Filozofowie greccy, którzy
chcieli zrozumieć człowieka i jego postępowanie, wskazywali, że działa on na
zasadzie rozumu, gdyż jest istotą rozumną. Sądzili, że rozumność przynależy do
ludzkiej natury, dlatego uważali, że człowiek działa na podstawie swojej natury
i to im wystarczało. Nasza duchowa natura posiada takie zdolności poznawcze,
które umożliwiają jej kierowanie ludzkim działaniem. Sokrates uważał, że
człowiek działa jedynie na podstawie wiedzy, którą tworzy sobie lub zdobywa nasz
rozum. Dopiero jego wielcy następcy – Platon i Arystoteles – uwzględnili
dodatkowe elementy duszy. Do rozumu dodano wolę i uczucia, zachowano jednak
dominującą rolę rozumu.
Grecka filozofia postrzegała
człowieka jako istotę rozumną, która kieruje się zdobytą przez siebie wiedzą.
Zdawano sobie sprawę, że sama wiedza nie posiada odpowiedniej mocy sprawczej,
która mogłaby uruchomić działanie. Dlatego za Arystotelesem przyjmowano, że
człowiek dysponuje chceniem, czyli wolą, która miałaby popychać go do działania.
Uważano, że wola stanowi motor i napęd ludzkiego działania, popychając nas
nieustannie do przodu, czyli poruszając do działania. Ale uznano, że ten napęd
lub popęd woli musi być określony przez nasze poznanie, abyśmy wiedzieli, dokąd
zmierza nasza aktywność. W ten sposób wola stała się motorem ludzkiego
działania, ale kierunek tego działania miały określać nasze poznanie i wiedza.
Jak zatem rozwijała się ta
wiedza? Dopóki była to wiedza filozoficzna, dopóty skupiała się na rozumieniu
człowieka i świata, w którym on żyje. Dlatego głównie tworzono wiedzę etyczną,
która miała określać postępowanie człowieka względem siebie i wobec innych
ludzi. Stawiano zatem na sprawiedliwość i roztropność, umiarkowanie i męstwo.
Wydawało się, że te etyczne postulaty sformułowane przez Greków będą w stanie
uchronić człowieka przed różnymi katastrofami i dramatami. Na pewno zdawali
sobie oni sprawę z niedoskonałości ludzkiej natury i stąd Arystoteles
postulował postępowanie drogą środka, żeby omijać wszelkie skrajności. Za taką
skrajność Platon na przykład uważał swobodną twórczość człowieka i dlatego
żądał usunięcia poetów ze swojego doskonałego państwa. Na podstawie tej
propozycji możemy przypuszczać, że Grecy obawiali się myślenia, które jest
początkiem poiesis (poezji) albo poznania poetycznego. Całe ludzkie
postępowanie, zwłaszcza to społeczne i polityczne, chcieli oprzeć jedynie na
noesis – poznaniu umysłowym (łac. intelligere).
Jak się jednak okazało, poznanie
nie zdołało się obronić przed myśleniem i w czasach nowożytnych (in via
moderna) zapanowało już tylko myślenie (cogito). Co więcej ludzka wola została
całkowicie poddana myśleniu stając się niejako służką lub niewolnicą myślenia
(np. w Uzasadnieniu metafizyki moralności
Kanta). W ten sposób myślenie zostało całkowicie zabsolutyzowane, o czym mówi
już wyraźnie Levinas twierdząc, że świadomość się wyabsolutnia. Z drugiej
strony w czasach nowożytnych nastąpił równolegle szybki rozwój wiedzy
przyrodniczej opartej na empiryzmie. Od połowy XIX wieku nauki przyrodnicze
zdominowały kulturę, a szybkie zastosowanie różnych odkryć i wynalazków
doprowadziło do rewolucji przemysłowej. Odtąd światem człowieka zaczęła rządzić
technika i techniczna ekonomia. Otóż rozwój techniki stawia na innowacyjne
myślenie człowieka, ale jednocześnie wciąga człowieka w ideologię postępu,
czyli nieograniczonego pędu przed siebie. Ludziom wydaje się, ze coraz
doskonalsze maszyny uczynią ich potężniejszymi, a ich życie łatwym i
przyjemnym.
W tym pędzie do przodu nie
zauważyliśmy już, że wyzbyliśmy się osobowego panowania nad samymi sobą.
Działamy już tylko na zasadzie swobodnego myślenia o sobie, gdyż wydaje się
nam, że potrafimy ukształtować zupełnie nowego człowieka. Takie myślenie
przyświecało ideologom XX wieku. Człowiek uznał, że jest w stanie stworzyć od
nowa samego siebie. Że nie potrzebuje żadnych odniesień osobowych, ponieważ w
zupełności panuje nad otaczającym go światem i potrafi już wszystkie siły i
moce podporządkować sobie. Człowiek poczuł się nagle Panem Przyrody, lecz nie
dostrzegł, że tym samym sprowadził także siebie do poziomu wytworu Przyrody. I
chociaż obecnie zdajemy sobie sprawę, że to nasze ujarzmianie przyrody może
doprowadzić do zagłady, to jednak nie mamy wyraźnej próby zawrócenia z tej
ślepej uliczki postępu. Chyba zbyt naiwnie wierzymy, że uda się nam
przeciwdziałać zagrożeniom. Obyśmy się nie pomylili.
Dlatego należy stwierdzić, że
jedynym rozwiązaniem staje się przywrócenie personalistycznego spojrzenia na
człowieka. Trzeba przyjąć, że realnym źródłem ludzkiej aktywności jest osoba i
to właśnie własności osobowe powinny wyznaczać kierunek rozwojowy każdego
człowieka. Osoba ludzka do rozwoju i realizacji potrzebuje wspólnoty osobowej
opartej na więzach wyznaczanych przez relacje osobowe. Złudzeniem
racjonalistycznej demokracji jest myślenie, że rozwój człowieka można zapewnić
poprzez tworzenie różnych instytucji społecznych lub politycznych. Otóż żadne
instytucje nie zapewnią nam rozwoju osobowego. Taki rozwój jest możliwy i
dokonuje się tylko we wspólnocie osobowej – w rodzinie lub Kościele. Bo to
rodzina zapewnia człowiekowi rozwój moralny i religijny. Osobowa aktywność
człowieka wyraża się bowiem poprzez moralność i religijność.
W swoim życiu człowiek potrzebuje
solidnych fundamentów. Tymi fundamentami są moralność względem innych ludzi
(naszych bliźnich) oraz religijność względem Boga (Osób Boskich). Wszelkie inne
propozycje są budowaniem własnego życia na piasku. Gdy przychodzą ciężkie i
dramatyczne chwile, wtedy wszystko zaczyna się walić, gdyż pozostajemy wobec
trudności i kłopotów tylko ze swoim myśleniem. Natomiast moralność i religia
dają nam realną siłę. Jest to siła najpierw osobowa (w postaci łaski Bożej),
potem siła duchowa (w postaci wiary i miłości), a na koniec jest to siła
życiowa (jako nadzieja). Taka wewnętrzna moc pozwala nam pokonać wszelkie
przeciwności. Ludzkie życie jest wielkim dobrem, ale jest to trudne dobro
(bonum arduum). Nie da się walczyć samotnie przeciwko tym wszystkim
trudnościom. Dlatego człowiek został powołany do życia wspólnotowego – do życia
rodzinnego. Człowiek realizuje się w pełni we wspólnocie rodzinnej, a nie w
jakiejś instytucjonalnej działalności zawodowej lub politycznej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz