13 lutego 2018
5 lutego 2018
Alarm personalistyczny!!!
Mamy dziś ostatni moment by
ratować prawdę o człowieku. Jeżeli teraz porzucimy albo pominiemy prawdę o
człowieku, czyli tezę, że człowiek jest przede wszystkim osobą, to możemy
pożegnać się z poszanowaniem każdego jednego człowieka. Stracimy jakikolwiek szacunek
i uznanie dla ludzkiej godności, co sprawi, że będziemy widzieli w sobie
nawzajem tylko wrogów i przeciwników.
Jeśli zwycięży nie poznanie lecz
myślenie o człowieku, to będziemy skazani na widzenie w drugim człowieku wroga
i nieprzyjaciela. Myślenie jest bowiem doskonale egoistyczne. Ono wychwala
siebie samo. Dlatego moje własne myślenie będzie wychwalało i stawiało na
pierwszym miejscu mnie samego, traktując wszystkich ludzi dookoła jako
zagrożenie.
Potraktowanie człowieka jako
wroga na pewno nie przysłuży się do poznania człowieka. Wszelkie uprzedzenia i
założenia nie wpływają dobrze na poznanie i dotarcie do prawdy. Jeśli zagubimy
prawdę o człowieku, to nie będziemy wiedzieli, co ze sobą zrobić. Lecz to
znaczy, że będziemy robili wszystko, co jest możliwe. W ten sposób nie
osiągniemy realności. A zatem czy warto będzie się starać o rozwój własnego
człowieczeństwa? Raczej nie.
Wykłady o godności (1)
Trzeba odnaleźć swoją godność
Skoro filozofia zajmuje się
poznaniem, to musi się zastanowić, czym jest poznanie filozoficzne. Trzeba
również zapytać, jakiego rodzaju wiedzą jest filozofia i co poznaje?
Z pewnością filozofia chce
poznać świat i człowieka zanurzonego w ten świat. Musimy jednak pamiętać, że
filozofia jest wiedzą rozumiejącą, a nie opisową, jak nauki przyrodnicze.
Wiedza przyrodnicza opisuje poznawaną zmysłowo rzeczywistość posługując się
obserwacją, czyli ogląda świat z zewnątrz. Podstawą takiego podejścia stała się
filozofia empiryzmu. Angielski empiryzm negując dotychczasowe pojęcie
substancji jako czegoś nie poznawanego zmysłowo, posłużył się nowym tworem
pojęciowym w postaci faktu. Sens poznawczy obu pojęć jest jednak równorzędny.
Oba pojęcia są tworem naszego myślącego umysłu. W filozofii Arystotelesa
substancja miała wskazywać na pewną trwałość i niezmienność realności świata
materialnego. Natomiast fakt jako wydarzenie lub zdarzenie odrzuca istnienie
jakiegoś trwałego rdzenia realności opowiadając się za pewnym ciągiem zdarzeń,
podkreślając dawną zmienność świata materialnego (greckie stawanie się). Hume
radykalnie oddzielił wiedzę faktyczną (wiedzę opisującą fakty) od wiedzy
matematycznej, która ujmuje idealne relacje liczbowe.
Ale dość szybko okazało się,
że różne fizyczne wydarzenia można opisywać przy pomocy wzorów matematycznych,
co wykazał Newton. To była prawdziwa rewolucja, gdyż powstał matematyczny opis
zmienności świata materialnego. To zachwyciło Kanta, który zaczął się
zastanawiać, jak to jest w ogóle możliwe. Skoro wiedza matematyczna była
przypisywana naszemu umysłowi, to mogło oznaczać tylko jedno, że nasze myślenie
wpływa na kształt wiedzy empirycznej. Dlatego Kant starał się przywrócić
pierwszorzędne znaczenie ludzkiemu umysłowi, który na powrót stawał się
warunkiem koniecznym poznania, chociaż już nie poznania realności.
Od czasów Newtona
przyrodnikom będzie się wydawało, że właściwe rozumienie rzeczywistości
przyrodniczej (później także kosmosu) polega na ujęciu jej we wzory
matematyczne. Wszystko da się obliczyć, a więc nad wszystkim panuje liczna lub
raczej stosunki i zależności liczbowe. Co więcej, pozwoliło to na zadziwiający
rozwój techniki i rozwiązań technicznych. Trzeba jednak zapytać, czy ten
matematyczny opis faktów i wydarzeń stanowi naprawdę rozumienie rzeczywistości?
Już Grecy uważali, że
rozumienie filozoficzne polega na znalezieniu początku i przyczyny – arche.
Filozoficzne rozumienie będzie zatem polegało na wyjaśnianiu przyczynowym
rzeczywistości. Mówiąc wprost filozofia poszukuje przyczyn i skutków, gdyż w
tym widziała rozumienie realności.
Dzisiaj ta rozbieżność
wiedzy przyrodniczej i filozoficznej jest najbardziej widoczna w przypadku
człowieka. Mamy już pełny i doskonały opis funkcjonowania cielesnego organizmu
ludzkiego. Wiemy, jakie procesy zachodzą w różnych komórkach tego organizmu.
Trzeba powiedzieć, że wszystko to już wiemy, lecz czy dzięki temu lepiej
rozumiemy człowieka? Można w to wątpić! Dlaczego więc tak się dzieje? Czyżby
jednak zabrakło nam wyjaśnienia przyczynowego? Przecież nadal nie wiemy, co w
człowieku jest przyczyną, a co skutkiem życia. Cały czas spieramy się o to, kim
lub czym jest człowiek. Czy można to zmienić? Ale jak?
Trzeba powrócić do poznania
filozoficznego. To musi być poznanie rozumiejące, które przedstawi nam
przyczyny i skutki ludzkiego bytu. Żeby zrozumieć, kim jest człowiek, trzeba
zastosować wyjaśnienie przyczynowe dla wszystkiego, co dostrzegamy w człowieku,
czyli jak on działa i co się z nim dzieje. I nie chodzi tutaj o wymienianie
zespołu czynników lub różnych składników.
Człowiek jest realną
strukturą bytową, na którą się składają różne elementy. Ale jeżeli stwierdzamy
coś takiego, to od razu powinniśmy pytać o zależności przyczynowe. Weźmy
najprostszy przykład. Od początku uważano, że człowiek składa się z duszy i
ciała. I od razu pojawia się problem ich wzajemnego powiązania i zależności. Co
jest przyczyną, a co skutkiem? A może oba składniki są skutkiem czegoś innego?
Stwierdzenie Platona, że ciało jest więzieniem dla duszy, która jest
doskonalsza i łączy się z ciałem tylko czasowo, niewiele nam wyjaśnia. Z kolei
Arystoteles, który nazwał duszę formą ciała, gdyż nadaje ona ciału określony
kształt i postać, poszedł już w dobrym kierunku, ale również nie wyjaśnił do
końca ich wzajemnej zależności. Nie wiadomo bowiem, czy dusza zależy od ciała,
czy ciało od duszy. Dlatego odwoływano się w tym względzie do Pierwszego
Poruszyciela, nazwanego później Dawcą form. Ale św. Augustyn uznał, że duszę
stwarza Bóg, dzięki czemu człowiek stał się dla niego samą duszą.
Dopiero rozwój wiedzy
metafizycznej w rękach i głowie św. Tomasza doprowadził do odkrycia
najważniejszego elementu w bycie, jakim według niego jest istnienie (akt
istnienia), które urealnia całość bytu, a więc również poszczególne elementy
istoty. Toteż w poglądach św. Tomasza wyjaśniło się, że w realnym bycie jest element,
który obejmuje i ogarnia wyposażenie istotowe i przyczynuje je. To jest
niezmiernie ważne osiągnięcie, które pozwoliło następnym pokoleniom rozwijać
wiedzę o człowieku.
Dzisiaj następcy Tomasza już
bez problemu wyróżniają podmiotowość istnienia jako ludzką osobę, chociaż na
początku była tylko mowa o modus essendi
(sposobie bytowania). Dlatego jeszcze Wojtyła określał osobę jako: właściwy człowieczeństwu sposób
jednostkowego bytowania (Osoba i czyn, 131). Ale jednocześnie wskazywał, że
osoba stanowi realną podmiotowość bytu ludzkiego. Dlatego korzystając z dokonań
Wojtyły i Gogacza możemy powiedzieć, że osoba stanowi podmiotowość istnienia i
jest w ludzkim bycie samym centrum i przyczyną realności. Ta podmiotowość
istnienia obejmuje własności transcendentalne prawdy, dobra i piękna. Dzięki
temu stanowi bezpośrednią przyczynę sfery duchowej w człowieku. Poszczególne
własności istnieniowe przyczynują bowiem nasze władze duchowe. Natomiast nasza
cielesność jest sprawiana przez podmiotowość życia, którą tworzą własności
nieosobowe zawarte w istnieniu (czyli jedność/tożsamość i
odrębność/różnorodność i całość/przedmiotowość).
Taka interpretacja pokazuje
nam, że wewnętrzne elementy bytowe są powiązane ze sobą przyczynowo, zaś
ostateczną przyczynę i zasadę realności całego bytu stanowi akt istnienia
stwarzany przez Boga. Zatem należy mówić, że Bóg stwarza osobę człowieka, a nie
duszę, gdyż w człowieku doskonała jest osoba pochodząca bezpośrednio od Boga.
Natomiast na wyposażenie duchowe i cielesne człowieka wpływ mają również
przyczyny drugorzędne. To sprawia, że nie możemy mówić, że dusza lub ciało są
czymś w człowieku doskonałym.
Filozofia oparta na poznaniu
naturalnym rozpoznawała w człowieku duszę i ciało. Ale w człowieku musi istnieć
coś więcej, co ogarniałoby oba wyróżnione składniki bytu. Ponadto można sądzić,
że „to coś” będzie przyczyną realności całego bytu, ponieważ ani dusza, ani
ciało nie stanowią zasad realności bytu. Św. Tomasz odkrył i zrozumiał, że byt
posiada swoją przyczynę realności w postaci aktu istnienia, który urealnia
istotę tworzącą bytową możność. Dlatego czymś pierwszym i najważniejszym w
bycie jest akt istnienia stwarzany bezpośrednio przez Pierwszą Przyczynę, czyli
przez Boga. Według św. Tomasza Bóg jest bowiem Czystym Istnieniem (Ipsum Esse) bez żadnych domieszek
treściowych.
Późniejsi filozofowie
określali osobę jako modus essendi, czyli jakiś szczególny sposób bytowania lub
istnienia charakterystyczny dla człowieka. Tym tropem poszedł Wojtyła, który
zdefiniował osobę jako właściwy człowieczeństwu jednostkowy sposób bytowania.
Nazwał też ludzkie istnienie mianem istnienia osobowego. Podobnie Gogacz
wskazuje na istnienia jako na element konstytutywny osoby ludzkiej dodając do
tego intelektualność istoty lub duszy. Te ustalenia pozwalają nam przyjąć, że
osoba stanowi podmiotowość istnienia (aktu istnienia). Jest to podmiotowość
typu sprawczego (czynnego), a nie tylko możnościowego (biernego). Dlatego można
uznać, że osoba stanowi przyczynę realności istoty, czyli natury, człowieka.
Osoba dysponuje sprawczą aktywnością, która stanowi przyczynę władz duchowych
oraz ich realnego wyposażenia. Mówiąc wprost, ludzka natura może działać
dlatego, że płynie przez nią aktywność osobowa. Wojtyła wyrażał to w postaci scholastycznej formułki: operari sequitur esse. To oznacza, że
naturalne działanie władz duszy jest efektem aktywności sprawczej istnienia.
Ponieważ jedynie akt jest w stanie uruchomić możność, czyli władze duchowe i
cielesne. Możność może być uaktywniona tylko przez akt. Istnienia jest pierwszym
aktem w bycie i dlatego stanowi przyczynę wszelkiej aktywności danego realnego
bytu.
Osoba stanowi więc aktywną
podmiotowość istnienia. Istnienie działa poprzez swoje własności
transcendentalne. Osobową podmiotowość tworzą własności prawdy, dobra i piękna.
Poszczególne własności osobowe odpowiadają za powstanie i działanie konkretnych
władz duchowych. Osoba jest więc podmiotowością sprawczą, zaś natura ma
charakter tylko podmiotowości wykonawczej. Ludzka natura działa dzięki mocy
osobowej. Bez takiego wsparcia duchowa natura człowieka przekształca się w
sferę możnościową jako czysta świadomość. Taka świadomość jest samą biernością
i udaje tylko podmiotowość. Można o niej powiedzieć, że jest zbiorowiskiem
myślenia. Świadomość nie może podejmować żadnych realnych aktów działania.
Tworzy jedynie bierne wyobrażenia, które mają charakter złudzenia, a nie
realności.
Człowiek może więc żyć
realnością, jaką daje mu osoba, albo tylko pomyślanymi złudzeniami, jaki tworzy
nasze myślenie. Bardzo łatwo jest pomyśleć sobie o czymkolwiek, ale dużo
trudniej jest podjąć realną aktywność osobową, gdyż to wymaga dbałości o
faktyczny kontakt z własną realnością oraz realnością innych osób. Świadomość
może nas zwodzić i oszukiwać, ale aktywność osobowa jest zawsze dobra i
prawdziwa, gdyż osoba prawdę Ci powie, a świadomość nie. Osoba potrafi bowiem
sprawiać realne działanie, które tworzą w naszej naturze coś rzeczywistego,
natomiast świadomość potrafi jedynie o czymś myśleć i chcieć to, co wymyśli,
lecz myślenie nie tworzy niczego realnego. Ono stwarza same możliwości. Lecz
człowiek nie może żyć samymi możliwościami. Człowiek potrzebuje przede
wszystkim realności. Osoba jest podmiotowością realności, gdyż jest podmiotem
sprawczym. Zatem to osoba daje człowiekowi całą realność i realne działanie.
Dlatego możemy powiedzieć, że człowiek jest przede wszystkim osobą.
Ale człowiek jest szczególną
osobą, gdyż jest osobą wcieloną. Co to znaczy, że osoba jest wcielona? Osoby
czysto duchowe nie mają ograniczeń cielesnych, dlatego ich działania nie są
doczesne i czasowe, czyli zmienne i odwracalne, lecz są jednorazowe i wieczne.
Człowiek zaś jest osobą działającą w ciele i poprzez ciało, dlatego może
zmieniać swoje działania i powracać do tego, co najlepsze. Czy to uniemożliwia
mu działania osobowe? Wcale nie, jednak nasza cielesność musi być
podporządkowana osobowej aktywności. Jeżeli ciało zaczyna działać na własną
rękę (na swój sposób), to wówczas próbuje zawładnąć aktywnością osobową. A
wtedy wystarczy, że skłoni do myślenia o swoich potrzebach naszą świadomość i
już cały człowiek popada w uzależnienie od potrzeb cielesnych. Człowiek
powinien być czujny, aby zawsze powracać do swojego osobowego działania i
wystrzegać się panowania cielesności.
Można powiedzieć, że
wszystko rozgrywa się w naszej duszy, która pośredniczy pomiędzy osobą a
cielesnością. Gdy nasza duchowość przechyla się na stronę cielesności, wtedy
człowiek poddaje się na ogół hedonizmowi i dąży do jak najpełniejszego
zaspokojenia swoich potrzeb cielesnych. Wówczas ograniczona i wypaczona dusza
mająca kontakt jedynie z potrzebami ciała zaczyna całą sobą pracować na rzecz
pogłębiania możliwości zaspokojenia tych potrzeb. Człowiek wymyśla wtedy
przeróżne dodatkowe możliwości zaspokojenia potrzeb, jak się okazuje, już niezgodne
z naturą cielesności. W ten sposób duchowość próbuje zintensyfikować doznania
cielesne pogrążając się coraz bardziej w radykalnych zachowaniach, poddając
własną cielesność ekstremalnym próbom wytrzymałości. Najczęściej kończy się to
tragicznie.
Żeby przerwać takie
dramatyczne postępowanie, trzeba powrócić do działania osobowego. Duchowość
musi oderwać się od potrzeb cielesnych i zwrócić w stronę osoby. Człowiek może
uratować otwarcie się na to, co osobowe. Lecz do tego konieczna jest szczególna
interwencja jakiejś osoby. Duchowość musi spotkać osobową realność (realność
osoby). Musi doświadczyć osobowego aktu ze strony drugiej osoby – zwłaszcza
aktu miłości – albo osobowego oddziaływania własnej osoby, ale pobudzonej przez
Boga (Osobę Boską). Trzeba bowiem zdawać sobie sprawę, że duchowość
pozostawiona samej sobie nie zdoła dokonać pozytywnego skoku w realność, gdyż
porusza się wtedy wyłącznie w sferze możliwości.
Człowiek potrzebuje
realności, a nie możliwości. Niestety w dzisiejszym świecie nie potrafimy już
odróżnić możliwości od realności. Świat żyje już wyłącznie możliwościami, gdyż
tworzenie możliwości najlepiej się sprzedaje. Ale w ten sposób człowiek traci
własną realność na rzecz zewnętrznych możliwości, które ładnie wyglądają
medialnie, ale niczego naprawdę nie dają. Dlatego powinniśmy powrócić do
budowania własnej realności, a to dokonuje się poprzez działania moralne i
religijne. Moralność buduje bowiem realne relacje miedzy osobami ludzkimi, zaś
religijność pozwala na nawiązanie relacji z Bogiem, obdarzającym nas prawdziwą
realnością i realną mocą.
Człowiek pozbawiony realnej
aktywności staje się jedynie możliwością myślenie (tworzenia wyobrażeń) oraz
możliwością doznawania wrażeń. Nie da się żyć w świecie złożonym z samych
wrażeń i wyobrażeń, bo to nie zadawala osobowej egzystencji człowieka. Ludziom
się wydaje, że wolność polega na przebieraniu w koszu pełnym wrażeń i
wyobrażeń, jaki oferuje nam dzisiejszy świat. Ale trzeba wiedzieć, że to jest
życie na niby, życie złudzeniami. Człowiek musi odnaleźć w sobie duchową siłę
(moc osobową), która pozwoli mu rozpocząć realne życie moralne i religijne.
Jest to zarazem poszukiwanie i odkrywanie własnej godności osobowej. Osobowa
godność stanowi bowiem samą doskonałą realność osoby. Ponieważ tym, co w człowieku
jest doskonałe, jest jego osoba. Osoba stanowi podmiotowość sprawczą, czyli
realną moc. Dlatego jest doskonałością, gdyż doskonałe jest to, co stanowi
realną przyczynę sprawczą. Osoba posiada moc sprawczą, która jest w stanie
sprawić rzeczywistość natury człowieka. To nasza osoba tworzy naturę, czyli
przyczynuje naturalne wyposażenie duszy. Nasza rozumna natura jest sprawiana i
kształtowana bezpośrednio przez osobową aktywność. Dlatego godność przypisujemy
samej osobie, a nie niedoskonałej naturze człowieka. Osobowa godność wyraża się
w aktywności, czyli sprawczej mocy, własności transcendentalnych prawdy, dobra
i piękna. Te własności odpowiadają za rozwój naszej rozumnej natury. Aktywność
własności osobowych poprzez akty sumienia, kontemplacji i upodobania tworzy we
władzach duchowych odpowiednie sprawności, które pozwalają im działać w sposób
osobowy. Dzięki aktom kontemplacji rozum lub umysł człowieka otrzymuje
sprawność wiary, która skłania go do uznania realności. Z powodu aktów sumienia
nasza wola zdobywa sprawność miłości (jako czynienie dobra), która nakłania ją
do afirmacji osobowego dobra. Wreszcie z racji aktów upodobania nasze uczucia
przenika sprawność nadziei i radości, co pozwala nam cieszyć się życiem.
Takie wsparcie ze strony
osobowej aktywności usprawnia i doskonali naturalne władze duchowe. Możemy
wtedy działać w sposób osobowy rozwijając zarówno swoją moralność, jak i
religijność. A dzięki temu wzrasta niezmiernie nasza realność. Tak naprawdę
godne człowieka jest osobowe działanie, gdyż na tym właśnie polega realizacja
niezbywalnej godności człowieka. Wszystkie inne działania służą jedynie do
opanowania trudnych warunków, w jakich przyszło nam żyć tutaj na ziemi. Nasze
osobowe człowieczeństwo nie realizuje się w podbijaniu przyrody i kosmosu. Ono
się realizuje w tworzeniu osobowej wspólnoty naturalnej, jaką stanowi rodzina,
oraz wspólnoty nadprzyrodzonej, czyli Kościoła. Nasze osobowe życia dzieje się
naprawdę w rodzinie, i jeśli ktoś nad rodzinę przedkłada swoją karierę lub
sukces medialny, to niech nie opowiada, że jest wspaniałą osobą, ale uświadomi
sobie, że jest tylko handlowym wizerunkiem (takim logo jak coca-cola).
Doskonałość osoby stanowią
własności osobowe prawdy, dobra i piękna. Są to własności transcendentalne
zawarte w podmiotowości istnienia, które posiadają realną moc sprawczą, która z
kolei oddziałuje na nasze władze duchowe. Godnością osobową nazywamy właśnie
posiadanie tych własności oraz ich sprawczą aktywność. Można powiedzieć, że
godność oznacza samo egzystencjalne centrum, które zawiaduje całą realnością
ludzkiego bytu. Właśnie to egzystencjalne centrum może nawiązywać łączność z
Bogiem. Jak pokazał to prof. Gogacz. Bóg obdarza nas relacjami osobowymi na
poziomie istnienia, a mówiąc dokładniej, łączy się z nami przy pomocy własności
prawdy, dobra i piękna. Dzięki temu uzyskują one szczególną moc i aktywność
(akt jako urzeczywistnienie), które usprawniają i doskonalą nasze władze
duchowe, aby one również były zdolne do osobowego działania, czyli do działań
moralnych i religijnych.
Dlatego powiemy, że godność
zamieszkuje w samej osobie człowieka. Dotyczy bowiem osobowej podmiotowości
istnienia i dlatego jest niezbywalna. Ale to pokazuje nam jednocześnie, że
nasza ludzka natura, a więc przede wszystkim natura rozumna, musi służyć i
podlegać osobie, a nie działać przeciwko niej. Jeżeli nasza natura oderwie się
od łączności z osobą i zaczyna działać po swojemu (na własną rękę), to wówczas
nie może być mowy o żadnej godności postępowania, gdyż samorzutne działania
natury nie prowadza do niczego dobrego. Myślący rozum jest w stanie zanegować
wszelką prawdę, czego dowody mamy obecnie nawet w działalności naukowej. Wolna
wola (liberum arbitrium) zostaje postawiona przed nierozstrzygalnym wyborem,
czyli staje przed możliwością wyboru nie posiadając żadnych mocy sprawczych,
czyli wskazówek co do realnej wartości działania. Zasadą wybierania jest
przecież możliwość, natomiast zasadą dobrego chcenia jest już moc sprawcza w
postaci czynu dobra (miłości). Bez tej mocy czynienia dobra wola staje się
jedynie maszynką do głosowania i wybierania „na chybił-trafił” (na ogół jest to
wybór mniejszego zła). Otóż jeśli stale wybieramy mniejsze zło, to wcale nie
znaczy, że w ten sposób trafimy na dobro, bo może się okazać, że to nigdy nie
nastąpi, tak jak w naszej polityce stale nam przypominają, że musimy wybierać
mniejsze zło (niż PiS), ale od tego jakoś zupełnie się nam nie polepsza, tylko
pogarsza. I tyle.
Otóż trzeba przywrócić
człowiekowi godność. To jest zadanie dla każdego z nas. Każdy człowiek powinien
zwrócić się do własnej osobowej godności i zadać sobie pytanie, czy ja jestem
jeszcze człowiekiem. Czy jestem człowiekiem godnym swojego osobowego
człowieczeństwa? Czy może wyzbyłem się już człowieczeństwa na rzecz wolności i
myślenia?
Wykłady o godności (2)
Co filozofia mówi o godności?
Początkowo
wiedza o człowieku sprowadzała się do filozofii. Przez długi czas była to
jedyna nauka o człowieku. Dlatego filozofia miała silne aspiracje naukowe
dbając, aby wiedza była ogólna i powszechna. Jednocześnie filozofia niosła ze
sobą ożywczy powiew mądrości, gdyż powstała jako umiłowanie mądrości.
Dzisiaj
mamy rozliczne nauki o człowieku. Ale nauki te obejmują przede wszystkim wiedzę
zjawiskową. Zjawiska wydają się nam dostępne i zrozumiałe, jak chciał Kant.
Dlatego naukową wiedzę humanistyczną interesują wyłącznie zjawiska, a nie
realność. Współczesna nauka uważa, że możemy obserwować zjawiska społeczne i
zjawisko indywidualnych zachowań człowieka. Sądzi ponadto, że zachowanie
człowieka jest wypadkową oddziaływań środowiska społecznego i naszego własnego
myślenia o tym środowisku. Możemy obserwować tylko to i tylko to powinniśmy
wytłumaczyć. Można podsumować, że panuje przekonanie, że to wystarczy do
zrozumienia człowieka. Być może wystarczy to nauce, ale z pewnością nie wystarczy
samemu człowiekowi.
Nauki
nie interesuje fakt, że jeśli przyjmiemy, iż działanie człowieka jest wzajemną
interakcją pomiędzy świadomością a przyrodą (naturą) i kulturą, to odrzucamy i
negujemy rolę osobowej podmiotowości człowieka. Widać, że nauce nie jest
potrzebna osoba człowieka. Może naukowcy nie zdają sobie sprawy, że pozbawiają
w ten sposób człowieka sprawczej podmiotowości. Mówiąc wprost, znaczy to, że
działanie nie zależy od człowieka, ale jest uwarunkowane społecznie i
kulturowo. Człowiekowi jest oczywiście potrzebne zrozumienie zjawisk
naturalnych, społecznych i kulturowych. Ale musimy pamiętać, że w ten
sposób nie znajdziemy osobowej tożsamości człowieka. Zrozumienie człowieka musi
dotyczyć jego realności, a nie jego zewnętrznych przejawów. Dlatego nie
zrozumiemy działania człowieka bez odkrycia wewnętrznego źródła tej aktywności,
czyli realnej podmiotowości. Działanie człowieka wyrasta z jego wnętrza. To w
samym człowieku siedzi sprawca jego własnych czynów. Dlatego ludzkie działanie
nie jest prostą interakcją, czyli wzajemnym oddziaływaniem różnych elementów
zewnętrznych i wewnętrznych.
Pojawia
się teraz kwestia, czy ta sprawcza podmiotowość występuje na poziomie ludzkiej
natury (istoty), czy może skrywa się jeszcze głębiej? Musimy zapytać, czy
ostatecznym sprawcą działań są władze i zdolności istotowe, czy może źródła
sprawczości trzeba szukać aż w akcie istnienia?
Już
Arystoteles opisywał władze, czyli zdolności do działania, jako możności. To
prowadziło do stwierdzenia, że te zdolności i możności mogą działać lub nie. A
to znaczyło, że pobudka do działania musi tkwić gdzieś głębiej poza samymi
władzami. Wszelkie działanie powinno mieć realną przyczynę, czyli musi
pochodzić ostatecznie od aktu, a nie z możności. Dlatego później św. Tomasz z
Akwinu uznał, że ostateczną przyczyną działania musi być aktywność istnienie.
Także Karol Wojtyła odwoływał się w tej kwestii do scholastycznej zasady – operari
sequitur esse. Zatem sprawczej mocy do działania należy szukać w akcie
istnienia.
W
istnieniu działają własności transcendentalne. To one dysponują mocą sprawczą.
Własności transcendentalne są sposobami (modus essendi)
urzeczywistniania się aktu istnienia. Są przejawami aktywności istnienia. Można
powiedzieć, że to dzięki tym własnościom działa akt istnienia i za ich pomocą
urzeczywistnia istotę bytu. Dlatego własności transcendentalne działają poprzez
istotę bytu, czyli poprzez naturę człowieka.
Ludzkie
istnienie posiada własności osobowe i nieosobowe. Do własności osobowych należą
prawda, dobro i piękno, a do nieosobowych – jedność, odrębność i przedmiotowość
(rzecz). Własności osobowe przyczynują władze duchowe człowieka, zaś własności
nieosobowe przyczynują władze cielesne (cielesność człowieka). Własności
transcendentalne sprawiają najpierw odpowiednie władze, a następnie pobudzają
te władze do działania. Dlatego władze duchowe – rozum, wola i uczucia – nie
mogłyby działać i doskonalić się bez udziału własności osobowych. A to znaczy,
że człowiek nie mógłby działać bez osobowej podmiotowości.
Jeżeli
więc poszukujemy tożsamości człowieka, to nie znajdziemy jej na poziomie
zjawiskowym, ale musimy sięgnąć głębiej do osobowej podmiotowości. Tożsamość
człowieka nie sprowadza się jedynie do tego, jak przejawiają się jego
działania. Ta tożsamość odnosi się do samych podstaw ludzkiego działania.
Fundamentem tego działania jest osobowa podmiotowość, która występuje na
poziomie istnienia (ludzkiej egzystencji). Dlatego powiemy, że tożsamość
człowieka może stanowić tylko osoba ludzka.
Tożsamością
człowieka jest więc osoba, a nie sama natura. Działania naturalne człowieka są
zmienne i przeciwstawne (na tak i na nie). Dlatego nie można mówić o tożsamości
odwołując się do różnorodnych przejawów natury człowieka, gdyż ukazują one
jedynie dialektyczny charakter rozumności. Rozumna natura działa w sposób
przeciwstawny od tak do nie. Przeciwieństwo naturalnych działań na pewno nie
może określać tożsamości człowieka. Tożsamość musi być niezmienna i trwała.
Tożsamość nie może pojawiać się i znikać. Otóż w człowieku trwała i niezmienna
jest tylko podmiotowość osoby. To osoba działa moralnie, czyli w jeden
prawidłowy sposób, gdyż osoba działa mocą prawdy, dobra i piękna. Działanie
osoby nie jest więc dialektyczne i przeciwstawne, ale jest prawe i
prostolinijne. Osoba zawsze działa na tak. Osoba zawsze działa dobrze. Dlatego
tożsamość człowieka może być wyłącznie osobowa.
Z
osobową podmiotowością człowieka związana jest również ludzka godność. Godność
oznacza bowiem sam osobowy charakter podmiotowości człowieka. Godność nie
odnosi się zatem do ludzkiej natury, ale dotyczy samej osoby człowieka. Godność
oznacza szczególną rangę osoby ludzkiej. Nasza godność stanowi współdziałanie
osobowych własności transcendentalnych. Godność oznacza sprawczą moc osobowego
istnienia, która ujawnia się pod postacią działania trzech osobowych własności.
Godność jest więc bezpośrednio związana z tożsamością, bo zarówno tożsamość,
jak i godność dotyczą osobowej podmiotowości człowieka.
Wykłady o godności (3)
Czym jest godność?
Czym jest godność
człowieka? Wszyscy zgadzają się na ogół, że człowiekowi przysługuje szczególna
godność. Ale rozbieżności zaczynają się wtedy, gdy staramy się określić, na
czym ta godność polega. Najpierw trzeba zapytać, czy godność należy przypisać
ludzkiej naturze, czy raczej ludzkiej osobie?
Filozofia
naturalistyczna oczywiście będzie uważała, że cecha godności przysługuje
naturze. Takie rozumienie godności sprowadza się najczęściej do ujęcia
wartościującego. Sądzi się, że człowiek posiada wyższą wartość od innych bytów
naturalnych. Człowiek ze względu na swoją rozumną naturę przewyższa świat
przyrody i jest od niego doskonalszy. Dlatego godność w tym ujęciu sprowadza
się do elementu porównawczego, natomiast przestaje być czymś istotnym dla
samego bytu człowieka.
Jeśli więc będziemy
chcieli przypisać godność temu, co stanowi wyposażenie bytu, to gdzie należy
szukać podstaw tej godności. Czy można uznać rozumność za ostateczny i
dostateczny warunek (przyczynę) godności? Czy godność cechuje samą ludzką
rozumność? Dla filozofa pojawiają się tutaj poważne wątpliwości. Rozumność ze
swoim myśleniem może się wyrażać w doskonałym działaniu, czyli w moralności,
ale równie dobrze nasze myślenie może stać się niemoralne i doprowadzić do
przemocy, okrucieństwa i zbrodni. Dlatego duchowym władzom człowieka trudno
byłoby przyznać pełną godność.
Otóż wydaje się, że
godność przynależy nie do natury, lecz do osoby człowieka. Takie ujęcie
proponuje nam filozofia personalistyczna, która twierdzi, że człowiek jest
przede wszystkim osobą. Natomiast ludzka natura stanowi już skutek sprawczej
aktywności osobowych własności i mocy. Osoba ludzka jest w człowieku
podmiotowością istnienia i objawia aktywność samego aktu istnienia (actus
essendi). Tę osobową podmiotowość tworzą trzy własności transcendentalne przypisywane
istnieniu – czyli prawda, dobro i piękno. Te własności stanowią jakby
wyposażenie ludzkiej osoby i to właśnie na nich opiera się szczególna ranga tej
osoby. Prawda, dobro i piękno stanowią zarazem sprawcze moce, które kształtują
naszą duchowość, czyli przyczynują odpowiednie władze duchowe oraz nadają im
realne zasady działania. To powoduje, że człowiek staje się bytem wyjątkowym,
który przekracza ewolucyjny rozwój przyrody. Dlatego godność przysługuje osobie
człowieka, która jest początkiem całej realności i aktywności ludzkiego bytu.
Można dopowiedzieć, że niejako sama godność osoby współtworzy całą naturę
człowieka i dlatego natura jawi się jako istota duchowa i rozumna, a nie tylko
cielesna (jako żywy organizm).
Godność jest
doskonałością osoby. Oznacza samą realność i aktywność osoby. Godność
przynależy do osoby w sposób nieutracalny i niepodważalny, pomimo że działania
władz naturalnych mogą stać w sprzeczności z godnością osoby. Człowiek może
jednak zawsze powrócić do samej osobowej aktywności, chociaż dzieje się to
tylko z Bożą pomocą (dzięki łasce).
Dalszym problemem
jest poszanowanie godności. Wiadomo, że z powodu godności człowiekowi należy
się szacunek. Na czym więc powinien polegać okazywany szacunek i czego on
dotyczy. Otóż szacunek należy się bezpośrednio osobie człowieka, ale to nie
znaczy, że należy szanować lub tolerować działania niegodne człowieka. Jeżeli
chodzi o poszanowanie ludzkiego działania, to może ono dotyczyć jedynie działań
moralnych, które jako takie mają charakter osobowy. Natomiast szacunek nie
powinien dotyczyć ogólnie rozumności lub wolności człowieka, ponieważ ani sama
rozumność, ani sama wolność nie stanowią dostatecznej zasady postępowania
moralnego. Rozumność i wolność wymagają zastanowienia i postanowienia, a do
tego potrzebne są odpowiednie zasady. Takimi zasadami są słowo prawdy, które
wspiera nasz umysł, oraz czyn dobra, który determinuje naszą wolę oraz jej
wolność, a także przeżycie piękna, które kształtuje naszą uczuciowość nadając
jej charakter osobowy wyrażający się w radości i nadziei (gaudium et spes).
Subskrybuj:
Posty (Atom)