Człowiek nie
potrafi już dzisiaj pięknie żyć. Ma tak wygórowane ambicje, że zapomniał o
swojej naturze, a nawet o własnej osobie. Wydaje mu się, że sztuka i technika
wyniosą ludzką naturę na niebotyczne szczyty. Można przyjąć, że współczesny
człowiek nie potrafi już doświadczyć samego siebie (głębi swej egzystencji),
gdyż nie dysponuje odpowiednimi narzędziami. Współczesny człowiek zapomniał o
swojej realności, zapomniał kim jest. Człowiek boi się po prostu człowieka, boi
się samego siebie, boi się drugiego człowieka. Boi się nawet Boga-człowieka.
Człowiek nie wytrzymuje już sam ze sobą albo z innymi ludźmi. Człowiek zagubił
swoją naturę, stracił z nią kontakt. To znaczy, że człowiekowi brak realności.
Człowiek otoczył się kulturą (otoczył się tworami kultury). Zauważa już wokół
siebie tylko wytwory i sztuczne rzeczy (artefakty). Nie widzi natomiast
realności, nie widzi nawet samego siebie. Człowiek nie rozumie własnego życia.
Człowiek nudzi się
sam ze sobą. Nie umie dostrzec w sobie niczego interesującego. Jeśli człowiek
nie otrzyma impulsu z zewnątrz albo podniety ze strony artefaktów (obrazu,
dźwięku, zabawki, itp.), to nie potrafi być sam ze sobą lub z drugim
człowiekiem. W ten sposób zamykamy się w coraz bardziej sztucznym świecie. Nie
potrafimy obejść się bez ekranu (telewizora, komputera lub komórki). Jeśli na
ekranie nic się nie dzieje, to zaraz się nudzimy. Taką nudę próbujemy pokonać
przy pomocy zabawy. Chcemy, żeby coś się przed nami i dla nas działo.
Ostatecznie wystarczy, że mruga do nas jakiś ekran. Nasze widzenie świata
ogranicza się wyłącznie do ekranu. Świat postrzegamy tylko na ekranie. Nawet
człowiek to dla nas ktoś, kto pojawia się na ekranie. Straciliśmy z oczu
bliźniego, który przechodzi obok nas, który żyje obok nas. Taki człowiek
przestaje już być ważny. Ważne jest to, co pojawia się na ekranie. Chwalimy i
podziwiamy tych, których widzimy na ekranie. Chcemy żyć tak jak na ekranie.
Wtedy zaczynamy żyć światem pozorów (światem seriali, teleturniejów lub
politycznego bełkotu z wiadomości). Wszystko to razem wzięte daje globalną
paranoję. Zapytajmy: jak długo można żyć w świecie paranoi? To już chyba
problem psychiatrów.
Dlaczego dziś
kultura wytwarza taką paranoiczną wizję człowieka? Odpowiedź jest prosta.
Kultura oderwała się zupełnie od natury i realności. Dopóki kultura zachowywała
związek z naturą człowieka, dopóty wszystko było w porządku (w normie). Kultura
służyła dawniej naturze i wspierała ją. Człowiek kulturalny nie musiał się
kiedyś wstydzić swego człowieczeństwa. A dziś co się dzieje? Człowiek
kulturalny żyje i działa wbrew swojej naturze. Chce nawet pozbyć się natury,
zamienić ją na kulturę i modę. Czy jednak da się żyć samą modą lub kulturą? Czy
można zaspokoić swe potrzeby samymi wytworami albo nawet obrazami z ekranu? Czy
najemy się reklamami produktów spożywczych albo czy spełnimy się w wirtualnym
świecie?
Człowiek musi
powrócić do swojej realności i natury. Musi na nowo odzyskać realność swej
natury. Człowiek musi na powrót sięgnąć do realności życia. Musi odzyskać
samego siebie. Człowiek musi pokochać swoja naturę i swoje życie. Człowiek musi
pokochać życie, aby odzyskać prawdę swojej natury. Realność człowieka jest
ukryta w życiu. Tylko afirmacja życia pozwoli nam odkryć naszą realność. Życie
niesie bowiem ze sobą całą realność człowieka. Życie przynosi ze sobą również to,
co w człowieku jest osobowe. Ludzkie życie jest bowiem przejawem natury i osoby
człowieka. To właśnie ludzkie życie może nas zaprowadzić w głąb człowieka, może
pomóc zrozumieć naszą naturę i może też ukazać nam Stwórcę i Dawcę życia. Gdy
poznamy i pokochamy życie, wtedy poznamy i pokochamy samego człowieka. Wtedy
dopiero zdołamy pokochać samych siebie. Przestaniemy się bać siebie. Wreszcie
gdy poznamy i pokochamy życie, wtedy poznamy i pokochamy Dawcę życia, czyli
samego Boga.
Powinniśmy
koniecznie odkryć w sobie własne życie. Musimy to życie pokochać. Musimy
przeżyć głęboką fascynację życiem. Życie jest przecież fascynujące. To pozwoli
nam odkryć piękno życia. Musimy szukać piękna w samym życiu. To właśnie życie
niesie ze sobą osobowe piękno. Osobowe piękno staje się widoczne w naszym
życiu. Dlatego piękna powinniśmy poszukiwać w ludzkim życiu. Powinniśmy je
dostrzec w tym, jak to życie przejawia się w ciele, jak wspaniale się rozwija i
funkcjonuje, jak pięknie to życie się poczyna i rodzi, jak pięknie potrafi
trwać i powracać do zdrowia.
Aby osiągnąć pełnię
życia, człowiek musi upodobać sobie życie, musi poddać się jego sile, musi
poddać się mocy piękna przejawiającego się w życiu. Dla człowieka nie ma
większego piękna niż piękno życia. Oczywiście najdoskonalsze będzie piękno
życia wiecznego. Człowiek powinien dążyć do osiągnięcia piękna życia wiecznego.
Tylko wtedy osiągnie wieczne i trwałe piękno (Piękno Boskie).
Bardzo często to,
co bierzemy za miłość, jest tylko początkową fascynacją pięknem życia. Jest to
fascynacja uczuciowa. Jest to jakieś przeżycie podniecenia i radości, nadziei.
Te uczucia dotyczą piękna przejawiającego się w życiu. Na przykład podoba się
nam cielesność wyrażająca życie. Takie upodobanie cielesności i związane z tym
podniecenie często nazywamy zakochaniem się lub nawet miłością. Dlatego właśnie
miłość najczęściej utożsamiamy z uczuciem podniecenia i radości. Ale to dopiero
jest wstęp do prawdziwej i pełnej miłości. Jest to jedynie początek czegoś
więcej. Oczywiście może to być początek prawdziwej miłości osobowej, czyli
małżeńskiej.
Aby podążać ku
miłości, powinniśmy najpierw przeżyć autentyczną fascynację pięknem życia i
ciała. Musimy przeżyć ten wspaniały dar życia. Musimy przyjąć dar życia, aby
móc oddać siebie drugiej osobie. Musimy przyjąć dar życia, abyśmy sami mogli
działać na sposób daru – daru miłości. Jeśli nie przyjmiemy daru życia, to nie
będziemy zdolni do daru miłości.
W dzisiejszej
kulturze brakuje nam życia i miłości. Brakuje nam fascynacji życiem i
poszanowania jego świętości. Brakuje również daru miłości i pełnej afirmacji
drugiego człowieka. Brak nam chęci oddania się i służenia drugiemu człowiekowi.
Chcemy wybierać tylko coś dla siebie. Chcemy posiadać wiele różnych rzeczy albo
posiąść, czyli poddać sobie, wielu różnych ludzi. Nie chcemy jednak niczego
dawać z siebie i od siebie. Boimy się oddać siebie komuś innemu. Boimy się
poświęcenia, bo to już zahacza o coś świętego. To wszystko prowadzi do kryzysu
– do kryzysu człowieczeństwa i kryzysu rodziny. Dlatego mamy kryzys rodziny,
która jest wspólnotą życia i miłości.
Jeżeli chcemy
pokochać życie, musimy dostrzec jego piękno. Musimy zobaczyć piękno, które
przejawia się w człowieku jako życie i jako zmysłowość związana z życiem.
Piękno wywołuje
upodobanie. Upodobanie jest związane z potrzebą oglądania. Pragniemy oglądać
piękne rzeczy. Piękne rzeczy cieszą nasz wzrok. Piękne dźwięki cieszą nasze
uszy. Mówi o tym Tomaszowa definicja piękna – Pulchra sunt, quae visa
placent. Piękno cieszy i raduje. Piękno cieszy i raduje nasze zmysły i
nasze uczucia. Upodobanie daje zadowolenie naszym zmysłom i podniecenie naszym
uczuciom. To piękno, niosąc ze sobą upodobanie, zaspokaja i zadowala naszą
zmysłowość. Upodobanie stanowi bezpośrednie oddziaływanie piękna na sferę zmysłowości.
Piękno podoba się zmysłom. W ten sposób piękno uaktywnia zmysły i uczucia.
Wówczas zmysły i uczucia upodobniają się do piękna i pięknych rzeczy. Można
powiedzieć, że pod wpływem oddziaływania piękna zmysły upodobniają się do
pięknych barw i obrazów, dźwięków i melodii. Natomiast uczucia osiągają wyższy
poziom aktywności, jakim jest podniecenie i fascynacja. Piękno stanowi podnietę
dla uczuć. Piękno jest podniecające. Piękno podnieca nasze uczucia, czyli je
rozpala.
Podniecenie uczuć
może pobudzać działanie woli i rozumu.
Ale może też zaciemniać to działanie. A to znaczy, że musi być coś, co będzie
koordynować działania tych władz – rozumu, woli i uczuć. Kontemplacja prawdy,
wezwanie dobra, czyli sumienie, oraz upodobanie piękna – to wszystko musi się
spotkać w jednym miejscu i zostać ogarnięte przez jedną zdolność. Tą zdolnością
jest mądrość. Mądrość powinna ogarniać i dotyczyć całego działania człowieka.
Mądrość musi ogarniać i koordynować wszystkie działania – zarówno rozumu, jak
woli i uczuć. Ale mądrość obejmuje same podstawowe zasady tych władz. Mądrość
łączy bowiem i jednoczy w sobie prawdę, dobro i piękno. Mądrość obejmuje te
zasady, łączy i identyfikuje jako własności występujące w człowieku. W ten
sposób mądrość dostrzega, że wszystkie trzy własności są zawarte w człowieku i
umiejscowione w osobie człowieka. Mądrość łączy je w całość, którą określamy
mianem godności człowieka. Dzięki temu mądrość identyfikuje godność człowieka,
gdyż rozpoznaje, że te trzy własności są zawarte w człowieku i łączą się w
szczególną rangę ludzkiej osoby i egzystencji. Mądrość dostrzega, że godność
osoby opiera się na prawdzie, dobru i pięknie. Osobową godność odkrywamy więc
dopiero na poziomie mądrości. Bez mądrości postępujemy w sposób rozumny, ale z
pewnością nie osobowy. Bez mądrości nie jesteśmy w stanie poznać godności, a
bez znajomości godności nie będziemy mogli działać w sposób moralny i osobowy.
Trzeba więc powrócić do poznania mądrościowego. Postulował to papież Jan Paweł
II w encyklice Fides et ratio.
Dopiero mądrość
ogarnia i integruje (czyli scala) wszystkie trzy własności osobowe. Mądrość
odkrywa więc godność, która łączy w sobie prawdę, dobro i piękno. Dopiero gdy
zidentyfikujemy godność, gdy ją poznamy i odkryjemy, dopiero wtedy możemy ją
uznać za cel naszego działania. Dopiero wtedy możemy doświadczyć powinności
wobec godności człowieka, a wreszcie zwrócić się do niej z akceptacją,
afirmacją i fascynacją. Dzięki temu poszczególne własności osobowe zostają
zebrane w osobową godność i podmiotowość osoby. I wówczas poszczególne władze
mogą się odnosić już do samej osoby ludzkiej. Wtedy rozum poznaje i akceptuje
(uznaje) osobę. Wola pragnie i afirmuje (kocha) osobę człowieka. Nawet uczucia
przeżywają zachwyt i fascynację drugą osobą. Dopiero wtedy możemy powiedzieć,
że doświadczyliśmy w pełni człowieka, gdyż nasze władze osiągają trwałość i
doskonałość działania.
Osobowe działanie
polega na dawaniu, a nie na wyborze. Pamiętajmy, że tylko w bezinteresownym
darze osiągamy osobowy poziom naszej egzystencji. Dawanie jest aktem osoby.
Jest właśnie tym działaniem, które osiąga bezinteresowność. Tylko osoba działa
w sposób bezinteresowny. Papież Jan Paweł II pokazywał nam, że tak właśnie
kocha nas Bóg. Bóg jest Miłością. Bóg kocha nas bezinteresownie. Bóg kocha nas
w sposób osobowy. Kocha nas nie dla siebie, ale dla nas samych, to znaczy kocha
nas ze względu na nas samych. Ale Bóg ma również moc obdarzyć nas taką
miłością. Jeśli przyjmiemy Bożą miłość, wtedy zdołamy pokochać siebie i innych
ludzi. Wtedy zdołamy zachwycić się życiem i jego pięknem. Wtedy pokochamy życie
naprawdę. Wtedy będziemy żyli na chwałę Bożą.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz