8 maja 2014

54.Poznanie praktyczne


Rozum teoretyczny poznaje prawdę. Poznaje prawdę bezwzględną, czyli samą w sobie. Natomiast rozum praktyczny jest nastawiony na poznanie dobra. Rozum praktyczny ma zdolność poznania dobra bezwzględnego, czyli dobra samego w sobie (wsobnego – jak pisze Czachorowski). Ale takie poznanie nic by nie dało, gdyby nie wola. Tylko wola ma zdolność postanowienia i potwierdzenia tego dobra. Znaczy to, że wola potwierdza i afirmuje dobro. Możemy powiedzieć, że wola jakby łapie to dobro albo ogarnia je. I dopiero wtedy zaczyna się działanie.



Wydaje się, że takie rozwiązanie dotyczy zarówno określenia celu działania (bonum honestum jako cel) oraz już szczegółowego wyboru środków (a więc dóbr użytecznych i przyjemnych – bonum utile et bonum delectabile). Rozum praktyczny stwierdza, czym jest dobro, czyli co jest dobrem zasadniczym i podstawowym. Jeśli wola podejmie to stwierdzenie, to wtedy przyjmuje realne dobro jako miarę swojego działania. Wola potwierdza poznanie rozumu już na gruncie realności. Po prostu zwraca się do faktycznego i realnego dobra. Wówczas powstaje czyn dobra jako zasada i aktywność woli.



Etyka jest nauką normatywną. Jest więc wiedzą o normach lub normie moralnej. Ale to nie znaczy, że etyka odkrywa jakieś ogólne normy lub zasady etyczne. Bo gdzie miałyby istnieć takie ogólne normy? Jeżeli w człowieku, to albo w jego naturze, albo w jego umyśle. W ludzkiej naturze istnieje tylko to, co konkretne i jednostkowe. Tutaj nie ma ani ogólnych pojęć, ani ogólnych praw. Natomiast ogólne pojęcia i twierdzenia mogą istnieć w ludzkim umyśle, ale nie mogą być podstawą działania. Nie można działać w sposób ogólny, to tylko wiedza może być ogólna. Ludzkie działania są konkretne i szczegółowe, dlatego nie da się działać na podstawie ogólnej zasady czy normy. A to znaczy, że każdy człowiek musi sam znaleźć dla siebie własną normę lub zasadę. Może każdy z nas sam musi znaleźć swoją miłość?



Człowiek musi postanowić i wyznaczyć sobie swoją własną konkretną zasadę postępowania. Taka zasada lub norma może mieć różną postać: - „chcę czynić dobro”, albo „chcę kochać”, albo „zrobię tylko to, co jest dla mnie korzystne”, albo „będę żył przyjemnościami”, albo „muszę się nachapać jak najwięcej”. Normy ustalamy dla siebie sami albo przyjmujemy je z zewnątrz na zasadzie autorytetu. Po prostu sam decyduję o swoim postępowaniu i jego zasięgu. Sam decyduję o tym, czy będę szanował siebie jako osobę, czy też będę używał siebie jak jakiejś rzeczy. Jeśli będę szanował siebie, to również będę szanował innych ludzi. Jeśli zgodzę się na używanie siebie samego, to będę również wykorzystywał wszystkich dookoła.



Szacunek dla innych ludzi nie powstaje z niczego. Szacunek może dotyczyć jedynie dobrze pojętej osoby człowieka. Trzeba zatem mieć szacunek dla samego siebie, aby dostrzec osobę jako bezwzględne dobro także w kimś drugim.



Jeżeli więc etyka mówi nam o normach etycznych, to jest to wyłącznie ogólna informacja. Każdy z nas musi przeżyć odkrycie własnej normy i przyjąć ją dla siebie. Dlatego powiemy też, że każdy z nas ustala dla siebie prawo moralne, czyli właśnie jakiś moralny nakaz, którym będzie się kierował w swoim życiu. Ogólne stwierdzenia, czyli tak zwane ideały, niczego tutaj nie załatwiają. Najczęściej zgadzamy się z ogólnymi stwierdzeniami, że „należy czynić dobro” lub „trzeba szanować ludzi”. Ale takie ogólniki nie mogą stanowić zasady moralnego działania. Taka zasada musi być wypracowana przez nas samych. Musi być przez nas wypowiedziana i uznana, a na koniec wprowadzona w czyn. Potrzebne jest moje własne postanowienie. Moja decyzja.



Czym jest postanowienie? Postanowić coś to znaczy zdecydować. Coś postanawiam, czyli stanowię o sobie. Wojtyła w „Osobie i czynie” mówi o samostanowieniu. Człowiek sam o sobie stanowi i decyduje. Moja decyzja jest samostanowieniem. To by znaczyło, że człowiek sam decyduje, czy jest (staje się) dobry, czy zły. Z kolei Woroniecki rozważa tę sytuację pod postacią autodeterminizmu. Według niego człowieka nie dotyczy ani determinizm (konieczność działania), ani indeterminizm (wolność działania), gdyż to on sam decyduje o swoim działaniu. W średniowieczu (u św. Tomasza) funkcjonowała teza, że człowiek jest panem swoich czynów. Człowiek panuje nad swoimi działaniami dzięki rozumowi i woli.



Wydaje się, że ten moment decyzji, czyli samostanowienia, polega na skrzyżowaniu i przenikaniu się działań rozumu i woli. To by znaczyło, że prawda musi się spotkać z dobrem. Ale to nie może się dokonać ani tylko w samym poznaniu, ani tylko w samym pożądaniu. Takie spotkanie prawdy i dobra musi się dokonać właśnie w rzeczywistości. To znaczy, że dokonuje się już w działaniu – w czynie. Działanie ogarnia bowiem rzeczywistość. Właśnie w działaniu poznanie nakłada się na pożądanie i odwrotnie. Działanie jest więc po-twierdzeniem i po-żądaniem, czyli jest już ostatecznym po-stanowieniem. Potwierdzenie należy do rozumu, zaś pożądanie należy do woli, a z ich połączenia rodzi się działanie moralne, które przynależy do osoby. Dlatego działania moralne są podmiotowane przez osobę (jako akt istnienia), a nie przez naturę (jako możność istotową).



To od osoby rozum otrzymuje prawdę jako swoją miarę i zasadę. Od osoby również wola przyjmuje dobro jako swoją miarę i zasadę. Według tej otrzymanej miary rozum potwierdza prawdziwość tego, co realne, a wola według otrzymanej miary pożąda realnego dobra. W momencie decyzji o działaniu następuje więc potwierdzenie prawdy i pożądanie dobra, które się łączą i nakładają na siebie jak w celowniku optycznym. Ale samo działanie (czyn moralny) zdaje się odpalać (sprawiać) osoba. Wojtyła przywołuje formułę: operari sequitur esse. Jako działanie czyn moralny jest aktem, zaś akt nie może pochodzić z możności, czyli z władzy. Działanie jako aktywność (akt) musi pochodzić od aktu, to znaczy, że musi pochodzić z aktu istnienia (esse).



A więc obie władze duchowe muszą zdobyć i osiągnąć właściwą miarę i zasadę działania. Jak to się dzieje? Wydaje się, że do tego konieczna jest aktywność osoby, czyli akty osobowej prawdy i osobowego dobra. Potrzeba nam zatem kontemplacji oraz głosu sumienia (właściwie wezwania prasumienia). Kontemplacja dostarcza nam i zaszczepia osobową prawdę. Rozum otrzymuje tę prawdę dzięki kontemplacji. Z kolei akt sumienia (prasumienia) przynosi woli osobowe dobro. Wola poruszona przez osobowe dobro zaczyna podążać do tego rodzaju dobra i nie może się zadowolić czymś przyjemnym lub pożytecznym. Pobudzona w ten sposób wola podejmuje działanie moralne, czyli czynienie dobra.



Może postanowienie jest sformułowaniem nakazu moralnego – czyli prawa moralnego – jako normy, którą człowiek będzie się kierował. A więc postanowienie byłoby ustanowieniem dla samego siebie normy moralnej, czyli nakazu prawa moralnego. W ten sposób postanowienie określałoby najważniejszy moment życia moralnego. Byłoby to określenie i potwierdzenie dobra moralnego, którym zamierzam się kierować.



W postanowieniu dokonujemy afirmacji dobra. Człowiek potrzebuje afirmacji osobowego dobra. Tylko wtedy jest zdolny pokochać samego siebie, a co za tym idzie, pokochać także bliźniego (jak siebie samego), czyli pokochać drugiego człowieka. Jeśli natomiast pokochamy przyjemność, to taka afirmacja będzie wywoływać pragnienie przyjemności i człowiek będzie chciał żyć samymi przyjemnościami. Tym samym nie będzie zdolny pokochać drugiej osoby.



Postanowienie powstaje więc na bazie potwierdzenia osobowej prawdy i pożądania osobowego dobra. Łącząc te dwie rzeczy dokonujemy ustanowienia własnego prawa moralnego. Postanowienie jest więc ustanowieniem prawa. W postanowieniu potrzebne jest potwierdzenie rozumu dla osobowej prawdy oraz pożądanie przez wolę osobowego dobra. Tylko potwierdzenie (rozumu) i pożądanie (woli) mogą w połączeniu doprowadzić do postanowienia (decyzji) o działaniu. Jeżeli zabraknie takiego postanowienia, to znaczy, że działamy w oparciu o bieżący pogląd (tymczasowe zdanie) albo w oparciu o doznanie przyjemności (także chwilowe).



Rozumna decyzja wynika z pełnej współpracy rozumu i woli. Wynika więc z solidnego namysłu nad prawdą oraz z mocnego pragnienia dobra. Rozum musi potwierdzić prawdę a wola musi zapragnąć (pożądać) dobra. Ale to powinno być potwierdzenie osobowej prawdy oraz pożądanie osobowego dobra, jako wartości bezwzględnych. Dlatego musimy się zdecydować na prawdę i dobro, a nie na użyteczność i przyjemność. Powinniśmy bowiem działać ze względu na  prawdę i dobro. Powinniśmy żyć ze względu na prawdę i dobro. I tego właśnie musi dotyczyć nasze postanowienie. Tego dotyczy najważniejsze postanowienie w naszym życiu, czyli decyzja o małżeństwie albo decyzja o życiu konsekrowanym (wybór drogi świętości).



Dlatego norma etyczna jest dla człowieka czymś najbardziej osobistym. Jest to decyzja o mojej osobie. Jest to zatem decyzja mojej osoby. Moja własna decyzja. Jednocześnie musi to być decyzja mądra, czyli rozumna i dobrowolna. To powinna być decyzja zakorzeniona w samej godności osobowej. Decyzja, która ma wypływać z tej godności i jednocześnie zmierzać do osobowej godności. Będzie to zarazem decyzja uznania siebie jako osoby. Przyznanie, albo raczej przykazanie, że jestem osobą i chcę żyć jako osoba. Takie postanowienie dotyczy więc mojej własnej osoby, bo to ja sam albo ktoś inny jako osoba obdarzona godnością ma być normą moralną. Przede wszystkim ja sam powinienem stać się normą personalistyczną, abym zdołał odkryć tę normę również w drugim człowieku. Dopiero wówczas mogę stwierdzić, że osoba jest dobrem bezwzględnym, które należy obdarzyć miłością.



Faktyczną normą moralną jest dla człowieka wyznanie: „Kocham Cię”. W tym wyznaniu jest bowiem wszystko zawarte. Jest w nim zawarte potwierdzenie drugiej osoby. Jest także zawarte bezwzględne pragnienie (pożądanie) w postaci afirmującej miłości. Wyznanie „Kocham Cię” staje się dla człowieka po prostu normą etyczną i personalistyczną. Ponieważ w tym krótkim wyznaniu jest obecna pełna akceptacja normy personalistycznej Wojtyły. „Kocham Cię” to znaczy „uznaję Cię za osobę godną miłości” – mojej miłości. Ofiarowuję Ci moją miłość. Daję Ci miłość jako bezinteresowny dar z samego siebie. Po prostu daję Ci siebie.



Dlatego wyznanie „Kocham Cię” stanowi potwierdzenie fundamentalnej prawdy o człowieku – tej prawdy, że człowiek jest osobą godną miłości. Stanowi ono również pożądanie samego osobowego dobra. „Kocham Cię” to znaczy „pragnę twojej osoby”. Pragnę Cię w całej twojej osobowej realności. Afirmuję Cię ze względu na osobę. A to znaczy, że akceptuję twoją niedoskonałą naturę właśnie ze względu na doskonałość osoby. Chcę ogarnąć całą twoją osobę i żadne niedoskonałości twojej natury mi w tym nie przeszkodzą, bo kocham samą twoją osobę. Pragnę bliskości i łączności z twoją osobą. Po prostu chcę być z Tobą, a nie tylko z twoją cielesnością lub duchowością.



„Kocham Cię” to powinno być życiowe postanowienie. To nie może być chwilowe uczucie albo chwilowe pragnienie. To musi być moja osobista decyzja. Powiemy, że to powinna być decyzja rozważna i dobrowolna. Ale przede wszystkim to musi być decyzja osobowa, a nie tylko decyzja rozumu i woli. To ma być decyzja prawdziwa i dobra, czyli decyzja oparta na prawdzie i dobru. A więc to powinien być akt osobowy. Akt osobowej prawdy i osobowego dobra. To powinien być akt egzystencjalny – czyli akt naszej egzystencji, która jako podmiotowość osobowa otwiera się na drugą osobę (por. Otwórzcie drzwi Chrystusowi) oraz przyjmuje tę osobę (por. Bierzcie i jedzcie z tego wszyscy). Chyba nie przypadkowo mówimy w języku polskim o wyznaniu miłości tak jak o wyznaniu wiary.



„Kocham Cię” mówimy wobec osoby. Jest to słowo mojej osoby, które wypowiadam wobec drugiej osoby. Jest to przesłanie otwarcia się na osobę. „Kocham Cię” to znaczy otwieram się dla Ciebie, jestem dla Ciebie. To znaczy również, że chcę być z Tobą, pragnę Ciebie – twojej osoby. „Kocham Cię” – jest wołaniem mojej osoby. Osoba otwiera się i zaprasza. Zapraszam Cię do siebie. „Kocham Cię” – to jest zaproszenie, ale także prośba i błaganie. („Człowiek szukający człowieka. Żebrak.” – z wiersza ks. J. Pasierba) Zapraszam Cię, czyli zapraszam twoją osobę. Dlatego mam odwagę wołać do Ciebie. Mam odwagę wyznać Ci, że Cię kocham, gdyż to moja osoba wzywa i błaga twoją osobę.



Osoba otwiera się tylko dla drugiej osoby. Osoba wyznaje miłość drugiej osobie. Wówczas nawiązuje się ów fundamentalny dialog, o którym mówił Buber. To osoba wyznaje miłość – „Kocham Cię”. W tym momencie pojawia się fundamentalne słowo. Słowo miłości. Właśnie jako wyznanie miłości. Odpowiedzią może być tylko słowo prawdy – czyli wyznanie wiary – „Wierzę Ci” lub „Wierzę w Ciebie”.



Bóg ofiarował nam miłość. Bóg obdarzył nas relacjami osobowymi. Człowiek odpowiada na to wiarą. Odpowiada wyznaniem wiary (credo). „Wierzę w Ciebie Boże Żywy, ... Twe Słowo mylić nie może” lub „Wierzę w Boga Ojca Wszechmogącego...” Mamy więc dialog miłości i wiary. To jest dialog osobowy, gdyż to osoba przesyła słowo miłości i słowo wiary. Dopełnieniem będzie także słowo nadziei.



„Kocham Cię” to jest wyznanie osobowe. To jest osobowe credo (amo et credo).  To osobowe wyznanie staje się dla człowieka normą etyczną, czyli przykazaniem dotyczącym  osoby. Jest to zarazem wyznanie wiary w osobę ludzką lub boską. Wyznanie, że człowiek jest osobą oraz że osoba jest godna miłości. Osoba chce pokochać drugą osobę. Osoba potrzebuje drugiej osoby. Osoba żyje dla osoby. Żyje miłością i dla miłości. Osoba potrzebuje kontaktu osobowego. Osoba potrzebuje miłości.



Ale zdarza się, że osoba natrafia na ograniczony kontakt. Osoba pragnie spotkania z drugą osobą, a natrafia jedynie na działania naturalne (działania natury). Ma to miejsce wtedy, gdy pokochamy osobę, która nie zna relacji osobowych i działa wyłącznie na poziomie natury (władz naturalnych). Co możemy wówczas zrobić? Musimy wierzyć, że każdą osobę stać na życie osobowe. Musimy uwierzyć, że nasze relacje otworzą tę osobę. Musimy pokazać jej, czym jest osobowe życie. Wreszcie musimy się modlić o wsparcie Pana Boga, bo to Bóg jest w stanie ożywić każdą osobę.



Ale czasami człowiek zupełnie traci wiarę w samego siebie. Zatraca swoją godność, traci cześć i szacunek. Może stracić nawet dobre imię. Po prostu czasami człowiek „zdradza” swoja osobę. Tak jakby ją porzucił i zniszczył. Ale tak naprawdę osoba jest niezniszczalna, choćby człowiek zupełnie odciął się od swojej osobowej podmiotowości. I wtedy władzę nad człowiekiem przejmuje świadomość – podmiot myślący (cogito). Jeśli przestaje w nas działać osoba, to jest to widomy znak, że ulegliśmy pokuszeniu i hodujemy w sobie demona. Taki demon może mieć najróżniejszą postać. Ale zawsze jest to związane z uzależnieniem od czegoś.



Naprawdę wolne jest tylko działanie osoby – osobowa aktywność. Działania natury są zawsze uwarunkowane czymś zewnętrznym. Zawsze są związane z wyborem różnych możliwości. Dlatego nie są to działania w pełni niezależne, czyli wolne. Tylko osoba działa całkowicie niezależnie i samorządnie. Według Wojtyły osobie przysługuje samostanowienie o sobie. Osoba działa sama z siebie. Takie są właśnie akty kontemplacji, sumienia i upodobania. Ponadto akty osoby odnoszą się do tego, co osobowe. Kontemplacja dotyczy osobowej prawdy. Sumienie objawia osobowe dobro, zaś upodobanie ukazuje osobowe piękno. Osobowe akty wskazują zawsze na drugą osobę – pokazują jej godność i wartość. A to znaczy, że tylko osoba może się kontaktować z inną osobą. Osoby nawiązują wówczas relacje osobowe. W ten sposób udostępniają się sobie. Kontaktują się i oddziałują na siebie. Osoby kontaktują się ze sobą dzięki  relacjom wiary, nadziei i miłości, jak pokazał to Gogacz.



Młody człowiek powinien się przygotować do swojej życiowej decyzji. Do tej decyzji, gdy będzie mógł powiedzieć spotkanej osobie: „Kocham Cię”. Na czym ma polegać takie przygotowanie?



Takiego przygotowania nie da nam żadna wiedza naukowa. Nauka przekazuje nam ogólne informacje o człowieku i jego postępowaniu. Nawet filozofia i teologia nie nauczą nas kochać. Miłości uczymy się bowiem od kochających osób. Miłości musimy doświadczyć bezpośrednio. Ona powinna nas dotknąć. Musi nas dotknąć miłość kochającej osoby, jej troska i odpowiedzialność, jej szacunek i zainteresowanie. Spotykając miłość doświadczamy osobowego działania – całkowicie bezinteresownego działania. Taka właśnie jest osobowa miłość. Ona ożywia ludzką osobę. Odkrywa przed nami osobę – cudzą i własną. Osoby doświadczamy bowiem poprzez osobowe działanie. Dlatego osoba ujawnia się w swoich działaniach – w kontemplacji, w sumieniu i w upodobaniu. Te działania owocują w naszych władzach duchowych uzdolnieniem do wiary, nadziei i miłości.



Ale podstawą całego tego procesu są relacje osobowe. Relacje osobowe nawiązane pomiędzy osobami tworzą wspólnotę osobową. One urzeczywistniają wspólnotę życia i miłości, czyli rodzinę. Osoba rodzi się ze wspólnoty osób. Osoba rodzi się w rodzinie. To sam Bóg dopełnia wspólnotę małżonków, dlatego w rodzinie może narodzić się osoba ludzka. Żyjąc i wzrastając w rodzinie osoba dziecka doświadcza relacji osobowych, co pozwala ujawnić się jej aktywności. Osoba ludzka uaktywnia się dzięki relacjom osobowym. To pod wpływem relacji zaczynają działać nasze własności osobowe – prawda, dobro i piękno. Pobudzone do aktywności własności transcendentalne sprawiają akty kontemplacji, sumienia i upodobania. Akty te przyczynują we władzach duchowych zasady moralnego działania. Tak w rozumie powstaje słowo prawdy (logos), w woli pojawia się czyn dobra (eros), zaś w uczuciowości odnajdujemy przeżycie piękna (czyli pathos). Dzięki połączeniu tych trzech zasad (logos + eros + pathos) powstaje moralne działanie (= ethos). Ethos jako moralność stanowi zjednoczenie poszczególnych zasad. Takie zjednoczenie dokonuje się w rzeczywistym działaniu: – w darze miłości lub w służbie człowiekowi.



Dla każdego człowieka zjednoczenie moralne dokonuje się w wyznaniu miłości „Kocham Cię”. Mówiliśmy już, że wyznanie „Kocham Cię” stanowi dla każdego osobistą normę personalistyczną. Norma personalistyczna obejmuje właśnie wszystkie trzy zasady osobowego działania. Ona łączy je i scala w moralne działanie (w ethos). Dopiero połączenie w całość tych zasad staje się podstawą moralności i daje nam siłę do wyznania miłości drugiej osobie. Wyznanie miłości jest na wskroś wyznaniem moralnym. Wyznanie „Kocham Cię” objawia więc całą siłę i potęgę moralności jako osobowego działania. Jednocześnie staje się ono początkiem moralnego życia człowieka. Jeśli wyznajemy komuś miłość (piękną, prawdziwą i dobrą), to znaczy, że chcemy postępować wobec niego moralnie. To znaczy, że jesteśmy gotowi na bezinteresowność, że pragniemy całkowicie oddać się tej osobie, że jesteśmy zdolni do maksymalnego poświęcenia się dla tej osoby. Takie przeżycie moralności pozwoli nam podjąć akt najpełniej osobowy – zrodzenie nowej osoby.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz