Filozofia
jest teorią naukową. Powstała jako wiedza naukowa. Filozofia przedstawia ogólne
zasady rzeczywistości na podstawie analizy naukowej. Dlatego filozofia pokazuje
nam to, co dzieje się z człowiekiem w sposób ogólny i naukowy.
Ale człowiek nie działa w sposób ogólny. Człowiek nie
żyje w ogólności. Człowiek żyje w realności. Dlatego człowiek nie kieruje się
ogólną wiedzą. Jako jednostka (byt jednostkowy) człowiek postępuje i działa
konkretnie i szczegółowo.
Z kolei etyka przedstawia ogólne zasady ludzkiego
działania. Etyka formułuje pewne ogólne normy etyczne, które mają pokazywać
charakter ludzkiego działania. Ale w konkretnym przypadku wiedza o ogólnych
normach się nie sprawdza. Wszyscy zaakceptują niewątpliwie normę: „czyń dobro”,
ale w wykonaniu tego nakazu pojawiają się już kłopoty. Czyżby więc człowiekowi
nie były potrzebne normy etyczne? Tak z pewnością nie jest. Ale jaki charakter
muszą mieć normy etyczne, aby były wykorzystywane w naszym życiu? Otóż w
działaniu potrzeba nam pewnej konkretnej i jednostkowej decyzji, a nie ogólnej
normy. W swoim postępowaniu człowiek kieruje się bowiem konkretnym
postanowieniem.
W swoich naukowych analizach z dziedziny etyki K. Wojtyła
odkrył to, co nazwał normą personalistyczną. W ten sposób została sformułowana
pewna ogólna norma i zasada ludzkiego postępowania, która wyraża powszechny
sposób postępowania różnych ludzi. Dla etyka i naukowca ten sposób postępowania
wynikał z teorii osoby (czyli z badań nad osobą). Według Wojtyły człowiek jest
przede wszystkim osobą i dlatego powinien postępować w sposób osobowy. Właśnie
norma personalistyczna ujmuje taki osobowy sposób działania odnoszący się do
drugiego człowieka. W swoim pozytywnym sformułowaniu powiada ona, że osoba
jest takim dobrem, że właściwe i pełnowartościowe odniesienie do niej stanowi
tylko miłość. (Mio, s.42) A więc człowiek jako osoba jest takim dobrem,
któremu należy się miłość.
Jest to oczywiście naukowe sformułowanie normy etycznej.
To znaczy, że jest to pewne ogólne twierdzenie dotyczące osoby. Możemy to
twierdzenie zapamiętać, aby powtórzyć je na egzaminie z etyki. Możemy je lepiej
lub gorzej rozumieć i wyjaśnić. Możemy o nim rozmawiać i dyskutować. Możemy je
cenić i pochwalać. Ale jak zastosować je w życiu?
W swoim realnym działaniu człowiek nie kieruje się takimi
ogólnymi twierdzeniami i postulatami. Możemy je poznawać i to z pewnością jest
potrzebne. Ktoś nam powie, że działania człowieka są konkretne, zmienne i
różnorodne, ale etyczna wiedza o dobru zawsze pozostaje ogólna. Możemy
odpowiedzieć, że człowiek potrzebuje poznawczego potwierdzenia i pożądania
jednostkowego realnego dobra, a nie ogólnej wiedzy o dobru. Wiedza etyczna
występuje w naszym poznaniu. Ale jak przenieść ją do działania? Czy to znaczy,
że ludzie nie kierują się normą personalistyczną? Może jej nie znają i dlatego
nie używają? A może norma personalistyczna jest tylko tworem etyki? Otóż nie!
Pojedynczy człowiek w swoim działania nie kieruje się
wyłącznie samą wiedzą. Ten błąd popełnił na początku Sokrates. On myślał, że
jeśli człowiek pozna i zdefiniuje sprawiedliwość, to stanie się sprawiedliwy,
czyli będzie żył i działał sprawiedliwie. Szybko dostrzeżono, że to fikcja i
zbytnie uproszczenie. Człowiek żyje swoimi własnymi decyzjami i
postanowieniami, które uwzględniają różne rzeczy. Oczywiście w tych decyzjach
przejawia się rozum i wola, ale również uczucia i stan fizyczny (kondycja
cielesna). I to właśnie na gruncie ludzkiej decyzji trzeba szukać normy
personalistycznej, ale już w wersji zindywidualizowanej i ukonkretnionej.
Człowiek poznaje dobro ogólne, ale działa konkretnie
(szczegółowo). Czy to jest dylemat nie do rozwiązania? Otóż okazuje się, że
człowiek doświadcza konkretnego dobra, a tylko nasz rozum w swoim myśleniu robi
z tego ogólnik. Przecież dobro jest własnością realnych bytów, a one zawsze są
jednostkowe. Nie ma bytów ogólnych, czyli idei, jak chciał Platon. Ale z
drugiej strony nie da się stworzyć wiedzy o bytach jednostkowych i ich
działaniach. Wiedza zawsze coś uogólnia, a przez to wypacza obraz
rzeczywistości, bo narzuca nam to, co ogólne i konieczne.
Dlatego dobro moralne musi być ujęte w swojej realności i
konkretności jako jednostkowy byt. Nasza decyzja o akceptacji i afirmacji dobra
(czyli potwierdzeniu i pożądaniu dobra) dotyczy bezwzględnie czegoś
jednostkowego. Gdy jestem głodny, sięgam po konkretny chleb, bo nie najem się
ogólnym pojęciem chleba.
Afirmacją dobra jest miłość. Każdy z nas doświadcza
miłości. Kochamy różnych ludzi, oni kochają nas. Ale zawsze kochamy konkretnego
człowieka. Tylko A. Comte pozytywistyczny naukowiec kazał nam kochać ludzkość.
Nasza miłość ma osobowy charakter. Osobowa miłość nie poddaje się teoriom
naukowym. Nauka jest bezradna wobec problemu miłości. Ale doświadczenie miłości
nie jest obce żadnemu człowiekowi. Każdy kocha kogoś w swoim życiu. Każdy
przeżywa doświadczenie miłości.
Każdy człowiek jest osobą i przeżywa miłość. Miłość jest
aktem osobowym. Jest osobową aktywnością. Miłość wypływa z osoby i do osoby
zmierza. O miłości śpiewali poeci i prorocy. Dziś śpiewają o niej wszyscy
piosenkarze. Miłość stanowi najgłębsze doświadczenie człowieka. A jednocześnie
ta osobowa miłość jest zaprzeczeniem wiedzy naukowej. Co więcej, ona się dzieje
wbrew wszelkiej nauce.
W naszym przeżywaniu miłości jest jeden najważniejszy
moment. Jest to ten moment, gdy wobec drugiej osoby wypowiadamy fundamentalne
słowo – „Kocham Cię”. Jest to najwspanialsze przeżycie, ale jednocześnie jest
to najważniejsza decyzja każdego z nas. Nagle nadchodzi ten czas, gdy jestem
zdecydowany wyznać miłość. Wówczas w sposób wolny i świadomy wyrażam swoją afirmację
dla drugiej osoby. Po prostu mówię jej: „Kocham Cię”.
Otóż dla człowieka takie wyznanie miłości („Kocham Cię”)
jest jak najbardziej osobistą i własną normą personalistyczną. Stwierdza ono
bowiem, a właściwie potwierdza, że człowiek jest osobą oraz że osoba jest godna
miłości – osobowej miłości. Na pewno nikt w takim momencie nie myśli o normie
personalistycznej Wojtyły. I na szczęście nie ma takiej potrzeby, gdyż w tym
prostym wyznaniu zawiera się całe bogactwo normy personalistycznej. W słowie
„Kocham Cię” jest właśnie wszystko zawarte. To jest bowiem konkretne i
szczegółowe potwierdzenie normy etycznej. To jest osobiste przykazanie każdego
człowieka. Wyznanie „Kocham Cię” od razu staje się nakazem miłości. Wyznanie
staje się nakazem, gdyż norma moralna ma zawsze postać nakazu.
Jest to zarazem nakaz, który ja sam przyjmuję na siebie.
Jest to również norma, którą wypowiadam ja sam. Wypowiadam ją wobec drugiej
osoby. Jest to nakaz, którym ja sam obejmuję drugą osobę. A to znaczy, że
znalazłem swoje dobro. Znalazłem dla siebie dobro osobowe. Po prostu znalazłem
odpowiednią osobę – konkretną i realną osobę. Miłość dotyczy zawsze drugiej
osoby. Dotyczy dobra osoby, czyli godności. Godność jest dobrem osobowym
zawartym w realnym bycie. Jest to dobro bezwzględne i dlatego godne
zainteresowania człowieka, godne jego miłości.
Wszystko to razem pokazuje nam, że moment odkrycia w
sobie miłości jest najważniejszym wydarzeniem moralnym. Jest to fundamentalny
akt moralny, który otwiera przed nami pole moralności. „Kocham Cię” – to nie
może być chwilowe uczucie fascynacji, ani jakieś wymyślone marzenie. To ma być
akt pełnej afirmacji drugiej osoby (ludzkiej lub boskiej).
Dlatego wyznanie „Kocham Cię” stanowi potwierdzenie
fundamentalnej prawdy o człowieku – tej prawdy, że człowiek jest osobą godną
miłości. Stanowi ono również pożądanie samego osobowego dobra. „Kocham Cię” to
znaczy „pragnę twojej osoby”. Pragnę Cię w całej twojej osobowej realności.
Afirmuję Cię ze względu na osobę. A to znaczy, że akceptuję twoją niedoskonałą
naturę właśnie ze względu na doskonałość osoby. Chcę ogarnąć całą twoją osobę i
żadne niedoskonałości twojej natury mi w tym nie przeszkodzą, bo kocham samą
twoją osobę. Pragnę bliskości i łączności z twoją osobą. Po prostu chcę być z
Tobą, a nie tylko z twoją cielesnością lub duchowością.
„Kocham Cię” to powinno być życiowe postanowienie. To nie
może być chwilowe uczucie albo chwilowe pragnienie. To musi być moja osobista
decyzja. Powiemy, że to powinna być decyzja rozważna i dobrowolna. Ale przede
wszystkim to musi być decyzja osobowa, a nie tylko decyzja rozumu i woli. To ma
być decyzja prawdziwa i dobra, czyli decyzja oparta na prawdzie i dobru. A więc
to powinien być akt osobowy. Akt osobowej prawdy i osobowego dobra. To powinien
być akt egzystencjalny – czyli akt naszej egzystencji, która jako podmiotowość
osobowa otwiera się na drugą osobę (por. Otwórzcie drzwi Chrystusowi) oraz
przyjmuje tę osobę (por. Bierzcie i jedzcie z tego wszyscy). Chyba nie
przypadkowo mówimy w języku polskim o wyznaniu miłości tak jak o wyznaniu
wiary.
„Kocham Cię” mówimy wobec osoby. Jest to słowo mojej
osoby, które wypowiadam wobec drugiej osoby. Jest to przesłanie otwarcia się na
osobę. „Kocham Cię” to znaczy otwieram się dla Ciebie, jestem dla Ciebie. To
znaczy również, że chcę być z Tobą, pragnę Ciebie – twojej osoby. „Kocham Cię”
– jest wołaniem mojej osoby. Osoba otwiera się i zaprasza. Zapraszam Cię do
siebie. „Kocham Cię” – to jest zaproszenie, ale także prośba i błaganie.
(„Człowiek szukający człowieka. Żebrak.” – z wiersza ks. J. Pasierba) Zapraszam
Cię, czyli zapraszam twoją osobę. Dlatego mam odwagę wołać do Ciebie. Mam
odwagę wyznać Ci, że Cię kocham, gdyż to moja osoba wzywa i błaga twoją osobę.
Osoba otwiera się tylko dla drugiej osoby. Osoba wyznaje
miłość drugiej osobie. Wówczas nawiązuje się ów fundamentalny dialog, o którym
mówił Buber. To osoba wyznaje miłość – „Kocham Cię”. W tym momencie pojawia się
fundamentalne słowo. Słowo miłości. Właśnie jako wyznanie miłości. Odpowiedzią
może być tylko słowo prawdy – czyli wyznanie wiary – „Wierzę Ci” lub „Wierzę w
Ciebie”.
Bóg ofiarował nam miłość. Bóg obdarzył nas relacjami
osobowymi. Człowiek odpowiada na to wiarą. Odpowiada wyznaniem wiary (credo).
„Wierzę w Ciebie Boże Żywy, ... Twe Słowo mylić nie może” lub „Wierzę w Boga
Ojca Wszechmogącego...” Mamy więc dialog miłości i wiary. To jest dialog
osobowy, gdyż to osoba przesyła słowo miłości i słowo wiary. Dopełnieniem
będzie także słowo nadziei.
„Kocham Cię” to jest wyznanie osobowe. To jest osobowe credo
(amo et credo). To osobowe wyznanie
staje się dla człowieka normą etyczną, czyli przykazaniem dotyczącym osoby. Jest to zarazem wyznanie wiary w osobę
ludzką lub boską. Wyznanie, że człowiek jest osobą oraz że osoba jest godna
miłości. Osoba chce pokochać drugą osobę. Osoba potrzebuje drugiej osoby. Osoba
żyje dla osoby. Żyje miłością i dla miłości. Osoba potrzebuje kontaktu
osobowego. Osoba potrzebuje miłości.
Faktyczną
normą moralną jest dla człowieka wyznanie: „Kocham Cię”. W tym wyznaniu jest bowiem
wszystko zawarte. Jest w nim zawarte potwierdzenie drugiej osoby. Jest także
zawarte bezwzględne pragnienie (pożądanie) w postaci afirmującej miłości.
Wyznanie „Kocham Cię” staje się dla człowieka po prostu normą etyczną i
personalistyczną. Ponieważ w tym krótkim wyznaniu jest obecna pełna akceptacja
normy personalistycznej Wojtyły. „Kocham Cię” to znaczy „uznaję Cię za osobę
godną miłości” – mojej miłości. Ofiarowuję Ci moją miłość. Daję Ci miłość jako
bezinteresowny dar z samego siebie. Po prostu daję Ci siebie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz