15 grudnia 2018
14 grudnia 2018
Skorygowanie błędów nt osoby ludzkiej /1
Postanowiłem zająć się błędnymi
poglądami na temat ludzkiej osoby, ponieważ różne błędne opinie pojawiają się
zarówno w teoriach personalistycznych (tomistycznych), jak i w
fenomenologicznej filozofii świadomości i myślenia.
Głównym błędem jest utożsamianie
osoby ze świadomą jaźnią albo samoświadomym Ja przypisywanym człowiekowi.
Padają takie stwierdzenia, że człowieka nazywamy osobą ze względu na jego
rozumność. Chodzi tutaj oczywiście o szeroko rozumianą rozumność w postaci
pełnej duchowości. Prowadzi to najczęściej do utożsamiania osoby z duszą
człowieka. Toteż bardzo często bycie osobą uzależnia się od rozumnej duszy.
Otóż człowiek doświadcza z
pewnością samego siebie, dlatego może o sobie powiedzieć ”Ja”. Jest to
wewnętrzne doświadczenia własnej podmiotowości. Człowiek zdaje sobie wówczas
sprawę, że jest samodzielnym i niezależnym podmiotem działania. Właśnie takie
doświadczenie podmiotowości określamy najczęściej mianem ”Ja” (ludzkiego Ja).
Jednak takie doświadczenie własnej podmiotowości było inaczej opisywane w
filozofii klasycznej, a zupełnie inaczej w filozofii nowożytnej (vel
nowoczesnej). Dlatego z jednej strony padają stwierdzenia, że człowiek posiada
podmiotowość i samoświadomość z powodu rozumnej duszy, skoro przyjmuje się, że
człowiek składa się z duszy i ciała, jak zostało to opisane w filozofii
greckiej. Ale z drugiej strony Kartezjusz uznał duszę za substancję myślącą
(res cogitans), co w dalszych etapach filozofii nowożytnej zostało rozwinięte i
przekształcone najpierw w fenomenologię ducha, a następnie w fenomenologię
świadomości. W ten sposób powstała koncepcja podmiotowości myślenia. Stąd na
końcu świadome Ja (właściwie samoświadome Ja) zostało przez Schelera
utożsamione z osobą.
Można więc przyjąć, że w historii
filozofii funkcjonują dwa odrębne lecz zbieżne ujęcia podmiotowości człowieka.
Raz ten podmiot pojmuje się jako rozumną duszę, co zostało nazwane
substancjalnym rozumieniem podmiotowości. Oczywistym przykładem jest tu
Boecjańska definicja osoby. Osoba jest indywidualną substancją posiadającą
rozumną naturę (czyli w przypadku człowieka rozumną duszę, gdyż cielesność nie
jest rozumna). Natomiast inaczej ten podmiot będzie pojmowała filozofia
nowożytna, która stworzyła wprost pojęcie podmiotu myślącego jako świadomości
utożsamianego z ludzkim Ja. W tym ujęciu osobę traktuje się jako świadome lub
samoświadome Ja stanowiące podmiot myślący, co nawiązywało wprost do substancji
myślącej Kartezjusza.
Musimy zadać sobie pytanie, czego
tak naprawdę doświadcza człowiek w tzw. doświadczeniu wewnętrznym? Czy
doświadczamy bezpośrednio samej osoby, czy też doświadczamy czegoś innego? Czym
więc jest to ludzkie Ja (moje Ja)?
Czego właściwie doświadczamy na
co dzień? Doświadczamy przede wszystkim własnego działania, ale także tego, że
to ja sam działam. Człowiek ma świadomość, że działa on sam. Ja działam. Oczywiście jeśli człowiek
działa i coś robi. Najczęściej jako takie doświadczenie traktuje się świadomość
bycia sobą. Ja jestem sobą, a więc ja
sobą działam, czyli działam ja sam.
Trzeba sobie jednak zadać
pytanie, czy nie chodzi tutaj jedynie o samą gramatykę. Otóż czasowniki
opisujące ludzkie działanie mają odmianę przez osoby: – ja działam, ty
działasz, on działa. Można przyjąć, że taka gramatyka jest oczywistym wyrazem i
dowodem doświadczenia człowieka. Czyżby zatem ludzkie Ja pojawiało się najpierw
w gramatyce języka? Wszystkie języki europejskie mają taką osobową odmianę
czasowników. Stąd można by zakładać, że problematyka osoby ludzkiej była od
początku zawarta i obecna w gramatyce języka. Ale przecież filozofia grecka w
ogóle nie zwracała uwagi na osobową podmiotowość człowieka. Można zapytać,
dlaczego? Czyżby nie zwracano należytej uwagi na wewnętrzne doświadczenie
człowieka?
Grecy chcieli przede wszystkim
poznać rzeczywistość, czyli to, jak działa natura (fysis). Do rozważań nad
człowiekiem skłoniła ich sytuacja polityczna i analiza ustroju politycznego
(być może potrzeba uzasadnienia lub odrzucenia demokracji?). Wydaje się, że
funkcjonowanie demokracji zwróciło ich uwagę na możliwości ludzkiego działania.
Zaczęto się teraz zastanawiać, jak działa człowiek (antropos)? Dopiero taka
perspektywa zmusiła Greków do rozważań etycznych i politycznych na temat
człowieka.
Ale takie podejście od razu
ustawiło badania na temat człowieka w kierunku działania praktycznego
(praksis). Zastanawiano się, jak osiągnąć najbardziej korzystne i pozytywne
działania w wymiarze politycznym (dziś powiemy społecznym). Dla filozofii
greckiej dobre życie powinno być życiem pożytecznym społecznie. Szlachetny
człowiek to przede wszystkim dobry obywatel polis.
Okazało się, że w takim spojrzeniu zniknęła gdzieś kwestia podmiotowości i
tożsamości człowieka, ponieważ na plan pierwszy wysuwała się działalność
obywatelska (państwowotwórcza?). Natomiast indywidualna działalność człowieka
została sprowadzona do czerpania i przeżywania przyjemności przez
Epikurejczyków albo do niepoddawania się emocjom lecz doskonalenia rozumu i
rozumnej zgodzie z naturą, co postulowali Stoicy.
Skorygowanie błędów nt osoby ludzkiej /2
Dlatego w filozofii greckiej nie
było miejsca na rozważania dotyczące osoby jako tożsamości człowieka. Dlatego
tak naprawdę nie da się dostosować greckiej filozofii do problematyki osoby i
osobowej aktywności. Najlepszym przykładem jest próba Boecjusza i jego
definicja osoby. Boecjusz posłużył się terminologią grecką (substancja, natura)
i dlatego wyszła mu taka a nie inna definicja.
Osoba jest jednostkową substancją posiadającą rozumną naturę.
Pominął on złożenie z duszy i ciała, ponieważ chciał stosować definicję osoby
zarówno do człowieka, jak i do bytów duchowych, a nawet Boga. Wskazywał
natomiast na rozumną naturę, co zwróciło badania i rozważania w kierunku
rozumności (rozum i wola). Wszyscy kolejni zwolennicy tej definicji, aż do
dzisiaj, podkreślają więc rolę rozumności duszy.
Natomiast w tradycji nowożytnej
(modernistycznej) rozwinięto teorię myślącego podmiotu (res cogitans =
substancja myśląca), co ostatecznie spowodowało utożsamienie przez Schelera
osoby ze świadomością jako podmiotem myślącym (wypełnionym wartościami).
Dlatego dzisiaj mówi się o osobie jako świadomym Ja (lub o jaźni) albo
rozumności i wolności jako cechach osoby. Oba te ujęcia są błędne. Opisywanie
osoby jako substancji, czy to w sensie Arystotelesowskim, czy Kartezjańskim,
jest nieporozumieniem.
Dopiero św. Tomasz, który
odmienił teorię realnego bytu uznając, że realną bytowość tworzy i urealnia
istnienie, pomógł nam poszukiwać i znaleźć zupełnie nową podmiotowość, czyli
osobową egzystencję jako podmiot istnienia. Stąd Wojtyła pojmował osobę jako
podmiot istnienia i działania. Podmiotowość istnienia jest bowiem w bycie czynnikiem
sprawczym, czyli przyczyną naszej duchowości (a także cielesności z racji
podmiotowości ożywczej). Oznacza to, że osoba jako suppositum essendi
przyczynuje duchowość, czyli władze duszy. A to pokazuje, że osoba odpowiada za
posiadanie przez człowieka rozumnej natury. Zatem to nie rozumna natura
decyduje o tym, że człowiek jest osobą, lecz odwrotnie, to osoba (podmiot
istnienia) sprawia, że człowiek posiada rozumną duchowość.
Dlatego człowieka możemy określić
przede wszystkim jako osobę uduchowioną i ucieleśnioną. [Sprawa naszej
cielesności stanowi osobną kwestię, co przedstawiliśmy gdzie indziej.] Osoba nie
jest podmiotem duchowym, ani nie jest podmiotem świadomościowym. Osoba nie jest
podmiotem substancjalnym lecz egzystencjalnym. Osoba jest podmiotem istnienia
(suppositum essendi albo modus essendi, jak mówiono dawniej /zob.Suarez). A to
oznacza pierwszeństwo osoby względem całości bytu ludzkiego. Osoba ludzka jako
podmiot istnienia jest bowiem stwarzana bezpośrednio przez Boga. Stąd osoba
(obok podmiotowości życia) jest w człowieku czymś najważniejszym a zarazem
czymś najdoskonalszym.
To osoba dzięki swoim własnościom
prawdy, dobra i piękna sprawia i wyznacza realność naszej duszy, czyli
powoduje, że duchowość przybiera postać władz umysłu, woli i uczuciowości.
Można więc śmiało powiedzieć, że bez osobowego podmiotu istnienia nie byłoby
rozumnej duchowości człowieka. To nie rozumność określa osobowy charakter człowieka,
lecz to osoba wyznacza i określa naszą duchową rozumność.
To pokazuje, że najważniejszym
podmiotem sprawczym w człowieku jest istnienie, zaś rozumna natura stanowi co
najwyżej podmiot wykonawczy. Wojtyła przywoływał w tym względzie łacińską formułę
– operari sequitur esse. Natura człowieka,
nawet ta duchowa, stanowi jedynie możność istotową i jako możność nie posiada
mocy sprawczej. Moc sprawczą posiada w bycie tylko akt, czyli w przypadku
człowieka akt istnienia. Taką koncepcję bytu przedstawił Tomasz z Akwinu i to
jego zasługą jest pojawienie się teorii osoby jako podmiotu istnienia. Najpierw
określano osobę jako modus essendi (patrz Suarez), a dopiero Wojtyła mówił o
suppositum.
Musimy jednak mieć świadomość, że
takie ustalenia powstają w wyniku rozważań teoretycznych. W swoim wewnętrznym
doświadczeniu bycia sobą nie
docieramy przecież do podmiotu egzystencjalnego. Pozostajemy na poziomie
własnej duchowości czy rozumności (samoświadomości Ja). Trzeba więc ponownie
zapytać, czego wówczas doświadczamy?
Skorygowanie błędów nt osoby ludzkiej /3
Otóż nasze wewnętrzne
doświadczenie ujmuje jakąś postać podmiotowości duchowej. Można ją nazwać
osobowością człowieka. Nie doświadczamy więc osoby, lecz jedynie jakiegoś jej
skutku, czyli własnej osobowości – bezpośredniego podmiotu działania. Jest to
jakaś forma lub postać bycia sobą. Osobowość człowieka jest naszą podmiotową
tożsamością, ale jest to podmiotowość na poziomie duchowym (na poziomie władz
duszy).
Należy zrobić tutaj ważną uwagę.
Otóż osobowość nie jest tym, co w fenomenologii nazywa się świadomością
człowieka. Nie można zatem mówić w przypadku osobowości o świadomym Ja.
Osobowość powstaje w zakresie duszy pod wpływem oddziaływania aktów osobowych,
które docierają do naszych władz duchowych i pobudzają je do działania, do
właściwego działania, czyli działania moralnego.
Natomiast świadomość ze swoimi
myślnymi intencjami tworzy duchowość oderwaną od osobowej aktywności. Jeśli
władze duchowe zaczynają działać „na własną rękę”, czyli niezależnie od
podmiotu osobowego, to wówczas mamy do czynienia z działaniami pozornymi, czyli
z myśleniem, dowolnym wyborem oraz uleganiem przyjemnościom. Świadomość sama w
sobie w żadnym przypadku nie usprawnia człowieka do działań moralnych.
Świadomość proponuje nam dowolność działania, czyli nieustanną zmienność bez
konkretnego odniesienia do czegokolwiek (do jakichkolwiek zasad).
Jeżeli dzisiaj proponuje się
młodemu człowiekowi wolność, to oznacz, że poleca mu się oderwanie od realności
i jej wymogów, i rzucenie się w wir dowolnych możliwości. Myślenie nie jest
poznaniem i nie kontaktuje nas z rzeczywistością. Myślenie popycha nas do
negacji, czyli do ucieczki od rzeczywistości, popycha nas do przekraczania
siebie i swojej tożsamości, pcha nas do skoku w otchłań możliwości bycia
czymkolwiek (byle nie osobą).
Dlatego można stwierdzić, że
świadomość jest zaprzeczeniem osoby jako realnej podmiotowości istnienia.
Świadomościowe myślenie i świadomościowe wybory popychają nas do wykreowania i
stworzenia siebie na nowo, do tworzenia nowego
wspaniałego świata. Tego dotyczy popularne obecnie hasło „samorealizacji”.
My nie możemy stwarzać (czyli wymyślać) siebie na nowo. My powinniśmy poznać
siebie w całej rozciągłości własnej realności. Poczynając od podmiotowości
osobowej i podmiotowości ożywczej istnienia, aż po moralną i religijną
duchowość oraz zdrową cielesność (czyli życie duchowe i cielesne).
Skorygowanie błędów nt osoby ludzkiej /4
Jak więc powstaje nasza
osobowości i dzięki czemu jest odpowiednio ukształtowana? Zależy to od
aktywności naszej osoby, czyli od aktów dokonywanych dzięki własnościom prawdy,
dobra i piękna zawartych w podmiotowości istnienia.
Akty kontemplacji przyjęte w
umyśle sprawiają powstanie w nim słowa
prawdy, które stanowi główną realną zasadę działania poznawczego naszego
umysłu (poznawania i komunikacji). Obecne w umyśle słowo prawdy skierowuje
nasze poznanie do realnych bytów i umożliwia dotarcie do własności prawdy
cechującej rzeczywistość, czyli to, co istnieje. Przede wszystkim pozwala to
nam rozpoznać, zrozumieć i uznać osobową prawdę człowieka. Dzięki temu
poznajemy człowieka jako wyjątkowy byt w otaczającym nas świecie.
Z kolei akty sumienia pochodzące
od własności dobra charakteryzującej podmiotowość istnienia docierają do naszej
woli wywołując w niej realną zasadę w postaci czynu dobra. Ta zasada uruchamia chcenie dobra i pozwala nam
pożądać realnego dobra. Ma to szczególne znaczenie, gdy zwracamy się do różnych
ludzi, ponieważ umożliwia naszej woli pragnienia osobowego dobra drugiego
człowieka.
I wreszcie akty upodobania, które
biorą początek od osobowego piękna, przychodzą do naszej uczuciowości wywołując
w niej przeżycie piękna jako realną
zasadę, która umożliwia nam fascynację pięknem i przeżywanie piękna, jakie
niesie ze sobą ludzkie życie. Ta zasada w postaci przeżywania piękna pozwala
człowiekowi cieszyć się życiem oraz doceniać ludzkie życie, co jest bardzo
ważne od poczęcia aż do śmierci.
Otóż te realne zasady obecne we
władzach duszy stanowią fundament, na którym możemy budować swoją osobowość
jako osobową tożsamość. Dopiero na tym fundamencie możemy stawiać odpowiednie
konstrukcje kulturowe, czyli sztukę i twórczość artystyczną, literaturę i
poezję, różne propozycje organizacyjne i więzi społeczne, technikę i
technologię, oraz zwykłą praktykę dnia codziennego, czy różne inne wytwory
naszej wyobraźni.
Gdy nasze działania podejmowane
już na polu natury duchowej i cielesnej będą kierowane zasadami słowa prawdy,
czynu dobra i przeżycia piękna, dopiero wtedy możemy być pewni, że będą się one
odnosiły do innych ludzi w należyty i odpowiedni sposób. Pozwoli to nam
szanować drugiego człowieka, zadbać o jego rozwój i dojrzałość, służyć ludziom
w sposób odpowiedzialny i szlachetny. Wszystko to razem stanowi osobowość
człowieka, która staje się bogata w słowo prawdy, w czyn dobra oraz przeżycie piękna.
Tylko taka osobowość jest czymś cennym, kiedy ma zakotwiczenie w podmiotowości
i aktywności osoby. Taka osobowość staje się zwierciadłem albo twarzą osoby,
jak by powiedział Levinas.
Tak powstaje i działa osobowość
człowieka, jako osobowy fundament naszej tożsamości. Jeżeli bowiem osobowość
znajdzie oparcie w skutkach wywołanych przez akty osobowe, czyli w słowie
prawdy, czynie dobra i przeżyciu piękna, to nabiera wówczas charakteru
moralnego i religijnego. Jeżeli jednak odrzucimy akty osobowe stawiając na
myślenie i wolność wyboru, to wówczas nasza osobowość traci swój realny
fundament stając się tylko świadomością (czyli podmiotem myślenia i wolności
wyboru), a to oznacza, że będziemy tylko możliwością
bycia sobą. Świadomość stanowi bowiem intencjonalną sferę możliwości a nie
realności.
Człowiek musi odkryć swoją realną
tożsamość, ponieważ trudno jest żyć pozostając stale zawieszonym w sferze
możliwości, co oferuje nam świadome i
wolne Ja. Jeśli nie mamy trwałego oparcia na realnych zasadach
humanistycznych (słowo prawdy, czyn dobra i przeżycie piękna), to pozostaje nam
tylko bujanie w obłokach możliwości. To jest budowanie na lotnych piaskach
możliwości gnanych nieustannie szalonym wiatrem postępu.
Na zakończenie musimy stwierdzić,
że tym, co w człowieku się staje i rozwija jest jego osobowość a nie osoba. W
przypadku osoby nie ma mowy o żadnym stawaniu się. Człowiek jest osobą od
momentu swojego poczęcia. Osoba stanowi podmiotowość istnienia wyposażoną we
własności transcendentalne prawdy, dobra i piękna. Osoba wytwarza akt osobowe
kontemplacji, sumienia i upodobania, ale ta aktywność nie wpływa na zmiany lub
stawanie się osoby. W całej bytowości człowieka osoba jest czymś
najdoskonalszym, trwałym i niezmiennym. Osoba posiada w związku z tym godność,
która określa najwyższa rangę jej realności. O godności osoby mówimy także ze
względu na posiadane przez nią własności prawdy, dobra i piękna.
Subskrybuj:
Posty (Atom)