Wewnętrzna aktywność osoby wyraża się najpierw w
działaniach naszych władz duchowych, a następnie w działaniach władz
cielesnych, aby na koniec przenieść się na poruszenia ciała albo na poruszenia
zdolności głosowych (vox – voces). Cała aktywność i ekspresja człowieka zaczyna
się na poziomie osoby, czyli podmiotowości istnienia. Tam zachodzą relacje
osobowe, które są podstawą wszelkiej aktywności osobowej. Te relacje –
zwłaszcza relacje z Bogiem – pobudzają aktywność osoby, która wywołuje
działania we władzach duchowych.
Aktywność osobowa pobudza do działania nasze władze
duchowe. Ta aktywność przejawia się w aktach sumienia, kontemplacji oraz
upodobania (conscientia, contemplatio, complacentia). Te osobowe akty stanowią
podstawę i źródło aktywności władz duchowych – woli, rozumu i uczuć. Są one
podmiotowane przez samą osobę. Władze duchowe jako możności potrzebują pobudki
do działania. To musi być pobudzenie w postaci aktu. Właśnie takimi aktami są
sprawcze działania własności osobowych zawartych w istnieniu (prawdy, dobra i
piękna). Jest to aktywność samej osoby, czyli akty osobowe. Mówimy także, że
osoba przemawia – jej aktywność jest mową wewnętrzną, mową serca i umysłu.
Aktywność osoby przepływa lub emanuje do sfery duchowej. Akty osobowe
przepływają do władz duchowych. Akty sumienia, kontemplacji i upodobania
uruchamiają działania władz duchowych.
Nasza uczuciowość potrzebuje osobowej aktywności w
postaci aktu upodobania. Upodobanie dotyczy piękna i przenosi to piękno lub
jego obraz do uczuciowości. Dzięki temu władza uczuciowa może w ogóle zacząć
działać, gdyż zyskuje w ten sposób zasadę i miarę działania. Może wtedy działać
mocą piękna, które popycha ją do pięknych rzeczy. Dopiero wówczas uczuciowość
zaczyna pożądliwie pragnąć czegoś pięknego (czyli tego, co posiada realne
piękno). Pojawia się więc pożądliwość tego, co realne, ponieważ tylko realne
byty dysponują własnością piękna. Ale dla pożądliwości naszych uczuć najbliższe
staje się osobowe piękno człowieka oraz to wszystko, w czym to piękno się
zawiera i wyraża. Przede wszystkim chodzi tutaj o ludzkie życie, które jest
obrazem piękna. Dlatego nasza pożądliwość w pierwszym rzędzie dotyczy życia.
Uczuciowość pożądliwie pragnie życia. Ludzka uczuciowość stanowi zatem
przeżywanie życia.
Człowiek przeżywa swoje życie. Przeżywa je właśnie
dzięki uczuciowości, a nie dzięki świadomości. Świadomość może co najwyżej
rejestrować nasze przeżycia, ale nigdy ich nie spełnia. To, co zostanie zarejestrowane
w świadomości, jest jedynie wtórną informacją o naszych przeżyciach.
Najczęściej jest to wyłącznie nasze myślenie o przeżyciach, a nie samo
przeżywanie. Czymś innym jest bowiem przeżycie radości, a zupełnie czymś innym
wiedza lub myślenie o tym przeżyciu.
Dlatego życie przeżywamy dzięki uczuciowości. Tylko
takie przeżywanie stanowi realne doświadczenie życia. Myślenie o życiu jest
najczęściej naszymi wyobrażeniami i marzeniami, a nie faktycznym życiem, które
się w nas dzieje. Dzisiaj zamiast przeżywać życie każe się nam myśleć o życiu,
czyli myśleć o nauce i studiach, o karierze zawodowej i zabezpieczeniu
emerytalnym. Człowiek zamiast żyć stara się wymyślić swoje życie jak najlepiej.
Otóż człowiek powinien najpierw żyć i przeżywać to
życie, a dopiero potem poznawać i doświadczać tego życia i na koniec dopiero
myśleć o swoim życiu. Nie można zaczynać życia od myślenia o nim. To jest błąd.
Życie zaczyna się od przeżywania, które dzieje się w uczuciowości. Życia
doświadczamy naprawdę dopiero wtedy, gdy je przeżywamy w naszej uczuciowości.
Dopiero wtedy, gdy przeżyjemy pożądliwość życia, czyli bezwzględne pragnienie
życia, będzie nas stać na dar nowego życia. Dar życie jest skutkiem fascynacji
życiem. Jest skutkiem upodobania życia, czyli uczuciowego ukochania życia. Dar
życia nie jest skutkiem myślenia o życiu. Tylko naszą uczuciowość stać na takie
zaangażowanie w dawanie życia – w przekazywanie życia. I to właśnie wtedy dar
życia staje się czymś naprawdę osobowym, bo to będzie akt osoby działający poprzez
uczuciowość.
Uczuciowość może więc współgrać z osobą ludzką.
Uczuciowość nie musi być podporządkowana doznaniom cielesnym, ani nie musi być
podporządkowana naszemu rozumowi z jego myśleniem. Uczuciowość działa
najlepiej, gdy jest podporządkowana aktywności osobowej – czyli upodobaniu
piękna. To uczuciowość nakazuje nam żyć, bo to ona ma nadzieję na przyszłe
życie. Nadzieja nie jest ani czymś związanym z rozumem, ani czymś związanym z
wolą. Nadzieja jest osobowym przeżyciem uczuciowości. Dotyczy bezpośrednio
samego życia. Dotyczy życia każdego z nas. Moja nadzieja dotyczy mojego życia ,
ale także daru życia dla moich dzieci.
To nadzieja każe nam żyć, bo to nadzieja stanowi
przeżycie naszego przyszłego życia. Nadzieja zaprasza nas do przyszłego życia. Jakby
otwiera nas na przyszłość i na to, co niewiadome. Nadzieja oswaja nas z
niewiadomym. Nadzieja pozwala nam przyjąć to, co będzie. Nie pozwala nam stać w
miejscu i czekać. Nie pozwala zatrzymać się naszemu życiu. Ona pcha nas stale
do przodu w nieznane. Nadzieja wie lub czuje, że życia nie można zatrzymać lub
wyłączyć. Nadzieja podpowiada nam, że życia nie wolno przerwać. Ludzkie życie
biegnie wciąż do przodu i nadzieja podążą tuż za nim, a może nawet wyprzedza
nieustannie to życie. Bo nadzieja jest ciągłym oczekiwaniem na nowe lepsze
życie. Jest wreszcie oczekiwaniem na zbawienie i życie wieczne.
Padło tutaj ważne stwierdzenie, że życie ożywia
materię. Tak powstaje cielesność jako żywy organizm. Życie więc ożywia, ale
dalej to piękno kształtuje ożywioną materię. Piękno nadaje ciału kształt i
harmonię, barwy i kolory. Wydaje się, że to piękno rządzi rozwojem i
różnorodnością żywych organizmów. Bo nawet jeśli zewnętrznie dostosowują się
one do środowiska, to muszą posiadać wewnętrzną moc rozwoju. Żywe organizmy
rozwijają się dzięki sprawczej aktywności piękna.
Życie ożywia materię, czyli sprawia, że pojawiają
się żywe istoty. Ale cały dalszy rozwój zależy już od własności piękna. Piękno
jakby kształtuje życie, formuje je. Żywe organizmy przybierają piękne kształty
i barwy. Dlatego powiemy, że piękno jest aktem i formą życia, zaś samo życie
będzie możnością rozwoju. Mamy więc najpierw ożywienie materii, a dalej
uformowanie życia i ciała. Tak powstają różne formy życia. Pierwsze ożywienie
materii pochodzi od Boga. To Bóg jest Dawcą Życia i Pierwszym Ożywicielem. Ale
dalsze ukształtowanie życia (żywego organizmu) jest dziełem piękna zawartego w
istnieniu bytu. Rozwój życia jest dziełem piękna. Właśnie piękno odpowiada za
rozwój życia. Piękno sprawia indywidualny rozwój życia. Piękno pcha życie do
rozwoju i postępu. Dlatego życie nigdy nie stoi w miejscu. Życie potrzebuje
nieustannego rozwoju (progressio), czyli kroczenia do przodu. Życie zawsze
idzie naprzód, życie się dzieje i wydarza. W tym właśnie wyraża się piękno
życia.
Życie ożywia materię. Powstają w ten sposób
organizmy żywe. Dalej piękno sprawia, że te organizmy rozwijają się w kierunku
zwierząt, czyli jak mówimy, rozwiniętych form życia. Wreszcie osobowa prawda i
dobro mogły sprawić, że powstał człowiek obdarzony rozumną duszą. Istnienie
bytu stwarza sam Bóg, ale rozwój sfery istotowej, czyli konkretnej natury, jest
związany z wyposażeniem stworzonego istnienia.
Dlatego powiemy, że rozwój organizmów żywych nie
jest wyłącznie procesem ewolucyjnym. W tym rozwoju nie chodzi tylko o samą
ewolucję jako przystosowanie się do środowiska zewnętrznego. Mamy w bytach
wewnętrzne źródło rozwoju, które znajduje wytłumaczenie przyczynowe, czyli
metafizyczne. Trzeba więc stwierdzić, że oba procesy – 1) wewnętrzna przyczynowość
własności transcendentalnych oraz 2) zewnętrzne przystosowanie się do
środowiska – wzajemnie się uzupełniają. Nie ma ewolucji bez ontycznej
przyczynowości wewnętrznej, zaś ontyczna przyczynowość jest uzupełniana przez
ewolucyjne przystosowanie się organizmów.
Wszelkie procesy mają zatem źródło w przyczynowej
strukturze bytu, czyli ontologii. Tak samo wszystkie działania bytu są
uprzyczynowane wewnętrznie, nawet jeśli przebiegają na zewnątrz. Nic nie dzieje
się bez przyczyny. Wszystko musi mieć swoją przyczynę. W człowieku wszystkie
działania sprowadzają się do aktywności istnienia (w myśl formuły operari
sequitur esse). Tam leży przyczyna i początek całej aktywności człowieka, bo
tam znajduje się osobowa podmiotowość. Tylko akt istnienia dysponuje pełną
aktywnością. Dlatego taka aktywność jest w stanie pobudzić do działania
możność, którą stanowią władze duchowe. Bez sprawczej mocy aktu możność
pozostanie jedynie czystą możliwością działania.
Władze duchowe człowieka zawarte w jego naturze
muszą mieć łączność z osobową podmiotowością. Bez tej łączności władze nie są w
stanie odpowiednio działać, gdyż nie będą dysponowały zasadą działania (czyli
przedmiotem formalnym). Jeśli zabraknie tej zasady działania, to władza traci
pobudkę do działania i staje się jedynie magazynem dostępnych przedmiotów
materialnych.
Tak dzieje się na przykład z rozumem. Gdy rozum
straci swoje osobowe korzenie, wtedy staje się świadomością, czyli staje się
rozumem myślącym. Myślący rozum traci związek z realnością osoby. Traci związek
z osobową własnością prawdy. Zaczyna wówczas sam wytwarzać swoje przedmioty w
oparciu o dane zmysłowe. Dlatego rozum, który powinien być możnością poznawania
prawdy, staje się możliwością tworzenia treści poznawczych. W ten sposób rozum
zmienia się w świadomość, która tworzy poznanie i jest magazynem dowolnych
treści poznawczych (intencji poznawczych).
Tylko rozum powiązany z osobową prawdą posiada
zasadę i miarę poznania. Jest wtedy zdolny do poznawania prawdy i prawdziwych
rzeczy. Jest zdolny do odróżniania prawdy od fałszu. Jeśli jednak zabraknie tej
zasady i miary poznania, to rozum zaczyna dowolnie wybierać i tworzyć treści
poznawcze. Zaczyna żonglować poznaniem i poznawanymi rzeczami. Nie wiadomo, co
jest prawdziwe, a co fałszywe. Poznanie człowieka przestaje się różnić od
poznania krasnoludka.
Wola pozbawiona osobowej aktywności staje się z
kolei wolną decyzją (liberum arbitrium). Wola będzie wtedy dysponowała
wolnością i swobodą wyboru i decyzji, ale będzie to jedynie możliwość działania,
czyli możliwość wyboru dobra i zła. A przecież wybór zła jest zawsze działaniem
na opak, jakby antydziałaniem. Prawidłowe działanie woli polega na afirmacji
dobra, czyli bezwarunkowym pragnieniu dobra. Taka afirmacja dotyczy przede
wszystkim osobowego dobra. To znaczy, że możemy kochać tylko osoby. Wojtyła
podkreślał, że tylko osobie należy się miłość, bo jest ona szczególnym dobrem
(dobrem bezwzględnym).
Natomiast wszystkich innych rzeczy dotyczy używanie
(usus). Rzeczami i wytworami posługujemy się bowiem do różnych celów,
najczęściej dla zaspokojenia własnych potrzeb. Rzeczy nie posiadają
bezwzględnego dobra jak osoby. Ich dobrem jest użyteczność lub funkcja, jaką
pełnią, w przypadku wytworów sztuki i techniki. Użyteczność – czyli to, do
czego służą nam rzeczy i do czego mogą być użyte lub zastosowane. Krzesło służy
nam do siedzenia, stół do jedzenia, nóż do krojenia, woda do picia, potrawy do
jedzenia. Nawet jeśli krzesło uważamy za piękne, zaś wodę za coś wspaniałego,
to jednak nie mają one tej pełni i bogactwa (tej wartości), co godność
człowieka. Osoba ludzka jest dobrem bezwzględnym. Osoba nie służy do niczego.
Osoba jest czymś najwspanialszym. Oczywiście osoba jeśli sama zechce, może
służyć swoim życiem i działaniem komuś innemu. Ale to nie umniejsza jej
godności i wartości.
Osoba sama jest celem. Nie można używać osoby do
innych celów. Inaczej mówiąc, celem osoby jest po prostu istnienie. Godność
osoby polega na samym istnieniu, na byciu osobą. Godnością jest samo osobowe
istnienie. Osoba więc istnieje dla siebie i dla innych osób. Dlatego ona sama
może oddać się komuś innemu. Osoba może się poświęcić dla drugiej osoby.
Jeżeli wola człowieka utraci kontakt z osobowym
dobrem, który zapewnia jej sumienie, to przestaje afirmować to dobro, a więc
przestaje kochać i chcieć dobra. Taka wola zostaje zupełnie pozbawiona kontaktu
z osobowym dobrem. W ten sposób traci zasadę i miarę swojego działania. Wówczas
pozostaje jej do dyspozycji jedynie wybór używania. Wola zaczyna wybierać różne
sposoby używania, zaczyna posługiwać się rzeczami i wytworami dla swoich
potrzeb. Niestety ten sposób działania przenosi również na ludzi. Zaczyna
posługiwać się ludźmi nie dostrzegając w nich osobowego dobra, a jedynie źródło
przyjemności.
Wola pozbawiona kontaktu z osobowym dobrem staje się
wolą używającą. Głównym jej działaniem staje się wybór różnych sposobów
używania. Chcenie i afirmacja zamieniają się w wolność decydowania. Wola staje
się wolną decyzją (liberum arbitrium). Ale jej decyzje przestają być prawe i
mądre, a stają się jedynie wolne na zasadzie możliwości wyboru. Wolna wola jest
już zdolna tylko do wybierania czegoś, ale nie jest zdolna do chcenia i
afirmacji pełnego dobra osoby. Człowiek zaczyna się kierować własną korzyścią i
pożytkiem i będzie wybierał tylko to, co uważa za korzystne i pożyteczne dla
siebie. Na koniec powiemy, że utrata sumienia i kontaktu z osobowym dobrem
prowadzi bezpośrednio do praktycznego utylitaryzmu i hedonizmu.
Podobnie wygląda sprawa z uczuciami. Działają one
właściwie tylko w łączności ze sferą osobową, w tym przypadku w łączności z
osobowym pięknem. Osobowe piękno w akcie upodobania nadaje uczuciowości zasadę
i miarę działania. Właśnie dzięki temu uczuciowość zdobywa pobudkę do
działania. Uczucia zaczynają przeżywać piękno albo jego obraz. Osobowe piękno
jest bowiem czymś duchowym i nie cielesnym. Natomiast uczucia działają już na
styku duszy i ciała. Dlatego zasadą i pobudka staje się dla nich jakby cielesny
obraz piękna, którym jest konkretne życie. Życie jest obrazem piękna i wyraża
się w konkretnej postaci ludzkiego życia. Ludzkie życie staje się więc zasadą i
miarą uczuciowości.
Ale co się dzieje, jeżeli uczucia stracą kontakt z
osobową podmiotowością i jej aktami? Wtedy uczucia pozostają zdane same na
siebie. Gdy przestaje działać upodobanie piękna i pięknego życia, wtedy uczucia
zostają zdane na doznania cielesne. Uczucia oderwane od osoby mogą przeżywać
wyłącznie doznania cielesne. Ale takie przeżywanie sprowadza się do odczuwania
przyjemności lub przykrości (cierpienia). Wówczas uczucia zaczynają błądzić,
gdyż wydaje im się, że życie ma być łatwe i przyjemne, a nie piękne. Znikają
takie uczucia jak radość i nadzieja, pragnienie życia i dążenie do
przekazywania życia. Pozostaje jedynie pogoń za przyjemnościami.
Ale takie hedonistyczne podejście do życia zaciemnia
samą istotę życia ludzkiego. Odbiera życiu całe piękno łącząc je tylko z
przyjemnościami. Taka postawa prowadzi już bezpośrednio do rozwoju wszelkiego
typu uzależnień. Różne uzależnienia rozwijają się bowiem na gruncie
praktycznego hedonizmu. Życie przyjemnościami prowadzi najpierw do
przyzwyczajeń, a następnie do uzależnień. Dlatego powiemy, że uzależnienie jest
skutkiem oderwania naszej uczuciowości od osobowego piękna i wydania jej na
pastwę przyjemności.
Uzależnienie jest stanem lub postawą zdegradowanej
uczuciowości. Jest stanem uczuciowości zdegradowanej do poziomu doznania
cielesnego. Wówczas uczuciowość podlega fizycznemu stanowi naszej cielesności.
Normalnie człowiek je, kiedy jest głodny. W stanach uzależnienia człowiek chce
jeść, kiedy tylko zniknie doznanie przyjemnego smaku w ustach. Dlatego je na
okrągło. Albo brak nikotyny lub alkoholu w organizmie wywołuje przeżycie
przykrości, gniew lub rozpacz, czasami lęk. Taki człowiek reaguje jedynie na
pobudzenie organizmu, a więc również uczuciowości, odpowiednimi dawkami używki
(narkotyków, nikotyny lub alkoholu). Człowiek uzależniony przeżywa nieustanny
dramat życia, a nie samo życie. Życie człowieka uzależnionego jest ciągłym
dramatem i cierpieniem, miotaniem się i walką o potrzebną używkę. Na koniec
jedyną przyjemnością jest stan, gdy niczego już nie czujemy (taki stan
śmiertelnej apatii). A potem już tylko śmierć. Z tego zaklętego kręgu trzeba po
prostu uciekać.
Jak uzdrowić uczucia? Tego może dokonać tylko
osobowe piękno. Trzeba zachwycić się pięknem ludzkiego życia. Trzeba zachwycić
się Pięknem Boga (Bożą Chwałą). To jest najlepsza droga do zachwycenia się
samym życiem człowieka, a nie jego cielesnością. Nasze uczucia muszą pożądliwie
pragnąć życia. Muszą cieszyć się życiem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz