2. Jak to jest, że wystarczy
nazwać siebie zupełnie inaczej. Tym bardziej, że nie wolno już używać
tradycyjnych, czyli rzeczywistych określeń (i to pod karą administracyjną). Nie
wiem, czy jeszcze wolno mówić o sobie jako mężczyźnie lub kobiecie. A przecież
męskość i kobiecość nie wzięły się znikąd. Takie rozumienie naszego
człowieczeństwa ma swoje źródło i swój początek w osobowej podmiotowości
istnienia.
Nasza bytowa realność zaczyna się
od istnienia. Istnienie ludzkiego bytu jest wyposażone w podmiot osobowy i
podmiot życia (moc ożywczą). To na styku obu tych podmiotowości
egzystencjalnych powstaje nasza męska lub kobieca realność. Oznacza to, że
mężczyzną lub kobietą stajemy się i już jesteśmy od momentu zaistnienia, czyli
od momentu stworzenia.
Dlatego nasza kobiecość lub
męskość nie podlega wyborowi naszej wolnej decyzji. Oczywiście możemy myśleć o
sobie w dowolny sposób, ale będzie to tylko udawanie kogoś innego. Nie ma sensu
oszukiwanie własnej tożsamości. Swoją tożsamość powinniśmy odkrywać poprzez
poznanie swojej realności (prawdziwe i realne poznanie). I nie chodzi o
przyjęcie jedynie realności biologicznej. Jan Paweł II stwierdził ważną rzecz,
że w biologię człowieka wpisana jest genealogia osoby (a to łączy się ze
stwórczym aktem Boga). Właśnie genealogia osoby mężczyzny i kobiety. Nie ma
sensu przekręcać lub odkręcać własnej realności.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz