Podsumowanie i wnioski
Papieska antropologia jest na wskroś
personalistyczna. Człowiek jest pojmowany zawsze jako osoba. To jest pierwsza i
podstawowa teza antropologiczna. Człowiek jest osobą od samego początku aż do
końca (od poczęcia aż do naturalnej śmierci). Natomiast Papież idzie dalej –
ten konkretny człowiek jest mężczyzną albo kobietą. A to już pokazuje nam, że
zarówno mężczyzna jak kobieta są osobami. Człowiek jest osobą, w równej
mierze mężczyzna i kobieta. Oboje są od początku osobami. Jest to
niezwykle ważne i doniosłe stwierdzenie. Nie znajdziemy tego w żadnej
wcześniejszej antropologii.
Papieska antropologia jest personalistyczna, gdyż
jest antropologią mężczyzny i kobiety. Dla Papieża to właśnie mężczyzna i
kobieta w swoim konkretnym i cielesnym bytowaniu stanowią osoby ludzkie. Osobą
jest więc konkretny jednostkowy człowiek, a nie jakiś człowiek pojmowany
ogólnie. Jest to antropologia przedstawiająca konkretną żywą osobę, tak jak
istnieje ona w naszym widzialnym świecie. W jednym miejscu Papież mówi nawet o
odrębnych wcieleniach mężczyzny i kobiety. (por. Mężczyzną i niewiastą
stworzył ich, s. 33) Można powiedzieć, że papieskie rozważania dotyczą żywego
i realnego człowieka w jego jednostkowości. Tę konkretną jednostkowość
dostrzega on w mężczyźnie oraz kobiecie.
Papieska antropologia jest personalistyczna, gdyż
odkrywa On i ukazuje wszystkie najważniejsze zasady osobowego działania
człowieka. Pierwszą i główną zasadą jest miłość. Papież mówi po prostu o
miłości, ale z Jego wypowiedzi od razu widać, że chodzi o najgłębsze rozumienie
miłości – o miłość osobową. (Autor nazywa ją również miłością oblubieńczą).
Taka miłość jest darem. Papieska antropologia jest personalistyczna, gdyż
pokazuje nam osobową miłość, jaka może zaistnieć tylko pomiędzy mężczyzną i
kobietą.
Papież definiuje miłość jako dar. Miłość jest
bezinteresownym darem. Autor jest świadomy, że bezinteresowny dar jest
urzeczywistnieniem i spełnieniem osoby. Tylko osobę stać na bezinteresowność
miłości. Tylko osobę stać na bezinteresowny dar z samej siebie. Papież powie,
że tylko osoba może miłować i tylko osoba może być miłowana. (List Mulieris
dignitatem 29) Ontyczny związek miłości z osobą Papież odkrywa w osobie
kobiety (w tej biblijnej „niewieście”). Miłość jest powinnością ontyczną i
etyczną osoby. Osoba powinna być miłowana, bowiem tylko miłość odpowiada temu,
kim jest osoba. (tamże)
Nikt we współczesnej kulturze nie przedstawił
kobiety lepiej i głębiej niż Jan Paweł II. Pokazał On wszystkim – kobietom i
mężczyznom – że kobieta jest tą, w
której porządek miłości znajduje pierwsze zakorzenienie w stworzonym świecie
osób (List Mulieris dignitatem 29). Stwierdza, że to kobieta objawia
nam, że miłość jest powinnością ontyczną i etyczną osoby. Gdy spotykamy
kobietę, wtedy od razu dostrzegamy, że osoba powinna być miłowana, bowiem
tylko miłość odpowiada temu, kim jest osoba. (por. tamże) Według Papieża
Maryja objawia nam jeszcze coś więcej – że Bóg jest Miłością.
Ta osobowa miłość jest podstawą i zasadą łączności
mężczyzny i kobiety. Miłość jest zasadą wspólnoty, najpierw małżeńskiej, a
później rodzinnej. Osoba jest powołana do miłości. A to znaczy, że jest również
powołana do osobowej wspólnoty (czyli do komunii). Osoba mężczyzny i osoba
kobiety są powołane do tworzenia wspólnoty małżeńskiej. Dlatego Papież chce nam
pokazać, że małżeństwo jest związkiem mężczyzny i kobiety, ponieważ małżeństwo
ma być wspólnotą osobowej miłości (miłości oblubieńczej).
W zamyśle Bożym małżeństwo miało być komunią osób.
Dzisiaj taką komunią małżeństwo staje się dzięki łasce jako sakrament. Dlatego
małżeństwo nie może pozostawać jedynie instytucją prawno-społeczną. Małżeństwo
nie jest ludzkim pomysłem albo ludzkim tworem i nie może być do tego
sprowadzane. Małżeństwo powinno być wspólnotą osób, które dzięki osobowej
miłości stać na urzeczywistnienie się poprzez bezinteresowny dar z samych
siebie. Małżeństwo powstaje jako wspólnota z Bogiem, jakby Boża Komunia. Papież
powiada: Komunia miłości pomiędzy Bogiem i ludźmi /.../ znajduje swój
wymowny wyraz w przymierzu oblubieńczym zawartym pomiędzy mężczyzną i kobietą.
(FC 12)
Papież pisze: Duch święty /.../ użycza małżonkom
chrześcijańskim daru komunii miłości. /.../Ta komunia miłości jest darem łaski
Chrystusowej. (FC 19) Małżeństwo musi być komunią miłości, aby mogło się
stać wspólnotą życia i miłości – czyli rodziną. Małżeństwo musi być komunią
osób, aby było w stanie dawać nowe życie i zrodzić nową osobę. Papież naucza,
że /.../ miłość małżeńska /.../ uzdalnia ich do największego oddania, dzięki
któremu stają się współpracownikami Boga, udzielając daru życia nowej osobie
ludzkiej. (FC 14) Małżeństwo ma się rozwijać w kierunku rodziny. Powinno
stworzyć pełną i wieloosobową wspólnotę ludzką, jaką jest rodzina.
Papieska antropologia jest personalistyczna. Ale
możemy powiedzieć jeszcze więcej, że ta antropologia jest wspólnotowa albo
nawet komunijna. To znaczy, że osoba stworzona „dla niej samej”, bytuje
jednocześnie dla innych osób. Osoba istnieje dla wspólnoty. W „jedności
dwojga” mężczyzna i kobieta są od „początku” /.../ wezwani do tego, aby bytować
wzajemnie „jedno dla drugiego”. (List Mulieris dignitatem, 7)
Tak jak Bóg istnieje w Trójcy Osób, a więc dla Trójcy Osób, tak człowiek
istnieje dla wspólnoty rodzinnej. Osobowa wspólnota powstaje dzięki miłości.
Jeżeli więc, jak naucza Papież, osoba jest powołana do miłości, to zarazem
znaczy to, że jest powołana do wspólnoty osobowej (z ludźmi albo z Bogiem).
Jeżeli spojrzymy na tę sprawę całkiem konkretnie, to
zobaczymy, że konkretny człowiek jako mężczyzna i jako kobieta są powołani do
wzajemnej łączności i do związku. A to prowadzi nas do odkrycia konkretnej
osobowej wspólnoty, którą jest rodzina. Do założenia rodziny są więc powołane
konkretne osoby mężczyzny i kobiety. A skoro osoby są świadome i wolne, to
zapoczątkowanie rodziny powstaje w wyniku przysięgi małżeńskiej, czyli zawarcia
małżeństwa. Dlatego małżeństwo w życiu kobiety i mężczyzny pełni rolę
zapoczątkowania wspólnoty rodzinnej. Można w związku z tym powiedzieć, że
małżeństwo ma określony cel i zadanie. Celem małżeństwa jest powstanie i
założenie rodziny, czyli narodziny nowego człowieka.
Małżeństwo nie jest więc dowolnym związkiem ludzkim,
ale jest to świadoma i wolna decyzja dwojga osób, aby założyć rodzinę jako
wspólnotę osób (wspólnota to co najmniej trzy osoby). Zatem według papieża Jana
Pawła II małżeństwo ma charakter osobowy (postać aktu osobowego) i dzieje się
pomiędzy dwoma osobami, które są w stanie utworzyć wspólnotę osób (czyli
zrodzić dziecko). Wspólnotą osobową jest rodzina. Rodzina, która powstaje
dzięki zawarciu małżeństwa oraz dalszej prokreacji. Jako wspólnota osób rodzina
powstaje w wyniku zrodzenia nowego człowieka (czyli dziecka). Wspólnota osobowa
nie jest więc w żadnym stopniu tworem instytucjonalnym (czyli prawnym). Ona
jest tworem łaski, czyli rzeczywistością nadprzyrodzoną. Dlatego też małżeństwa
nie wolno traktować jako tworu kulturowego (tworu społeczno-prawnego).
Papieska antropologia jest personalistyczna w
najgłębszym sensie. Człowiek jest dla Niego zawsze osobą. Papież analizuje
najważniejsze przejawy osobowego życia i działania człowieka. Mówi o miłości
oblubieńczej małżonków – o miłości kobiety i mężczyzny. Mówiąc o miłości
wskazuje na jej bezinteresowność. Miłość jest darem. Ma postać bezinteresownego
daru i dlatego jest miłością osobową. Miłość jest całkowitym wzajemnym
oddaniem. Miłość wszystko daje i ofiarowuje, niczego nie zabiera. Miłość jest
potwierdzeniem i afirmacją godności człowieka – jego osobowej godności. Miłość
zawsze daje człowiekowi godność i nigdy jej nie zabiera. Miłość nie może być
poniżeniem człowieka. Papież najchętniej odwołuje się do Pawłowego Hymnu o
miłości (1 Kor 13-15).
Miłość oblubieńcza małżonków jest właśnie miłością
osobową. To znaczy, że w takiej miłości człowiek jako osoba poszukuje dobra
drugiej osoby, a nie swojego dobra (dobra dla siebie). Osobowa miłość dotyczy
więc dobra osobowego (bonum honestum), a nie różnych postaci dobra –
przyjemności (bonum delectabile) lub pożytku czy korzyści (bonum
utile). Papież w swoich wypowiedziach nieustannie krytykuje hedonizm i
utylitaryzm.
W Liście do Rodzin Papież wprowadził nową
kategorię antropologiczną. Mówi tam o zdolności do życia w prawdzie i miłości.
Jest to zdolność, która określa wewnętrzną tożsamość osoby ludzkiej. A to
znaczy, że według niego prawda i miłość wyznaczają osobowe życie człowieka.
Osoba ludzka powinna być otwarta i nastawiona na prawdę i na miłość. Życie w
prawdzie i miłości stanowi bowiem realną aktywność i doskonałość osoby. O ile
miłość określa charakter wolitywny człowieka, o tyle prawda odnosi się do
porządku poznawczego. Patrząc na to z perspektywy osobowej powiemy, że nasze
poznanie potrzebuje osobowej prawdy.
Skoro nasze chcenie przybiera osobowy charakter pod
postacią miłości, to także poznanie powinno mieć wymiar osobowy. Odnosi się
wówczas do osobowej prawdy. U Papieża rozważania tego poznawczego zaangażowania
się człowieka po stronie prawdy dotyczą na ogół relacji do Słowa Bożego. W
przyjęciu Słowa Bożego widzi on poznawcze osiągnięcie prawdy. Człowiek ze swej
natury poszukuje prawdy. W encyklice Fides et ratio Papież pisał, że człowiek
jest z natury filozofem. (zob. ...) Ale człowiek nie może poszukiwać prawdy
w nieskończoność. Jako osoba człowiek musi przyjąć i uznać prawdę, aby
wypełniło się jego poznanie. Dlatego najprostszą drogą do zdobycia prawdy jest
przyjęcie Słowa Bożego.
Można powiedzieć, że potwierdzeniem tego postulatu
jest właśnie personalistyczna antropologia Papieża. Doskonale widać, że
odczytuje on wiedzę o człowieku ze słów Pisma Świętego. A ta wiedza ma nie
tylko postać teologii czy religii, ale stanowi pełną wiedzę o człowieku –
również metafizyczną i etyczną. Teza, że zarówno mężczyzna jak i kobieta jest
osobą (oboje w równym stopniu są osobami), wykracza daleko poza teologię i
stanowi głęboka prawdę antropologiczną.
Nie można zrozumieć człowieka, jeśli pominie się
ujęcie personalistyczne. W swoich rozważaniach Papież zawsze rozpoczyna od „początku”,
od stworzenia człowieka na obraz i podobieństwo Boże, co interpretuje jako
stworzenie osoby. Zatem Bóg stwarza osoby ludzkie – mężczyzną i niewiastą
stworzył ich. Z jednej strony widzimy, że Bóg stworzył osobę dla niej
samej. Osoba istnieje sama w sobie i sama dla siebie. Papież nieustannie
przypomina, że człowiek jest jedynym stworzeniem na ziemi, którego Bóg
chciał dla niego samego. (Gaudiium et spes, 24) Ale ujmując osobę jako
mężczyznę i kobietę Papież odkrywa także, iż Bóg stworzył osobę dla drugiej osoby.
Stworzył kobietę dla mężczyzny, zaś mężczyznę dla kobiety. Bóg stworzył ich dla
siebie nawzajem. A to znaczy, że stworzył ich i powołał – mężczyznę i kobietę – do wspólnoty, do
wzajemnej komunii. Dla Papieża jest to komunia miłości, o której tak pięknie
pisał w Liście do rodzin oraz w adhortacji Familiaris consortio.
Według Jana Pawła II człowiek jest powołany do
komunii miłości, a zatem jest powołany zarazem do miłości, jak i do komunii,
czyli do wspólnoty opartej na osobowej miłości. Ale takie powołanie nie dotyczy
samej ludzkiej natury. Jest to przede wszystkim powołanie osoby, gdyż osoba
wykracza poza naturę i przekracza ją. Osoba jako podmiotowość istnienia
przyczynuje możność istotową, czyli naturę. Akt istnienia ma moc sprawczą,
dlatego podmiotowość istnienia jest sprawcza. Natomiast podmiotowość istotowa
jako natura jest tylko wykonawcza. Gdy jednak natura zechce przejąć rolę
podmiotowości sprawczej, wtedy zaczyna „przyczynować” jedynie złe działania.
Dlatego mówimy, że sprawcą zła jest człowiek, zaś Bóg zawsze sprawia dobro.
Bóg jest sprawcą osoby stanowiącej podmiotowość
istnienia. Osoba, gdy sama działa, zawsze działa dobrze. Osobowe czyny zawsze
będą etyczne, natomiast natura może postąpić nieetycznie (niemoralnie). Błędy i
złe przyzwyczajenia pochodzą zawsze od natury, ale to nie znaczy, że człowiek w
zakresie natury ma postępować niemoralnie. Właśnie na tej podstawie de Sade
usprawiedliwiał zbrodnie twierdząc, że pochodzą z natury, a zatem są dla
człowieka czymś naturalnym (zgodnym z jego naturą).
Natura powinna działać pod wpływem osoby. Gdy jednak
zabraknie sprawczej podmiotowości osoby, wtedy natura zaczyna błądzić, gdyż nie
wie, co ma robić – czy wybierać dobro, czy zło. Dlatego raz wybiera dobro, a
innym razem zło. Teologia poucza nas, że natura potrzebuje łaski. Właśnie łaska
ożywia osobę, a właściwie uaktywnia ją. Dzięki temu natura otrzymuje od osoby
jasne wskazanie w postaci słowa prawdy, czynu dobra i przeżycia piękna.
Otrzymawszy takie wsparcie władze naturalne mogą prawidłowo działać, czyli
postępować moralnie i religijnie, gdyż będą działać pod wpływem aktów
osobowych.
Bez łaski i wsparcia osoby natura pozostaje
grzeszna. Jeśli natura będzie chciała oderwać się od osoby, wówczas może
zupełnie zniszczyć człowieka, popadając w różne nałogi i uzależnienia. To
prowadzi do dramatu człowieka. Człowieka nie może więc uratować sama natura.
Człowieka może uratować jedynie osoba obdarzona łaską Bożą. Osoba ludzka musi
się otworzyć na Boga. Musi doznać łączności z Bogiem. Musi przyjąć Bożą łaskę.
Wtedy zapala się w niej iskierka (iskierka zbawienia). Tak jak zapala się
lampa. Musi być podłączona do prądu, żeby mogła się zapalić. Bez łączności z
Bogiem osoba nie zdoła się uaktywnić. A wówczas natura pozostanie dialektyczna
w swoim działaniu. Człowiek będzie tylko człowiekiem (czyli rozumnym
zwierzęciem) i będzie nieustannie błądził. Przeto aby człowiek mógł trafić do
celu, potrzebuje Boskiego wsparcia. Bóg daje łaskę, ale człowiek musi ją
przyjąć. Musi się otworzyć i przygotować na przyjęcie łaski.
Człowiek musi przyjąć Boże Słowo, czyli Prawdę.
Człowiek musi przyjąć Bożą Miłość, czyli Dobro. Ale człowiek musi również
przyjąć radość i nadzieję, czyli Życie (upodobanie życia). Dopiero wtedy władze
naturalne mogą zacząć działać w sposób doskonały, czyli właściwy moralnie.
Wówczas rozum będzie w stanie zaakceptować osobową prawdę kogoś drugiego. Wola
będzie afirmować osobowe dobro innej osoby. Stanie się więc zdolna do osobowej
miłości (miłości oblubieńczej). Wreszcie uczucia będą mogły podjąć fascynację
życiem, ale już tym życiem osobowym, które jest związane z pięknem. Można
powiedzieć, że w takim stanie człowiek będzie żył pełnią osobowego życia. A to
znaczy, że jego osoba zostanie w pełni urzeczywistniona poprzez naturę. Albo
mówiąc inaczej – natura osiągnie zjednoczenie z osobą i zacznie działać w
sposób osobowy. Taki człowiek osiąga świętość jako stan pełnej doskonałości.
Tego właśnie możemy się uczyć od Świętych. Tego uczymy się przede wszystkim od
papieża Jana Pawła II.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz