22 listopada 2012

6. Aby pokochać życie

Człowiek nie potrafi już dzisiaj pięknie żyć. Ma tak wygórowane ambicje, że zapomniał o swojej naturze, a nawet o własnej osobie. Wydaje mu się, że sztuka i technika wyniosą ludzką naturę na niebotyczne szczyty. Można przyjąć, że współczesny człowiek nie potrafi już doświadczyć samego siebie (głębi swej egzystencji), gdyż nie dysponuje odpowiednimi narzędziami. Współczesny człowiek zapomniał o swojej realności, zapomniał kim jest. Człowiek boi się po prostu człowieka, boi się samego siebie, boi się drugiego człowieka. Boi się nawet Boga-człowieka. Człowiek nie wytrzymuje już sam ze sobą albo z innymi ludźmi. Człowiek zagubił swoją naturę, stracił z nią kontakt. To znaczy, że człowiekowi brak realności. Człowiek otoczył się kulturą (otoczył się tworami kultury). Zauważa już wokół siebie tylko wytwory i sztuczne rzeczy (artefakty). Nie widzi natomiast realności, nie widzi nawet samego siebie. Człowiek nie rozumie własnego życia.


Człowiek nudzi się sam ze sobą. Nie umie dostrzec w sobie niczego interesującego. Jeśli człowiek nie otrzyma impulsu z zewnątrz albo podniety ze strony artefaktów (obrazu, dźwięku, zabawki, itp.), to nie potrafi być sam ze sobą lub z drugim człowiekiem. W ten sposób zamykamy się w coraz bardziej sztucznym świecie. Nie potrafimy obejść się bez ekranu (telewizora, komputera lub komórki). Jeśli na ekranie nic się nie dzieje, to zaraz się nudzimy. Taką nudę próbujemy pokonać przy pomocy zabawy. Chcemy, żeby coś się przed nami i dla nas działo. Ostatecznie wystarczy, że mruga do nas jakiś ekran. Nasze widzenie świata ogranicza się wyłącznie do ekranu. Świat postrzegamy tylko na ekranie. Nawet człowiek to dla nas ktoś, kto pojawia się na ekranie. Straciliśmy z oczu bliźniego, który przechodzi obok nas, który żyje obok nas. Taki człowiek przestaje już być ważny. Ważne jest to, co pojawia się na ekranie. Chwalimy i podziwiamy tych, których widzimy na ekranie. Chcemy żyć tak jak na ekranie. Wtedy zaczynamy żyć światem pozorów (światem seriali, teleturniejów lub politycznego bełkotu z wiadomości). Wszystko to razem wzięte daje globalną paranoję. Zapytajmy: jak długo można żyć w świecie paranoi? To już chyba problem psychiatrów.

Dlaczego dziś kultura wytwarza taką paranoiczną wizję człowieka? Odpowiedź jest prosta. Kultura oderwała się zupełnie od natury i realności. Dopóki kultura zachowywała związek z naturą człowieka, dopóty wszystko było w porządku (w normie). Kultura służyła dawniej naturze i wspierała ją. Człowiek kulturalny nie musiał się kiedyś wstydzić swego człowieczeństwa. A dziś co się dzieje? Człowiek kulturalny żyje i działa wbrew swojej naturze. Chce nawet pozbyć się natury, zamienić ją na kulturę i modę. Czy jednak da się żyć samą modą lub kulturą? Czy można zaspokoić swe potrzeby samymi wytworami albo nawet obrazami z ekranu? Czy najemy się reklamami produktów spożywczych albo czy spełnimy się w wirtualnym świecie?

Człowiek musi powrócić do swojej realności i natury. Musi na nowo odzyskać realność swej natury. Człowiek musi na powrót sięgnąć do realności życia. Musi odzyskać samego siebie. Człowiek musi pokochać swoja naturę i swoje życie. Człowiek musi pokochać życie, aby odzyskać prawdę swojej natury. Realność człowieka jest ukryta w życiu. Tylko afirmacja życia pozwoli nam odkryć naszą realność. Życie niesie bowiem ze sobą całą realność człowieka. Życie przynosi ze sobą również to, co w człowieku jest osobowe. Ludzkie życie jest bowiem przejawem natury i osoby człowieka. To właśnie ludzkie życie może nas zaprowadzić w głąb człowieka, może pomóc zrozumieć naszą naturę i może też ukazać nam Stwórcę i Dawcę życia. Gdy poznamy i pokochamy życie, wtedy poznamy i pokochamy samego człowieka. Wtedy dopiero zdołamy pokochać samych siebie. Przestaniemy się bać siebie. Wreszcie gdy poznamy i pokochamy życie, wtedy poznamy i pokochamy Dawcę życia, czyli samego Boga.

Powinniśmy koniecznie odkryć w sobie własne życie. Musimy to życie pokochać. Musimy przeżyć głęboką fascynację życiem. Życie jest przecież fascynujące. To pozwoli nam odkryć piękno życia. Musimy szukać piękna w samym życiu. To właśnie życie niesie ze sobą osobowe piękno. Osobowe piękno staje się widoczne w naszym życiu. Dlatego piękna powinniśmy poszukiwać w ludzkim życiu. Powinniśmy je dostrzec w tym, jak to życie przejawia się w ciele, jak wspaniale się rozwija i funkcjonuje, jak pięknie to życie się poczyna i rodzi, jak pięknie potrafi trwać i powracać do zdrowia.

Aby osiągnąć pełnię życia, człowiek musi upodobać sobie życie, musi poddać się jego sile, musi poddać się mocy piękna przejawiającego się w życiu. Dla człowieka nie ma większego piękna niż piękno życia. Oczywiście najdoskonalsze będzie piękno życia wiecznego. Człowiek powinien dążyć do osiągnięcia piękna życia wiecznego. Tylko wtedy osiągnie wieczne i trwałe piękno (Piękno Boskie).

Bardzo często to, co bierzemy za miłość, jest tylko początkową fascynacją pięknem życia. Jest to fascynacja uczuciowa. Jest to jakieś przeżycie podniecenia i radości, nadziei. Te uczucia dotyczą piękna przejawiającego się w życiu. Na przykład podoba się nam cielesność wyrażająca życie. Takie upodobanie cielesności i związane z tym podniecenie często nazywamy zakochaniem się lub nawet miłością. Dlatego właśnie miłość najczęściej utożsamiamy z uczuciem podniecenia i radości. Ale to dopiero jest wstęp do prawdziwej i pełnej miłości. Jest to jedynie początek czegoś więcej. Oczywiście może to być początek prawdziwej miłości osobowej, czyli małżeńskiej.

Aby podążać ku miłości, powinniśmy najpierw przeżyć autentyczną fascynację pięknem życia i ciała. Musimy przeżyć ten wspaniały dar życia. Musimy przyjąć dar życia, aby móc oddać siebie drugiej osobie. Musimy przyjąć dar życia, abyśmy sami mogli działać na sposób daru – daru miłości. Jeśli nie przyjmiemy daru życia, to nie będziemy zdolni do daru miłości.

W dzisiejszej kulturze brakuje nam życia i miłości. Brakuje nam fascynacji życiem i poszanowania jego świętości. Brakuje również daru miłości i pełnej afirmacji drugiego człowieka. Brak nam chęci oddania się i służenia drugiemu człowiekowi. Chcemy wybierać tylko coś dla siebie. Chcemy posiadać wiele różnych rzeczy albo posiąść, czyli poddać sobie, wielu różnych ludzi. Nie chcemy jednak niczego dawać z siebie i od siebie. Boimy się oddać siebie komuś innemu. Boimy się poświęcenia, bo to już zahacza o coś świętego. To wszystko prowadzi do kryzysu – do kryzysu człowieczeństwa i kryzysu rodziny. Dlatego mamy kryzys rodziny, która jest wspólnotą życia i miłości.

Jeżeli chcemy pokochać życie, musimy dostrzec jego piękno. Musimy zobaczyć piękno, które przejawia się w człowieku jako życie i jako zmysłowość związana z życiem.

Piękno wywołuje upodobanie. Upodobanie jest związane z potrzebą oglądania. Pragniemy oglądać piękne rzeczy. Piękne rzeczy cieszą nasz wzrok. Piękne dźwięki cieszą nasze uszy. Mówi o tym Tomaszowa definicja piękna – Pulchra sunt, quae visa placent. Piękno cieszy i raduje. Piękno cieszy i raduje nasze zmysły i nasze uczucia. Upodobanie daje zadowolenie naszym zmysłom i podniecenie naszym uczuciom. To piękno, niosąc ze sobą upodobanie, zaspokaja i zadowala naszą zmysłowość. Upodobanie stanowi bezpośrednie oddziaływanie piękna na sferę zmysłowości. Piękno podoba się zmysłom. W ten sposób piękno uaktywnia zmysły i uczucia. Wówczas zmysły i uczucia upodobniają się do piękna i pięknych rzeczy. Można powiedzieć, że pod wpływem oddziaływania piękna zmysły upodobniają się do pięknych barw i obrazów, dźwięków i melodii. Natomiast uczucia osiągają wyższy poziom aktywności, jakim jest podniecenie i fascynacja. Piękno stanowi podnietę dla uczuć. Piękno jest podniecające. Piękno podnieca nasze uczucia, czyli je rozpala.

Podniecenie uczuć może pobudzać działanie woli  i rozumu. Ale może też zaciemniać to działanie. A to znaczy, że musi być coś, co będzie koordynować działania tych władz – rozumu, woli i uczuć. Kontemplacja prawdy, wezwanie dobra, czyli sumienie, oraz upodobanie piękna – to wszystko musi się spotkać w jednym miejscu i zostać ogarnięte przez jedną zdolność. Tą zdolnością jest mądrość. Mądrość powinna ogarniać i dotyczyć całego działania człowieka. Mądrość musi ogarniać i koordynować wszystkie działania – zarówno rozumu, jak woli i uczuć. Ale mądrość obejmuje same podstawowe zasady tych władz. Mądrość łączy bowiem i jednoczy w sobie prawdę, dobro i piękno. Mądrość obejmuje te zasady, łączy i identyfikuje jako własności występujące w człowieku. W ten sposób mądrość dostrzega, że wszystkie trzy własności są zawarte w człowieku i umiejscowione w osobie człowieka. Mądrość łączy je w całość, którą określamy mianem godności człowieka. Dzięki temu mądrość identyfikuje godność człowieka, gdyż rozpoznaje, że te trzy własności są zawarte w człowieku i łączą się w szczególną rangę ludzkiej osoby i egzystencji. Mądrość dostrzega, że godność osoby opiera się na prawdzie, dobru i pięknie. Osobową godność odkrywamy więc dopiero na poziomie mądrości. Bez mądrości postępujemy w sposób rozumny, ale z pewnością nie osobowy. Bez mądrości nie jesteśmy w stanie poznać godności, a bez znajomości godności nie będziemy mogli działać w sposób moralny i osobowy. Trzeba więc powrócić do poznania mądrościowego. Postulował to papież Jan Paweł II w encyklice Fides et ratio.

Dopiero mądrość ogarnia i integruje (czyli scala) wszystkie trzy własności osobowe. Mądrość odkrywa więc godność, która łączy w sobie prawdę, dobro i piękno. Dopiero gdy zidentyfikujemy godność, gdy ją poznamy i odkryjemy, dopiero wtedy możemy ją uznać za cel naszego działania. Dopiero wtedy możemy doświadczyć powinności wobec godności człowieka, a wreszcie zwrócić się do niej z akceptacją, afirmacją i fascynacją. Dzięki temu poszczególne własności osobowe zostają zebrane w osobową godność i podmiotowość osoby. I wówczas poszczególne władze mogą się odnosić już do samej osoby ludzkiej. Wtedy rozum poznaje i akceptuje (uznaje) osobę. Wola pragnie i afirmuje (kocha) osobę człowieka. Nawet uczucia przeżywają zachwyt i fascynację drugą osobą. Dopiero wtedy możemy powiedzieć, że doświadczyliśmy w pełni człowieka, gdyż nasze władze osiągają trwałość i doskonałość działania.

Osobowe działanie polega na dawaniu, a nie na wyborze. Pamiętajmy, że tylko w bezinteresownym darze osiągamy osobowy poziom naszej egzystencji. Dawanie jest aktem osoby. Jest właśnie tym działaniem, które osiąga bezinteresowność. Tylko osoba działa w sposób bezinteresowny. Papież Jan Paweł II pokazywał nam, że tak właśnie kocha nas Bóg. Bóg jest Miłością. Bóg kocha nas bezinteresownie. Bóg kocha nas w sposób osobowy. Kocha nas nie dla siebie, ale dla nas samych, to znaczy kocha nas ze względu na nas samych. Ale Bóg ma również moc obdarzyć nas taką miłością. Jeśli przyjmiemy Bożą miłość, wtedy zdołamy pokochać siebie i innych ludzi. Wtedy zdołamy zachwycić się życiem i jego pięknem. Wtedy pokochamy życie naprawdę. Wtedy będziemy żyli na chwałę Bożą.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz