26 października 2024
Słownik personalistyczny na rok 2024 /1
Wstęp
historyczny
Cały
czas rozważamy zagadnienie, kim jest człowiek. Od razu należy stwierdzić, że
człowiek jest kimś realnym. Sam w sobie jest właśnie realnością. Mówi się, że
jest realnym bytem, ale trzeba dalej poszukiwać różnych elementów lub poziomów
realności. Będziemy więc rozważać, co to znaczy – być czymś realnym.
Właściwie
od początku przedstawiano człowieka jako złożonego z duszy i ciała. Tak
podchodziła do tematu filozofia grecka, ale w taki sam sposób realność
człowieka interpretowała Biblia i dalej teologia chrześcijańska. Dzisiaj
dostrzegamy poważny problem wynikający z takiego podejścia do interpretacji
realności człowieka.
Podział
na duszę i ciało wprowadzał z jednej strony (poglądy radykalne) odrębność obu
elementów, natomiast z drugiej strony skłaniał do poszukiwania łączności i
współdziałania. Najwięcej rozważań na temat łączności duszy i ciała przedstawił
Arystoteles. Interpretował oba te element w kategoriach formy i materii, ale
też w pojęciach energeia kai dynamis
(łac. actus et potentia). Dusza jako
forma była dla niego zasadą realności i aktywności, określała i kształtowała
cielesność jako dynamiczną materię. Ale w ten sposób dusza stawała się podstawą
realności człowieka. Można ją określić jako trwałą i niezmienną realność, coś
realnie istotnego. Natomiast cały proces stawania się był przypisywany
cielesności jako realności dynamicznej, czyli zmiennej i rozwijającej się. Czy
jednak takie ujęcie problemu sprawdzało się w życiu człowieka? Przecież zarówno
cielesność jak i dusza rozwijają się w trakcie życia człowieka. Ale jakoś nie
potrafiono rozwiązać tej trudności.
Skoro
dusza i ciało jako tworzące naturę człowieka stanowią jedynie realności
stawania się, czyli realności zmiennego rozwoju, to należało poszukać jakiejś
głębszej realności, będącej fundamentem całej realności człowieka. Takie
rozwiązanie znalazł św. Tomasz z Akwinu. Wskazał on na poziom egzystencjalny,
czyli na istnienie urealniające cały byt człowieka. Wyróżnił więc poziom
istnienia oraz poziom istoty. Realny byt musi według niego posiadać wewnętrzną
przyczynę urealniającą treściowe wyposażenie istotowe. Dla Tomasza byt składa
się z istoty i istnienia (esse et esentia).
Takie rozwiązanie stanowiło znakomity wstęp do dalszych rozważań dotyczących
realności człowieka. Realność człowieka wyznacza poziom istnienia, czyli poziom
egzystencjalny. Na marginesie możemy dodać, że terminologię egzystencji i
esencji wprowadził dopiero Kierkegaard. My w toku dalszych rozważań będziemy
się posługiwali zarówno terminologią Tomasza jak też Kierkegaarda.
Swoim
spojrzeniem na zasady realności człowieka Tomasz dokonał rewolucyjnego odkrycia
w ramach metafizycznej antropologii. Nie znalazł jednak poparcia, co mogło
sprawić, że nie rozwijał dalej swojego odkrycia. Pozostał jedynie na poziomie
dostosowania teorii istnienia i istoty do dotychczasowych interpretacji duszy i
ciała. Ale trzeba zaznaczyć, że ustalił jedną ważną sprawę dotyczącą stwórczego
działania Boga. Przyjmował, że Bóg stwarza istnienie człowieka, oczywiście
istnienie ograniczone przez treściowość istoty. Nie rozwinął jednak powiązań
realności i aktywności istnienia z kształtowaniem stawania się istoty. Ale już
samo stwierdzenie, że Bóg stwarza istnienie człowieka, każe od nowa przemyśleć
wewnętrzną realność człowieka. Ponieważ to, co stwarza Bóg posiada doskonałą
realność, która jak się wydaje, odpowiada za całą wewnętrzną strukturę bytową
(co oznacza, że ma wpływ na duszę i ciało). W związku z tym należałoby
stwierdzić, że poziom egzystencjalny, czyli podmiotowość istnienia, odpowiada
za dalsze powstawanie i kształtowanie poziomu naturalnego, czyli wyposażenia
istotowego w postaci duszy i ciała. Musimy zapytać, jak to jest możliwe?
I
tutaj trzeba przejść do terminologii powstałej znacznie później, czyli do
pojęcia egzystencji. Otóż to pojęcie zaproponowane przez Kierkegaarda miało
opisywać charakterystykę podmiotowości istnienia. W czasach Tomasza patrzano na
istnienie jako coś oczywistego. Sądzono, że realne byty w pełni określa i
opisuje kategoria istoty czy substancji (gr. ousia). Było oczywiste, że byty substancjalne (ujmowane poprzez
istotę) są realne i są istniejące. Po co więc dodawać nowe określenie
pojęciowe. Ale kiedy pojawił się termin egzystencja, oczywiście w opozycji do
terminu esencja, wtedy Kierkegaard chciał przekazać, że chodzi mu o jakiś
zakres podmiotowości istnienia. Wskazywało to, że istnienie oznacza nie tylko
kwestię realności, ale ma nam pokazać coś jeszcze, jakiś obszar podmiotowości
tego istnienia (esse). Niestety
późniejsi egzystencjaliści zaczęli dowolnie żonglować pojęciem egzystencji, co
nie pozwalało na dalsze odkrycia w tym zakresie. Dopiero tzw. tomizm
egzystencjalny spowodował popchnięcie tej sprawy dalej.
W
ramach polskiego tomizmu (przede wszystkim na KUL-u) największe zasługi
położyli w tym zakresie Karol Wojtyła i M. Gogacz. Wojtyła (już w latach
60-tych XX wieku) opracowując artykuł na temat personalizmu tomistycznego
sformułował twierdzenie, że osoba jest
podmiotem istnienia i działania człowieka. To stanowisko rozwijał w książce
Osoba i czyn. Taka propozycja dała
nam do myślenia w sprawie poznania i rozumienia realności osoby (i człowieka
jako osoby). Równie ciekawe ustalenia przedstawił później prof. Gogacz, który
rozwijał przede wszystkim temat relacji osobowych opartych na własnościach transcendentalnych
istnienia. Przyjął bowiem, że własności transcendentalne charakteryzują
istnienie człowieka. Zestawienie tych poglądów pozwoliło nam rozwinąć pojęcie
podmiotowości istnienia, czyli tego, co zdawała się wyrażać egzystencja zaproponowana przez
Kierkegaarda.
Na
tej podstawie twierdzimy, że osoba jest podmiotem istnienia cechującym się
własnościami prawdy, dobra i piękna. Można również mówić o podmiotowości
egzystencjalnej, ale trzeba pamiętać i to jest nasze dalsze ustalenie, że do
obszaru podmiotowości egzystencjalnej należy także podmiot życia
nadprzyrodzonego (podmiot ożywiający całą ludzką cielesność z jej funkcjami
życia biologicznego). Skoro uznaliśmy osobę za podmiot istnienia, to oznacza
to, że mamy w tym przypadku do czynienia z doskonałą realnością, realnością,
która ma charakter stały i niezmienny. Trzeba więc stwierdzić, że podmiot osoby
jest realnością, która posiada prawdziwą moc sprawczą i która napędza całą
aktywność człowieka. Osoba (obok życia egzystencjalnego) jest sprawczą zasadą
ludzkiego działania. Bez osobowej aktywności nie byłoby duchowości wraz z jej
ważną rolą w postępowaniu człowieka.
Dawniej
podkreślano jedynie ogólną rolę istnienia w urealnianiu bytu ludzkiego, w tym w
urzeczywistnianiu wyposażenia istotowego. Istnienie miało sprawiać, że istota
otrzymywała swoją realność. Ale trudno było wyjaśnić na jakiej zasadzie się to
dzieje. Nie było mowy o tym, co istnienia może przekazywać istocie (duszy i
ciału), żeby mogła ona funkcjonować w realnym świecie. Mamy podstawy sądzić, że
udało się nam wyjaśnić tę kwestię.
Wiadomo, że istnienie każdego bytu posiada odpowiednią moc sprawczą, która realizuje się dla całego bytu. Jednak nie można zakładać, że ta moc jest zawarta w całym istnieniu i realizuje się wobec całej istoty od razu. Przecież cały czas pokazywano, że istota człowieka jest złożona z dwóch odrębnych elementów treściowych, czyli z duszy i ciała. Gdyby moc sprawcza istnienia realizowała najpierw duszę, wówczas dusza musiałaby zorganizować sobie ciało. W teologii chrześcijańskiej zakładano ponadto, że duszę stwarza bezpośrednio sam Bóg (dla Tomasza poprzez stworzenie istnienia). Od czego więc zależy nasze ciało?
Słownik personalistyczny na rok 2024 /2
Postęp
teoretyczny
Z
naszej perspektywy należy zinterpretować wszystko od nowa. Skoro prof. Gogacz
przypisał własności transcendentalne samemu istnieniu bytu, to dzięki temu
można wyróżnić w istnieniu jakąś podmiotowość związaną z tymi własnościami.
Profesor mówił o własnościach osobowych, które tworzą prawda, dobro i piękno
(ostatnie piękno jest już moim dodatkiem). To nasunęło mi wniosek, że w
obszarze istnienia można wyróżnić podmiot osoby (podmiotowość osobową). Taka
osobowa podmiotowość dysponowałaby mocą sprawczą w zakresie tych swoich trzech
własności transcendentalnych. Tutaj mowa jest o podmiocie czy podmiotowości w
zakresie sprawczej aktywności. To już znaczy, że podmiot osobowy (osoba) ma
możliwości jakiegoś sprawczego działania. Może powoływać coś do realności.
Dalszy
wniosek będzie stwierdzeniem, że osoba (jako podmiot istnienia) powołuje do
działania i stawania się wyposażenie duchowe, czyli wpływa na powstanie trzech
władz duszy. Tak naprawdę to, co nazywano zawsze duszą stanowią trzy władze
duchowe – umysł (intelekt), wola (rozumne pożądanie) oraz uczuciowość
(przeżywanie życia). Podmiot osobowy sprawia powstanie tych władz, a dalej
poprzez swoją aktywność (akty osobowe) nadaje tym władzom zasady działania.
Analizując
sprawę stworzenia człowieka powiemy, że Bóg stwarza ludzkie istnienie. Jest to
ogólne stwierdzenie, ponieważ należy dopowiedzieć, że Bóg Ojciec stwarza
istnienie wraz z podmiotowością osoby, natomiast Syn Boży dodaje niejako do
tego podmiotowość życia nadprzyrodzonego (życia na poziomie egzystencjalnym).
Ostatecznie zaś Duch Święty dokonuje konsolidacji tych podmiotów
egzystencjalnych na drogę życia konkretnego człowieka, co skutkuje poczęciem
człowieka w łonie matki. Ponadto Duch wysyła nam do pomocy Anioła Stróża, który
ma za zadanie czuwać nad nami na drodze życia. To wszystko nie dzieje się
przypadkowo, lecz jest związane z planem Bożym. Dawniej mówiono po prostu o
przeznaczeniu człowieka, co oznaczało, że człowiek jest powołany do dzieła
Bożego.
Stworzenie
istnienia wyposażonego w podmiot osoby i podmiot życia staje się przyczyną
dalszego rozwoju realności człowieka. Podmiot osobowy odpowiada za powstanie
ludzkiej duchowości składającej się z trzech władz duchowych (umysłu, woli i
uczuciowości). Za powstanie umysłu odpowiada aktywność własności
transcendentalnej prawdy, która pozwala na ukształtowanie się duchowej władzy
poznawczej. Dalsza aktywność osobowej prawdy w postaci aktów kontemplacji
skutkuje powstanie w umyśle słowa prawdy jako zasady poznawczej. W umyśle mamy
bowiem do czynienia z obecnością słowa prawdy a nie samej własności prawdy. To
słowo prawdy napędza działanie naszego umysłu w kierunku poznania realności
charakteryzującej się własnością prawdy. Dlatego nasz umysł bez problemu
rozpoznaje prawdę osobową obecną w egzystencji innych ludzi. Nie mamy przecież
problemu ze stwierdzeniem i uznaniem, że spotkaliśmy drugiego człowieka.
Z
kolei za powstanie woli odpowiada aktywność własności transcendentalnego dobra,
co sprawia ukształtowanie się duchowej władzy pożądawczej (władzy chcenia – potentia voluntatis). Natomiast dalsza
aktywność osobowego dobra w postaci aktów sumienia skutkuje w woli powstaniem
zasady czynu dobra. Również w woli nie pojawia się sama własność dobra, lecz
mamy tam zasadę działania w postaci czynu dobra. To napędza nasze chcenie woli
w kierunku realności cechującej się własnością dobra. Wola więc chce i pożąda
osobowego dobra obecnego w egzystencji innych ludzi. Na tej zasadzie pragniemy
dobra innych ludzi, co jest duchowym działanie moralnym. Chyba zbyt ogólnie
mówiono dawniej o działaniu moralności.
Trzecią władzą duchową jest według mnie uczuciowość. Jest to władza duszy, która również ma powiązania z podmiotem osobowym. Za powstanie uczuciowości duchowej odpowiada aktywność własności transcendentalnego piękna, co przekłada się na ukształtowanie uczuciowości, czyli duchowego przeżywania realności życia. Z kolei dalsza aktywność osobowego piękna w postaci aktów upodobania prowadzi do narodzenia się w uczuciowości zasady przeżywania piękna (chodzi o piękno życia). To w efekcie powoduje radość i fascynację życiem, a przede wszystkim szacunek dla życia człowieka, zwłaszcza bliskiego nam. Duchowa uczuciowość pozwala nam dostrzegać i przeżywać realne piękno życia. Przeżywanie życia daje nam duchowe zadowolenie i radość połączoną z nadzieją (gaudium et spes). Ma to ogromne znaczenie gdy w rodzinie oczekujemy potomstwa (nowego życia). Ponadto duchowa uczuciowość pozwala nam właściwie przeżywać naszą ludzką seksualność służącą darowi życia.
Słownik personalistyczny na rok 2024 /3
Występ
etyczno-moralny
Na
podstawie tego, co przedstawiliśmy, łatwo jest postawić tezę, że całe moralne
działanie człowieka zależy od aktywności osoby. Przy czym należy zaznaczyć, że
aktywność osobowa nie polega na samodzielnym i niezależnym działaniu władz
duchowych. To pokazuje, że nie wolno uważać za osobę świadomości człowieka, jak
postulował Scheler. Świadomość jest efektem samodzielnego działania władz
duchowych bez żadnego odniesienia do realności i jej własności
transcendentalnych. Jeżeli bowiem zabraknie aktywności osobowej, to wówczas
władze zaczynają działać „na własną rękę”, czyli podejmują swobodne działania.
Umysł przechodzi do swobodnego myślenia, wola zaczyna dokonywać wolnych
wyborów, a uczuciowość będzie się skłaniać do dowolnego przeżywania cielesnych
przyjemności.
Jednak
takie postępowanie oparte na wolności działania traci zupełnie odniesienie do zasad moralnych. Wolność
działania polega na pomijaniu jakichkolwiek zasad. Człowiek zaczyna poszukiwać
wtedy dowolnych wartości, czyli należałoby powiedzieć, że zaczyna tworzyć w
oparciu o myślenie dowolne wartości bez żadnego związku z realnością. Przecież
to nasze myślenie – zwłaszcza wolne myślenie – tworzy sobie i kreuje przeróżne
wartości (sławy, pieniądza, czy popularności). Jednak wykreowanych w ten sposób
wartości nie można uznać za zasady moralne. Zasadami moralnymi są przede
wszystkim realne własności osobowe oraz bezpośrednie skutki z nich wynikające.
Skutkiem prawdy jest wypowiadanie słowa prawdy o realnym świecie oraz uznanie
tego, co realne, czyli wiara. Skutkiem dobra jest chcenie osobowego dobra i
wynikająca stąd miłość osobowa (umiłowanie dobra drugiej osoby). Skutkiem
piękna jest przeżywanie piękna, jakie niesie ze sobą życie, oraz radość i
nadzieja na nowe życie.
Moralność
nie jest kwestią świadomości. Moralność jest przeciwieństwem świadomości, zaś
świadomość jest zanegowaniem moralności. Nie można więc wyprowadzać moralności
z wartości tworzonych przez świadomość (czyli przez wolność myślenia).
Moralność jest bowiem efektem poznania faktycznej realności człowieka,
natomiast świadomość jest tworzeniem wirtualnego świata możliwości a nie
realności. Należy wiedzieć, że myślenie nie tworzy realności, lecz stwarza
jedynie dowolne możliwości działania (tak naprawdę działania pozorowanego).
Musimy
wiedzieć, że sfera duchowości, czyli działania władz duszy, jest obszarem
stawania się (realności stawania się – fieri
non esse). To oczywiście pozwala na działania wspomnianych władz. Władze
duchowe są tylko możnościami działania (potentiae
animae). Przeprowadzają więc swoje działania. Natomiast efektem podejmowania
tych samych działań jest powstawanie trwałej dyspozycji. Taką dyspozycję
traktowano jako pewnego rodzaju siłę i moc do działania, i określano ją mianem virtus, na język polski tłumaczona jako
cnota. Powstawanie cnót jako trwałych dyspozycji jest w etyce określane jako
tworzenie charakteru moralnego człowieka. Można przyjąć, że ten tradycyjnie
rozumiany charakter moralny stanowi to, co dzisiaj nazwalibyśmy osobowością.
Osobowość człowieka jest jakąś trwałą dyspozycją do moralnego działania. Ale
konieczna uwaga, nie wolno mylić osobowości z osobą, gdyż występują one na
dwóch różnych poziomach. Osoba jest podmiotem istnienia i można ją zaliczyć do
poziomu egzystencjalnego. Natomiast osobowość przynależy do poziomu
esencjalnego, gdyż stanowi wyposażenie naszej duchowości. Osoba jest trwałą i
niezmienną realnością (pertinet ad esse),
a osobowość należy do realności stawania się (pertinet ad fieri).
Działania
moralne napędzane przez akty osobowe kontemplacji, sumienia i upodobania
doprowadzają do powstania trwalej dyspozycji duchowej. Dzięki tym działaniom
powstają najważniejsze usprawnienia i udoskonalenia charakteru moralnego, czyli
osobowe cnoty moralne – wiary, miłości i nadziei. Działania i cnoty moralne
odnoszą nas do konkretnych osób, które spotykamy na swej drodze życiowej i z
którymi podejmujemy wspólne życie. Działania moralne dotyczą bowiem
bezpośrednio osobowej realności człowieka. Wiara dotyczy uznania realności osobowej
człowieka, czyli tego, że człowiek jest osobą (realnością o charakterze
nadprzyrodzonym). Chodzi oczywiście o wiarę ujętą szerzej niż religijna. Miłość
osobowa dotyczy bezpośrednio afirmacji ludzkiej osoby a nie jakichś pobocznych
cech lub zdarzeń. Wreszcie nadzieja daje nam radość ze spełnienia dobrego życia
i oczekiwanie życia prawdziwie osobowego. Działania moralne rozumiemy więc
raczej wąsko, jako odnoszące się do tego, co w człowieku stanowi realność
osobową.
Już
etyka grecka podpowiadała nam, że istnieją dodatkowe usprawnienia naszego
działania. Nazwano je cnotami kardynalnymi. Ale musimy wiedzieć, że cnoty
kardynalne dotyczą działania człowieka w odniesieniu do współpracy grupowej, do
działalności wspólnotowej. Te cnoty – roztropności i rozsądku (w połączeniu z
namysłem); sprawiedliwości i wynikającej z niej praworządności; czy wreszcie powściągliwego
umiaru w korzystaniu z dobrodziejstw otaczającego nas świata – pozwalają nam
lepiej funkcjonować na gruncie instytucjonalnym. Są one potrzebne i konieczne
we współpracy i współdziałaniu razem z innymi ludźmi. Opiera się na nich bezkonfliktowa
współpraca w realizacji interesów grupowych. Dlatego cnoty kardynalne mają
zastosowanie w działalności wszelkiego rodzaju instytucji społecznych i
politycznych oraz w działalności firm i przedsiębiorstw. Stąd Grecy pojmowali
je jako cnoty polityczne, konieczne do stworzenia idealnego polis.
W podsumowaniu możemy stwierdzić, że właściwe poznanie i rozumienie realności osoby ludzkiej pozwala nam rozwinąć kwestię ludzkiego działania i postępowania, i to zarówno w relacjach między poszczególnymi osobami jak również w kontekście szerszej współpracy instytucjonalnej i politycznej. Bez jasnego i jednoznacznego postawienia sprawy pojmowania osoby jako podmiotowej realności istnienia ludzkiego nie będziemy mieli możliwości rozwiązywania wszelkich problemów, z jakimi boryka się dzisiaj społeczeństwo wielu krajów.
14 października 2024
Proces rozwojowy życia
Faktycznym
przykładem procesu rozwojowego jest rozwój żywej przyrody (czyli rozwój życia
biologicznego w naszym ziemskim świecie). Rozwój przyrody ukazuje nam proces
powstawania i rozpowszechniania się życia.
Rozwój
życia przyrodniczego musi mieć swój początek. Wydaje się, że jest to stwórczy
akt Boga. Bóg stwarza życie na ziemi. Oczywiście do tego były potrzebne
odpowiednie warunki, czyli woda, powietrze oraz ziemia, czy wreszcie ogień jako
podgrzewanie wszystkiego do przyjaznej temperatury.
Można
domniemywać, że Bóg stwarza życie nadprzyrodzone, tak jak to jest w przypadku
człowieka, ponieważ stwarza zawsze coś doskonałego. Powstaje od razu pytanie,
gdzie znajduje się to życie, czy wewnątrz ziemi (jakby w jej jądrze), czy gdzieś
na powierzchni? Chyba należy przyjąć to pierwsze rozwiązanie, gdyż na
powierzchni żyją i funkcjonują substancje cielesne przejawiające rozwój życia,
czyli żywe organizmy. Będą to organizmy od najprostszych form jednokomórkowych
poprzez najróżniejsze formy roślinne aż po różne formy zwierząt (z owadami na
czele).
Życie
nadprzyrodzone jako przyczyna powstawania i kształtowania wszystkich organizmów
żywych będzie stanowiło zasadę i początek tego wszystkiego, co żyje i porusza
się samodzielnie w szeroko rozumianym świecie przyrody. Widzimy, że życie jest
związane z ruchem i rozwojem. Co więcej ten biologiczny rozwój jest
przekazywany z jednego organizmu (właściwie ze współdziałania dwóch organizmów)
na inny w sposób rozmnażania się (zrodzenia).
Co
ciekawe życie biologiczne (wraz ze wszystkimi jego funkcjami i narządami) jest
przekazywane z jednego elementu (czy właściwie całego zespołu elementów, czyli
pokolenia) na dalsze zespoły pokoleniowe na sposób rodzenia. Ta zdolność
rodzenia, czyli możliwość przekazywania swojej natury (wraz z całym
wyposażeniem organizmu żywego) zawarta jest w tym, co nazywamy nasieniem. Ta
zdolność jest charakterystyczna dla rozwoju życia jako ciągłego (czasowo)
procesu rozwojowego.
Życie biologiczne rozwija się w postaci organizmów żywych, czyli wyodrębnionych elementów jako jednostek cielesnych stanowiących organizmy spełniające funkcje życiowe (odżywianie się, wzrost i dojrzewanie, i wreszcie rozmnażanie się).