8 kwietnia 2025

Człowiek jest osobą

1 Wszystko zaczyna się od bycia człowiekiem. Co to znaczy - być człowiekiem? To znaczy być osobą stworzona przez Boga. Bóg stwarza osobę człowieka jako podmiotowość istnienia. Dlatego bycie człowiekiem nie jest byciem cząstką przyrody. Będąc osobą człowiek wyrasta i wykracza poza świat przyrodniczy. Błędem Arystotelesa było sprowadzanie człowieka do poziomu zwierzęcia, nawet rozumnego zwierzęcia. Człowiek jest przede wszystkim osobą, i dopiero to bycie osobą określa i wyznacza pełny sens ludzkiej natury. Dlatego nie można poznawać człowieka poprzez porównywanie go ze światem przyrody. Aby poznać człowieka należy sięgnąć do jego egzystencjalnej realności. Ta realność obejmuje podmiotowość osoby i podmiotowość życia nadprzyrodzonego. Oba te podmioty mają bowiem charakter realności nadprzyrodzonej, muszą więc pochodzić od nadprzyrodzonej przyczyny sprawczej, czyli od Boga, a nie ze świata przyrody. 

Bycie osobą oznacza, że człowiek został powołany do życia osobowego, które przebiega we wspólnocie osobowej, czyli w rodzinie. Właśnie rodzina jest pierwszym i podstawowym środowiskiem człowieka. Jest to środowisko, w którym człowiek podejmuje działania osobowe, czyli działania moralne. W rodzinie człowiek wzrasta dzięki swojej osobowej realności. Uczy się nawiązywać relacje osobowej -- relacje wiary, miłości i nadziei. Bez udziału wspólnoty osobowej ludzkie życie staje się bezsensowne i beznadziejne. 

2 Osoba ludzka może pochodzić tylko od Osobowego Boga. Osobowego Boga poznajemy dzięki Biblii i Ewangelii. W Biblii mamy przedstawione imię Boga. Kiedy Mojżesz pyta, jak mam odpowiedzieć, kto mnie posłał do Żydów, wtedy Bóg przedstawia się imieniem Jestem. Imię Jestem oznacza, że Bóg jest dla Żydów stale obecny. Jestem dla Was, czyli czuwam nad Wami i strzegę Was. Jestem Bogiem dla Was, Jestem waszym Bogiem. Jestem waszym Wybawcą. To imię Boga doskonale określa Go jako Osobę Boską.

Podobnie mówi o sobie Jezus w Ewangeliach. Jezus rozwija charakter obecności Bożej. Powiada ludziom, że jest obecny dla każdego człowieka. Jestem dla Ciebie. Czuwam nad tobą i ochraniam Ciebie. Jestem dla Ciebie, jeśli Mnie przyjmiesz w Eucharystii. A to już oznacza, że Jestem twoim zbawieniem.  

3 Dopiero w tej Boskiej perspektywie możemy lepiej zrozumieć charakter osobowy człowieka. Osobowy Bóg troszczy się o człowieka jako o osobę. Bóg może nawiązać relację osobową z człowiekiem, gdyż człowiek jest również osobą, chociaż osobą stworzoną przez Boga. To odniesienie do Boga i odniesienie Boga do nas pokazuje, że osoba jest kimś dla drugiej osoby. Człowiek nie jest więc jakimś bytem samym w sobie, zamkniętym w sobie, lecz jest osobą otwartą dla innych ludzi. Osoba pokazuje mi, że jestem dla kogoś drugiego, dla drugiej osoby. Mężczyzna jest osobą dla kobiety, a kobieta jest osobą dla mężczyzny. To jest właśnie sens naszego osobowego życia. Na tym również polega wspólnota rodzinna jako wspólnota osobowa. 

Tylko w rodzinie mamy bowiem do czynienia z relacjami osobowymi. Przecież mama jest tą osobą dla dziecka, która czuwa, dba i troszczy się o nie,  podobnie jak ojciec. Rodzice żyją więc i działają dla swoich dzieci. Wszystko to z powodu łączności między osobami. A to z kolei pozwala rozwijać się osobowo młodemu człowiekowi. Wychowanie jako rozwój osobowy dokonuje się wyłącznie w rodzinie, bo tam zachodzą osobowe odniesienia i relacje. Tego nie są zdolne załatwić żadne instytucje społeczne.

4 Jeżeli więc uderzamy w rodzinę i utrudniamy życie rodzinne, to musimy zdawać sobie sprawę, że degenerujemy jednocześnie osobowy charakter człowieka. Pozbawiamy go relacji osobowych, a tym samym niwelujemy jego rozwój i charakter osobowy. Pozbawiamy go najsilniejszego atutu w postaci osobowej mocy sprawczej. Bez aktywności własnej osoby człowiek zostaje zepchnięty w sferę świadomościowych możliwości, co nie buduje w ogóle jego realności, lecz wydaje go na łup oddziaływań medialnych (raczej tych najgorszych).

Człowiek poddany kształceniu świadomościowemu narzucanemu mu przez media przestaje poznawać i rozumieć rzeczywistość. Dlatego zaczyna żyć w świecie intencjonalnym (możliwych intencji myślnych), czyli w świecie wirtualnym. Ale to prowadzi go do ucieczki przed realnymi działaniami. Człowiek pozostaje ślepy na realność i dlatego dopada go przemożny strach i lęk przed prawdziwym życiem. Stąd się biorą wszystkie depresje współczesnego człowieka. Co gorsze, młodych ludzi doprowadza to do samobójstwa.

5 Aby odwrócić te zgubne trendy, należy przywrócić sens i znaczenie życia rodzinnego. Młodzi ludzie powinni wychowywać się w rodzinie, pod opieką ojca i matki, a nie czerpać przeżywanie świata z mediów czy internetu. Ale należy pamiętać, że rodzina ma być wspólnotą powiązaną relacjami osobowymi. Tylko w takiej rodzinie dzieci otrzymają potrzebną dawkę osobowego wychowania. Tylko w takiej rodzinie zdobędą realną osobowość, która pomoże im przejść dalej przez życie.

Przecież człowiek żyje i działa w realnym świecie. Dlatego potrzebuje budować swoją realność, która może go uratować przed dramatami czy kryzysami psychicznymi. Człowiek musi się odwoływać do swojej osobowej realności (realności egzystencjalnej), bo to aktywność osobowa jest przyczyną naszej duchowości i pozwala kierować tą duchowością (czyli władzami duszy). Osobowa aktywność wpływa więc na zdobywanie silnej osobowości (czyli charakteru moralnego, jak dawniej mówiono). Osobowość moralna powstaje pod wpływem zasad i cnót moralnych, które zaszczepiają we władzach duszy akty osobowe kontemplacji, sumienia i upodobania.

6 Jeżeli chcemy wytrwać i rozwijać się w tym coraz trudniejszym świecie, to musimy rozpoznać swoją osobę stwarzaną przez Osobowego Boga. Tak naprawdę swoje życie powinniśmy rozpoczynać od akceptacji własnej osoby. Oczywiście do tego powinno dochodzić w trakcie dojrzewania w rodzinie, w relacjach osobowych z ojcem i matką. Człowiek dojrzały to człowiek, który wie naprawdę kim jest. Musi wiedzieć, że jest kimś osobowym, że jest osobą stworzoną przez Boga a zrodzoną przez swoich rodziców. Musi wiedzieć, że jest osobą, która w swoim życiu potrzebuje spotkania z drugą osobą, aby razem iść przez to trudne życie. A ponadto wszystkich spotkanych na swej drodze ludzi należy traktować z szacunkiem jako osoby. Szacunek przede wszystkim należy się drugiemu człowiekowi z tego powodu, że jest osobą, a nie z tego powodu, że ma zaszczyty lub sławę lub ważne stanowisko zawodowe. To są tylko dodatki społeczne, natomiast osoba jest czymś najdoskonalszym w każdym człowieku.

27 listopada 2024

Moje lektury (Pojmowanie serca w encyklice Franciszka)

Franciszek słusznie zauważył, że „serce /.../ jest pojęciem obcym dla wielkiej myśli filozoficznej” (n.10). Pisze: „być może dlatego, że nie było łatwo umieścić go wśród „jasnych i wyraźnych” idei, albo ze względu na trudności związane z poznaniem samego siebie”. (n.10) Ponieważ chodzi tutaj raczej o pewien symbol, toteż określenie serca funkcjonowało raczej w literaturze i poezji. Jednocześnie było trudno przyznać sercu konkretne miejsce w życiu człowieka. Papież twierdzi jednak, że „w klasycznej świeckiej grece termin kardia oznaczał to, co jest najbardziej wewnętrzne w ludziach”. U Homera „serce jawi się jako centrum pragnienia i miejsce, w którym kształtują się ważne decyzje osoby”. (n.3)

Słowo „serce” to jedno z pierwotnych słów, „które wskazują na rzeczywistość dotyczącą człowieka jako całości, jako osoby cielesno-duchowej” [10]. Papież powiada, że „jeśli „serce” prowadzi nas do najgłębszego wnętrza naszej osoby, to pozwala nam również rozpoznać siebie w całości, a nie tylko w jakimś odosobnionym aspekcie” (n.15). Dodaje, że „rzeczywistość najbardziej wewnętrzna jest również najdalsza od naszej wiedzy” (n.10). „Również abstrakcyjny język nie mógłby mieć tego samego konkretnego a jednocześnie integrującego znaczenia” (n.15). „Serce ma tę zaletę, że jest postrzegane jako intymne centrum jednoczące, a jednocześnie jako wyraz całości osoby” (n.55). Na koniec Papież twierdzi, że „w ostatecznym rozrachunku jestem swoim sercem, ponieważ ono /…/ kształtuje moją tożsamość duchową” (zob.14). Serce „jest to ważne słowo dla filozofii i teologii, które dążą do osiągnięcia całościowej syntezy”(n.15). „Jeśli jest to intymne centrum całości osoby, a więc część reprezentująca całość, to możemy łatwo je zniekształcić (n.55).

Na podstawie wypowiedzi papieża Franciszka możemy uznać, że określenie serca odnosi się do osobistego centrum człowieka, czyli do głębszej podmiotowości osoby ludzkiej. Oczywiście nie ma wyraźnego utożsamienia serca z osobą, ale można chyba przyjąć, że serce wyraża szczególną aktywność osoby. Papież pisze, że „symbol serca jednocześnie symbolizuje miłość” (n.59). Dodaje też, że mamy do czynienia z osobistym centrum człowieka, w którym prawdziwą rzeczywistością jest ostatecznie miłość (zob.10). Franciszek stwierdza, że „nie staniemy się w pełni sobą, jeśli nie będziemy kochać” (n.59). Dlatego należy uznać, że „wewnętrzne centrum naszej osoby, jest stworzone do miłości” (n.59). Pisze też, że „ta wyjątkowa moc serca pomaga nam zrozumieć, dlaczego mówi się, że kiedy odbiera się rzeczywistość sercem, można ją lepiej i pełniej poznać. To nieuchronnie prowadzi nas do miłości, do której serce jest zdolne, ponieważ „miłość jest najbardziej intymnym czynnikiem rzeczywistości” (zob. n.16). Franciszek pokazuje, że „ostatecznie, jeśli panuje w nim miłość, osoba osiąga swoją tożsamość w sposób pełny i jasny, ponieważ każda istota ludzka jest stworzona przede wszystkim dla miłości, jest uczyniona w swoich najgłębszych tkankach, aby kochać i być kochaną” (n.21). „Kochając, człowiek czuje, że wie dlaczego i w jakim celu żyje” (n.23). Serce jest więc przypisywane człowiekowi w związku ze szczególną afirmacją wyrażającą się w miłości (chodzi oczywiście o miłość osobową).

Potwierdzeniem tego są wypowiedzi wskazujące na relacje międzyosobowe. „Widzimy zatem, że w sercu każdego człowieka zachodzi paradoksalny związek między dowartościowaniem siebie a otwartością na innych, między bardzo osobistym spotkaniem z samym sobą a darem z siebie dla innych. Człowiek staje się sobą dopiero wtedy, gdy nabywa zdolności rozpoznawania drugiego, i spotyka się z drugim, który jest w stanie rozpoznać i zaakceptować własną tożsamość” (n.18).

Wydaje się, że Franciszek zbyt ambitnie zinterpretował odniesienie serca do osobowego centrum człowieczeństwa. Próbował jednocześnie pokazać, że serce obejmuje całość człowieka ze wszystkimi aspektami duchowo-cielesnymi. Wskazuje więc na bezpośredni związek serca z miłością osobową oraz dodaje do tego aspekty uczuciowe (czułość, szczerość, czy płomienny żar).

Ja mam zupełnie inną interpretację. Moja intuicja idzie w kierunku powiązania serca z podmiotowością życia. Serca zawsze było postrzegane jako źródło życia. Dlatego uważam, że serce zasadniczo wskazuje raczej na egzystencjalną podmiotowość życia (życia nadprzyrodzonego). Oczywiście ukazuje mam również cały proces rozwoju i stawania się ludzkiego życia, od głównej zasady życia aż po jego przejawy cielesne i duchowe. Dla teologii ważne jest to odniesienie serca do życia nadprzyrodzonego, które człowiek otrzymał do Boskiej Osoby Syna. To dlatego nasze serce (rozumienie serca) jest tak bezpośrednio powiązane z Sercem Jezusa. Przecież to Boskie Życie obdarzyło nas życiem nadprzyrodzonym. Dlatego teologia Serca Jezusowego powinna uczyć nas zrozumienia dla życia nadprzyrodzonego, które posiada każdy z nas ludzi.