Osobowa prawda objawia się w rozumie jako słowo. Słowo
jest już racjonalną postacią prawdy. Słowo jest jakby samą racjonalnością
prawdy. Osobowa prawda objawia się w słowie. Zrodzone w rozumie słowo staje się
już elementem poznawczym i początkiem poznania. Staje się postacią i treścią
poznawczą albo możemy powiedzieć, że przybiera formę poznawczą (species). A
więc słowo byłoby chyba species intelligibilis (pierwszą formą poznawczą).
Takie słowo będzie początkiem poznania mądrościowego.
Słowo
prawdy staje się dla rozumu nakazem. Staje się nakazem moralnym, gdyż przybiera
postać prawa moralnego („mów prawdę”, „czyń dobro”, „zachwyć się pięknem”, a
może w tej wersji: „uwierz w prawdę”, „pokochaj dobro”, „przeżywaj piękno”).
Słowo prawdy posiada moc zobowiązującą. Prawda zawarta w słowie zobowiązuje nas
do wypowiedzenia nakazu moralnego. Dlatego słowo prawdy może być wypowiedziane
tylko jako nakaz i prawo (czyli jako nakaz i zobowiązanie). Będzie to przede
wszystkim prawo zobowiązujące nas do przestrzegania prawdy, do mówienia prawdy.
Wydaje się, że to w ten sposób w naszym umyśle powstaje
sąd praktyczny. Będzie to żywy nakaz, a nie jakieś teoretyczne twierdzenie
(teza), gdyż dotyczy on osobowej realności (czyli samej osoby człowieka). Osoby
nie wolno okłamywać. Osoba wymaga i domaga się słowa prawdy. Tak właśnie w
naszym umyśle rodzi się nakaz prawdy: „mów prawdę”. Gdy zabraknie tego nakazu,
wtedy pojawiają się wątpliwości i niepewność. Rozum traci swoją zasadę i
kryterium działania. Zasadą działania rozumu jest bowiem prawo moralne
dotyczące prawdy: „zawsze mów prawdę”. Zasadą rozumu nie może być wiedza lub
myślenie, gdyż zawierają one w sobie sprzeczność (raz są na tak a innym razem
na nie). Żadne teoretyczne poznanie rzeczywistości nie będzie miało mocy
zobowiązującej. Teoretycy uważali, że ma nas obowiązywać poznanie ogólne i
konieczne. Dlatego sądzono, że prawdziwa jest wiedza ogólna i konieczna. Ale
wiedza ogólna i konieczna pochodzi z naszego myślenie i jest jedynie zgodnością
poznania z myśleniem. W wiedzy teoretycznej sprawdzamy, czy poznanie ogólne i
konieczne jest zgodne z naszym myśleniem pojęciowym. Ale przecież ogólne
pojęcia są zawsze przejawem naszego myślenia. Konkretne są tylko rzeczy i
ludzie, czyli realne byty. My nie możemy myśleć realnymi bytami, ale możemy
nakazać kontakt z nimi. Prawo moralne: „mów prawdę” nakazuje nam realny kontakt
z drugim człowiekiem. Nakazuje nam chronić i utrwalać relację zachodzącą
pomiędzy osobowymi własnościami prawdy. Nakazuje nam zachować odniesienie do
Boskiej Prawdy oraz do każdej ludzkiej prawdy. Nakazuje nam wprost samo trwanie
w prawdzie albo przy prawdzie.
To właśnie osobowy wymiar prawdy wyznacza ów charakter
nakazu i zobowiązania. Tak w naszym umyśle rodzi się prawo moralne. Prawo
moralne dotyczy osoby, a dokładniej własności osobowych zawartych w istnieniu
będących podstawą osobowej aktywności. Prawo moralne dotyczy więc samej
godności człowieka.
Osobowe dobro objawia się w woli jako czyn. Czyn jest
wolitywną postacią dobra. Pojawiający się w woli czyn staje się aktem
wolitywnym. Staje się czymś aktywnym i pożądawczym. Staje się pierwszym aktem
woli. Czyn jest więc zasadą i pierwszym aktem woli. Czyn dobra jest dla woli
zasadą działania. Czyn dobra niesie ze sobą (posiada w sobie) moc sprawczą
dobra. Czyn jest samą aktywnością. Jest urzeczywistnieniem dobra. Czyn przynosi
nam dobro. Sprawia dobro. Dlatego czyn jest darem dobra. Obdarować można czymś
realnym, urzeczywistnionym. Dać można tylko coś realnego a nie możliwość. Czymś
takim jest czyn dobra. Dzięki niemu urzeczywistniamy w działaniu dobro.
Spełniamy dobry uczynek, to znaczy urzeczywistniamy jakieś osobowe dobro na
gruncie natury. Jakby obdarzamy naturę osobowym dobrem. W ten sposób ją
doskonalimy i wypełniamy, czyli właśnie spełniamy. Czyn dobra doskonali
człowieka, czyli daje mu coś więcej niż posiada. Doskonalenie polega na
obdarowywaniu. Obdarowuję drugiego człowieka swoim osobowym dobrem. Ale moje
dobro musi osiągnąć siłę i moc sprawczą. Dobro musi zostać uaktywnione. To
dokonuje się dzięki łączności z Bogiem (dzięki partycypacji w Jego Boskim
Dobru) i dzięki darowi łaski. Dar Bożej łaski, ten dar od Boga, uaktywnia moje
osobowe dobro. Sprawia, że dobro zaczyna działać na zewnątrz. Wtedy mogę dać
swoje dobro. Dawniej mówiono, że dobro się rozlewa, że ma moc
rozprzestrzeniania się (bonum est diffusivum sui).
Dobro jest czymś, czym możemy obdarzać innych. Jest
jakimś nadmiarem (czymś niezmierzonym). Bernard z Clairvaux mówił, że miarą
miłości jest to, że nie ma miary. W darze dobra wyraża się cała wolność woli.
Ale zarazem czyn dobra niesie ze sobą powinność. Wyraża się to w powinności
(nakazie) sumienia. Wraz z czynem dobra pojawia się powinność sumienia, czyli
wezwanie „czyń dobro”. Wydaje się, że to wezwanie wykracza już poza porządek
poznawczy. To nie jest już nakaz poznawczy, ale powinność działania. Do czynu
dobra wzywa nas bowiem samo osobowe dobro. Jest to urzeczywistnienie dobra.
Sama aktywność w postaci powinności. Działanie staje się powinnością, a
powinność działaniem. Tak więc powinność woli wyraża się w samym działaniu – w czynie
dobra. Działanie jako czynienie dobra jest zarazem czymś dobrym. Dobrze jest
zrobić coś dobrego. W działaniu zawarta jest powinność (ago = debitum bonum).
Powiemy, że w tym przypadku mamy do czynienia z samym
czynem moralnym. Czyn dobra jest czynem moralnym. Osobowe dobro wyznacza
charakter czynu moralnego. To dlatego czyn dobra staje się czynem moralnym.
Czyn moralny zawsze dotyczy osoby. Dotyczy również godności osobowej. Utrwala
godność osoby i przenosi ją (uobecnia) na teren natury (władz naturalnych).
Dlatego miłość, która stanowi główny czyn dobra, podkreśla i utrwala naszą
godność.
Powinność jest związana z działaniem, z aktem, z czynem.
Powinność objawia się w działaniu (w ago). Jeśli działam, to w samym
akcie (ago - agere) zawarta jest powinność „czyń dobro”. Jeśli człowieka stać
na czyn dobra, to łączy się z tym powinność czynienia dobra. Nie ma powinności
poza działaniem. Nie ma powinności w rozumie, ona jest w woli. Ta powinność nie
jest sądem rozumu. Jest to powinność woli – czyli sumienie. Jak słowo prawdy
znajduje swój wyraz w nakazie prawa: „trzeba mówić prawdę” albo „masz mówić
prawdę”, tak czyn dobra nadaje woli powinność sumienia: „czyń dobro” albo
„należy robić coś dobrego”. Zatem powinność jest sprawą woli, a nie rozumu. To
wola podejmuje czynienie dobra. Rozum dysponuje ze swej strony nakazem prawa
dotyczącym prawdy.
„Czyń dobro” to jest powinność woli. Bo to wola podejmuje
czyn dobra i to wola doświadcza powinności. To jest właśnie sumienie. Sumienie
jest powinnością woli. Powinność sumienia jest rozkazem wykonawczym, a nie
jakimś nakazem poznawczym (sądem rozumu), czyli zobowiązaniem prawnym. Sumienie
ma moc wykonawczą. Ono nie rozważa niczego i nie planuje, ono rozpoczyna
wykonanie.
Powiemy zatem tak. Osobowe dobro pod wpływem Bożej łaski
działa na wolę wywołując w niej akt w postaci czynu. Ten pierwszy akt i zasada
przybiera postać powinności sumienia: „czyń dobro”. Jest to dla woli zachęta i
pobudka do działania. Jakby sam zapalnik do działania. Jakiś rozrusznik albo
zapłon działania. Jest to zasada wolitywna. To musi być coś zawartego w woli,
co ma wyłącznie wolitywny charakter. Czyżby to była właśnie miłość?
Miłość zapala nas do działania, do aktywności. Mówimy, że
miłość płonie. Jest właśnie jakimś płomieniem i zapalnikiem. Dzięki niej może
wybuchnąć lub wydarzyć się działanie. Powinność sumienia jest więc iskierką,
która wszystko zapala. To ona zapala nas do działania.
Podsumowując powiemy, że pierwszy czyn dobra stanowi
początek działania. Staje się od razu aktem powinności „czyń dobro”. Jest to
powinność sumienia, która wzywa nas i zachęca do działania. Po prostu powiemy,
że powinność sumienia rozpoczyna nasze działanie jako pobudka do działania.
Impulsem do działania nie może być jedynie samo poznanie. Sąd rozumu w postaci
prawa moralnego jest tylko impulsem poznawczym, jest impulsem do wiary i dalej
do wiedzy, ale nie może być impulsem do działania. To musi być coś stricte
wolitywnego (pożądawczego). Sama chęć działania.
Gdy pojmujemy życie jako coś osobowego, wtedy możemy je
poznać. Ale jeśli stwierdzimy, że życie jest tylko czymś naturalnym
pojawiającym się w przyrodzie w wyniku ewolucji, to zatracamy zupełnie wiedzę o
życiu w ogóle, a o życiu człowieka w szczególności.
Życie ludzkie nie jest własnością naturalną (czyli
biologiczną) jak życie organizmów żywych w przyrodzie. Ludzkie życie jest czymś
osobowym. Ma powiązania osobowe. Ma osobowy początek, gdyż pochodzi od osoby
ludzkiej. Początkiem i przyczyną ludzkiego życia jest osobowe piękno. Już
poprzednio pisałem, że życie jest obrazem piękna. Życie ma początek w osobie
człowieka, ale kres i cel działania znajduje w ciele, które ożywia. Życie
wydaje się łączyć osobę z ciałem. Życie jest warunkiem wcielenia osoby. Życie
umożliwia wcielenie. Osoba może się wcielić dzięki własności życia (osobowego
życia). Z kolei życie ludzkie należy traktować jako wcielenie osoby. Wcielenie
jest przyjęciem życia. Gdy stworzona osoba człowieka ma zstąpić na ziemię (w
świat przyrody), wtedy przyjmuje życie. Chociaż lepiej jest powiedzieć, że
osoba urzeczywistnia życie. Osoba urzeczywistnia się albo uaktywnia poprzez
życie. Po prostu osoba daje życie. Życie jest więc darem osoby. Życie
staje się osobowym wy-darzeniem. Dlatego powiemy, że to osoba wy-darza się
poprzez życie i dalej poprzez wcielenie. Dar życia pozwala się wcielić osobie
człowieka.
Dar życia jest darem osobowym. Jednak do daru życia
potrzebne są dwie osoby (może nawet trójca osób). Do daru życia potrzebna jest
osoba mężczyzny i osoba kobiety (może nawet Osoba Boska). Dwie osoby ludzkie
muszą być chętne do tego daru życia. Dwie osoby – mężczyzna i kobieta – muszą
pragnąć życia, muszą miłować życie i wówczas mogą dawać życie. Ale potrzebna
jest jeszcze stwórcza moc Boga. Wtedy następuje wcielenie osoby. Osoba jest
stwarzana przez Boga, ale wciela się, czyli przychodzi na świat, dzięki
ludzkiemu darowi życia, który składają rodzice. To jest uczestnictwo w drzewie
życia. To rodzice muszą dać dziecku życie, aby znalazło się ono wśród nich. Aby
żyło razem z nimi. Aby mogło się wcielić i przyjść na świat, czyli się
narodzić. Narodziny, a właściwie poczęcie jest umożliwieniem wcielenia się
nowej osoby. Poczęcie, czyli dar życia, jest wstępem i przygotowaniem do
rozpoczęcia życia. Poczęcie jest zapoczątkowaniem życia, gdzie zostają stworzone
warunki dla nowego życia. Poczęcie jest więc tajemniczym otwarciem wrót
wieczności, dzięki czemu może się pojawić wśród nas nowa osoba – mieszkaniec
wieczności. Tylko dzięki darowi życia udostępnia się dla nas stwórczy akt Boga.
Dlatego musimy pamiętać, że ludzki dar życia służy stwórczemu darowi osoby. Dar
życia służy obecności osoby. Dar życia uobecnia dla nas osobę człowieka. Dar
życia sprawia, że osoba ludzka pojawia się wśród nas. Możemy wtedy nawiązywać
relacje osobowe. Możemy rozwijać wspólnotę osobową. Możemy obdarzać tą osobę
miłością. Możemy ją pokochać. Możemy żyć i działać w sposób osobowy.
Człowiek jest powołany do życia osobowego. Ale musi się
otworzyć na inne osoby (zwłaszcza na Osobę Bożą – na Chrystusa). W swoim
ziemskim życiu człowiek powinien się otworzyć na osobę ludzką. Takie otwarcie
dokonuje się w sakramencie małżeństwa. Mężczyzna powinien otworzyć się i
przyjąć kobietę, a kobieta powinna otworzyć się i przyjąć mężczyznę. Dopiero
taka wzajemna otwartość może zaowocować darem życia i miłości. Ale jeśli
wzajemne połączenie dokonuje się bez Boga, to dar życia pozostaje bez osobowego
wsparcia. Brakuje wtedy relacji osobowych. Rodzi się życie, ale nie ma wiary,
nadziei i miłości. Taka osoba pozostaje osamotniona. Trudno jej będzie otworzyć
się na inne osoby. Człowiek pozbawiony domu rodzinnego nie zna potęgi osobowej
wspólnoty opartej na miłości. Nie zna i nie doświadcza osobowego życia. Zamyka
się w świecie własnej świadomości. Tworzy sobie świat wyimaginowany, ale nie
będzie to świat, w którym panuje wiara, nadzieja i miłość. Takiemu człowiekowi
trudno jest podjąć wspólnotę z ludźmi i Bogiem.
Osoba żyje w wieczności. Osoba trwa w wieczności. Osoba
żyje i działa w wymiarze wieczności. Aby osoba mogła się objawić w doczesności,
musi nastąpić wcielenie. Osoba może przyjąć dar życia i wówczas zamienia swoją
wieczność na wymiar czasowy. Wcielona osoba rozpoczyna życie doczesne.
Podejmuje życie w czasie, czyli może działać w wymiarze czasowym. Poczęcie jest
czasowym początkiem życia osoby, jest czasowym pojawieniem się osoby ludzkiej.
Dzięki poczęciu, czyli zapoczątkowaniu wcielenia, osoba zaczyna żyć i działać w
czasie. To znaczy, że życie jest czasowym przejawem osoby. Życie określa
czasowość, jest czasowością. Życie jest czasowym obrazem osoby. Czyli takim
biegnącym lub bieżącym obrazem osoby. Można powiedzieć, że jest to film z życia
osoby. Życie jest również historią osoby. Jest więc przełożeniem wieczności
osoby na przebieg czasowy. Osoba działająca na ziemi w wymiarze czasowym (doczesnym)
po prostu żyje. Żyć to znaczy urzeczywistniać się i uaktywniać w czasie. Życie
jest czasowym przejawem osoby. Życie jest więc czasowe albo doczesne. Życie
jest czasowym przebiegiem osobowej aktywności. Istnienie i osoba są wieczne,
zaś istota (natura) i życie są czasowe. Czas będzie więc przebiegiem cielesnym
osobowej aktywności. Wcielona osoba przejawia swoją aktywność na gruncie
cielesnej natury.
To Bóg pragnął wcielenia. Najpierw wcielił osobę ludzką w
świat przyrody – w postać człowieka. Chciał zapewne, aby osoby ludzkie mogły
się połączyć z jego udziałem we wspólnotę osobową. Ale wcielona osoba ludzka
nie sprostała temu zadaniu. Adam i Ewa zamiast posłuchać Boga i korzystać z
drzewa życia, posłuchali podszeptów szatana i zapragnęli poznania dobra i zła.
Zamiast zadziałać osobowo poprzez bezinteresowny dar życia i miłości,
rozpoczęli działanie na własną rękę (działanie interesowne). Chcieli zabrać coś
dla siebie, chcieli połączyć się sami dla siebie. Spróbowali zabrać dla siebie
wspólnotę ofiarowaną przez Boga, czyli zamierzali odebrać wspólnotę Bogu.
Chcieli łączności tylko we dwoje, chcieli wyłączności.
Połączenie się bez wspólnoty z Bogiem stało się
początkiem całego dramatu ludzkiego. Pierwsi rodzice połączyli się bez
łączności z Bogiem (bez sakramentu), połączyli się bez więzi osobowej, bez
wiary i miłości, bez wzajemnego oddania się. Myśleli, że w ten sposób zyskają
coś dla siebie, a stracili samych siebie. Utracili łączność osoby z naturą.
Utracili całą osobową aktywność. Utracili osobę, czyli życie wieczne, i stali
się śmiertelni, gdyż pozostała im tylko doczesność. Tracąc wieczność i osobę
człowiek stał się śmiertelny.
Życie jest czasowym przebiegiem osobowej aktywności. To
osoba ożywia cielesność. Osoba dzięki sprawczej mocy własności osobowych
urzeczywistnia duchowość istoty oraz ożywia ciało. Trzeba zapytać, co pozwala
osobie się wcielić? To znaczy, co jest przyczyną życia. Wydaje się, że życie
przyczynuje piękno (po stronie własności osobowych) oraz jedność (po stronie
własności nieosobowych).
Osobowa aktywność nabiera wymiaru czasowego dzięki
własności życia. Życie pozwala nam działać w czasie i przestrzeni, pozwala
rozwijać, doskonalić i spełniać swoje działania. Pozwala je powtarzać i
ćwiczyć. Życie rozciąga bowiem to, co osobowe w czasie. Życie dostosowuje
osobową aktywność do świata materialnego. Życie ludzkie jest przejawem osobowej
aktywności w świecie przyrody. Przede wszystkim to Osoba Boska (Trójca Osób)
działa w świecie poprzez życie. To Bóg ożywił przyrodę. Dlatego mówimy, że
życie pochodzi od Boga.
Życie jest przejawem Boskiej aktywności. Bóg działa w
świecie przyrody poprzez własność życia. Życie w przyrodzie jest objawem
Boskiego dzieła stworzenia. Bóg wszystko ożywia. Poprzez życie działa Chwała
Boża, czyli Boskie Piękno. Życie jest obrazem Chwały Bożej. Już św. Ireneusz
pisał – Chwałą Bożą jest człowiek żyjący. Dlatego zadaniem i powołaniem
człowieka jest głoszenie Chwały Bożej. A to już znaczy, że człowiek powinien
głosić chwałę życia. Życia ludzkiego jako życia osobowego. Ludzkie życie domaga
się pełnej akceptacji i afirmacji. Potrzebuje ono naszego upodobania i
fascynacji. Człowiek musi mieć upodobanie w życiu. Musi upodobać sobie życie.
Powinien uwielbiać życie. Uwielbiać życie aż tak, aby stać go było na
bezinteresowny dar życia. Dar życia jest aktem moralnym. To jest istota
moralności. Istotą moralności jest działanie bezinteresowne. Dlatego akt daru
życia powinien być całkowicie dobrowolny i świadomy. Dopiero w takim akcie
wyraża się cała moc osoby ludzkiej. Bo tylko osobę stać na taką aktywność.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz