dwojga ludzi (kobiety i mężczyzny) powstawałaby nowa pełnia życia. Wówczas każdy nowonarodzony człowiek otrzymywałby od Boga, ale dzięki rodzicom, życie doskonałe i wieczne. To miało zapewnić ludziom zbawienie.


Ale Adam i Ewa nie zachowali łączności z Bogiem jako źródłem życia, dlatego nie mogli przekazać potomkom pełni życia. To doprowadziło do podzielenia pełni życia na małe cząsteczki. Dlatego ludzkie życie rodzi się w bólu, trwa krótko i na koniec ginie i zamiera.


Człowiek utracił pełnię życia na skutek grzechu pierworodnego. Pozostało mu więc zwykłe biologiczne przekazywanie życia, czyli rozrodczość. Człowiek mógł przekazywać swoim dzieciom pełnię życia. Ale mogło się to dokonać tylko w łączności z Bogiem, tylko dzięki wspólnocie z Bogiem. Życie jest bowiem darem przekazywanym we wspólnocie. Źródłem życia jest Bóg Żywy. Źródłem życia jest wewnętrzne życie Boga, jest nim Trójca Osób Boskich. Tylko Bóg dysponuje bowiem pełnią życia, czyli życiem wiecznym. Bóg zamierzał przyjąć człowieka do swej wspólnoty życia. Bóg chciał dać człowiekowi życie wieczne, czyli nieśmiertelność. Ale człowiek odrzucił ten dar porzucając łączność z Bogiem. Człowiek chciał wziąć życie sam dla siebie. Jednak zabrał w ten sposób tylko małą cząstkę życia. Człowiek wziął na siebie jedynie płeć i rozmnażanie płciowe. W ten sposób człowiek zdołał przekazać i nadal może przekazywać jedynie cząstkę życia. Człowiek może przekazywać tylko życie biologiczne, lecz już nie jest w stanie przekazywać życia wiecznego, które jest święte.


Adam i Ewa zostali oszukani przez Szatana („nie pomrzecie”). Wybrali rozkosz zamiast życia wiecznego. Bóg ich przestrzegał, ale nie posłuchali. W ten sposób człowiek przywłaszczył sobie życie, jednak zdołał zabrać tylko malutką cząstkę życia związaną z płcią i biologią. Człowiek przywłaszczył sobie jedynie cząstkę biologicznego życia. I obecnie może dysponować tylko tą małą cząstką życia. Dlatego ludzkie życie jest krótkie i śmiertelne, tak jak wszelkie biologiczne życie na świecie. Właśnie wokół przekazywania tego biologicznego życia człowiek stworzył wspólnotę życia.


Płeć jest przejawianiem się życia. Płeć jest zewnętrznym wyrazem życia. Ale płeć nie jest doskonałym przejawem życia. Płeć nie jest ani pełnią życia, ani przejawem pełni życia. Dlatego jedna płeć potrzebuje uzupełnienia i dopełnienia w postaci drugiej płci. Życie wypełnia się poprzez połączenie dwu płci, czyli dwóch cząstek życia. Popęd płciowy stanowi dążenie do połączenia dwu płci. Ludzkie życie spełnia się w ten sposób w połączeniu dwóch płci (dwóch cząstek życia). Dzięki aktowi płciowemu jedno skończone i ograniczone życie łączy się z drugim takim samym życiem. Płeć jest tylko skończonym i ograniczonym życiem. Żadna pojedyncza płeć nie jest w stanie osiągnąć pełni i doskonałości życia. Życie spełnia się dopiero w połączeniu płci, czyli w rozrodczości.


Płeć jest brakiem i pozbawieniem pełni życia. Pojedyncza płeć jest ograniczeniem i niedoskonałością w zakresie życia, ponieważ nie może dać pełnego życia. Pełne życie sprawia dopiero połączenie dwóch płci. Ale właśnie nasza płciowość jest drogą do osiągnięcia pełnego życia. Jest drogą do daru życia. Pojedyncza płeć nie ma możliwości spełnienia się w darze życia. Pojedyncza płeć jest niemożnością spełnienia się w zakresie życia. Życie wypełnia się bowiem dopiero w połączeniu dwóch różnych płci. Dlatego nasza płciowość spełnia się w akcie połączenia, w akcie płciowym. Nasza płciowość spełnia się w darze życia, czyli spełnia się w macierzyństwie i ojcostwie. Nasza płciowość nie spełnia się w przyjemności lub rozkoszy, ale w owocach życia.


Płciowość spełnia się więc we wspólnocie życia. Bez płci nie byłoby wspólnoty życia. Bez płci nie byłoby połączenia płciowego. Bez płci nie byłoby łączności w zakresie życia. Płeć jest więc drogą do osiągnięcia życia.


Nasze ludzkie życie nie spełnia się więc w przyjemnościach i rozkoszach. Ludzkie życie nie spełnia się ani w przyjemności jedzenia, ani w przyjemności picia. Ludzkie życie nie spełnia się nawet w przyjemności aktu płciowego. Ludzkie życie spełnia się w swych owocach, czyli w nowopoczętym życiu (w „owocu łona” lub „owocu żywota”). Ludzkie życie spełnia się w przedłużeniu życia. To dopiero jest całkowite spełnienie życia. Bez tego nie byłoby w ogóle życia, byłaby tylko zagłada i śmierć. Celem cywilizacji śmierci jest zagłada ludzkości. Jeśli nie będzie przedłużania życia, to nastąpi zagłada ludzkości.

Wspólnota życia /3



Wspólnota życia jest oparta na płciowości człowieka. Wspólnota życia oparta jest na popędzie płciowym, ale staje się faktem (czymś realnym i faktycznym) dopiero dzięki połączeniu dwóch płci. Jedynie bowiem dopełnienie, jakie zachodzi w związku dwóch płci, może stać się podstawą prawdziwego połączenia, czyli realnego związku, który doprowadzi do realnego i prawdziwego skutku, jakim jest nowe życie. Tylko faktyczne połączenie dwu płci daje nowe życie nowemu człowiekowi. Nie ma innych możliwości osiągnięcia takiego skutku, chyba że za 300 lat jedynym sposobem rozmnażania człowieka będzie klonowanie.


Spełnieniem wspólnoty życia jest dar nowego życia. W kulturach pierwotnych ten dar życia miał zawsze charakter świętości. Życie od początku było traktowane jako coś świętego – coś, co ma pochodzenie boskie lub transcendentne. Z powodu tego daru życia również wspólnota życia była uznawana za coś świętego lub uświęconego. Wspólnota życia nie polegała bowiem na zdolnościach czysto ludzkich i nie zależała w całej pełni od możliwości samego człowieka, ale wyrastała z przekazywania pierwiastka życia, co stanowiło dla człowieka zawsze jakąś tajemnicę. Życie jest przecież czymś, co nie może i nie powinno podlegać wiedzy lub decyzjom człowieka. I chociaż człowiek może decydować o przekazywaniu życia, to jednak samo życie nie podlega jego władzy. Człowiek nie jest panem życia i śmierci. Taką świadomość miał z pewnością człowiek pierwotny, ale z biegiem czasu sytuacja powoli się zmieniała. Najpierw przyszły zbrodnie, wojny, kara śmierci, a obecnie aborcja i eutanazja.


Człowiek zbudował więź społeczną i kulturową, czyli wspólnotę życia, na biologicznym związku życia. Człowiek zbudował więź społeczną na więzi płciowej. Innej drogi nie było i nie ma. Ale u podstaw tak powstającego społeczeństwa stała jednak także śmierć i zbrodnia Kaina. Dlatego powstająca wspólnota życia musiała się nieustannie zmagać ze wspólnotą lub cywilizacją śmierci. W dziejach świata ta walka odbywa się ciągle. Cywilizacja siły i śmierci była zawsze bardzo silna. Stąd ciągłe wojny i budowanie kolejnych potężnych państw jedynie na zasadzie przemocy, śmierci i podbojów. Ale tak naprawdę ludzkość przetrwała tylko dzięki wspólnocie życia pobłogosławionej przez Boga, czyli dzięki związkom rodzinnym. Bez rodziny jako wspólnoty życia nie byłoby przecież żadnego społeczeństwa, ani państwa.


Wspólnota życia była zawsze przeciwwagą dla cywilizacji śmierci. Tak jak zwykły obywatel jest zawsze przeciwwaga dla struktur władzy. Gdy władza rośnie w siłę, gdy zdobywa panowanie nad społeczeństwem, to zawsze posługuje się zbrodnią, siłą i przemocą, a na koniec śmiercią. Tak powstaje cywilizacja i kultura śmierci. Ale cywilizacja śmierci niczego nie tworzy, niczego nie buduje, ona może tylko wszystko zniszczyć. Cywilizacja śmierci niszczy same korzenie społeczeństwa. Społeczeństwo powstaje tylko wokół wspólnoty życia. Społeczeństwo powstaje tylko jako powiązania i związki małych i większych wspólnot życia. Właśnie wokół wspólnoty życia powstają najpierw rodziny i rody, a wreszcie całe narody i państwa. Nie można utworzyć społeczeństwa od góry, czyli poprzez zarządzenie władzy (na mocy umowy lub ustawy). Społeczeństwo powstaje jedynie na bazie wspólnoty życia.


Społeczeństwo musi chronić swoje korzenie i podstawy. Społeczeństwo musi chronić rodzinę, jeśli pragnie ochronić siebie przed zakusami władzy. Społeczeństwo musi wiedzieć, że to ono wybiera sobie władzę i ta władza ma służyć jemu, jego dobru i jego celom. Inaczej władza może doprowadzić do zniszczenia społeczeństwa jak to się dzieje we współczesnym świecie. Jeżeli chcemy stanąć na głowie, to czasami się to udaje. Dzisiaj można nawet tańczyć na głowie. Ale nie da się żyć normalnie po ludzku stojąc na głowie. I tylko idiota może twierdzić, że tak właśnie da się żyć.


Dzisiaj potrzeba nam reformy życia społecznego. Ale taką reformę trzeba zacząć od prostych prawd, czyli od normalności, a nie od błędów i wypaczeń. Nie da się zbudować normalnego społeczeństwa ani na ekonomii i prawach ekonomicznych, nie da się zbudować społeczeństwa na socjologii lub psychologii i prawach społecznych, nie da się zbudować społeczeństwa na samym prawie cywilnym stanowionym przez władzę, nie da się zbudować społeczeństwa na pomysłach filozofów.


Społeczeństwo musi być tworzone na realnych podstawach. Społeczeństwo musi być tworzone na wspólnocie życia. Dlatego w społeczeństwie pierwszoplanową rolę odgrywa rodzina i zasady rządzące życiem rodzinnym. Nie można więc łamać zasad życia rodzinnego, aby tworzyć nowoczesne, czy już po-nowoczesne, społeczeństwo. Gdyż w ten sposób powstanie tylko zbiorowisko różnych grup ludzi walczących o swoje korzyści i interesy (potocznie nazywa się to „walką o swoje prawa”). Niestety samo zbiorowisko ludzi i grup „społecznych” nie stanowi jeszcze społeczeństwa. Może to być jedynie zbiór różnych ugrupowań, które tworzą po-nowoczesne państwo, zwane demokratycznym państwem prawa. Takie przemiany zachodzą dziś w Europie. Nie ma tam już społeczeństw, ale zbiorowisko różnego rodzaju ugrupowań, które domagają się swoich praw i korzyści. Jeśli dziś nie należysz do żadnego ugrupowania, jeśli więc nie widać cię w mediach, to zupełnie się nie liczysz. To tak, jakby wcale ciebie nie było. Jeżeli zaś należysz do jakiegoś ugrupowania, najlepiej hałaśliwego w mediach, to masz możliwość zaistnienia w tym świecie pozorów. Takie działanie w po-nowoczesnym państwie jest tylko tworzeniem pozornej aktywności społecznej. To wcale nie dotyczy społecznej istoty człowieka. Można spędzić życie na zebraniach partyjnych, albo poświęcić je rozwojowi firmy, ale po co? Chyba tylko po to, żeby zdobyć sławę, władzę i pieniądze. Ale taka sława i władza jest również pozorna. Ale człowiek lubuje się w takich pozorach.

10 sierpnia 2013

Życie jest obrazem piękna


Nasze rozważania wynikają z analizy zagadnienia wspólnoty. Realna wspólnota musi być oparta na realnych podstawach, czyli na przejawach realności człowieka. Takimi przejawami są najpierw własności transcendentalne prawdy, dobra i piękna. Własności transcendentalne urealniają istotę człowieka. Urealniają duchowość i cielesność. Dzięki temu człowiek może działać. Działania człowieka stanowią kolejny przejaw realności i istnienia. Wyraża to scholastyczna formuła agere sequitur esse. Ludzkie działanie jest czymś realnym, gdyż wyrasta ostatecznie z samej podstawy realności, czyli z aktu istnienia.


Ponadto wydaje się, że czymś realnym w człowieku jest życie. Życie należy związać z transcendentalną własnością piękna. Życie jest w bytach przejawem piękna. To piękno przyczynuje we wszystkich ożywionych bytach życie (pierwiastek życia). To własność piękna urealnia życie. Piękno jest własnością transcendentalną zawartą w istnieniu bytu. Natomiast na poziomie istotowym piękno przejawia się i działa jako życie. Życie jest bowiem pięknem cielesności. To dzięki życiu cała cielesność staje się piękna. Ciało jest piękne dzięki życiu. Z powodu życia ciało błyszczy blaskiem piękna. Samo życie jest blaskiem piękna (vita est pulcheritatis splendor). Życie błyszczy blaskiem piękna. Bez życia nie byłoby cielesnego piękna, bo nie byłoby ożywionych ciał. Bez życia ciało jest martwe, a to, co martwe, nie jest piękne. Piękne jest tylko żywe ciało. To właśnie życie nadaje ciału piękno. Życie czyni ciało pięknym.


Cielesne piękno jest ostatecznie przejawem transcendentalnej własności piękna zawartej w istnieniu. Możemy więc powiedzieć, że to istnienie działa ostatecznie w cielesnym życiu (vita sequitur esse). Życie jest pięknem istnienia. Życie objawia piękno naszego istnienia. Życie objawia piękno ludzkiej realności. Życie jest pięknem ludzkiej egzystencji. A to już znaczy, że życie objawia nam piękno całego bytu.



Kiedyś napisałem taki wierszyk:

Nic piękniejszego nie ma na tym świecie nad ludzkie ciało,

Ono nam dane zostało od Boga, gdy Ten Adama ulepił.
Dziś pewnie bym go zmienił:

Nic piękniejszego nie ma nad ludzkie życie,

Ono nam dane zostało od Boga, gdy Ten stworzył Adama.



Kiedy człowiek nawiązuje relacje osobowe, wtedy piękno łączy się z pięknem (transcendentalna własność piękna łączy się z transcendentalną własnością piękna). Kiedy spotykamy się z Bogiem, wtedy nasze piękno łączy się z Boskim Pięknem i stąd wzmaga się nasza własność piękna. Wówczas w człowieku rośnie piękno. A kiedy wzmaga się i rośnie nasze już osobowe piękno, wtedy rozwija się nasze życie. Wówczas rozwija się i rozrasta nasze życie. Jeśli rozwija się w człowieku piękno, to równocześnie wzrasta też nasze życie. Dzięki temu dostrzegamy piękno całej osoby – kobiety lub mężczyzny. I dopiero wówczas możemy się zachwycić osobowym pięknem.


Cieszymy się pięknem. Piękno cielesne cieszy nasz wzrok. Pulchrum est quod visum placet. Zwłaszcza piękno ciała zachwyca nasz wzrok. Kiedy zachwyca nas piękno, wtedy wzmaga się i rośnie nasze życie, co wywołuje zmysłowe podniecenie, mylnie nazywane popędem seksualnym. U człowieka nie występuje naturalny popęd seksualny (czyli nieświadomy popęd rozrodczy jak u zwierząt), lecz jest to już poruszenie i pobudzenie wywołane osobowym pięknem. Podniecenie jest już pobudzeniem życia (pragnieniem lub chęcią życia).


Stwierdziliśmy już, że piękno przejawia się i wydarza jako życie. Życie stanowi piękno ciała. To właśnie życie sprawia pragnienie rozwoju i rozrodu życia. Życie wywołuje chęć przekazywania życia. Samo życie pobudza naszą zmysłowość (czyli nasze uczucia). To życie pobudza naszą uczuciowość do działania. Życie każe nam się odżywiać i dbać o zdrowie. Życie każe nam chronić naszą cielesność i troszczyć się o nią. Wreszcie życie pobudza nasze uczucia wywołując podniecenie jako pragnienie życia. Podniecenie wyraża samą chęć i pragnienie życia. Chęć życia jest motorem i napędem naszej cielesności. Ta chęć życia (pragnienie życia) jest przeżyciem naszej zmysłowości (uczuć). Pragnienie życia stanowi wezwanie, jakby głos, naszego osobowego piękna. To własność piękna zachęca nas do życia, zaprasza nas do rozwoju życia. Piękno nas pociąga. Piękno pociąga naszą zmysłowość (uczucia). Piękno zachwyca nasze uczucia. Zachwyca bezpośrednio nasz wzrok, a ten zachwyt wyraża się poprzez uczucie radości. Piękno cieszy nas. Cieszymy się ze spotkania pięknych rzeczy i pięknych ludzi.


Spróbujmy uporządkować dotychczasowe ustalenia. W momencie stwarzania piękno przyczynuje nasza życie. Życie z kolei ożywia naszą cielesność. Życie nadaje kształt ciału. Nadaje ciału piękny kształt. Dzięki pięknu i życiu człowiek staje się naprawdę piękny. Jest bowiem piękny na mocy realnego piękna. Jest piękny pięknem osobowym. Tak powstaje ludzki byt i tak kształtuje się nasza cielesność.


Natomiast już później, kiedy oddziałuje na nas osobowe piękno poprzez relacje osobowe, wówczas wywołuje ono w naszej zmysłowości (czyli w sferze uczuć) przeżycie podniecenia. Mówimy, że coś cieszy nasza oczy, zachwyca nasz słuch, podnieca nasz dotyk. Piękno, które oddziałuje na naszą zmysłowość podnieca nasze uczucia. Piękno wywołuje przeżycie podniecenia. Piękno podnieca i pobudza naszą zmysłowość (uczucia). Piękno podnieca płomień i żar uczuć. To dzięki pięknu przeżywamy podniecenie. To podniecenie stanowi wzmożenie i rozwój naszych sił życiowych. Na przykład mówimy: - „Jest tak pięknie, że aż chce się żyć”. Wówczas wzmaga się w nas samo życie. Podniecenie sprawia, że życie się wzmaga, wypełnia, wprost wytryska. Właśnie wtedy możemy przekazać swoje życie dalej, możemy przekazać swoją cząstkę życia. Dochodzi wtedy do połączenia dwóch pierwiastków życia. Powstaje nowe życie dziecka. W tym wyraża się płodność życia.


Podniecenie wywołane pięknem (w seksuologii nazywane orgazmem) jest potrzebne do przekazywania życia. To podniecenie musi być wywołane pięknem człowieka (jego osobowym pięknem). Dopiero takie podniecenie wzmaga i potęguje siły życia, potęguje płodność. Jeżeli zaczynamy się podniecać tylko wyobrażeniami piękna, wtedy zwracamy się do myślenia o pięknie. Myślenie o pięknie zazwyczaj wypacza nasze przeżywanie piękna. Jeśli podnieca nas samo myślenie o pięknie, to łatwo popadamy w różne błędy. Jeżeli bowiem poszukujemy piękna w naszym myśleniu, to skazujemy się na idealizm. Wtedy wymyślamy sobie ideał piękna i zaczynamy dążyć do ideału, natomiast nie działa na nas realne osobowe piękno. Wtedy staramy się ująć piękno w pojęcie i to jest błąd. Piękna nie da się ująć w pojęcie. Piękno można jedynie przeżywać. W tym sensie można powiedzieć, że piękno jest irracjonalne, czyli nie daje się ogarnąć rozumem, ale może być przeżywane uczuciowo. Człowiek musi więc doznać i przeżyć realne piękno zawarte w realnym bycie. Człowiek musi poddać się oddziaływaniu piękna. Musi poczuć podniecenie, jakie wywołuje piękno. Podniecenie wywołane przez myślenie jest najczęściej wypaczone, bo wymyślone, np. podnieca nas strach lub niebezpieczeństwo. Żyjemy wtedy naszymi wyobrażeniami i marzeniami, a nie realnymi przeżyciami. Dlatego musimy wrócić do początku i nauczyć się przeżywać prawdziwe piękno. Powinniśmy przeżywać tylko realne piękno, a nie nasze wyobrażenia. To myślenie kieruje naszą wyobraźnią. Myślenie zamierza poszerzyć wyobraźnię, ale często dzieje się to na zasadzie negacji realności. Myślenie jest dialektyczne – na tak i na nie. Dlatego dziś dochodzi nawet do negacji piękna, np. we współczesnej sztuce mamy epatowanie brzydotą. Tylko myślenie jest w stanie stwierdzić, że brzydota jest piękna i fascynująca. To myślenie każe nam poszukiwać mocnych wrażeń, gdy np. podnieca nas przemoc lub cierpienie.


Powinniśmy sobie uświadomić, że najmocniejszym przeżyciem jest podniecenie pięknem (realnym pięknem). Takie przeżycie stanowi zasadę wszelkiego przeżywania i wszystkich uczuć. Jeżeli naszą zmysłowość (nasza uczucia) pobudza piękno, to wszystkie uczucia wyrastają z piękna – wówczas podnieca nas piękno, a nie brzydota, krzywda i upokorzenie, gwałt i przemoc. Przemoc rodzi się w świadomości. Przemoc rodzi się z myślenia. Przemoc rodzi się wtedy, gdy nasza świadomość chce opanować rzeczywistość, gdy pragnie zapanować nad rzeczywistością przy pomocy myślenia. Przemoc nigdy nie podnieca bezpośrednio naszej zmysłowości. Przemoc podnieca naszą świadomość i nasze myślenie. Przemoc zaspokaja chęć panowania i władzy naszej świadomości.


Natomiast naszą zmysłowość (uczuciowość) zadawala i zaspokaja piękno. Ale musi to być osobowe piękno człowieka, czyli transcendentalna własność piękna, która działa w naszej zmysłowości jako podniecenie. Podniecenie stanowi pierwotne przeżycie zmysłowości. Jest to przeżycie, które określa i wyznacza wszystkie dalsze przeżycia (uczucia). Jeśli nie doświadczymy przeżycia podniecenia wywołanego pięknem, to nasza zmysłowość (uczucia) zacznie kierować się wyobrażeniami świadomości, zacznie kierować się myśleniem. A wówczas wszystkie uczucia mogą stać się wymyślone. Dotyczy to zwłaszcza uczucia radości.


Radość powinna płynąć z doświadczenia piękna. Radość rodzi się z przeżycia piękna. Jeśli człowiek nie doświadczy piękna, to być może nigdy nie dozna prawdziwej radości. Bez radości płynącej z przeżycia piękna człowiek pozostaje smutny, ponury, zniechęcony i przestraszony. Brak mu radości życia. Radość życia rodzi się z przeżycia piękna. Życie jest piękne. Człowiek musi doświadczyć piękna i radości życia, aby jego życie było piękne i radosne.


Piękna doświadczamy dzięki relacjom osobowym. Relacje osobowe nawiązują się pomiędzy ludźmi pod wpływem Bożej łaski. Miejscem przebiegu relacji osobowych jest osobowa wspólnota, czyli rodzina. To w rodzinie doświadczamy wiary, nadziei i miłości. To w rodzinie doświadczamy osobowej prawdy, osobowego dobra i osobowego piękna. Dlatego możemy stwierdzić, że to w rodzinie doświadczamy realności osobowego życia. Życie osobowe jest oparte na prawdzie, dobru i pięknie. W rodzinie rozwija się i  kształtuje nasza osoba i osobowość. To w rodzinie przeżywamy osobowe piękno człowieka. Stąd w rodzinie kształtuje się nasza zmysłowość i uczucia. Tam kształtują się nasze przeżycia. Osobowego piękna nie doświadczymy na koncercie lub wystawie. Doświadczymy go w domu wśród bliskich.


Wydaje się, że możemy już podsumować dotychczasowe rozważania. Istnienie człowieka posiada podwójny porządek sprawczy. Pierwszy to porządek stwarzania, a drugi – działania. Bóg stwarzając osobowe istnienie człowieka uruchomił wewnątrz-bytowe relacje sprawcze, które przyczynują istotę ludzkiego bytu. Bóg, który jest Prawdą, Dobrem i Życiem (Pięknem), stwarzając akt istnienia nadał mu właśnie takie własności transcendentalne – prawdy, dobra i piękna. O przyczynowości prawdy i dobra pisaliśmy już poprzednio. Teraz zajmiemy się pięknem i życiem. Osobowe piękno zawarte w istnieniu przyczynuje życie. Z kolei życie organizuje ludzką cielesność. Życie nadaje ciału kształt, nadaje mu też widzialne piękno. Życie jest pięknem ciała. Można więc powiedzieć, że w ten sposób moc sprawcza istnienia przyczynuje i określa naszą cielesność. To wewnętrzne życie wyznacza naszą cielesność, a nie przypadkowa kompozycja różnych elementów materialnych. A ponadto jeśli istnienie ze swoją własnością piękna stanowi przyczynę życia, zaś samo istnienie i jego piękno jest przyczynowane przez Boga, to możemy przyjąć, że to Bóg jest ostateczną przyczyną ludzkiego życia, a nie ewolucja. Życie jest ostatecznie sprawiane przez Boga, a bezpośrednio przez osobowe istnienie. W ten sposób samo życie otrzymuje osobowy charakter. Ludzkie życie jest czymś szczególnym. Życie jest pięknem cielesności. Życie określa naszą cielesność i zmysłowość (uczucia). Życie jest podstawą naszej cielesności i zmysłowości. Życie wywołuje we władzach uczuciowych pierwsze przeżycie, dzięki czemu zaczynają działać nasze uczucia.


Zobaczmy teraz, jak działa w nas osobowe piękno powstające dzięki spotkaniu z Bogiem (pod wpływem łaski). Otóż Bóg nawiązuje z człowiekiem relacje osobowe (wiary, miłości i nadziei). Nawiązuje także relację z ludzkim pięknem. Jest to relacja Piękno do piękna (albo Życie do życia). Osobowe Piękno i Życie Boga pobudza nasze ludzkie piękno. Osobowe piękno człowieka (zawarte w istnieniu) rozkwita pod wpływem relacji z Bogiem. Uaktywnione piękno zaczyna działać w porządku istotowym. Oddziałuje na nasze życie i naszą zmysłowość. Działające piękno wywołuje podstawowe przeżycie naszej zmysłowości (naszych uczuć). Dzieje się to z pewnością za pośrednictwem życia. To życie jest źródłem wszystkich naszych przeżyć.


Pierwotnym przeżyciem jest podniecenie. Piękno wywołuje w zmysłowości podniecenie. Piękno nas podnieca. To podniecenie rozpala uczucia. Podniecenie jest źródłem uczuć. Podniecenie stanowi początek i cel naszych uczuć. Przeżycie podniecenia uruchamia i pobudza uczucia. Podniecenie zapala i rozpala nasze uczucia. Podniecenie pozwala zapłonąć uczuciom. Przeżycie podniecenia roznieca i rozpala płomień uczuciowości. Podniecenie jest iskierką rozpalającą uczucia. Być może to właśnie podniecenie jest ową scintilla animae. A może jest nawet tą iskrą Bożą, o której pisał Mistrz Eckhart (scintilla Dei). Aby nasze uczucia mogły zapłonąć, potrzebna jest iskierka podniecenia, które by je rozpaliła. Przeżycie podniecenia jest iskierką , która zapala i rozpala ludzkie uczucia.


Podobnie jak rozum i wola również uczuciowość potrzebuje pobudki do działania. Taką pobudką jest upodobanie piękna. Ta pobudka płynie bezpośrednio od osobowego piękna. Piękno oddziałuje na nasze uczucia (na zmysłowość) wywołując w nich pierwsze przeżycie. Jest to przeżycie podniecenia. Dopiero to przeżycie stanowi podstawę przeżywania dalszych uczuć. Podniecenie jest wywołane upodobaniem piękna. Dlatego kiedy zmysły kontaktują nas z cielesnym i widzialnym pięknem, wówczas ożywa nasza zmysłowość i reaguje właśnie uczuciem podniecenia. Na widok piękna doznajemy podniecenia. Nasze uczucia reagują więc na cielesne piękno. Piękno integruje nasze uczucia, czyli porządkuje je. Piękno wywołuje w duszy harmonię, czyli zaprowadza porządek i harmonię w naszych uczuciach (tak jak harmonia w muzyce).


Pięknem ciała jest życie. Życie jest przyczynowane przez osobowe piękno. Życie stanowi więc obraz osobowego piękna. Życie jest obrazem piękna. Życie jest obrazem osobowego piękna człowieka, ale również osobowego piękna Boga. Dlatego możemy powiedzieć, że życie jest pośrednio obrazem Boga. Życie jest obrazem Bożej chwały. Człowiek został stworzony na obraz i podobieństwo Boże. Tym obrazem Boga wydaje się być życie. Życie jest prawdziwym obrazem Boga (vera icon). Ludzkie życie jest ikoną Boga.


Życie jest obrazem piękna. Piękno wyraża się w życiu. Życie jest samym cielesnym pięknem. Cielesne piękno pobudza nasze uczucia, naszą zmysłowość. Można powiedzieć, że to życie wywołuje przeżycie – przeżycie piękna, czyli podniecenie. Tym, co podniecające jest życie jako piękno ciała. To życie podnieca nasze uczucia aż do eksplozji orgazmu, kiedy następuje wypływ życia i połączenie dwóch cząstek życia w jedno nowe życie. A zatem to życie zarządza i zawiaduje bezpośrednio naszą uczuciowością. To życie daje nam szczytowe przeżycie podniecenia (orgazm). Ale wówczas to przeżycie podniecenia łączy się już z płodnością i zrodzeniem nowego życia. Życie jest płodne i nastawione na płodność. Dlatego to życie steruje naszymi uczuciami. Płodność jest związana z przeżyciem podniecenia (orgazmu) i wytryskiem życia. Bez płodności życia nasze uczucia byłyby słabe i martwe, byłyby pozbawione dynamiki, byłyby pozbawione właśnie życia. Wtedy byłyby jedynie doznaniami. Bez dynamiki życia wyrażającej się w płodności uczucia są tylko doznaniami cielesnymi, ale tylko doznaniami (passiones). Jedynie życie i jego płodność (jako piękno życia) mogą nadać uczuciom odpowiednią dynamikę – właśnie dynamikę przeżycia podniecenia. Zwykłe cielesne doznanie jest chwilowe i ulotne. Orgazm spowodowany cielesnym doznaniem jest krótkotrwały. Przeżycie podniecenia związanego z życiem jest trwałe, gdyż stanowi podstawę wszystkich pozytywnych uczuć. To przeżycie trwa jako radość i nadzieja życia. To przeżycie podniecenia trwa we wszystkich naszych uczuciach właśnie jako radość i nadzieja (gaudium et spes).


Przeżycie podniecenia jest po-wita-niem i po-zdrowie-niem. Jest to powitanie nowego życia i pozdrowienie go. Podniecenie jest zapowiedzią nowego życia. Podniecenie jest również oczekiwaniem i nadzieją. „Być przy nadziei” – to znaczy właśnie oczekiwać nowego życia, oczekiwać dziecka. Nadzieja rodzi się z płodności życia. Nadzieja rodzi się z przeżycia piękna, życia i płodności. Płodność przeżywamy jako najwyższe podniecenie (orgazm). Tak więc przeżycie podniecenia jest właśnie przeżyciem płodności. Przeżyciem płodności jest także nadzieja. „Spodziewam się dziecka” – mówi matka. Ogarnięta jest wtedy nadzieją. Nadzieja jest najpełniejszym przeżyciem życia i jego płodności. Nadzieja jest wprost doświadczeniem życia. Kobieta doświadcza rodzącego się w niej życia jako nadziei. Nadzieja jest objawieniem się życia. Kobiecie życie objawia się jako nadzieja. Być przy nadziei – to właśnie nosić w sobie nowe życie. Nadzieja jest nowym życiem. Nadzieja jest radością nowego życia.  Nadzieja jest pięknem nowego życia. Nadzieja jest przejawem i obrazem osobowego piękna. Piękno przejawia się jako uczucie nadziei. Jako uczucie radości. Beznadzieja jest ciemna i ponura. Człowiek ponury to ktoś pozbawiony radości i nadziei. To człowiek pozbawiony chęci życia. Życie jest bowiem radością i nadzieją człowieka.


Radość i nadzieja dotyczą zwłaszcza kobiety. To kobieta otrzymuje dar nowego życia. Kobieta nosi w sobie nowe życie. Kobieta nosi w sobie osobowe piękno. Kobieta jest samym pięknem i życiem. Kobieta jest piękna. Otrzymała dar piękna i dar życia od samego Boga. Kobieta powinna strzec obu tych darów. Kobieta została powołana do piękna i do życia. Została powołana do piękna, które jest życiem i do życia, które jest pięknem. Kobieta została powołana do służenia pięknu i życiu („Oto ja służebnica Pańska”). Dzisiaj kobieta musi na nowo odkryć, że pięknem jest życie, że pięknem jest służba życiu. Dopiero wtedy kobieta doskonale spełni siebie.


Kobieta jest piękna. Ale to piękno zobowiązuje ją do służby na rzecz życia. Piękno jest bowiem życiem, a życie jest piękne. Jeżeli kobieta chce być piękna, powinna szanować życie i służyć mu. Właśnie w tym przejawia się prawdziwe i realne piękno. Z kolei mężczyzna powinien chronić piękno kobiety i dane jej życie. Mężczyzna ma wielbić kobietę, wielbiąc w niej piękno i życie.


Kobieta jest obrazem osobowego piękna. Doskonałym obrazem piękna była NMP. Maryja stała się doskonałym obrazem Boga (vera icon). Maryja stała się doskonałym objawieniem życia. Stała się miejscem Wcielenia Boskiego Życia (Jezusa Chrystusa, który jest Życiem). Pełnia łaski objawiła się w Maryi jako doskonałość życia. Maryja dała nam Pełnię Życia, dała nam Życie, którym jest sam Jezus Chrystus. Dlatego Maryja stała się doskonałym obrazem życia. Stała się ikoną życia. Maryja okazała się doskonałą strażniczką i służebnicą życia. Przyjmując Boskie Życie stała się naszą nadzieją. To Maryja dała nadzieję całemu światu. Maryja jest naszą nadzieją. Maryja jest z pewnością prawdziwym obrazem życia. Jest wcieleniem życia. Może nawet więcej – Maryja jest prawdziwym obrazem Boga (vera icon Dei). Maryja jest ikoną Boga. Tak powstała w Bizancjum ikonografia Maryjna. A potem ikonografia prawosławna (w Kijowie, Nowogrodzie). Ikona zawsze miała być obrazem Boskiego Piękna i Boskiej Chwały. Ikona przedstawiała Boskie Piękno jako życie świętych. Życie świętych staje się bowiem obrazem Boskiej Chwały. Chwała Boża błyszczy poprzez ludzkie życie (poprzez życie świętych). Ludzkie życie jest obrazem Boskiego Piękna, czyli Bożej Chwały. Jak pisał św. Ireneusz – „Chwałą Boga jest człowiek żyjący”. Żywy człowiek jest obrazem chwały Bożej. Boża chwała objawia się poprzez życie. Objawia się poprzez dar życia.


Tylko pobudzeni pięknem możemy dawać innym życie. Jeśli zaczynamy o tym myśleć, to zaraz pojawiają się wątpliwości i argumenty na nie. Wtedy tracimy nadzieję. Gdy brak nam nadziei, to przegrywamy życie – swoje, ukochanej osoby, tracimy życie dzieci. Aby służyć życiu, musimy przyjąć chwałę Bożą, musimy poświadczyć ją własnym życiem. Dopiero wtedy możemy stać się obrazem Boga i osiągnąć podobieństwo do niego w działaniu. Obrazem Boga jest nasze życie, zaś podobieństwem do Niego jest dar życia. Na tym właśnie polega świętość życia.


Życie łączy nas z Bogiem. Życie jest obrazem Boga zapisanym w naszej cielesności. Życie jest obrazem osobowego piękna wymalowanym przy pomocy ciała. Żywe (ożywione) ciało jest czymś najpiękniejszym. Życie jest najpiękniejszym obrazem, gdyż objawia samo piękno. Życie odmalowuje piękno na naszym ciele. Żyjący człowiek jest obrazem Boskiej chwały. Życie odwzorowuje w ciele osobowe piękno, a to znaczy, że osobowe piękno wyraża się w ciele jako życie. Życie jest blaskiem piękna samej osoby. Życie jest więc światłem ciała. W ludzkim życiu świeci blask Bożej chwały.


Dlatego trzeba godnie przeżyć życie. Nie można traktować go jako swojej wyłącznej własności lub prywatnej sprawy. Życie należy bowiem do osoby i to właśnie osoba może nim rozporządzać. Tylko osoba może godnie rozporządzać życiem.


Post scriptum


Kobieta jest Bożym obrazem, a mężczyzna działa na podobieństwo Boże. Dlatego w Księdze Rodzaju powiedziano, że człowiek został stworzony na obraz i podobieństwo Boże. Kobietą i mężczyzną stworzył ich. Kobieta stanowi obraz Boży, gdyż jest obrazem piękna i chwały Bożej. Kobieta jest ikoną życia, jest służebniczką życia. Kobieta jest świątynią życia. A tym samym staje się świątynią Bożą. Natomiast mężczyzna jest ojcem, jest dawcą życia. Mężczyzna daje swoje życie kobiecie, zaś kobieta przyjmuje to życie i ochrania je swoim życiem. Mężczyzna musi się zachwycić pięknem kobiety, aby rozradować się i zachwycić samym życiem. Gdy mężczyzna rozraduje się życiem, wtedy decyduje się oddać cząstkę swojego życia. Piękno kobiety podnieca i pobudza mężczyznę do daru życia. Kobieta przyjmuje ten dar i strzeże go objawiając nadzieję i radość na nowe życie. To kobieta obdarza z kolei mężczyznę radością i nadzieją. Natomiast mężczyzna powinien dać kobiecie wiarę i miłość. Mężczyzna działa bowiem zgodnie z rozumem i silną wolą. Mężczyzna poszukuje prawdy i pragnie dobra. Mężczyzna działa na mocy prawdy i dobra. Dlatego powinien przyjąć prawdę i zapragnąć dobra. Mężczyzna musi odnaleźć prawdę i przyjąć ją, musi też zapragnąć dobra i zdobyć je. Mężczyzna musi odnaleźć prawdę i zdobyć dobro dla siebie i dla swojej kobiety (dla swojej pani). To mężczyzna musi odnaleźć osobową prawdę i osiągnąć osobowe dobro. W ten sposób mężczyzna spełnia swoją osobę. Prawda daje mu wiarę (wiarę w Boga, wiarę w siebie, wiarę w kobietę). Dobro zaś daje mu miłość (miłość do Boga, miłość do siebie, miłość do kobiety). Odkrywając własną osobę, jej siłę i moc sprawczą, odkrywając swoją wiarę i miłość, odkrywając kobiece piękno, mężczyzna musi to wszystko ofiarować kobiecie. Powiemy wówczas, że mężczyzna dał kobiecie swoją osobę. Kobieta natomiast jest obrazem piękna. Tym obrazem piękna jest życie. Życie kobiety jest oddane życiu. Jest to życie służące życiu. Kobieta powinna odkryć i ukazać własne piękno. Powinna pielęgnować to piękno. Kobieta powinna pokazać, że piękno przejawia się w życiu. Kobieta powinna pokazać mężczyźnie, że życie jest piękne. Powinna mu ukazać radość i nadzieję nowego życia. Kobieta musi pociągnąć mężczyznę swoim pięknem i radością życia. Gdy mężczyzna daje kobiecie swoją wiarę i miłość, ona musi odpowiedzieć mu miłością i nadzieją (nadzieją, która jest radością). Kobieta i mężczyzna łączą się dzięki miłości. Ale mężczyzna przynosi jeszcze w darze swoją wiarę, zaś kobieta obdarza go nadzieją. W miłości małżeńskiej musi więc pojawić się wiara i nadzieja. Bez wiary męża i nadziei żony miłość małżeńska będzie niepełna. Mąż musi zdobyć wiarę w nowe życie, a żona musi zdobyć nadzieję na nowe życie. Bez tego ich miłość pozostanie niespełniona. Bez wiary i nadziei miłość małżeńska będzie niepełna. Możemy powiedzieć, że w ich wspólną miłość mąż wnosi wiarę i uznanie prawdy, a żona wnosi swoje uczucie nadziei i radość życia.