18 listopada 2021

Odsłona 3 /Śmierć

Śmierć i zbawienie

Na koniec czeka nas śmierć. A później zbawienie albo potępienie. Jeśli człowiek nie umiał żyć osobowo, czyli moralnie i religijnie, to raczej nie ma co liczyć na zbawienie. Jeżeli natomiast żył moralnie lecz nie religijnie, to jego zbawienie może zależeć od świadectwa i oceny osób z nim związanych. Jeśli te osoby uznają, że ktoś taki przyczynił się do rozwoju ich życia osobowego oraz powstania silnej osobowości (albo nawet wzrostu ich religijności, co wydaje się raczej niepewne), to będą wstawiać się u Boga i optować za jego zbawieniem. Gdy jednak nikt nie wypowie się o nim pozytywnie, to ma przerąbane. Ratunku nie ma już żadnego!

Dlatego za życia powinniśmy zadbać o to i rozwijać przede wszystkim swoje życie osobowe, służąc pomocą innym ludziom w ich działaniach moralnych i religijnych. Taką działalność możemy najłatwiej prowadzić w ramach swojej rodziny (pamiętajmy, że życie osobowe rozwija się właśnie w rodzinie) albo w ramach kościelnej wspólnoty parafialnej. Nie wolno o tym zapominać.

Jeśli człowiek zostałby opuszczony przez wszystkich bliskich i znajomych, to będzie skazany na samotność (a po śmierci na samotność piekielną). Piekło to nie są płonące kociołki. Piekło to duchowa samotność rozmyślania o błędach swojego życia. Będziemy wtedy znali doskonale wszystkie swoje błędy i grzechy. Będziemy widzieli i przeżywali je ponownie, i nie będziemy mogli nic z tym zrobić. Chyba, że ktoś pomodli się za nas szczerze.

Piekło jest stanem świadomości, która nie może już zdobywać żadnych nowych wrażeń czy pojęć. Dlatego pozostaje jej jedynie powtórne przeżywanie własnych dramatów (wspominanie złych działań, które doprowadziły człowieka do negacji własnej osoby oraz negacji osób naszych bliskich). Świadomość pozostawiona sama sobie nie będzie w stanie cieszyć się realnością naszego człowieczeństwa (realnością osoby i życia). Samotna świadomość nie będzie w ogóle pamiętała o jakiejkolwiek możliwości działań osobowych. Nie będzie znała ani ludzkiej wiary, ani osobowej miłości, ani nadziei życia wiecznego. Ona będzie przeżywała od nowa wszystkie popełnione grzeszne działania naszego ziemskiego życia. Niestety od przeżywania własnych win i grzechów można przecież zwariować nawet na tym świecie. Dlatego radziłbym wystrzegać się takich katuszy.

Otóż całkowity brak życia osobowego (i co za tym idzie wspólnotowego) będzie dla nas największą karą. Karą nie do zniesienia. Jeśli nie wierzycie, to spróbujcie któregoś dnia przypomnieć sobie wszystkie popełnione świństwa i zbrodnie (jeśli w ogóle potraficie się na to zdobyć – taki rachunek sumienia). To może uzmysłowić wam, co nas czeka w piekle. Pamiętajmy, że tu na ziemi przed ciągłym myśleniem o sobie chronią nas codzienne wymagania naszej cielesności. Lecz gdy zostaniemy sam na sam z własną świadomością, to nic już nas nie ochroni przed nieustannym rozmyślaniem i roztrząsaniem własnych grzechów. Wtedy już żadna realność ciała lub duchy nas nie uratuje. Zostaniemy na zawsze w obliczu całej swojej tragedii. Tylko czyjeś modlitwy mogą nas uratować. Módlmy się za zmarłych, bo mogą tego potrzebować.

Patrząc na to z naszej ziemskiej perspektywy warto się zastanowić, czy ktoś nie planuje zmontować nam piekła na ziemi. Przecież Sztuczna Inteligencja będzie miała wszystkie cechy mąk piekielnych.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz