To
przerażające, że ludzie boją się dziś mądrości. Boją się wypłynąć na głębię, wolą
brodzić po płytkich wodach (wodolejstwa). Mądrość przestała się opłacać, gdyż
wymaga zbyt wiele poświęcenia i uwagi. Po co skupiać swoje siły na czymś tak
trudnym i nieprzystępnym, jeśli można łatwo i szybko osiągnąć przyjemną
świadomość samozadowolenia, wystarczy uwierzyć w jakieś myślenie – swoje lub
cudze. Po co się trudzić, jeśli można żyć łatwo i przyjemnie. Co z tego, że
człowiek pozbawiony mądrości staje się łupem wszelkich zależności i uzależnień.
Łatwiej zaakceptować swoje zgubne przyzwyczajenia niż z nimi walczyć, czego
uczy nas psychologia. Przecież mądrość wymaga poznania prawdy. Wolnomyśliciele
twierdzą, że mądrość uzależnia nas od prawdy. Lecz nasze myślenie nie
potrzebuje i nie chce zależności od niczego. Przecież myślenie rości sobie pretensje
do bycia zupełnie niezależnym. Okazuje się jednak, że ta jego niezależność
udająca wolność nic nam nie daje. Myślenie nie jest w stanie sprawić niczego
realnego.
Realność
sprawia i buduje nasza osoba, która stanowi podmiotowość istnienia (ludzką egzystencję).
To osoba sprawia w nas realne działanie (czyny moralne), dlatego należy ją
uznać za przyczynę realności w człowieku. Św. Tomasz twierdził, że wolnym jest
ten, kto stanowi przyczynę własnego działania. Skoro więc osoba stanowi
przyczynę realnego działania człowieka (osobowego działania), to można przyjąć,
że w człowieku naprawdę wolna jest jego osoba i nic poza tym. Ludzka natura nie
jest naprawdę wolna, gdyż jest uzależniona od zewnętrznych warunków. Ani nasza
duchowość (w obecnym stanie) nie jest zupełnie wolna, gdyż podlega zewnętrznym
wpływom kulturowym. Ani nasza cielesność nie jest wolna, gdyż podlega
zewnętrznym ograniczeniom materialnym.
Fromm
uważał, że człowiek boi się wolności. Ale tak naprawdę wolności boi się nasza
świadomość, a nie sam człowiek. Prawdziwa osobowa wolność zagraża bowiem naszej
świadomości, która musi walczyć o swoją niezależność. Jednak nawet pełna
niezależność świadomości nie stanie się nigdy prawdziwą wolnością. Niezależność
jest tylko wyobrażeniem wolności. Dopiero wolność osobowa tworzy realność na
poziomie natury. Niezależna świadomość stwarza nam świat intencjonalny, czyli
pomyślany, ale to nie jest żadna realność.
Tylko
osoba jest realnym podmiotem, gdyż jest zupełną przyczyną swoich aktów.
Pozostałe podmiotowości działające w człowieku nie są w pełni przyczynami
działania, ponieważ stanowią podmioty możnościowe (możności). Na przykład nasze
władze duchowe są jedynie możnościami (potentiae).
Również nasza świadomość stanowi tylko sferę możnościową. A to znaczy, że nie
są to realne przyczyny ludzkiego działania.
Przyczyną
aktywności człowieka jest przede wszystkim jego osoba. Wojtyła określał tę
sytuację łacińską formułą – operari
sequitur esse. Osoba stanowi bowiem podmiotowość istnienia. Aktami osoby są
słowo prawdy (czyli nasza wiara) oraz czyn dobra (czyli miłość). Dopiero dzięki
tym aktom uruchomiane są nasze władze duchowe i dlatego mogą spełniać swoje
działania. Bez aktywności osoby stanowiącej suppositum
essendi działalność naszej duszy i ciała byłaby próżna. Ani dusza, ani
ciało jako nasza natura nie stanowią ostatecznego źródła aktywności.
Potocznie
mówimy, że człowiek jest istotą rozumną albo rozumną naturą. A to znaczy, że
możemy poznawać i rozumieć rzeczywistość oraz opowiadać o niej. Człowiek dysponuje
więc poznaniem rozumnym (umysłowym) rzeczywistości, wiedzą rozumiejącą tę
rzeczywistość oraz mową, która pozwala przekazywać uzyskaną wiedzę i poznanie.
Ale to wszystko jest możliwe dzięki własnościom osobowym istnienia. Osobową
podmiotowość człowieka stanowią bowiem własności transcendentalne istnienia –
prawda, dobro i piękno. To one uzyskują moc sprawczą pod wpływem nawiązywanych
relacji osobowych. Takie relacje zapoczątkowuje w nas Bóg. Na przykład momentem
nawiązania realnych relacji osobowych między mężczyzną i kobietą jest sakrament
małżeństwa. Wówczas Bóg obdarza męża i żonę łaską, która łączy ich relacjami
osobowymi. To właśnie stanowi nierozerwalną łączność dwóch osób. Taka łączność
jest możliwa między osobą mężczyzny i osobą kobiety. Pozwala ona dostosować do
siebie nasze ludzkie natury oraz ich wzajemne współdziałanie, czyli działalność
naszej duszy i ciała. Bez tej łaski ludziom trudno jest dopasować się do
siebie. Wtedy natury mężczyzny i kobiety wydają się zupełnie rozbieżne i
sprzeczne, co staje się powodem walki płci, jak to się popularnie określa.
Takiej walce może zapobiec jedynie współdziałanie dwóch osób.
Podsumowując
powiemy, że niezależność od zewnętrznych warunków nie stanowi jeszcze pełnej
wolności. Człowiek może być niezależny i dysponować różnymi możliwościami
działania, a mimo to może nie czuć się wolnym. Wolność człowieka ma bowiem
charakter osobowy. Taka wolność jest związana z osobową aktywnością. Należy
więc stwierdzić, że całkowicie wolna jest tylko nasza osoba, ponieważ jest
sprawcą własnej aktywności. Natomiast ludzka natura nie jest ostatecznym
sprawcą działań człowieka. Ona jedynie jakby przekazuje (transmituje) osobową
aktywność na zewnątrz. Oczywiście nadając tej aktywności swoją naturalną
charakterystykę i specyfikę. Dlatego natura potrzebuje ciągłego wsparcia ze
strony osoby.
Stąd
należy uznać, że źródło naszej działalności poznawczej tkwi w osobie i dzięki
osobowej prawdzie mamy w ogóle możliwość albo moc poznawczą. Dlatego możemy
aktualnie poznawać i rozumieć rzeczywistość. Krótko mówiąc, zarówno nasza
władza poznawcza, jak i sama aktywność poznawcza tej władzy zależą od osobowej
prawdy zawartej w osobie (w osobowej podmiotowości istnienia – in supposito essendi). Dlatego trzeba
uznać, że osobowa prawda stanowi ostateczną moc poznawczą (intelligere), która pochodzi od Stwórcy.
Podobnie
wygląda porządek wolitywny. Źródłem i przyczyną poruszeń naszej woli jest
osobowe dobro. To ono pobudza wolę do chcenia, co przekłada się dalej na
zewnętrzne działanie. Osobowe dobro sprawia bowiem w woli czyn dobra, czyli akt
miłości, który napędza nasze naturalne działanie. Bez takiej osobowej
aktywności wola pozostaje zdana jedynie na wybieranie spośród różnych
możliwości działania. Jednak nie jest wtedy zdolna do prawdziwej miłości jako
bezinteresownego chcenia dobra. A tylko takie działanie woli możemy nazwać
osobową wolnością. Natomiast zdolność wyboru nie stanowi realnej wolności, a
jedynie niezależność od zewnętrznych uwarunkowań.
Wolność
nie jest więc brakiem ograniczeń. Wolność jest mocą działania. W człowieku taka
moc działania pochodzi od osoby. A zatem to nasza osoba jest naprawdę wolna.
Ani nasza natura, ani nasza świadomość nie są wolne. Ponieważ natura nie ma w
sobie pełnej mocy działania. Władze naturalne stanowią jedynie zdolności do
działania, czyli możności. Muszą więc czerpać moc działania z zewnątrz. Z kolei
świadomość tworzy jedynie możliwości działania, ale nie daje nam żadnej realnej
mocy. Możliwość nigdy nie stanie się realnością.
Cała
moc naszej aktywności płynie od osoby, która stanowi podmiotowość istnienia (suppositum essendi). Tylko istnienie
posiada moc aktu, czyli pełną aktywność sprawczą. Nasza istota, czyli natura,
musi być aktywizowana (uaktywniona) przez akt istnienia. Dlatego naprawdę wolna
jest nasza osoba. Ona działa mocą sprawczą własności transcendentalnych (czyli
własności zawartych w istnieniu) – prawdy, dobra i piękna. Dopiero aktywność
tych trzech własności i mocy istnienia powoduje uaktywnienie się naszych władz
duchowych (jako możności). Ta osobowa aktywność sprawia w umyśle powstanie
słowa prawdy (czyli wiary), zaś w woli uruchamia czyn dobra (czyli miłość), a
wreszcie w naszej uczuciowości wywołuje przeżycie piękna (czyli nadzieję). Te
powstające aktywizacje stanowią już wyposażenie naszych władz i są zasadami ich
działania. A więc funkcjonują jako sprawnościowe dyspozycje (dispositiones habituales). Bez tego
nasze działania byłyby pozorne i nieskuteczne, czyli próżne.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz