Z kolei dziecko (młody człowiek) powinno mieć odwagę i pokorę, żeby pytać rodziców o ich zdanie czy opinię w różnych życiowych sprawach. Taka zwykła, ale szczera, rozmowa w domu powinna być czymś podstawowym. Otóż prawdziwa rozmowa ma sens osobowy, gdyż to zawsze rozmawia jedna osoba z drugą osobą. Dlatego rodzice od małego muszą traktować swoje dziecko osobowo (wszystkie dzieci). Nie wolno zapominać, że dziecko od początku jest przecież osobą (równorzędną, czy też równoprawną, jak dziś mówimy). To właśnie rodzice mogą i muszą traktować swoje dzieci osobowo (wszystkie dzieci). Trzeba wiedzieć, że tego nie zrobi za nich nikt inny. Jeśli dziecko nie poczuje kontaktu osobowego w rodzinie (we wspólnocie osobowej), to zawsze będzie się czuło wyobcowane. Wyobcowany młody człowiek będzie sobie tworzył swój wyimaginowany świat – świat wymyślony albo wymarzony (czyli będzie rozwijał tylko swoją świadomość), do którego nie będzie chciał dopuścić rodziców. Wówczas kontakt osobowy ulega zerwaniu i pozostaje tylko wymiana (właściwie zderzenie) poglądów lub różnych myśli i uczuć. Jedynym wyjściem z tych trudnych i tragicznych sytuacji jest powrót do relacji osobowych.
Ale ponowne nawiązanie relacji osobowych ma już wymiar niejako nadprzyrodzony. Tutaj potrzebne jest i konieczne nawrócenie. To musi być nawrócenie filozoficzne (czyli powrót do realności osobowej człowieka) albo wprost nawrócenie religijne (odkrycie Osoby Boskiej – Boga Ojca lub osoby Maryi Matki Bożej). W dzisiejszych czasach takie nawrócenia nie są ani popularne, ani częste, gdyż dzieciaki są bombardowane chwytliwymi obrazami reklamowymi lub treściami ideologicznymi. Co wtedy począć? Trzeba się modlić, modlić i jeszcze raz modlić. Amen.
Nawrócenie, czyli powrót naszej duchowości, która się stała już tylko samą świadomością, do przyjęcia aktywności osobowej (aktów osoby) jest bardzo trudne i mozolne. Nasza świadomość, która wyrasta z negacji realności, kieruje się jedynie myśleniem i wolnością wyboru. Dlatego tak trudno jest odwrócić myślenie lub odrzucić je i poddać się wpływowi aktów osobowych. Wtedy nie wystarczy słuchać i mówić, że człowiek jest osobą. Trzeba się wyciszyć i wsłuchać w głos wewnętrzny, zwłaszcza w głos sumienia. Trzeba się poddać oddziaływaniom egzystencjalnym, które wykraczają poza porządek natury. Nasze myślenie nie będzie chciało do tego dopuścić. Toteż może nas do tego czasami popchnąć przeżyte cierpienie (np. strata ukochanej osoby), a czasami będzie to wprost nawrócenie religijne (ale o wymiarze egzystencjalnym, a nie tylko poznawczym). Wierzyć w Boga to jedno, lecz poddać się Jego działaniu (Jego woli) to już coś znacznie więcej. To dopiero jest prawdziwe nawrócenie. Módlmy się – Bądź wola Twoja, Boże.
Dlatego rodzice powinni zadbać o to, żeby dziecko nie zatraciło relacji osobowych z nimi. Dziecko musi być otoczone szczególną troską, musi być świadome albo – nawet więcej – musi odczuwać troskliwe relacje rodziców. Tego nie może albo nie powinno zabraknąć w żadnej rodzinie. Przecież rodzice kochają swoje dzieci miłością osobową. Kochają je jako wyjątkowe osoby, a nie ze względu na ich urodę czy zdrowie. Oczywiście pomocni stają się tutaj również dziadkowie, którzy są na ogół bardziej wyrozumiali. Tak więc osobowe podejście do dziecka pozwala mu rozwinąć własną wewnętrzną aktywność osobową, która będzie doskonaliła jego charakter moralny i religijny na poziomie duchowym i dalej w sferze działań zewnętrznych. Tylko takie wychowanie personalistyczne zdoła uchronić młodego człowieka przed niepożądanymi wpływami z zewnątrz (propagandą i reklamami, trendami mody czy przystosowaniem się do środowiska towarzyskiego). A zatem nie wolno dopuścić do tego, żeby osoba (aktywność osobowa – akty kontemplacji, sumienia i upodobania) została zagłuszona przez świadomość (czyli przez intencjonalne myślenie oraz wolność działania).
Niestety dzisiejsze trendy polityczne i społeczne idą wyraźnie w stronę odrzucenie i wyciszenie postaw personalistycznych. Mamy absurdalne pomysły rezygnacji z używania słów „mama” i „tata”, „syn” lub „córka”, które przecież w pierwszym sensie określają relacje osobowe. W ten sposób próbuje się oduczyć ludzi poznawania i mówienia o relacjach osobowych, jak również o osobowej realności człowieka. Mamy zapomnieć, kim naprawdę jest człowiek, żeby zrobić miejsce i uruchomić możliwości tworzenia dowolnie wyimaginowanych postaw czy raczej wizerunków człowieka. Pamiętajmy, że zawsze mamy osobowych rodziców – mamę i tatę, którym zawdzięczamy nasze osobowe życie (a nie Paret number one or Parent number two, których trzeba traktować jak instytucjonalnych przełożonych). W takim wypadku (to naprawdę wypadek) nie może być mowy o miłości osobowej. „Rodzice” pozbawieni osobowego życia i aktywności nie mogą być traktowani jako wychowawcy realnej osobowości dziecka. Oni nie dadzą dziecku odczuć relacji osobowych, które tworzą wspólnotę osobową, bo ich nie mają. Taka wyłącznie instytucjonalna „rodzina” tworzy jedynie pewien krąg świadomościowy, co oznacza, że w rzeczywistości osobowość dziecka (jako realna duchowość) zostanie zastąpiona intencjonalną świadomością (dowolną możliwością myślenia). W ten sposób zbudujemy społeczność myślących robotów ludzkich. Oby to się nigdy nie zdarzyło, bo byłby to koniec ludzkiego świata, który musi mieć swój wymiar osobowy. Człowiek jest bowiem przede wszystkim osobą. Jest osobą wcieloną i uduchowioną. Nie wolno o tym zapominać!!!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz