17 marca 2014

20.Świadomość poszukuje tożsamości




Nasza świadomość poszukuje swojej tożsamości, gdyż nie jest czymś realnym (jest po prostu czymś możliwym). Dlatego chce się przedstawić jako coś realnego. U Kartezjusza świadomość (res cogitans) krzyczała: cogito ergo sum, żebyśmy uznali jej realność. I nawet jej się udało. Jednak dalej znów pogrążała się w otchłaniach niebytu. Wszyscy wyznawcy świadomości głowili się nad tym, jak przedstawić coś, czego nie ma i co może zarazem być wszystkim.

Freudowi wydawało się, że odnalazł tożsamość świadomości w podświadomości. Stąd wskazywał na sferę doznań uczuciowych, które miały się skupiać wokół przeżywania własnej płciowości. To płciowość miała określać duchową sferę świadomości. Jednak Freud nie zdawał sobie sprawy, że w ten sposób dopuszcza do głosy wszystkie demony seksu, które próbują wypaczyć naszą erotykę.

Samo pokazanie ważnej roli erotyki nie było niczym zgubnym. Ale nie doprowadziło to wcale do prawdziwego zrozumienia, czym jest erotyka. Dokonania Freuda raczej ujawniły różne zgubne wypaczenia erotyki i przekształciły ją w seksuologię. W ferworze badań zapomniano, że erotyka służy do przekazywania życia i realizuje się w darze życia. Psychologia zbyt łatwo zgodziła się na akceptację dowolnych pomysłów erotycznych, czyli opowiedziała się za uprawianiem seksu dla przyjemności. Dzisiaj pojęcie seksu wyparło całkowicie właściwe rozumienie erotyki.

Gdy więc świadomość przybrała maskę erotyki, a tożsamość człowieka zaczęto budować na tych wypaczonych pomysłach erotycznych, wtedy pojawiły się propozycje homoseksualizmu, które są rozwijane wbrew samej naturze erotyki związanej z przekazywaniem życia. Dzisiaj mamy kompletną destrukcję życia erotycznego. Ludzie zapomnieli o darze życia, zachłystując się chwilowymi przyjemnościami, najczęściej wymyślanymi przez naszą świadomość, która wpędza nas w ten sposób w uzależnienie od seksu. W mediach mamy wszechwładzę seksu, ale nie ma tam właściwego sensu erotyki. Wydaje się, że trzeba przywrócić erotyce należne jej miejsce. Musimy pokazać, że erotyka nastawiona na przekazywanie życia jest prawdziwym wyrazem piękna i radości. Jest nadzieją na nowe życie. Natomiast sam seks jest pozbawiony tej radości i nadziei. Seks jest pozbawiony osobowego piękna, a przez to jest beznamiętny i banalny, gdyż jest odarty z upodobania życia, które stanowi prawdziwe przeżycie piękna. Dzisiaj seks stał się tanim sportem lub zabawą. Człowiek musi powrócić do erotyki i odkryć na nowo fascynację życiem. Erotyka służy bowiem przekazywaniu życia i dzięki temu staje się pełna radości i nadziei.

Znacznie tragiczniejsze okazało się poszukiwanie tożsamości dla świadomości w sferze nadświadomości. Skoro nasza świadomość jest taka słaba, to Nietzsche chciał, żeby rządziła nią wola mocy, czyli chęć panowania i władzy. Nasza świadomość jest zbyt słaba i krucha, gdyż nie potrafi niczego zdziałać ani stworzyć. Dlatego uznał on, że trzeba dać jej lub po prostu narzucić jakąś prawdziwą siłę i moc. Nietzsche pominął wolę życia Schopenhauera, wyeksponował natomiast wolę mocy jako przemożną siłę woli. Ale chyba nie zdawał sobie do końca sprawy, że taka wymyślona siła woli stanie się dla człowieka potwornym zagrożeniem, gdyż realizacja tego pomysłu skończyła się na panowaniu przemocy i eksterminacji niewygodnych obywateli. Tak więc nietzscheańska wola mocy jako tożsamość świadomości przyniosła człowiekowi kolejną zagładę.

Świadomość powinna odnaleźć swoją tożsamość jedynie w moralności. Wtedy stając się świadomością moralną może służyć człowiekowi, a nie go niszczyć. Moralność stanowi bowiem służbę człowiekowi. Wyraża się w nieustannym służeniu dobru człowieka. Dlatego moralność stoi zawsze w sprzeczności z chęcią panowania, jaką proponował Nietzsche. Dlatego on odrzucał moralność, przede wszystkim moralność chrześcijańską właśnie ze względu na jej posługę wśród ludzi. Moralność pragnie służyć ludziom, ponieważ ona kocha samego człowieka. Natomiast chęć panowania będzie dążyła do całkowitego podporządkowania sobie człowieka, gdyż ona nie szanuje człowieka. Dlatego dzisiaj mamy nadal ten problem, że władza nie szanuje człowieka. Nie szanuje człowieka jako osoby. Władza polityczna kieruje się bowiem świadomością panowania, zaś ta świadomość nie szanuje w ogóle człowieka, gdyż ona walczy o swój prymat nad człowiekiem. Świadomość władzy zwalcza osobę człowieka wszelkimi sposobami, bo nie chce przyznać, iż ponad nią stoi coś więcej, czyli szacunek i godność człowieka jako osoby. Dlatego Nietzsche rzucił hasło wyjścia poza dobro i zło, czyli potrzebę przekroczenia moralności. Dzisiejsza polityka idzie tą drogą. W polityce nie ma już odpowiedzialności moralnej, jest tylko poprawność polityczna.

Jak można przekroczyć moralność, przecież to nie jest zwykły Rubikon? Tylko poprzez odrzucenie moralności. Dlatego głównym postulatem nadświadomości stało się odrzucenie moralności na rzecz ustanowienia jakiejś fikcyjnej mocy (woli mocy). Otóż ta fikcyjna moc woli okazała się być jedynie możliwością zbrodni, do czego doprowadzili następcy proroka nicości. Dzięki swoim pomysłom Nietzsche nie mógł osiągnąć nic więcej niż szaleństwo. Sam skończył jako obłąkany, ale dopiero później okazało się jakie szaleństwo rozpętał. To było szaleństwo władzy i panowania, lecz panowania zła w całej jego oczywistości.

Świadomość człowieka musi zostać okiełznana przez coś naprawdę realnego. Ona powinna być ogarnięta przez moralność, bo inaczej doprowadzi człowieka do całkowitej zguby, gdyż wpędza go w demoniczny świat myślenia. Niestety to myślenie jest w stanie zgubić człowieka, gdyż myślenie odrzuca prawdziwą realność człowieka, jaka jest jego osoba, w imię poszukiwania i tworzenia z niczego własnej tożsamości. Zapominamy, że to osoba stanowi w człowieku źródło moralności, gdyż to właśnie na gruncie osoby dochodzi do spotkania człowieka z Bogiem. Bóg jako przyczyna wszelkiej realności działa bowiem w naszej osobowej podmiotowości istnienia. Co po prostu znaczy, że Bóg wspiera swoją łaską naszą osobę i dopiero z osoby aktywność łaski rozlewa się dalej na władze duchowe. Dlatego człowiek powinien doświadczyć swojej osobowej aktywności, która przejawia się w postaci aktów kontemplacji, sumienia i upodobania. Te osobowe akty są w stanie zaszczepić w naszych władzach cnoty moralne wiary, miłości i nadziei. Na tym wewnętrznym doświadczeniu moralnym możemy budować swoją świadomość moralną, czyli to, co potocznie nazywamy kształtowaniem własnego sumienia.

Człowiek jest zdolny wykształcić w sobie świadomość moralną wtedy, gdy przeżywa siebie jako osobę, a tym samym innych traktuje jako osoby. Jeśli nie mamy własnego życia osobowego, to możemy zapomnieć o moralności, gdyż nie można nauczyć się moralności z książek, wykładów lub kazań. Moralności musimy doświadczyć w osobowym spotkaniu z Bogiem lub drugim człowiekiem. Moralność jest bowiem osobowym doświadczeniem i swoje źródło ma w osobie, chociaż jej skutki przejawiają się już we władzach duchowych w postaci cnót (virtutes jako realna moc naszej świadomości). Dlatego realną tożsamością świadomości powinna być moralność jako osobowe doświadczenie. Wszystko inne jest tylko błędną propozycją naszej świadomości. Nic tak łatwo nie błądzi jak myślenie.

Świadomość chce ukraść człowiekowi osobową tożsamość. Świadomość chce zawładnąć naszą osobą. Dlatego robi wszystko, żeby pozbawić człowieka realnej tożsamości. Tożsamością osoby jest bycie mężczyzną lub kobietą. Dzisiaj okazuje się, że człowiek ma sobie wybierać własną tożsamość, co doprowadziło do absurdalnych pomysłów zmiany płci. Lecz nie jesteśmy w stanie wybrać sobie osoby, ponieważ nasza osoba jest tym, co stwarza sam Bóg. Zaparcie się osobowej tożsamości jest więc próbą zniszczenia swojej godności. Nie ma dla człowieka nic bardziej niegodnego niż pohańbienie własnej godności albo godności drugiego człowieka. Godność jest tym, co otrzymujemy bezpośrednio od Boga. Osobowa godność jest darem aktu stworzenia. Negowanie godności jest więc odrzuceniem aktu stworzenia, a tym samym zanegowaniem samego Boga.

Człowiek nie miał nigdy większych problemów ze swoją tożsamością. Gdy jednak do głosu doszła świadomość wyeksponowana przez myślicieli takich jak Marks, Freud i Nietzsche, wtedy zaczęła podważać tożsamość człowieka. Ci podejrzani Mistrzowie wyczuli, że świadomość sama w sobie nie zdoła zarządzać człowiekiem, a zatem potrzebuje ona zawładnąć jakimiś zasobami ludzkiej realności. Dlatego żeby świadomość mogła się wybić na niezależność i niepodległość, trzeba doprowadzić do całkowitej destrukcji realności.

Freud dokonał demontażu erotyki jako upodobania życia popychając człowieka w stronę seksu, który w pragnieniu przyjemności zabił zupełnie nadzieję na nowe życie. Marks z kolei dokonał destrukcji wspólnoty osobowej poddając ją uzależnieniu od warunków ekonomicznych, a dokładnie od warunków pracy, czyli własności środków produkcji. Odtąd ekonomia zaczęła kształtować ludzką świadomość, a świadomość w zamian postanowiła przejąć kontrolę nad ekonomią i ludzką pracą, co popchnęło człowieka do budowania świata możliwości odbierając mu zdolność rozwoju własnej osoby. Wreszcie Nietzsche (ten szalony niszczyciel) pozbawił świadomość moralności, co skazało ją na podążanie za fikcyjną wolą mocy i pragnieniem panowania. To oczywiście doprowadziło do wykorzystania brutalnej przemocy wobec całych pokoleń ludzkich. Śmierć moralności, jakiej dokonał Nietzsche, spowodowała szaleństwo świadomości, która zaczęła wyżywać się na bezbronnych ludziach doprowadzając do śmierci miliony ich.

Wszystkie te pomysły prowadziły do zagłady ludzkiej tożsamości. Człowiek przestał rozpoznawać siebie jako osobę. Przestał doświadczać i czuć się osobą. Zmienił się w intencjonalny wizerunek tworzony przez własną świadomość. W ten sposób człowiek zatracił zupełnie poczucie własnej godności, gdyż świadomość nie dba o godność, lecz stara się ją odebrać i poniżyć, żeby móc spokojnie zawładnąć człowiekiem i przejąć kontrolę nad jego działaniami.

Jako osoba człowiek pragnie przeżyć swoje życie godnie. Chce żyć zgodnie z potrzebami osoby i jej godności. Osoba żyje bowiem i rozwija się zgodnie z prawdą, dobrem i pięknem, co powoduje, że człowiek realizuje w swoim życiu moralność (działania moralne). Natomiast świadomość broni się przed moralnością jak może. Świadomość nie chce i nie potrzebuje moralności, gdyż jej celem nie jest doskonałość człowieka lecz jego upadek.

Dlatego ustami Freuda świadomość głosiła, że moralność zabija życie erotyczne człowieka, gdyż ogranicza go w tym, co można zrobić ze swoją płciowością. Stąd mamy dzisiaj dążenie do zmiany płci, gdyż staje się to dla świadomości najbardziej wolnym, choć absurdalnym, działaniem człowieka. Z kolei ustami Marksa świadomość głosiła, że moralność przeszkadza w rozwoju ekonomicznym i uspołecznieniu człowieka jako poddanego władzy politycznej. Tylko człowiek bezkompromisowo walczący na budowie nowego ustroju politycznego osiąga wolność działania, oczywiście mając świadomość konieczności historii, co też jest zwykłym absurdem. Wreszcie Nietzsche w imieniu świadomości ogłosił całkowitą śmierć moralności, gdyż przeszkadzała ona w stworzeniu nowego Nadczłowieka (Supermana), który siłą woli zdoła się wznieść ponad zwykłą ludzkość i dzięki temu osiągnie zupełne panowanie nad wszystkimi ludźmi. Tym samym świadomość zamierzała osiągnąć totalną nicość, ale w przypadku Mistrza popadła jedynie w szaleństwo, które kosztowało ludzkość wiele ofiar.

Widzimy więc, że trzeba wystrzegać się świadomości, kiedy zamierza ona przejąć władzę i panowanie nad człowiekiem. Świadomość może bowiem zbudować swoją wymyśloną tożsamość jedynie na zgubie i śmierci realnego człowieka. Musimy sobie zdać wreszcie sprawę, że to nasze myślenia, a nie realność, popycha nas do zguby. Tylko osobowa realność może nas obronić przed całkowitym wyniszczeniem. Musimy uznać, że to osoba stanowi źródło realności człowieka i realną podmiotowość działania moralnego.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz