7 listopada 2025

Traktat o moralności /1

Jak to wygląda dzisiaj? Politycy obrzucają się „moralnymi argumentami”, zaś zwykli ludzie obrzucają się „moralnymi wyzwiskami”. Ale czy to dotyczy moralności człowieka? Jeśli byśmy zapytali tych ludzi (albo polityków), czym jest moralność, to mieliby oni problem z szybką odpowiedzią. Na pewno zgodzimy się, że moralność jest przypisywana człowiekowi, co oznacza, że dotyczy ona ludzkiego działania  i postępowania. Na ogół mówimy, albo raczej mówiło się dawniej, że człowiek jest moralny lub nie.

Czy można więc przyjąć, że moralność jest zasadą ludzkiego postępowania i działania? Czy jest zasadą wszystkich naszych działań? Otóż powiem, że nie. Moralność nie jest zasadą działań, jak często się mówi. Moralność jest szczególnym sposobem działania. Trzeba zatem zapytać, jakich działań dotyczy, czy wszystkich naszych działań, czy raczej jakichś działań określonych? Otóż moralność jako sposób działania dotyczy działań odnoszących się bezpośrednio do innych osób, czyli do ludzi traktowanych osobowo – jako realne osoby. Powiemy więc, że działania moralne odnoszą się do osób, które spotykamy wokół siebie, a już na pewno odnoszą się do osób, z którymi wspólnie żyjemy – do naszych bliskich, czyli do członków rodziny.

Stwierdziliśmy, że moralność jest pewnym szczególnym sposobem działania. Jak więc należy określić działania moralne? Otóż będą to działania naszych władz duchowych, przynależne do nich, działania podejmowane przez władze duszy – przez umysł, wolę i uczuciowość. Są to szczególne działania tych władz, które możemy określić mianem działań osobowych. Jak łatwo się domyślić, działania osobowe mają związek z podmiotem osobowym człowieka, o czym powiemy dalej. Jakie działania osobowe przynależą do poszczególnych władz duszy?

Naszego umysłu dotyczą działania określane przeze mnie mianem „słowa prawdy”. Chodzi o wypowiadane przez człowieka do innych osób słowa prawdy, a nie dowolne poglądy. W przypadku woli będą to „czyny dobra”, czyli działania potwierdzające i wspierające osobowe dobro człowieka. Z kolei uczuciowość podejmuje działania nazywane „przeżyciem piękna”, które dotyczą bezpośrednio osobowego życia człowieka i potwierdzają nadzieję na piękne życie w wymiarze egzystencjalnym. 

Traktat o moralności /2

Moralność stanowi więc sposób osobowego działania człowieka. Dlatego trzeba przyjąć i uznać, że człowiek jest przede wszystkim osobą (osobą uduchowioną i wcieloną). Wydaje się, że ta egzystencjalna podmiotowość osoby stanowi zasadę moralnego działania człowieka. Fundamentem moralności jest zatem wiara (jako poznawcze uznanie, akceptacja) w osobową realność człowieka, w jego egzystencjalną realność. Filozofia personalistyczna podpowiada nam, że osoba jest podmiotem istnienia i działania człowieka (teza Wojtyły). Osoba jest egzystencjalną realnością zawartą w istnieniu człowieka.

Stwierdziliśmy poprzednio, że osoba jest zasadą i przyczyną moralności. Musimy się zastanowić, jak to się odbywa? Jak działa osobowy podmiot istnienia? Osoba stanowi podmiot egzystencjalny zawarty w istnieniu człowieka (w istnieniu rozumianym w sensie tomistycznym). Ale nazwaliśmy ten podmiot egzystencjalnym w sensie, w jakim egzystencją posługiwał się Kierkegaard. Jak zatem należy rozumieć to określenie „podmiot egzystencjalny” i jak można opisać sam ten podmiot?

Wiemy z historii, że według Tomasza Bóg stwarza istnienie człowieka. To istnienie zostaje od razu wyposażone we własności transcendentalne. Zdaniem Gogacza, mamy własności osobowe – prawda, dobro, piękno – oraz mamy własności nieosobowe, które wyznaczają według mnie podmiotowość życia (życia nadprzyrodzonego). Natomiast te własności osobowe wyznaczają i określają podmiot osoby. W przypadku ludzkiego istnienia mamy więc do czynienia z podwójną podmiotowością, która moim zdaniem, tworzy właśnie egzystencję ludzką, na co wskazywał Kierkegaard, rozróżniając w człowieku egzystencję i esencję. Ja z kolei badałem zależność i odniesienie pomiędzy egzystencją (osoba i życie) a esencją (dusza i ciało). Doszedłem do wniosku, że egzystencja jako podmiotowość istnienia stanowi dla esencji (możności istotowej) swoistą przyczynę wewnętrzną z racji swojej aktywności i mocy sprawczej płynącej z aktu istnienia, do którego należy egzystencja. Istnienie jest bowiem bezpośrednia przyczyną całej realności bytowej. Istnienie urealnia możność istoty. Według mnie działają w tym zakresie aktywnie właśnie podmioty osoby i życia, oraz ich własności transcendentalne. 

Traktat o moralności /3

W przypadku podmiotu osobowego aktywnie działają określające tą podmiotowość własności prawdy, dobra i piękna. Te własności dysponujące realną mocą sprawczą przyczynują w pierwszym momencie odpowiednie władze duchowe na poziomie możności istotowej. Aktywność sprawcza prawdy sprawia powstanie władzy umysłu. Aktywność dobra powoduje powstanie władzy woli, zaś aktywność własności piękna stanowi przyczynę powstania władzy uczuciowości. W ten sposób moc sprawcza istnienia wyrażona w aktach własności transcendentalnych powoduje powstanie na poziomie istotowym władz duszy, które ogólnie nazywamy duchowością albo wprost duszą człowieka.

Jednak aktywność osoby na tym się nie kończy, a tylko od tego się zaczyna. Ta osobowa aktywność trwa nadal i w związku z tym powoduje zaszczepienie albo zrodzenie w tych władzach duszy odpowiednich zasad działania. Podmiotowość osobowa wysyła do poszczególnych władz swoje konkretne akty. Własność prawdy przesyła do władzy umysłu akty kontemplacji, które sprawiają w niej powstanie zasady działania w postaci słowa prawdy. Dzięki temu nasz umysł staje się zdolny do poznawania realnych rzeczy w zakresie prawdy. Właśnie na tej podstawie umysł może podejmować działania moralne i osobowe polegające na głoszeniu prawdy, przede wszystkim prawdy dotyczącej realności człowieka, czyli prawdy o sobie i o innych ludziach, z którymi spotykamy się i rozmawiamy codziennie lub od święta.

Podobna aktywność dotyczy kolejnych własności osobowych. Dobro charakteryzujące podmiot osoby rodzi i wysyła akty sumienia, które docierając do woli zaszczepiają w niej zasadę działania w postaci czynu dobra, czyli sprawczą pobudkę lub inicjatywę do podejmowania działań skierowanych do dobra drugiego człowieka. Potocznie mówimy wtedy o dobrych uczynkach. Ale te działania (czyny dobra) mają na celu potwierdzenie i wzmocnienie osobowego dobra innych ludzi. Wreszcie własność piękna naszej osoby przesyła do władzy uczuciowości akty upodobania, które aktywizują w tej władzy zasadę przeżywania piękna. To pozwala naszej uczuciowości kierować się w działaniu do ludzkiego życia, które jest obrazem piękna osobowego. Dzięki temu jesteśmy zdolni przeżywać ludzkie życie jako osobową doskonałość człowieka i doceniać je jako coś wartościowego i najważniejszego. To pokazuje, że nasza uczuciowość powinna być skierowana przede wszystkim na przeżywanie powstającego i przebiegającego życia, a nie na przeżywanie przyjemności.

Dopiero całe to powiązanie naszej osoby (jako podmiotu egzystencjalnego charakteryzującego się sprawczą aktywnością) z władzami duchowymi (funkcjonującymi na poziomie istoty człowieka – możności istotowej) pozwala nam zrozumieć i ocenić znaczenie działań moralnych, które faktycznie dokonują się we władzach duszy, skąd biorą początek, lecz swój kres i cel znajdują na zewnątrz w realności drugiego człowieka. Patrząc w szerszej perspektywie powiemy, że działania moralne mają początek w podmiotowości osobowej (w jej własnościach prawdy, dobra i piękna) a cel i kres w tych samych własnościach osobowych drugiego człowieka. 

Traktat o moralności /4

Działania moralne służą zatem do potwierdzenia i pobudzenia (czyli rozwoju) osobowych własności oraz osobowych zdolności u kontaktujących się realne dwojga ludzi. To od razu pokazuje nam, że takie działania mają wymiar wspólnotowy, to znaczy, że na co dzień tworzą i budują wspólnotę osobową. Dotyczy to przede wszystkim wspólnoty rodzinnej, bowiem to w rodzinie – pomiędzy bliskimi sobie osobami – rodzą się i przebiegają działania moralne. Rodzina stanowi najbliższe i wyjątkowe środowisko osobowe człowieka. Przecież w rodzinie każdy z nas się rodzi, wzrasta i dojrzewa, rozwija się osobowo i dorasta do stworzenia nowej wspólnoty – swojej nowej rodziny.

Moralność rodzi się i rozwija w rodzinie, ponieważ rodzina jest wspólnotą osobową. Podstawą tworzenia wspólnoty osobowej (przede wszystkim rodziny) są relacje osobowe. Według Gogacza te relacje przebiegają na poziomie naszej egzystencji. Jego zdaniem, są to powiązania pomiędzy własnościami osobowymi, o których mówiliśmy poprzednio.

Zapoczątkowanie rodziny wydaje się być decyzją dwojga osób. Jest to wspólna decyzja kobiety i mężczyzny. Ale musimy wiedzieć, że bycie mężczyzną lub kobietą zostaje określone i wyznaczone przez sam charakter podmiotowości osoby. W przypadku człowieka mamy zatem do czynienia z osobą mężczyzny albo z osobą kobiety, gdyż to zależy od przeznaczenia stwórczego aktu Boga. To Bóg stwarza nas mężczyzną lub kobietą, natomiast cała reszta duchowości (psychiki) oraz cielesności zależy już od realizacji bytowej Boskiego postanowienia.

Dlatego zapoczątkowanie rodziny jako wspólnoty osobowej jest sutkiem realnego spotkania się dwóch osób – mężczyzny i kobiety. Takie spotkanie wywołuje nawiązanie relacji osobowych pomiędzy osobowymi podmiotami istnienia. To właśnie na tym polega siła łączności pomiędzy kobietą i mężczyzną. Czasami o tej łączności jest przekonana jedna z osób – albo kobieta albo mężczyzna. Jednak ważne jest to, aby oboje doświadczyli takiej łączności osobowej, co dzieje się najczęściej już po ślubie, gdyż ta łączność staje się gwarantem trwałości związku małżeńskiego. Oczywiście dodatkowym umocnieniem związku dwóch osób jest sakrament małżeństwa, bo dzięki niemu związek zostaje zasilony łaską Boga. Łaska wzmacnia bezpośrednio łączność osobową małżonków.

Wskazanie na taką łączność osobową stojącą u początku związku małżeńskiego pokazuje nam, że już od początku rodzą się w rodzinie działania osobowe  i moralne. Samo zawarcie małżeństwa jest już pierwszym aktem moralnym. Małżonkowie podają sobie ręce na znak równości i wypowiadają przysięgę małżeńską obiecując sobie trwałość działań osobowych (że Cię nie opuszczę). Taki jest początek wspólnoty rodzinnej, ale dalsze działania osobowo-moralne zmierzają do najważniejszego aktu małżeńskiego, czyli zrodzenia dziecka. Ten akt świadczy o realnym spełnieniu życia osobowego i wypełnienia obietnic moralnych. Z kolei pojawienie się w rodzinie nowej osoby dziecka umacnia jak najbardziej łączność osobową i poszerza ją, co przekłada się na podjęcie działań moralnych wobec kolejnej osoby. To wyraża się najpierw w opiece i trosce o rozwój nowego życia dziecka, a zarazem powoduje odniesienie się z miłością (właśnie miłością osobową) do osoby dziecka. Poprzez zwielokrotnienie relacji osobowych wzmacniają się także nasze działania moralne. Wówczas rodzina zaczyna działać jako realna wspólnota osobowa. 

Traktat o moralności /5

Oczywiście w rodzinie mamy do czynienia z przeróżnymi rodzajami działań. Ale na ogół te różne działania są uzgadniane w ramach działających osób. Wszyscy członkowi rodziny są bowiem równoważnymi i równoprawnymi osobami, i wszyscy uczestniczą w działaniach rodziny, co dokonuje się na mocy obopólnej zgody. Zawsze trzeba uzgodnić działania z zainteresowanymi osobami. Aż chciałoby się powiedzieć, że w rodzinie jako wspólnocie osobowej panuje prawdziwa demokracja. W rodzinie nie ma więc prawnej i instytucjonalnej hierarchii w zarządzaniu działaniami, jak w działalności przedsiębiorstwa. Rodzina nie jest bowiem ani instytucją, ani przedsiębiorstwem.

W rodzinie wygląda to inaczej, gdyż większość działań jest bezinteresownych, co oznacza, że osoby służą sobie nawzajem, pomagają sobie, troszczą się o siebie, a jeśli zdarzy się taka potrzeba, to od razu przejmują obowiązki innej osoby. Wszystko polega więc na wzajemnym poszanowaniu drugiej osoby. Z tego uznania osobowego i szacunku dla drugiej osoby wynika właśnie wzajemna służba sobie. W rodzinie wszyscy traktują siebie oraz innych w sposób osobowy, ponieważ nie ma tam żadnych stanowisk czy zaszczytów, żadnej podległości czy hierarchii. Dlatego wspólnota osobowa może być przykładem skutecznego działania pozaprawnego i pozainstytucjonalnego. Dzieje się tak dlatego, że rodzina stanowi sferę działalności, w której panuje moralność.

Rodzina jest pierwszym i podstawowym środowiskiem człowieka. To środowisko ma charakter wspólnoty osobowej. Młody człowiek rodzi się w rodzinie, w rodzinie wzrasta i dojrzewa, w rodzinie zdobywa wychowanie moralne, ponieważ w rodzinie wzajemne działania mają charakter osobowy, czyli są to działania moralne. Takie działania wyrażają się przede wszystkim w aktach wiary, miłości i nadziei. Chodzi tutaj o osobową wiarę, która daje nam akceptację i uznanie osoby zawartej w człowieku – w każdym człowieku. Tylko w rodzinie mamy do czynienia z osobową miłością, która daje nam afirmację osoby człowieka bez względu na jego słabsze czy błędne działania. Musimy pamiętać, że tylko taka miłość docenia prawdziwą realność człowieka. Otóż w człowieku tylko osoba jako podmiotowość egzystencjalna stwarzana przez Boga jest czymś najdoskonalszym. Osoba stanowi bowiem doskonałość nadprzyrodzoną. I wreszcie osobowa nadzieja ogarnia naszą fascynację życiem człowieka, jego życiem osobowym i nadprzyrodzonym. Wszystko to razem buduje w członkach rodziny potęgę i siłę osobowości, która przejawia się w postępowaniu moralnym. Nie ma innych podstaw moralności. 

Traktat o moralności /6

Trzeba odróżnić moralność od religijności. Oczywiście oba sposoby działania i życie są efektem tej samej osobowej podmiotowości człowieka, ale przebiegają w różnych kierunkach. Może powinienem wyjaśnić moje rozumienie podmiotowości (czym jest podmiot?). Moim zdaniem, podmiotowość lub podmiot oznacza realną zasadę aktywności. Tak więc podmiot stanowi taką postać realności, która posiada wewnętrzną moc sprawczą napędzającą aktywność danego bytu (w przypadku omawianych spraw chodzi o człowieka). Właśnie dzięki temu egzystencjalny podmiot osoby napędza z jednej strony działania moralne, a z drugiej działania religijne. Oba sposoby działania mają charakter osobowy, ale różnią się odniesieniem i celem działania. Działania moralne są skierowane ku ludziom i dotyczą realności człowieka (jego prawdy, dobra i piękna). Natomiast działania religijne (wypełnienie kultu religijnego) są skierowane ku Bogu i dotyczą uznania i głoszenia chwały Osób Boskich (a pośrednio także Osób Świętych Pańskich). Oczywiście oba sposoby działania mają wiele wspólnego, ponieważ swój początek biorą z tej samej podmiotowości człowieka, czyli z jego osoby. Jednak ich początkowa zasada jest inna, gdyż działania moralne powstają pod wpływem relacji osobowych nawiązywanych pomiędzy ludźmi, zaś działania religijna są zapoczątkowane przez relacje osobowe z Bogiem, a te relacje są inspirowane przez Osoby Boskie i nawiązywane z mocy Bożej. Dlatego działania moralne przebiegają we wspólnocie rodzinnej, a działania religijne są podejmowane we wspólnocie Kościoła. Nie należy więc mylić działań moralnych człowieka z działaniami religijnymi. 

Traktat o moralności /7

Zaczęliśmy rozważania od kwestii posługiwania się moralnością w życiu politycznym i społecznym. Powstaje pytanie, czy to ma w ogóle jakiś sens? Czy polityka albo życie społeczne podlegają moralności? Aby odpowiedzieć na te pytania, trzeba się zastanowić, czy w polityce działa podmiotowość osobowa człowieka. A więc czy polityk działa w polityce osobowo? Chyba odpowiedź narzuca się sama – na pewno NIE !!!

Działalność polityczna, podobnie jak wszelka działalność społeczna, ma charakter instytucjonalny. W polityce działa się poprzez instytucje partyjne. We wszystkich instytucjach panuje hierarchia zarządzania. Widać to najlepiej w różnych firmach i przedsiębiorstwach, ale jeszcze bardziej dotyczy to ugrupowań partyjnych. Można uznać, że partia polityczna jest układem najbardziej zhierarchizowanym. Funkcjonuje tam jeden przywódca (jakiś prezes lub przewodniczący), dalej mamy grupę polityków skupionych wokół  przywódcy i podległych jego rozkazom, jeszcze dalej – właściwie niżej – występują członkowie partyjni i wyznawcy polityczni (finansujący partię) przede wszystkim z mediów i internetu.

We wszystkich układach hierarchicznych mamy zawsze relację przełożony- podwładny. Taka relacja (zgodnie z przepisami prawa, które określa instytucję) stanowi od razu zaprzeczenie powiązań osobowych, które mamy w rodzinie, gdzie panuje obopólna zgoda i równość, co już pokazywaliśmy. Jeżeli więc instytucje nie działają w sposób osobowy, to nie ma tam mowy o działaniach moralnych.

Instytucje publiczne są powoływane do ustalenia prawnej realizacji odpowiednich działań, w związku z czym posługują się prawnymi procedurami. Nie ma tam mowy o uwzględnianiu zasad działania osobowego. Urzędnik ma po prostu wykonywać odpowiednie zarządzenia proceduralne. Natomiast przełożony czuwa nad tym, żeby podejmowane działania podwładnego doprowadziły do planowanych osiągnięć. Dlatego jest to zupełnie odmienne działanie niż to, z którym mamy do czynienia w rodzinie. Nie ma więc podstaw, aby w działalności instytucji publicznych pojawiały się działania moralne. Tam wszystkie działania mają charakter użytkowy, czyli interesowny. Powiemy, że dzieje się dobrze, jeśli instytucje publiczne wypełniają w ogóle swoje działania, gdyż zbyt łatwo popadają w biurokrację, czyli w działalność pozorną (wszystko wygląda ładnie na papierze). 

Traktat o moralności /8

Widzimy więc, że w działalności instytucji publicznych, zwłaszcza instytucji państwowych, nie ma działań moralnych, dlatego też nie ma potrzeby rozliczania tych instytucji z moralności. Działania państwowe nie podlegają moralności ani ocenom moralnym. Natomiast działania instytucji państwa powinny podlegać zasadom społecznym określającym skuteczność takiego działania. Już bowiem Grecy poszukiwali takich zasad skutecznego i doskonałego działania. Sokrates wskazywał na potrzebę wiedzy. Platon odwoływał się do mądrości filozofów. Jednak całą problematykę w tej sprawie podsumował Arystoteles pokazując w swojej Etyce, że konieczne są trzy zasady doskonalące nasze działania społeczne (wtedy mówiono o działaniach politycznych). Według Arystotelesa tymi zasadami są cnoty doskonalące władze duszy – roztropność (vel rozsądek), sprawiedliwość i umiarkowanie. Te cnoty usprawniają działania człowieka tak, aby jak najlepiej wpisywały się one w kontekst społeczny, czyli we wzajemna współprace obywateli na rzecz dobra społecznego albo interesu publicznego. Należy jednak mieć świadomość, że te zasady-cnoty nie dotyczą działań moralnych, które są bezinteresowne, jak już mówiliśmy.

Na gruncie społecznym ludzie powinni działać etyczne, czyli w sposób prawidłowy i skuteczny, skoro nie ma tam miejsca dla działań moralnych, ponieważ nie występują tam relacje osobowe, które stanowią zapoczątkowanie działań moralnych. Dlatego w zakresie działalności społecznej (publicznej) nie ma potrzeby ani konieczności do rozliczania ludzi z moralności. Nie ma więc sensu rozliczanie polityków z moralności. Tutaj muszą wystarczyć Arystotelesowskie zasady i cnoty etyczne (dotyczące etyki społecznej). Dlatego polityków należy rozliczać ze skuteczności działania i zarządzania, czyli z faktycznej realizacji interesów społecznych (interesów poszczególnych grup, ale również z bezpieczeństwa i rozwoju całego społeczeństwa czy narodu). 

6 listopada 2025

Traktat o moralności /9

Na koniec musimy dopowiedzieć, że moralność jest związana z powinnością. To oznacza, że działania moralne są powinnością człowieka. Ale to nie jest powinność wynikająca z rozumu, czyli z pracy rozumu, jak chciał Kant. Według Kanta myślący rozum, który ma zdolność stanowienia prawa, jest czymś najdoskonalszym w człowieku i dlatego działanie prawotwórcze rozumu staje się powinnością i obowiązkiem moralnym. Jest to propozycja całkowicie błędna, ponieważ faktyczna powinność zależy od realności działania, jakim jest sama moralność. Właśnie moralność jako osobowe działanie wypływające z podmiotu egzystencjalnego staje się powinnością człowieka. Taką moralną powinność nakłada na nas doskonała realność osoby, a nie jakaś niepewność myślącego rozumu.

30 sierpnia 2025

Trudna problematyka rodzenia (generatio)

Teologia uczy nas, że Bóg Ojciec zrodził Syna Bożego. Zrodzenie (generatio) stało się pierwszym aktem Boga. Zrodzonemu Synowi Ojciec dał boską pełnię życia. Już poprzednio stwierdziliśmy, że rodzenie jest życiem, a życie rodzeniem. Otrzymawszy doskonałą pełnię życia Syn Boży mógł uczestniczyć w dalszym procesie stwarzania. Był więc obecny przy stwarzaniu życia na ziemi, a następnie przy stwarzaniu człowieka obdarzył go życiem wiecznym (czyli życiem nadprzyrodzonym).

Zrodzenie Syna zapoczątkowało całą historię stworzenia. Stworzenie było zaplanowane jako wieczna szczęśliwość. Ale coś poszło nie tak. Wmieszała się bowiem do tego jakaś negacja. To była negacja pierwszego bytu duchowego. Wielki Demon, który miał poprowadzić historię stworzenia, okazał się zdrajcą. Zanegował cały porządek stworzenia. Nie chciał być sługą Boga, lecz zdecydował, że sam przejmie władzę nad stworzeniami Bożymi. Chciał, żeby wszystko, co duchowe podlegało jemu samemu. Marzył o zawładnięciu światem duchowym. Wiedział bowiem, że byty duchowe będą zależne od jego umysłu. Zanegował więc realność Boga i służbę Jemu, i w ten sposób oderwał swój umysł od zależności od czegokolwiek z zewnątrz. Stworzył dla siebie zupełną wolność jako całkowity brak zależności od realnej przyczyny. Odtąd mógł wymyślać i tworzyć dowolne możliwości walki z realnością (przede wszystkim z realnością Boga, ale później także z realnością człowieka). Stał się pierwszym Umysłem Myślącym (mens sapiens, mens cogitans). Dlatego zaczął wymyślać same złe rzeczy (destrukcyjne działania). Jego celem stało się zniszczenie tego, co realne (naprawdę realne). 

Bóg obdarzył naszą Ziemię życiem (jakąś pierwotną siłą ożywczą, która pozwoliła i sprawił zapoczątkowanie życia na ziemi (tego życia przyrodniczego). I tutaj właśnie ta siła ożywcza zapoczątkowała życie i rodzenie. Nieustanne rodzenie się nowych organizmów żywych (najpierw roślinnych, a dalej zwierzęcych). Zasada życia rozwija organizm żywy w ten sposób, że od razu staje się on zdolny do rodzenia. Najpierw dokonuje się to na zasadzie mnożenia komórkowego (podziału komórek), aby na koniec wytworzyć specjalne elementy nasienne, które produkują nasiona. To dotyczy organizmów roślinnych. Rośliny mają zaprogramowaną rozrodczość zgodnie z porami roku (część roślin niejako zamiera na zimę, żeby ożyć i rozwinąć się na wiosnę). Co ciekawe, wszystkie te działania zostały zakodowane w wewnętrznej strukturze chemicznej (kod DNA).

W świecie zwierzęcym wszystko poszło w podobny sposób - najpierw podział komórkowy, potem wytworzenie rozrodczości z jaja, aby na koniec uwewnętrznić proces rozrodczy u ssaków. U zwierząt wewnętrzne kodowanie procesów życiowych będzie już bardziej skomplikowane. Mamy dwa kody genetyczne odpowiedzialne za rozwój nowonarodzonego osobnika (kod RNA i DNA). To dlatego, że mamy w tym przypadku jeszcze bardziej skomplikowane działania i procesy życiowe.

Sytuacja człowieka jest jeszcze bardziej skomplikowana. Człowiek otrzymał bowiem ponadto dwa podmioty egzystencjalne o charakterze nadprzyrodzonym. Człowiek został bowiem stworzony jako osoba oraz życie (posiadające nadzwyczajną siłę ożywczą dającą mu nieśmiertelność). To życie nadprzyrodzone przekształciło od nowa (i na nowo) organizm żywy człowieka. Chodziło przede wszystkim o dostosowanie organizmu ludzkiego do pełnienia działań osobowych. Zwierzęta działały jedynie na zasadzie naturalnych instynktów, czyli utrwalonych w naturze potrzebnych przyzwyczajeń. Natomiast człowiek otrzymał osobową podmiotowość, która stanowiła przyczynę sprawiającą i kształtującą ludzką duchowość (czyli trzy władze duchowe - umysł, wolę i uczuciowość). Dlatego ludzka osoba aktywizująca sferę duchową (trzy władze duszy) wymusza dalej na cielesności działania rozumne i inteligentne. Wszystko to razem stało się powodem do działań osobowych przypisywanych człowiekowi, czyli działań kierowanych bezpośrednio z wnętrza człowieka. Chodzi o działania moralne (wobec innych ludzi) oraz działania religijne (wobec Osób Boskich).

Dlatego w przypadku człowieka rodzenie przybiera zupełnie nowy charakter. Zrodzenie człowieka jako osoby nabiera wprost charakteru nadprzyrodzonego. U człowieka zrodzenie musi być połączone od razu z boskim stwarzaniem. Skoro człowiek rodzi człowieka, to takie zrodzenie polega na tym, że rodzice spełniając obowiązek zrodzenia dziecka przyjmują na świat nową osobę, która wymaga stworzenia przez Boga (wymaga aktu stwórczego Boga). Zrodzenie dziecka posiada więc od razu charakter nadprzyrodzony. Jest to otwarcie się na faktyczną realność osoby i zaakceptowanie i przyjęcie egzystencjalnej realności osobowej dziecka. A to pokazuje nam, że rodzice poprzez zrodzenie współpracują z Bogiem (z Osobami Boskimi) w sensie nadprzyrodzonym. Dlatego tak ważnym przejawem tej współpracy jest małżeństwo jako związek sakramentalny mężczyzny i kobiety (dokonujący się z Bożym błogosławieństwem i Bożą łaską). Zrodzenie osoby wymaga bowiem osobowej miłości (caritas). 

W przypadku człowieka zrodzenie wydaje się być najważniejszym aktem osobowym. Rodzenie jest osobowym powołaniem człowieka, co dotyczy zarówno osoby kobiety jak również osoby mężczyzny. Przy zrodzeniu dziecka uczestniczą koniecznie dwie osoby - mężczyzny i kobiety, ponieważ to do nich należy decyzja o rodzeniu. Aby akt rodzenia miał charakter personalny, niezbędna jest wcześniejsza decyzja o zawarciu sakramentu małżeństwa. Małżeństwo jest bowiem początkiem i zarazem zasadą (celem) prowadzącymi do zrodzenia dziecka. Należy uznać, że do aktu osobowego zrodzenia potrzebna jest moc sprawcza płynąca z sakramentu, czyli szczególna moc łaski Bożej. Jeżeli ludzie uważają, że takie zrodzenie dokonuje się w sposób czysto naturalny, to pozbawiają swoje działanie charakteru osobowego. Brakuje wtedy osobowej miłości, chyba że faktycznie taka miłość istnieje miedzy osobą kobiety i mężczyzny wcześniej. Ale jak to stwierdzić? Tylko Bóg może to znać. 

Związek sakramentalny jest oczywistym znakiem i symbolem łączności na mocy łaski. Dzisiaj zupełnie nie docenia się sprawczej mocy łaski. Ale trzeba wiedzieć, że Boża łaska płynie właśnie poprzez osobę człowieka. Tej łaski potrzebuje osoba kobiety i osoba mężczyzny, aby dzięki temu utworzyć wspólnotę osobową, czyli realną rodzinę. Wychowanie i prawidłowy rozwój młodego człowieka (dziecka) wymaga właśnie rodziny stanowiącej wspólnotę osobową, a nie jakiejkolwiek łączności instytucjonalnej. Kiedyś wierzono w wychowawczą funkcję domów dziecka, to jednak okazało się złudzeniem. Do pełnego życia może przygotować dziecko tylko osobowa wspólnota rodzinna. Dlatego zamieniono pomysł domu dziecka na uczestnictwo w rodzinie zastępczej.

Musimy mieć świadomość, że pojawiające się dziecko jest od razu osobą. Jest osobą stwarzaną przez Boga. Dlatego od początku (od samego momentu poczęcia, chociaż nie znamy faktycznie tego momentu) należy traktować dziecko jako pełnoprawną osobę. Dziecko przychodzi na świat jako realna osoba, ale tą osobą jest już od momentu poczęcia. Dlatego nie wolno oceniać dziecka jako nowego elementu przyrodniczego, bo dziecko nie jest bytem naturalnym, lecz jest wyjątkowym bytem nadprzyrodzonym ze względu na swoją egzystencjalną podmiotowość osoby i życia (to są realności nadprzyrodzone). Właśnie z tego względu każdemu człowiekowi należy się poszanowanie jego godności. Godność stanowi bowiem szczególny status podmiotowości egzystencjalnej.

Jeżeli natomiast ludzie chcą być tylko cząstką przyrody (ewolucji przyrodniczej), to nie mają prawa domagać się poszanowania swojego człowieczeństwa, skoro faktycznie zaprzeczają, że są realnymi ludźmi (nawet jeśli jawią się nam jako ludzie, zwłaszcza w mediach). Jeśli ktoś taki będzie mówił, że go nie szanuję, to odpowiadam, że wolę szanować i zachwycać się pięknem prawdziwej przyrody (tej nie skażonej jeszcze pomysłami bezosobowego człowieka).

Podsumowanie. Skoro rodzenie jest pierwszym aktem Boga, gdyż Bóg Ojciec zrodził Syna Bożego, to widać ewidentnie, ze zrodzenie dotyczy realności osobowej. Osoba Ojca rodzi Osobę Syna. Dopiero dalszym skutkiem zrodzenie jest dar pełni Życia. Dlatego w przypadku zrodzenia u ludzi też mamy do czynienia najpierw z osobą. Zrodzona zostaje nowa osoba obdarzona życiem nadprzyrodzonym. Zrodzenie ma więc charakter personalny i powinno być traktowane przez naukę w ten sposób. Zrodzenie musi być oceniane personalnie, gdy ż dotyczy ono pojawienia się na świecie nowej osoby. Oczywiście osoby uduchowionej i ucieleśnionej. 

8 kwietnia 2025

Człowiek jest osobą

1 Wszystko zaczyna się od bycia człowiekiem. Co to znaczy - być człowiekiem? To znaczy być osobą stworzona przez Boga. Bóg stwarza osobę człowieka jako podmiotowość istnienia. Dlatego bycie człowiekiem nie jest byciem cząstką przyrody. Będąc osobą człowiek wyrasta i wykracza poza świat przyrodniczy. Błędem Arystotelesa było sprowadzanie człowieka do poziomu zwierzęcia, nawet rozumnego zwierzęcia. Człowiek jest przede wszystkim osobą, i dopiero to bycie osobą określa i wyznacza pełny sens ludzkiej natury. Dlatego nie można poznawać człowieka poprzez porównywanie go ze światem przyrody. Aby poznać człowieka należy sięgnąć do jego egzystencjalnej realności. Ta realność obejmuje podmiotowość osoby i podmiotowość życia nadprzyrodzonego. Oba te podmioty mają bowiem charakter realności nadprzyrodzonej, muszą więc pochodzić od nadprzyrodzonej przyczyny sprawczej, czyli od Boga, a nie ze świata przyrody. 

Bycie osobą oznacza, że człowiek został powołany do życia osobowego, które przebiega we wspólnocie osobowej, czyli w rodzinie. Właśnie rodzina jest pierwszym i podstawowym środowiskiem człowieka. Jest to środowisko, w którym człowiek podejmuje działania osobowe, czyli działania moralne. W rodzinie człowiek wzrasta dzięki swojej osobowej realności. Uczy się nawiązywać relacje osobowej -- relacje wiary, miłości i nadziei. Bez udziału wspólnoty osobowej ludzkie życie staje się bezsensowne i beznadziejne. 

2 Osoba ludzka może pochodzić tylko od Osobowego Boga. Osobowego Boga poznajemy dzięki Biblii i Ewangelii. W Biblii mamy przedstawione imię Boga. Kiedy Mojżesz pyta, jak mam odpowiedzieć, kto mnie posłał do Żydów, wtedy Bóg przedstawia się imieniem Jestem. Imię Jestem oznacza, że Bóg jest dla Żydów stale obecny. Jestem dla Was, czyli czuwam nad Wami i strzegę Was. Jestem Bogiem dla Was, Jestem waszym Bogiem. Jestem waszym Wybawcą. To imię Boga doskonale określa Go jako Osobę Boską.

Podobnie mówi o sobie Jezus w Ewangeliach. Jezus rozwija charakter obecności Bożej. Powiada ludziom, że jest obecny dla każdego człowieka. Jestem dla Ciebie. Czuwam nad tobą i ochraniam Ciebie. Jestem dla Ciebie, jeśli Mnie przyjmiesz w Eucharystii. A to już oznacza, że Jestem twoim zbawieniem.  

3 Dopiero w tej Boskiej perspektywie możemy lepiej zrozumieć charakter osobowy człowieka. Osobowy Bóg troszczy się o człowieka jako o osobę. Bóg może nawiązać relację osobową z człowiekiem, gdyż człowiek jest również osobą, chociaż osobą stworzoną przez Boga. To odniesienie do Boga i odniesienie Boga do nas pokazuje, że osoba jest kimś dla drugiej osoby. Człowiek nie jest więc jakimś bytem samym w sobie, zamkniętym w sobie, lecz jest osobą otwartą dla innych ludzi. Osoba pokazuje mi, że jestem dla kogoś drugiego, dla drugiej osoby. Mężczyzna jest osobą dla kobiety, a kobieta jest osobą dla mężczyzny. To jest właśnie sens naszego osobowego życia. Na tym również polega wspólnota rodzinna jako wspólnota osobowa. 

Tylko w rodzinie mamy bowiem do czynienia z relacjami osobowymi. Przecież mama jest tą osobą dla dziecka, która czuwa, dba i troszczy się o nie,  podobnie jak ojciec. Rodzice żyją więc i działają dla swoich dzieci. Wszystko to z powodu łączności między osobami. A to z kolei pozwala rozwijać się osobowo młodemu człowiekowi. Wychowanie jako rozwój osobowy dokonuje się wyłącznie w rodzinie, bo tam zachodzą osobowe odniesienia i relacje. Tego nie są zdolne załatwić żadne instytucje społeczne.

4 Jeżeli więc uderzamy w rodzinę i utrudniamy życie rodzinne, to musimy zdawać sobie sprawę, że degenerujemy jednocześnie osobowy charakter człowieka. Pozbawiamy go relacji osobowych, a tym samym niwelujemy jego rozwój i charakter osobowy. Pozbawiamy go najsilniejszego atutu w postaci osobowej mocy sprawczej. Bez aktywności własnej osoby człowiek zostaje zepchnięty w sferę świadomościowych możliwości, co nie buduje w ogóle jego realności, lecz wydaje go na łup oddziaływań medialnych (raczej tych najgorszych).

Człowiek poddany kształceniu świadomościowemu narzucanemu mu przez media przestaje poznawać i rozumieć rzeczywistość. Dlatego zaczyna żyć w świecie intencjonalnym (możliwych intencji myślnych), czyli w świecie wirtualnym. Ale to prowadzi go do ucieczki przed realnymi działaniami. Człowiek pozostaje ślepy na realność i dlatego dopada go przemożny strach i lęk przed prawdziwym życiem. Stąd się biorą wszystkie depresje współczesnego człowieka. Co gorsze, młodych ludzi doprowadza to do samobójstwa.

5 Aby odwrócić te zgubne trendy, należy przywrócić sens i znaczenie życia rodzinnego. Młodzi ludzie powinni wychowywać się w rodzinie, pod opieką ojca i matki, a nie czerpać przeżywanie świata z mediów czy internetu. Ale należy pamiętać, że rodzina ma być wspólnotą powiązaną relacjami osobowymi. Tylko w takiej rodzinie dzieci otrzymają potrzebną dawkę osobowego wychowania. Tylko w takiej rodzinie zdobędą realną osobowość, która pomoże im przejść dalej przez życie.

Przecież człowiek żyje i działa w realnym świecie. Dlatego potrzebuje budować swoją realność, która może go uratować przed dramatami czy kryzysami psychicznymi. Człowiek musi się odwoływać do swojej osobowej realności (realności egzystencjalnej), bo to aktywność osobowa jest przyczyną naszej duchowości i pozwala kierować tą duchowością (czyli władzami duszy). Osobowa aktywność wpływa więc na zdobywanie silnej osobowości (czyli charakteru moralnego, jak dawniej mówiono). Osobowość moralna powstaje pod wpływem zasad i cnót moralnych, które zaszczepiają we władzach duszy akty osobowe kontemplacji, sumienia i upodobania.

6 Jeżeli chcemy wytrwać i rozwijać się w tym coraz trudniejszym świecie, to musimy rozpoznać swoją osobę stwarzaną przez Osobowego Boga. Tak naprawdę swoje życie powinniśmy rozpoczynać od akceptacji własnej osoby. Oczywiście do tego powinno dochodzić w trakcie dojrzewania w rodzinie, w relacjach osobowych z ojcem i matką. Człowiek dojrzały to człowiek, który wie naprawdę kim jest. Musi wiedzieć, że jest kimś osobowym, że jest osobą stworzoną przez Boga a zrodzoną przez swoich rodziców. Musi wiedzieć, że jest osobą, która w swoim życiu potrzebuje spotkania z drugą osobą, aby razem iść przez to trudne życie. A ponadto wszystkich spotkanych na swej drodze ludzi należy traktować z szacunkiem jako osoby. Szacunek przede wszystkim należy się drugiemu człowiekowi z tego powodu, że jest osobą, a nie z tego powodu, że ma zaszczyty lub sławę lub ważne stanowisko zawodowe. To są tylko dodatki społeczne, natomiast osoba jest czymś najdoskonalszym w każdym człowieku.