17 stycznia 2014

8.Związek między osobą i naturą w ujęciu Bonawentury



Zagadnienie związku między osobą i naturą występuje w traktacie Bonawentury O tajemnicy Trójcy. Tematem interesującego nas artykułu jest pytanie, czy najwyższa jedność natury może występować wraz z Trójcą osób?[1] Już na początku swojej odpowiedzi Bonawentura pisze, że zrozumienie zagadnienia Trójcy osób i jedności natury jest trudne i niemożliwe bez uprzedniego uznania go dzięki wierze[2].

Wiara stwierdza, że natura Boża jest jedna, a jednak są w niej trzy osoby. Aby to zrozumieć, trzeba zauważyć dwie rzeczy: po pierwsze co znaczy nazwa „osoba” i nazwa „natura”, a po drugie, w jaki sposób osoba i natura odnoszą się do rodzenia. Pierwsza sprawa usuwa wykluczenie, druga zaś wprowadza współbrzmienie[3].

Bonawentura przytacza tutaj definicję natury i definicję osoby Boecjusza. Ale można zauważyć, że dobiera sobie odpowiednie definicje. Nie podaje głównej definicji osoby, ale wybiera dodatkowe określenie, jakie podał Boecjusz. Dodatkowo przytacza definicję osoby sformułowaną przez Ryszarda ze św. Wiktora. Bonawentura pisze, że należy wiedzieć, że – jak powiada Boecjusz – „natura jest różnicą gatunkową stanowiącą formę dowolnej rzeczy”, a „osoba jest niepodzielną substancją natury rozumnej”; bądź – jak powiada Ryszard – „jest istnieniem, którego nie można udzielić”. Wydaje się, że Bonawentura w sposób przemyślany dobrał właśnie te określenia. Na nich opiera swoje rozumowanie wyjaśniające związek między osobą i naturą.
Stwierdza więc, że różnica między nimi polega na tym, że ‘natura’ oznacza ową formę, dzięki której dowolna rzecz jest tym, czym jest. Natomiast ‘osoba’ oznacza jednostkowy, czyli nie do udzielenia innym, podmiot. Zdaniem Bonawentury, błędy heretyków wynikają z nieznajomości tych definicji. Powiada on, że wielość natur może występować z jednością osoby, czego przykładem jest każdy człowiek[4]. Także odwrotnie wielość osoby nie wyklucza jedności natury[5].

Dalej Bonawentura przechodzi do sprawy odniesienia osoby i natury do zagadnienia rodzenia. Pisze, że ‘osoba’ i ‘natura’ nie tylko mają różne znaczenia, ale także odmiennie odnoszą się do rodzenia. Podmiot działa bowiem poprzez formę. Rodzenie i bycie zrodzonym należy do osoby, a nie do natury, mimo że natura udziela się w rodzeniu. Ponieważ natura Boża jest niepodzielna i wolna od jakiejkolwiek materii, to nie staje się mnoga i nie podlega liczeniu z racji podziału na części. Jest więc całkowicie jedna w zrodzonym i rodzącym. Skoro zaś nikt nie może zrodzić sam siebie, to konieczna jest wielość osób. A ponieważ w emanacji osób natura jest tym, co się udziela, a osoba tym, co rodzi, to właśnie z uwagi na tę emanację konieczne są wielość osób i jedność natury. Zatem nie ma między nimi żadnego wykluczenia, a jest jedynie najwyższa zgoda[6].

Komentarz. Spróbujmy uporządkować poszczególne stwierdzenia Bonawentury. Według niego osoba oznacza jednostkowy podmiot. Ten podmiot działa poprzez formę. Natura oznacza ową formę zgodnie z przytoczoną definicją Boecjusza. Osoba jest tym, co rodzi. Rodzenie należy do osoby. Natomiast natura zostaje udzielona w rodzeniu. Natura jest tym, co się udziela. Nikt nie może zrodzić samego siebie.
Zatem wynika, że w tym rodzeniu osoba działa, zaś natura zostaje udzielona i przekazana. To osoba rodzi i ma moc rodzenia. Osoba działa za pomocą formy, czyli natury. Zatem powstaje i rodzi się nowa osoba, a natura przechodzi i zostaje zachowana. Osoba powstaje (rodzi się), a natura tylko przechodzi. Zrodzona osoba jest czymś jednostkowym i niepodzielnym. Osoba jest nieprzekazywalna, zaś natura jest przekazywalna (może być udzielona). To znaczy, że osoba jest czymś nieprzechodnim i nieprzekazywalnym. Jak twierdzi Ryszard, osoba jest nieprzekazywalnym istnieniem (egzystencją). Natomiast natura jest udzielana, czyli jest czymś przekazywalnym. Jest właśnie przekazywalną formą albo istotą. Osoba jako nieprzekazywalne istnienie jest czymś jednostkowym i odrębnym. Natomiast natura jako wyposażenie istotowe jest czymś powszechnym (ogólnym) i tożsamym. W akcie zrodzenia powstaje więc inna osoba, ale ta sama natura. Tak jest z narodzinami człowieka.
Cielesne i naturalne zrodzenie polega jedynie na przekazaniu natury. Dlatego natura zostaje przekazana poprzez zarodek lub nasienie. Wydaje się, że właśnie takim przekaźnikiem natury jest kod genetyczny. Ale w przypadku człowieka w ten naturalny proces została włączona osoba. W człowieku nastąpiło wcielenie osoby, czyli włączenie jej w życie naturalne. Wcielenie osoby ludzkiej nie zakłóca działania natury, a jedynie dodaje do niego działania osobowe. Osoba podnosi naturę do poziomu życia osobowego. Wiemy z teologii, że łaska doskonali naturę. Ale łaska zamieszkuje właśnie w osobie człowieka. To dzięki łasce osiągamy pełnię życia osobowego. Osoba obdarzona łaską doskonali życie naturalne i samą naturę.

W filozofii greckiej powstawanie i rodzenie dotyczyło jedynie natury. Można się tutaj posłużyć rozumieniem natury, jakie podaje Arystoteles. Według niego nazwa natury została użyta najpierw do oznaczenia powstawania bytów ożywionych. Można powiedzieć, że byty ożywione powstają dzięki naturze. Powstawanie  to nosi miano zrodzenia albo narodzin. A ponieważ tego rodzaju powstawanie pochodzi od wewnętrznej zasady, to nazwa natury została rozszerzona także na oznaczenie wewnętrznej zasady tego ruchu. Każde poruszenie albo działanie posiada swoją zasadę. Zrodzenie bytów ożywionych dokonuje się zatem dzięki naturze, która jak widzimy, stanowi wewnętrzną zasadę w takim bycie. Takie powstawanie poprzez zrodzenie pojmowano jako proces liniowy zapoczątkowany przez pierwszą przyczynę (primus motor).

Wydaje się, że zupełnie inaczej wygląda sprawa powstawania lub rodzenia w przypadku osoby. Każda osoba pochodzi bezpośrednio od Boga. Ale pojawienie się nowej osoby człowieka wymaga szczególnych warunków. Mamy bowiem wtedy do czynienia z bytem osobowym, który może powstawać i żyć tylko w środowisku wspólnotowym. Dlatego osoba do powstania, czyli narodzin, potrzebuje wspólnoty osób. Do powstania osoby człowieka konieczna jest wspólnota osób. Dlatego człowiek rodzi się w rodzinie. Ale poza osobami rodziców do powstania osoby człowieka konieczny jest również udział Osoby Boskiej. Do narodzin osobowego człowieka potrzebna jest trójca osób.

Człowiek rodzi się podobny do rodziców. W tym rodzeniu natura ludzka jest udzielana i przekazywana z jednego bytu do drugiego. Ale osoba ludzka jest stwarzana na obraz i podobieństwo Boże. Osoba powstaje na nowo dzięki aktowi stwórczemu. Osoba nie może być udzielona, ani przekazana. Ryszard ze św. Wiktora nazwał osobę „istnieniem, którego nie można udzielić”[7]. Istnienie bytu może pochodzić jedynie od Boga, który jest Czystym Istnieniem (ipsum esse). Dlatego osobowe istnienie człowieka jest stwarzane przez samego Boga. Nie może być udzielane na sposób natury, czyli naturalnie. Tak więc w przypadku człowieka oba rodzaje pochodzenia nakładają się na siebie. Bóg stwarza osobowe istnienie, zaś człowiek przekazuje tylko ludzką naturę. Można zatem powiedzieć, iż za każdym razem mamy do czynienia z wcieleniem osoby w człowieku. Osoba stwarzana przez Boga zostaje wcielona w proces narodzin człowieka.

Dlatego należy uznać, że narodziny, a właściwie samo poczęcie, człowieka mają szczególny charakter. To nie jest tylko powstawanie naturalne poprzez udzielenie natury ludzkiej. Tam jest ukryta bezpośrednia interwencja Boga. W tym powstawaniu człowieka ukryte jest od razu stworzenie osobowego istnienia. Tego istnienia człowiek nie jest w stanie nikomu udzielić. Osobowe istnienie jest nieprzekazywalne. Ono może się jedynie pojawić na nowo, czyli zostać stworzone. Osoba ludzka może być jedynie stworzona przez Boga. Dlatego Bóg ma swój udział w narodzinach (i w poczęciu) każdego człowieka.


[1] Zob. De misterio Trinitatis, q.2 a.2.
[2] Por. św. Bonawentura, O wiedzy Chrystusa, O tajemnicy Trójcy, przeł. i oprac. M. Olszewski, Kęty 2006, s.177)
[3] Por. tamże, s.178.
[4] Por. Boecjusz, Traktaty teologiczne, Kęty 2001, Przeciw Eutychesowi i Nestoriuszowi, s.72-77, 80-82.
[5] Por. De misterio Trinitatis, q.2 a.2; przekład s.178.
[6] Por. tamże; s.178.
[7] Ryszard ze św. Wiktora, De Trinitate IV, 18, ed. J. Ribaillier, s.181.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz