Nie wolno zamieniać etyki w aksjologię. Etyka
dotyczy bowiem realnego działania i realnego osobowego dobra. Natomiast
aksjologia dotyczy jedynie wartości, które stanowią tylko nasze myślenie o
dobru.
Już Scheler pokazał, że wartości funkcjonują
w naszej świadomości. Uważał, że tworzą one pewien idealny świat jakby
Platoński Wzorzec Doskonałości. Jednak tak naprawdę wartości stanowią jedynie
niedoskonałe myślenie człowieka o tym, co uważa on dla siebie za najważniejsze.
Z takiego myślenia nic nie wynika, ponieważ myślenie nie zdoła stworzyć
rzeczywistości (czyli czegoś realnego). Niestety nie ma bezpośredniego przełożenia
myślenia na działanie, gdyż rozum i wola stanowią odrębne władze duchowe, które
tylko współdziałają ze sobą, ale mają zupełnie różne przedmioty. Można ponadto
stwierdzić, że nie ma przełożenia możności (jaką jest myślenie) na akt (jakim
jest realne działanie).
Realne działanie może być powiązane jedynie
ze słowem, jakim dysponuje rozum, gdy stanie się intelektem. Tylko słowo może
kształtować i wpływać na nasze czyny. Ale słowo nie jest myśleniem (logos is
not thinking). Słowo stanowi faktyczną obecność prawdy w naszym umyśle
(intelekcie). Słowo jest bowiem przyjętą prawdą. Osobową prawdą. Dlatego to
właśnie słowo ma moc poruszania woli do działania, gdyż wskazuje na łączność
prawdy i dobra. Taką łączność ujmuje akt kontemplacji. Stąd ta kontemplacja skutkuje
obecnością prawdy w naszym umyśle. A dalej łącząc się z sumieniem
(prasumieniem) powoduje współobecność prawdy i dobra. Kontemplacja idzie do
spółki z sumieniem, zaś sumienie wymaga kontemplacji. Taka łączność przekłada
się w naszych władzach duchowych na współpracę słowa i czynu. Nie ma słowa bez
czynu, ponieważ wtedy słowo byłoby martwe, ani nie ma czynu bez słowa, gdyż
wtedy czyny byłyby zupełnie dowolne. Kontemplacja i sumienie mogą ze sobą
współgrać, gdyż swoje źródło mają w osobowej podmiotowości człowieka na
poziomie egzystencjalnym (w istnieniu). Tam właśnie prawda i dobro stanowią
jedność, dlatego już w duszy mogą łączyć rozum (intelekt) i wolę. Słowo rodzi
się pod wpływem osobowej prawdy, zaś czyn jest sprawiany przez osobowe dobro,
dlatego te skutki osobowej aktywności są ze sobą zbieżne. Znaczy to, że zarówno
słowo jak i czyn dotyczą tego samego, czyli samej osoby. Dotyczą osobowej
realności człowieka i jego egzystencji.
Kiedy zaś o czymś myślimy, wtedy oddzielamy
to od wszystkiego innego. Myśleć należy bowiem jasno i wyraźnie, jako pokazał
Kartezjusz, a wcześniej Sokrates. To znaczy, że pomyślaną rzecz jako pojęcie
musimy odróżnić i oddzielić od innych pojęć. Jeżeli więc zamierzamy określić
jakąś wartość, to będziemy musieli odróżnić ją od innych wartości, a nawet im
przeciwstawić. Dlatego aksjologia rozpada się na wielość wartości. A wszystkie
te wartości mają taką samą rangę czegoś pomyślanego. Gdy próbujemy zbudować dla
siebie pewną hierarchię wartości, udaje się to zrobić jedynie na chwilę.
Przedkładamy bowiem jakieś pojęcie wartości ponad inne na zasadzie odróżnienia
i przeciwstawienia. Ale już za chwilę w naszym myśleniu coś innego może się
wydawać najważniejsze i wówczas stanie się dla nas wartością nadrzędną. W
naszym myśleniu nie sposób powiązać ze sobą różnych wartości, ponieważ wtedy
wszystko zaczyna się ze sobą zlewać i dochodzimy do wniosku, że wszystko jest
we wszystkim, jak twierdził Anaksagoras.
Myślenie wartościami nie może być podstawą
moralnego działania, gdyż łatwo może nas zaprowadzić do teorii sytuacjonizmu,
gdy w zależności od okoliczności będziemy dobierać sobie odpowiednie wartości.
Tak się dzisiaj dzieje w życiu społecznym. Widać, że ludzie kierują się różnymi
wartościami, ale te wartości bywają bardzo zmienne. Na przykład o innych
wartościach trzeba myśleć w pracy zawodowej, zaś inne wartości chciałoby się
pokazać w domu. Stąd powstają konflikty wśród ludzi. Trudno to wszystko
ogarnąć, dlatego najczęściej poddajemy się presji otoczenia. Robimy więc to,
czego od nas oczekują, nie zastanawiając się nad własną odpowiedzialnością. Na
dodatek myślenie wartościami nie nakłada na nas ani powinności, ani
odpowiedzialności. Przecież wystarczy, że pomyślimy sobie o tych wartościach
(np. patriotycznych).
Otóż powinność rodzi się wobec realnego dobra
osoby. Ponieważ mogę być odpowiedzialny za kogoś żywego i realnego (za swoje
dziecko), a nie za wartości. Bo o wartościach mogę sobie pomyśleć i już wydaje
się, że jestem usprawiedliwiony. Przecież on był dla mnie kimś wartościowym i ważnym,
dobrze o nim myślałem, ale nic dla niego nie zrobiłem, gdyż w moim myśleniu
zagubiła się cała odpowiedzialność i powinność.
Odpowiedzialność rodzi się jedynie z
powinności. A powinność, jak pokazał ks. Styczeń, jest wywoływana afirmacją
osobowej godności. Chodzi o afirmację osoby w całej jej realności, w jej dobru
i prawdzie. A nie w pomyślanej wartości osoby. Wartość osoby jest tylko
myśleniem o niej, a nie samą osobą. Dlatego uprawianie aksjologii nie zdoła
nigdy zaowocować moralnością. To pozostaje zawsze tylko teorią, a nie praktyką.
Dla moralności konieczne jest realne spotkanie w prawdzie i dobru. Spotkanie,
które zaowocuje w nas przyjęciem osobowej prawdy w postaci słowa oraz afirmacją
osobowego dobra w postaci czynu (czyli miłości). Przecież prawdziwa miłość jest
czynem a nie wartością.
Jedynie słowo prawdy i czyn dobra sprawiają
odpowiedzialność wobec drugiego człowieka. Dla poczucia i wykonania
odpowiedzialności potrzebne jest realne spotkanie z drugą osobą, a nie
tworzenie w swojej świadomości pomyślanego świata wartości. Myślenie nie jest w
stanie stworzyć niczego realnego. Ono może tylko pomyśleć różne wartości, ale
to znaczy, że dowolną rzecz możemy uznać za wartościową, czyli pomyśleć jako
wartość. Takie myślenie wartościami określa jedynie naszą świadomość, a nie
nasze odniesienie do rzeczywistości. Wartości nie istnieją w realnym świecie,
one mają intencjonalne istnienie w naszej świadomości. Przydają się na przykład
do tworzenia pomyślanych instytucji funkcjonujących w życiu społecznym. Właśnie
tworząc i wymyślając różne twory instytucjonalne kierujemy się wyznawanymi
wartościami. Jednak za aksjologicznym myśleniem nie musi wcale iść realne
działanie, czego doświadczamy w pozornych działaniach wielu instytucji. Do
realnego działania potrzebne jest realistyczne myślenie, czyli filozofia. Bez
filozofii niczego nie osiągniemy, gdyż nie spotkamy się z czymś realnym.
Czy człowiek może żyć w wymyślonym świecie?
Nawet nie zdajemy sobie sprawy, jak wiele wymyślonych rzeczy i tworów otacza
nas na co dzień. W tym wirze codzienności łatwo zapomnieć o ludzkiej realności.
Dziś pod wpływem mediów chętniej poruszamy się w świecie wizerunkowym niż w
świecie realnych relacji. Każdy chce wykreować swój własny wizerunek raczej
ukrywając niż pokazując to, czym jest naprawdę. Czemu to służy? Chyba
globalnemu oszustwu i fałszerstwu. Kreacja własnego wizerunku niczego
człowiekowi nie daje. To jest potrzeba kulturalnego znalezienia się na forum
publicznym. Szaleństwo na tym polu dochodzi dziś do absurdu wyróżniania się na
siłę. Ale to nie przynosi człowiekowi żadnego realnego pożytku. Tak naprawdę
realność tworzą jedynie działania moralne i religijne, gdyż to one ulepszają
samego człowieka. Dzięki temu człowiek osiąga osobowe dobro, które daje mu
spełnienie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz